Z PKF przez Polskę i świat – Gość PKF z FTW

Opublikowano: 31.08.2019 | Kategorie: Historia, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 834

Na początku maja 1975 roku, na zaproszenie Polskiej Kroniki Filmowej przyjechali z Monachium do Warszawy Hans Lipp i Olga Drumm, z Fox Toenende Wochenschau. Hans Lipp nie ukrywał rozdrażnienia. Zapytałem go, jakie są przyczyny jego nastroju, czy źle się czuje w Warszawie? „Wyobraź sobie, że przyczyną mojego samopoczucia jest Czechosłowacja, która nie dała nam wizy i musieliśmy jechać do Polski przez NRD i do tej pory nie mogę ochłonąć ze złych przeżyć związanych z przejazdem przez brunatne terytorium”. Spróbowałem poprawić nastrój gościowi kroniki. Zadzwoniłem do Ministerstwa Spraw Zagranicznych i w Departamencie Prasy przedstawiłem problem. Po pół godzinie usłyszałem w słuchawce: „dostarcz szybko te paszporty”. Na drugi dzień szef Fox Toenende Wochenschau i jego przyjaciółka mieli już czechosłowacką wizę w paszportach! Zyskałem w ten sposób wdzięczność i niemal dozgonną przyjaźń Hansa!

Lipp przyjechał do Polski najnowocześniejszym modelem BMW, z wieloma urządzeniami elektronicznymi, o których nad Wisłą wiedzieli zaledwie profesjonaliści. Hans miał w sobie coś z aktora, pozera i Prusaka! Toteż wcale mnie nie zdziwiła tablica rejestracyjna samochodu z indywidualnym numerem: „Monachium 1”. Takim to pojazdem, wraz z Marią Dehn, wyruszyliśmy w Polskę. Przedtem jednak rozłożyłem w redakcji przed gośćmi wielką mapę Polski i poprosiłem, aby wybrali trasę podróży. Nie chciałem im nic narzucać.

W drodze do Poznania, w okolicy Wrześni, wstąpiliśmy do Państwowego Gospodarstwa Rolnego, gdzie nasi goście mogli zobaczyć nowoczesną, postawioną na wysokim poziomie hodowlę. Ubrano nas tu w specjalne odkażone buty, założono białe fartuchy, białe czapki i ruszyliśmy na zwiedzanie obór i chlewni. Hans nie należał do ludzi okazujących swoje uczucia. Obserwowałem go uważnie i zauważyłem, że nie zdołał ukryć zaskoczenia tym co zobaczył. Zdziwiło go też, że dyrektor gospodarstwa i główny zootechnik swobodnie posługiwali się językiem niemieckim. Mnie zaś Lipp zadziwił znajomością problemów związanych z rolnictwem. Dyskutował i porównywał, zadawał mnóstwo pytań.

W Poznaniu odpoczywaliśmy, zaprosiliśmy Olgę i Hansa na najlepszą w Wielkopolsce golonkę po bawarsku. Wcześnie rano wyruszyliśmy do Gniezna, żartowaliśmy, że szlakiem Ottona. W Gdańsku zwiedzaliśmy świątynie i świeckie zabytki, w kościele Najświętszej Marii Panny Hans zwrócił uwagę na niemieckie napisy, wyraził zdumienie, że ich nie usunęliśmy. Skwitowaliśmy jego zdziwienie krótko, te napisy należą do polskiej i niemieckiej historii.

W katedrze oliwskiej Olga i Hans wykryli w gablocie spis filmów polecanych wiernym przez Kościół katolicki. Najwięcej na liście było tytułów filmów radzieckich.

W drodze do Malborka, Hans wskazał na zabudowania oddalone od głównej drogi o jakieś osiemset metrów i zapytał, czy możemy tam zajechać. W starym pałacu mieściły się biura PGR i przedszkole, budynki mieszkalne pochodziły już z czasów socjalistycznych, stajnie natomiast i obory były chyba rówieśnikami pałacu. Nasz gość chodził po rozległym podwórku swobodnie, wydawało się, że je zna doskonale. Nie zadawał pytań i my też o nic nie pytaliśmy.

Przed zamkiem w Malborku stanęliśmy 9 maja 1975 roku. Piszę o tym, bo zaraz po zwiedzeniu muzeum wyruszyliśmy do Warszawy, miałem zamiar zaprosić Olgę i Hansa na uroczystości na Placu Zwycięstwa. Niestety, gdy opuszczaliśmy Malbork, ten wspaniały samochód najzwyczajniej w świecie stanął na środku ulicy. Sprowadzony mechanik podniósł maskę pojazdu, pokręcił głową i powiedział, że taki silnik widzi pierwszy raz w życiu i nie podejmuje się w nim grzebać. Na szczęście w Malborku znaleźliśmy litościwego taksówkarza, który za godziwą opłatą zgodził się nas doholować do stolicy. Ale pod hotel Europejski dotarliśmy po 22. Nasi goście nie zobaczyli apelu poległych i święta zwycięstwa.

