Z Europy do Polski

Opublikowano: 06.01.2012 | Kategorie: Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 807

Zaledwie po dziewięciu miesiącach miasto likwiduje placówkę, która zapewniała opiekę, terapię, rehabilitację niepełnosprawnym, małym dzieciom. Rodzice są załamani, bo w całej Warszawie jest tylko jeden żłobek integracyjny.” [1]

Takich dramatycznych informacji w lokalnej prasie warszawskiej znajdujemy wiele. Obok informacji o obcięciu dotacji państwowej ośrodkom dla kobiet w ciąży, kłopotach ze znalezieniem w nocy lekarza do gorączkującego dziecka czy likwidacji (cięcie kosztów!) ostrego dyżuru okulistycznego dla najmłodszych (warszawskie dziecko z nożyczkami w oku musi czekać do rana na okulistę lub być wiezione do szpitala w Ciechanowie lub Płocku).

Czy w innych miastach, miasteczkach i wsiach jest lepiej? Bynajmniej. Walcząc z kryzysem rząd tnie wydatki – oszczędza na dzieciach, ciężarnych, bezrobotnych i najbardziej potrzebujących. Ostatnie kwiatki to obcięcie finansowania szkoleń zawodowych (przy rosnącej liczbie bezrobotnych!) i pomocy dla Miejskich Ośrodków Pomocy Społecznej.

Państwa rzekomo nie stać na (głodowe) zasiłki dla bezrobotnych, dopłaty do przedszkoli i żłobków, pomoc najuboższym, czy budowę mieszkań komunalnych. Efektem jest zapaść cywilizacyjna, bo jak inaczej nazwać sytuację, w której uczęszczanie dziecka do państwowego przedszkola staje się luksusem, za który np. w Warszawie trzeba zapłacić 400 zł miesięcznie?

Jednocześnie z tych samych gazet, stronę, dwie dalej dowiadujemy się o gigantycznych inwestycjach państwowo-samorządowych – stadionach piłkarskich, muzeach czy pomnikach – pochłaniających daleko większe środki niż te, które starczyłyby na rozwiązanie podstawowych potrzeb średniozarabiających obywateli. Chodzi o budowę lub remont wystarczającej ilości mieszkań komunalnych, żłobków, przedszkoli, przychodni zdrowia, ośrodków pomocy społecznej, czy chociażby – również likwidowanych na potęgę – bibliotek.

O skrajnej biedzie dotykającej kilka milionów Polaków i niedostatku, będącego udziałem większości z nas, słychać w mediach jedynie przy okazji kolejnych raportów GUS-u. Jak mało to obchodzi polskiego premiera świadczy fakt odebrania fotela ministra pracy Jolancie Fedak i przekazania go politykowi, który z problemami pracy i polityki społecznej nie miał dotychczas wiele do czynienia.

Co zatem interesuje polski rząd i polskiego prezydenta? Prezydencja w Unii Europejskiej, przemówienie Radosława Sikorskiego (o którym piszemy obok), dalsze „zaciskanie pasa”, aby móc terminowo spłacać odsetki zagranicznym wierzycielom i kwestia orzełka na koszulkach sportowców.

A może tak zainteresowaliby się przypadkiem mojej znajomej, niezdolnej do pracy z powodu wszelkich możliwych chorób, której – mimo jednoznacznych ekspertyz lekarskich – odmówiono prawa do renty? Po kolejnej ciężkiej operacji i zakończeniu rocznego kilkusetzłotowego zasiłku dla bezrobotnych (w trakcie którego pobierania nie otrzymała ani jednej oferty zatrudnienia!) jest ona pozbawiona środków do życia i zdana na łaskę znajomych i przyjaciół. Szczęście w nieszczęściu, że MOPS pomaga jej w płaceniu za czynsz (jak długo to potrwa przy polityce rządowej ograniczania wsparcia dla tego typu instytucji – nie wiadomo), inaczej wylądowałaby już dawno w ulubionym ostatnio przez prezydentów „rozwijających się” miast lokum – blaszanym kontenerze.

Opisany wyżej przypadek nie jest wyjątkiem. Przeciwnie. Nieprzyznawanie rent czy zasiłków stało się polityką państwową wytyczaną przez resort finansów, w imię ogólnoeuropejskiej kampanii „redukcji kosztów”. Rządy państw europejskich stały się de facto ekspozyturami międzynarodowych instytucji finansowych (czego najdobitniejszym wyrazem jest postawienie na czele rządów Grecji i Włoch byłych bankierów), zainteresowanych nie poprawą życia swoich obywateli, a wysokością i terminowością spłat odsetek od długów i lokat klientów banków. A że największymi klientami są państwa, długi muszą spłacać ich obywatele. Obywatele, dodajmy, o najniższym statusie społecznym, których redukcja wydatków socjalnych uderza najbardziej.

