Wytresuj sobie dzieciaka

Opublikowano: 21.08.2014 | Kategorie: Publicystyka, Społeczeństwo, Wierzenia

Liczba wyświetleń: 674

Data publikacji: 17.09.2007

Ageizm. Termin, który niewiele nam mówi. Wiele jednak znaczy. Określa się tym terminem dyskryminację kogoś ze względu na wiek. O dziwo, taka dyskryminacja nie tylko nie jest uznawana za coś niewłaściwego, ale została prawnie usankcjonowana. Gdzie? Głupie pytanie. Oczywiście w Polsce!

Wiele się mówi o cierpieniach ludzi starszych, których nie można według prawa wyrzucić na śmietnik, gdy nie są przydatni, ale zawsze można się ich pozbyć zostawiając na wieki wieków w Domach Opieki Społecznej. Można ich od czasu do czasu odwiedzać, żeby się dowiedzieć, gdzie babcia zakopała kosztowności sprzed wojny. Wszyscy zgadzamy się, że takie uprzedmiotowienie człowieka w podeszłym wieku jest jak najbardziej naganne. Problem w tym, iż inna grupa społeczna także jest traktowana jak przedmiot i to już nikogo nie obchodzi. Mam na myśli nas – dzieci.

Dzieckiem według Konwencji o Prawach Dziecka jest każda osoba przed osiemnastym rokiem życia. Od chwili opuszczenia przytulnego brzucha naszej matki wkraczamy w świat, gdzie nasz prawa są tylko na papierze. Jeśli wogóle są. Do osiągnięcia prawnej pełnoletności nie mamy prawa decydować o sobie. Nie możemy nawet decydować o tym w co chcemy wierzyć! Uczęszczanie na lekcję religii jest przymusowe. Jak inaczej wytłumaczyć to, że młody człowiek musi przedstawiać zaświadczenia od rodziców, iż w katechezie nie będzie uczestniczył? Jest to ewidentne łamanie prawa i (o zgrozo!) nawet Konkordatu.

W art.12 ust. 1 Konkordatu stoi czarno na białym, że “organy administracji państwowej i samorządowej, organizują zgodnie z wolą zainteresowanych naukę religii”, a zainteresowanymi nie są tutaj katecheci, ale uczniowie i to od ich zgody powinno być uzależnione organizowanie tej lekcji. Wynika z tego, iż to uczniowie, którzy chcą uczestniczyć w lekcji powinni przynieść zaświadczenia i to od ich liczby zależy to, czy katecheza w tej szkole będzie, czy nie. Teraz nauczanie religii odbywa się niezależnie od liczby zainteresowanych, a uczniów zmusza się do okazywania zaświadczeń negatywnych (o nieuczestniczeniu) zamiast zgodnie z umową międzynarodową prosić o zaświadczenia pozytywne.