Olga Drumm bardzo interesowała się życiem w Warszawie w czasie niemieckiej okupacji, powstaniem w getcie i powstaniem warszawskim. apytałem więc, czy chcieliby obejrzeć film dokumentalny, „A jednak Warszawa,” zrealizowany przez Francuzów? Wyrazili zainteresowanie. W czasie projekcji, Olga Drumm zemdlała! A Hans Lipp, po zakończeniu krzyczał na cały głos, że w Niemczech film jest zupełnie nieznany! Zapytał, czy mogę mu udostępnić fragmenty tego filmu. Nasi goście byli wzburzeni tym, co zobaczyli na ekranie, a najbardziej zdjęciami zrealizowanymi przez operatorów Wehrmachtu.

Z Monachium Hans Lipp przysłał do mnie list: „Drogi Mirosławie, Po powrocie z naszej niezwykle interesującej podróży po Polskiej Republice Ludowej, którą mogliśmy odbyć dzięki Pańskiemu zaproszeniu, chciałbym tą drogą wyrazić Panu nasze najgłębsze podziękowania. Dzięki Pańskiej uprzejmości mieliśmy okazję poznać kraj i ludzi, o których myślimy z najgłębszym szacunkiem. Odbudowa pięknych polskich miast oraz uroda polskiego pejzażu wywarły na nas głębokie wrażenie. Pańska przyjaźń i pomoc, które przypadły nam w udziale w czasie naszej podróży, były dla nas wyrazem osobistej przyjaźni. Sądzimy, że podróż ta zbliżyła nas bardzo zarówno w sprawach służbowych, jak i prywatnie i chciałbym wyrazić nadzieję, że wielu moich rodaków będzie miało okazję, aby poznać Pańską Ojczyznę i jej mieszkańców. Prosimy Pana i niestrudzoną Marię Dehn o przyjęcie naszych najserdeczniejszych podziękowań. Mam nadzieję, że w niedługim czasie znów się zobaczymy – być może w Republice Federalnej. Szczerze oddani. Hans Lipp i Olga Drumm”.

List potraktowałem jak zwykły gest grzecznościowy, miły, ale do niczego nie zobowiązujący. Z Hansem Lippem wymienialiśmy całe wydania kronik, w związku z tym, raz w tygodniu oglądaliśmy na Chełmskiej Fox Toenende Wochenschau. W tydzień czy dwa po liście przysłał nam kronikę monotematyczną, całą poświęconą Polsce. Pokazał w tym wydaniu z prawdziwą drastycznością jak Niemcy palili Warszawę i najpiękniejsze zdjęcia Polski pochodzące z naszych wydań. Fox Toenende Wochenschau kończy się zdjęciami z podpisania 7 grudnia 1970 roku przez premiera Józefa Cyrankiewicza i kanclerza Williego Brandta układu o normalizacji stosunków między Polską i RFN. Na zdjęciu jest także Władysław Gomułka. Na tych oficjalnych zdjęciach – słowa komentarza – „Polacy są dobrymi i niesłychanie gościnnymi ludźmi. Ale jeśli zdarzy się, iż w czasie odwiedzin w Polsce jakiś Polak nie poda Niemcowi ręki nie miejcie o to żalu. Po tym, co w tym kraju zrobiliśmy, będzie to gest zrozumiały”.

Byłem przejęty wydaniem Fox Toenende Wochenschau zrealizowanym przez Hansa Lippa, tym bardziej, że nie zawsze kroniki ukazujące się w RFN przedstawiały Polskę obiektywnie. Z dr. Gerhardem Hollandem z „Blick In Die Welt” toczyłem na przykład spory o interpretację wydarzeń historycznych. Byłem przejęty uczciwym, aż do bólu, przedstawieniem przez Lippa czasów panowania faszystowskich Niemiec w Polsce.

Opowiadałem o „niemieckiej kronice” w Wydziale Prasy i o tym, że zamierzam bez żadnych zmian pokazać ją w Polsce. Wtedy Jan Grzelak zapragnął osobiście wydanie niemieckie obejrzeć. Po projekcji oznajmił, że może ukazać się na polskich ekranach, ale trzeba usunąć ujęcia z Władysławem Gomułką. Początkowo nie chciałem uwierzyć w słowa, które usłyszałem. Kto dał prawo pracownikowi (aparatczykowi) KC wymazywania z historii Polski człowieka, który w zagospodarowanie Ziem Zachodnich włożył tyle wysiłku i wniósł ogromny wkład w podpisanie układu o normalizacji stosunków Polski i Republiki Federalnej Niemiec? Widzowie polskich kin nie obejrzeli wydania Fox Toenende Wochenschau poświęconego Polsce, nie zamierzałem fałszować historii.