Logika w tym jest, ale sprawiedliwości za grosz.

Autor: Stefan Zgliczyński
Źródło: Le Monde diplomatique – edycja polska

PRZYPIS

[1] Małgorzata Zubik, „Gdzie teraz zaprowadzimy nasze dzieci?”, Gazeta Wyborcza (Stołeczna) 6.12.2011.


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

7 komentarzy

  1. erazm55 06.01.2012 12:10

    Z góry przepraszam mieszkańców małych miast.Ale: byle “mieścina”ma burmistrza,starostę i całe stado tzw.samorządowców na nich są środki,bo to to przecież posadki dla wszelkiej maści planktonu partyjnego.

  2. memento 06.01.2012 12:15

    Dokładnie. Olkusz – miasto 40 tysięcy ludzi, a ratusz jak pałac z milionami pokoi, gdzie człowiek czuje się jak w Procesie Kafki. Doliczmy jeszcze wszystkie urzędy, rady i komisje, a każda oczywiście musi mieć osobną placówkę….

  3. Wentyl 06.01.2012 18:27

    Wyborcy tak zdecydowali – nie można powiedzieć, że dali się oszukać, gdyż partia była im znana. Nie widzę problemu.

  4. memento 06.01.2012 18:50

    A gdyby zdecydowali zjeść Cię z samego rana, też nie widziałbyś problemu? Takie artykuły są częścią wizerunku władz w Polsce i prowadzą do poznawania partii. Nie da się “poznać partii”, przecież decyzje, które zapadają, nie odpowiadają programom wyborczym i są kreowane na bieżąco według potrzeb. Pytanie tylko czyich potrzeb.

  5. Wentyl 06.01.2012 19:24

    Chęć zjedzenia mnie byłaby dla mnie oczywiście problemem. Gdyby pojawiło się prawo, że będzie się wybierać i zjadać obywateli, osobnicy, którym by się to mocno nie podobało, musieliby emigrować (przy czym widzę się w grupie wiejących stąd). Ogólnie dla większości nie byłby to problem.

    Nie miałem problemu z pewnym rozpoznaniem, czy chcę by PO rządziła jeszcze przed jej poprzednią kadencją. Przyznaję jednak, że nie spodziewałem się, że te rządy będą aż tak tragiczne. Trudno mi też uwierzyć, że działania PO wynikają z nieudolności (rządzenie jest na pewno trudne, ale niemożliwe, że aż tak).
    Jeśli ktoś był mniej zorientowany ode mnie, miał cztery lata doświadczenia. Po czymś takim przecież nie można źle wybrać.

    Zdrowa psychicznie jednostka posiada odrobinę empatii i idąc do wyborów uwzględnia dobro wspólne. Zakładając, że większość Polaków ma dobrze z głową, większość świadomie wybrała jak będzie wyglądać ich państwo. Co ważne, jeśli chodzi o preferencje, większość Polaków żyje w biedzie. W takim kontekście napisałem, że nie widzę problemu. Są oczywiście jednostki, dla których wybór okazał się przykry. Żyjąc w demokracji muszą się dostosować albo uciekać. Oczywiście należę do mniejszości.

  6. Il 06.01.2012 20:10

    sprzedajni urzędnicy kupieni przez zagranicznych inwestorów sprzedali i sprzedają rodaków w zamian za zaspokajanie ego zachcianek i realizację sztucznego fast-luksusu.

    wizje tv-ekranowe, radio-dźwiękowe i praso-obrazkowo-słowne masowo z ludzi robią debili i widać odzwierciedlenie tego w życiu publicznym.

    Może jednak warto robić społeczne samosądy skoro policja kontynuuje sb’ckie, ub’ckie, zomo’wskie i ormo’wskie metody usługiwania tym, którzy im płacą (urzędnikom i politykom).
    Społeczne samosądy nad urzędnikami i politykami?
    Czy takie coś było już gdzieś?

  7. ARTUR 06.01.2012 20:40

    Chyba najlepszym przykładem uwolnienia się od debili w terenie i wyzysku człowieka jest Rewolucja Francuska .Nasi ” przyjaciele ” Francuzi rozwiązali problem szybko i “bezboleśnie ” .

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.