Jeszcze dobitniej jest to ukazane w rozporządzeniu w sprawie warunków i sposobu organizowania nauki religii w szkołach publicznych z 14 kwietnia 1992 r. (DzU z 1992r. nr 36 poz. 155), gdzie jest napisane w § 1 ust. 1 pkt. 2 i 3, że lekcje religii odbywają się na wniosek rodziców, bądź ich uczniów i to od nich należy pobierać zaświadczenia.Dotychczasowe praktyki są, więc przestępstwem i nie należy się na nie zgadzać! O tym, że poglądy dziecka nie mają znaczenia świadczy też niestety Konwencja o Prawach Dziecka (!) ratyfikowana przez nasz kraj. W art. 2 ust. 2 mowa jest o tym, że “Państwa-strony będą podejmowały właściwe kroki dla zapewnienia ochrony dziecka przed wszelkimi formami dyskryminacji lub karania ze względu na (…) wyrażane poglądy lub przekonania religijne rodziców dziecka, opiekunów prawnych lub członków rodziny”, zauważmy, że mowa jest jedynie o “przekonaniach religijnych rodziców dziecka” tak jakby były one równoznaczne z jego własnymi przekonaniami! Skoro dziecko nie może samo decydować o tym w co wierzy, bo nie może samo przedstawić zaświadczenia o nieuczestniczeniu w katechezie jest skazane na wiarę rodziców. Szczególnie, że w religii katolickiej zostaje ochrzczone nie z własnej woli jeszcze jako niemowlę. Gdzie tutaj miejsce na samodzielne myślenie? To niestety nie wszystko. Polska ratyfikowała ten dokument umieszczając w załączniku swoje zastrzeżenia, że: “wykonania przez dziecko jego praw określonych w konwencji (…) dokonuje się z poszanowaniem władzy rodzicielskiej, zgodnie z polskimi zwyczajami i tradycjami dotyczącymi miejsca dziecka w rodzinie (…)”, a gdzie jest tradycyjnie miejsce dziecka w rodzinie? Gdzieś w kącie, najlepiej z kneblem na ustach, aby nie przeszkadzało. To w jaki sposób rodzice korzystając z władzy rodzicielskiej dbają o własne dzieci najlepiej widać na podstawie raportu o rynku pracy i walce z biedą, który Unia przedstawiła nam 19 lutego 2007r., a z którego wynika, że 29% dzieci w Polsce żyje poniżej progu ubóstwa. W przypadku dorosłych jest to 21%. Wniosek z tego taki, iż są rodzice, którzy sami wolą zapchać sobie gębę bułką niż podzielić się z dzieckiem… Jednakże cieszy mnie, że istnieją w naszej historii chlubne wyjątki. Osoby, które nie narzucały dzieciom własnego światopoglądu. “Nie kazała wcale chrzcić swych córek i nie dała im wychowania religijnego (…). Dowodziła po wielokroć swoim córkom, że później, kiedy będą sobie życzyły wybrać któreś z wyznań religijnych, będą miały najzupełniejszą ssowbodę w tym kierunku”. O kim mowa? O naszej noblistce – Marii Skłodowskiej-Curie, a są to słowa jej własnej córki. Jak widać nie zniszczonej przez brak chrztu w okresie niemowlęctwa. Apeluję, więc do Was czytelnicy. Gdy będziecie mieli własne dzieci pozwólcie im na dokonanie wyboru. Pozwólcie im myśleć samodzielnie nie narzucając własnego światopoglądu. Pamiętajcie, że “zawsze takie Rzeczypospolite będą, jakie ich młodzieży chowanie” (Jan Zamoyski).

Autor: Mariusz Sobkowiak
Materiał nadesłany do “Wolnych Mediów”
Autor prowadzi blog www.lewacki-blog.eblog.pl


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

7 komentarzy

  1. Murphy 21.08.2014 10:40

    I jeszcze czasem wpychają lekcję religii pomiędzy inne lekcje, tak aby nie było za bardzo wyjścia na te zajęcia nie chodzić. Bo jeśli religia była by jako pierwsza lub ostatnia to na pewno wiele uczniów by na nią nie poszło. Ja sam byłem zmuszony chodzić na religię właśnie z takiego powodu. Gdyby w tym samym czasie było wolne miejsce w bibliotece to przynajmniej można by się do kolejnej lekcji przygotować. Ale niestety czasem nawet i w bibliotece były zajęcia.

  2. dagome12345 21.08.2014 12:57

    Czy dziecko powinno samo decydować o własnym życiu? Stanowczo nie, bo ich decyzje są nie dojrzałe , a działania mogą wyrządzić krzywdę im samym jak ich otoczeniu. To się nazywa rodzicielska odpowiedzialność.

    Dziecko powinno mieć jednak ustawowo zagwarantowane możliwość życia w wypośrodkowanym społeczeństwie i państwie. Bez nakazów w co ma wierzyć, jaka partia lub ustrój polityczny jest jedynie sprawiedliwy i dobry.
    Obecna Polska jest krajem praktycznie wyznaniowym poprzez świetnie zaplanowane ruchy państwa Watykańskiego. Konkordat jest tego najlepszym przykładem.
    Czemu lekcje religii maja taką nazwę, jak uczy się na nich jednego światopoglądu? Lekcje religii powinny się nazywać “dogmaty państwa Watykańskiego” lub uczyć o większości największych nurtów wyznaniowych na świecie, tego jakie są ich założenia oraz całe tło historyczne ( wszystkie pozytywy jak i negatywy). Lekcje religii w polskich szkołach są tak za planowe aby uniemożliwić jakąkolwiek alternatywę. Przykładem była moja szkoła średnia gdzie etykę wyznaczono w godzinach miedzy 16.00 a 17.00 , na styku zajęć z liceum wieczorowym aby zniechęcić uczniów do pozostawania tak naprawdę po lekcjach. Większość choć nie wierząca i tak szła na religie bo nikomu się nie chciało kiblować z panią z biblioteki 🙂

    Taka indoktrynacja nie ma najmniejszego sensu, bo ludzie wchodząc w wiek dorosły świadomie rezygnują jakichkolwiek przemyśleń na temat Boga lub praktyk religijnych, zrażeni przymusem i obłudą kościoła katolickiego. Jednak główny cel panów z Watykanu został osiągnięty. Ludzie zmuszani do jednego światopoglądu dla świętego spokoju dalej ślą dzieci na lekcje wiary Watykańskiej , uczestniczą w chrztach, komuniach , ślubach choć sami nie wierzą, a miedzy słowami Bóg i kościół katolicki stawiają znak równości 🙁 A “kasiora” płynie nie przerwanym strumieniem do odpowiednich kieszeni !