Polska Kronika Filmowa w opisywanych latach bardzo się umocniła w INA, sprawiła to nasza otwartość, kroniki, które wymienialiśmy z partnerami, a także wydania prezentowane w czasie kongresów. Wzrosła liczba tematów polskich, zamieszczanych przez kroniki zagraniczne. Do umocnienia się naszej pozycji w międzynarodowej rodzinie kronik przyczyniły się także wizyty w Warszawie Colin-Revala, sekretarza generalnego INA, i Hansa Lippa właśnie, cieszącego się dużym autorytetem wśród kronikarzy świata.

O tym, że traktowano nas jak pełnoprawnych partnerów, może świadczyć także fakt, że po upływie mojej kadencji jako wiceprezydenta INA, wybierano mnie przez kilka kadencji na przewodniczącego komisji rewizyjnej tej organizacji. W związku z tym wyjeżdżałem dość często do Paryża. Moi przyjaciele żartowali sobie ze mnie, że wyjeżdżam do stolicy Francji częściej niż do Moskwy, a to się może dla mnie źle skończyć. W czasie jednego z moich pobytów w Paryżu, Colin-Reval, zaprosił nas – Marię Dehn i dr Laszko Bokora, szefa Magyar Filmhirado – do Moulin Rouge na kolację i oczywiście rewię. W pewnej chwili rozsunęła się kurtyna, odsłaniając wielkich rozmiarów telewizor, na którego ekranie ukazała się po kilku sekundach, twarz prezydenta Francji, Valéry’ego Giscarda d’Estaing, który witał publiczność w Moulin Rouge, zapowiadając, że właśnie tu zobaczymy najpiękniejsze dziewczyny świata i najdłuższe nogi Paryża. Paryż jest najmilszą stolicą świata, a Francja największą potęgą miłości – zachwalał.

Podobieństwo ucharakteryzowanego aktora do prezydenta było wyprost nie do wykrycia. Twarz prezydenta miałem świeżo w pamięci, bo zaledwie dwa tygodnie wcześniej skończyłem realizację filmu z pobytu Valéry’ego Giscarda d’Estaing w Polsce. Colin-Reval zapytał czy coś takiego jest możliwe u nas? Odpowiedziałem, że z pewnością tak, gdyby nie trudności ze znalezieniem aktora. Edward Gierek jest wszak nie do podrobienia.

Po spektaklu, w drodze powrotnej do hotelu, Colin-Reval, zapytał czy interesowałaby mnie praca w Pathé przy realizacji kronik dla krajów afrykańskich? Praca w Polskiej Kronice Filmowej dawała mi dostatecznie dużo satysfakcji. Odpowiedziałem, więc że nie widzę się w takiej roli.

W kwietniu 1977 roku odbyło się w Paryżu spotkanie władz INA, uczestniczyli w nim przedstawiciele kronik: Belgavo – Belgia; NO-DO – Hiszpania; PKF – Polska; SATPEC – Tunezja; Magyar Filmhirado – Węgry, przedstawiciele kronik francuskich i Sekretarz Generalny INA. Spotkanie spowodowała informacja kolegów z Moskwy, iż Związek Radziecki zrezygnował z organizacji kongresu INA. Postanowiono, że najbliższe spotkanie odbędzie się jesienią w Paryżu, w gmachu UNESCO, z udziałem czołowych przedstawicieli tej organizacji. W roku 1978 kongres zorganizuje kronika austriacka. Zwrócono się do PKF z prośbą o rozpatrzenie możliwości zorganizowania Zgromadzenia Generalnego INA w Polsce w 1979 roku.

Plany jednak zmieniły się, w Paryżu kongres odbył się dopiero w 1978 roku, a w roku 1979, na przełomie maja i czerwca, kronikarze z całego świata przylecieli do Moskwy. Uczestniczyłem w kongresie w Moskwie tylko przez trzy dni, potem wróciłem do Warszawy, w związku z pierwszą wizytą Jana Pawła II. Moi koledzy z Francji nie ukrywali zdziwienia, że opuszczam kongres w Moskwie dla wizyty papieża. Przez te trzy dni mieliśmy z Marią Dehn w Moskwie sporo pracy: operatorom z kilku zachodnich kronik zatrzymano na lotnisku kamery, więc ich szefowie przychodzili do nas z prośbą o pomoc. Ludzie z krajów zachodnich przyzwyczajeni do uprzejmości i życzliwości byli delikatnie mówiąc zaskoczeni służbowym tonem rozmów na lotnisku, w hotelowej recepcji i restauracji, gdzie kelner wyznacza stolik i nie ma dyskusji.

Po powrocie z Moskwy Maria Dehn poinformowała mnie, że znowu wybrano mnie na przewodniczącego komisji rewizyjnej INA.

Autorstwo: Mirosław Chrzanowski
Źródła: Trybuna.info, Pekaefczyk.com


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.