  3. Jedr02 21.08.2014 13:57

    @dagome12345, decyzje wielu osób po przekroczeniu 18 roku życia dalej są niedojrzałe i mogą wyrządzić krzywdę im samym jak i otoczeniu. Powiedziałbym że większość osób dorosłych działa czasami niedojrzale i praktycznie codziennie wyrządza krzywde sobie i swojemu otoczeniu. Przypisujesz takie cechy osobm poniżej pewnego wieku, podczas gdy w rzeczywistości mogą one występować u nich w mniejszym stopniu niż u starszych, podczas gdy w ogóle są one czymś normalnym w społeczeństwie. W gruncie rzeczy socjalizm się opiera na rozszerzeniu tych argumentów na ogół społeczeństwa, bo władza wie lepiej co jest dla ludu dobre, lud nie umie w końcu o siebie zadbac i nie wie co dla niego dobre. Jest to jak widać popularny sposób argumentowania by przejmować nad kimś kontrolę.

    Autorka wydaje się mocno zaangażowana w wojowanie z katolicyzmem jak taki istotny temat sprowadziła do zwalczania religii katolickiej w szkołach 🙂 Fajnie że są ludzie w coś się angażujący jeszcze, szkoda tylko że w takie coś.

  4. dagome12345 21.08.2014 14:22

    do Jedr02

    Całkowicie się z tobą zgadzam. Przykładem jest moja koleżanka , której mama wcześnie zmarła i musiała się zaopiekować młodszą siostrą oraz ojcem , który zaczął popijać częściej alkohol. W wieku 15 lat stała się praktycznie dorosłą, odpowiedzialna osobą . Wszystko dzięki temu ,że maiła taka, a nie inna matkę ,która nauczyła ja samodzielności. Na drugim końcu kija mam kolegę po 30-stce , nie potrafiącego sobie ukroić kromki chleba, ale tatuś mam świetnie prosperującą firmę wiec nie musi się przejmować obowiązkami tylko rozbija coraz to nowsze fury ( tatuś tez nie należy do jakiś inteligentów ale z dawnego sytemu wyniósł znajomości, “wie z kim pic wódkę” i interes się kręci – syn idąc tym schematem jak się nic u nas w kraju nie zmieni będzie żył dostatnie do śmierci ).
    Wiek 18 lat jest tylko umowną granicą gdzieś tam wyznaczona przez prawo. Ludzie będą różni czy nam się to podoba czy nie. Jedni choć są sumienni, pracowici, uczciwi, doświadczeni przez los w negatywnym sensie będą klepać biedę , a inni choć mają w głowie pierze umrą w dostatku.

    Bardzo mnie cieszy ,że użyłeś sformułowania “Autorka wydaje się mocno zaangażowana w wojowanie z katolicyzmem”, a nie częstego obecnie : jak nie wierzysz w Boga to po co mieszasz się w sprawy kościoła – Jak by nie można było wierzyć w Boga bez bycia dojną krową Watykanu .

  5. Jedr02 21.08.2014 15:35

    No można powiedzieć co może komuś brzmieć paradoksalnie że największym zagrożeniem dla religii są instytucje ją propagujące. Widać to przy każdym systemie religijnym w dzisiejszych czasach, jeśli powstają instytucje, jest wielu zwolenników, duże wpływy pojawiają się ludzie żądni władzy, pieniędzy czy prestiżu. Nie tyczy się to tylko KK, to samo możemy zobaczyć w Cerkwi, grupach protestanckich, w tworach XIX wiecznych oparych na chrześcijaństwie jak Jechowi, w islamie w Judaizmie, w grupach buddyjskich, w grupach hinduistycznych itd. KK jest bardziej wyraźne ze względu na tym że uzyskało w swoim czasie bardzo wysoką pozycje i dalej zasadniczo jednostkowo są najpotężniejszą instytucją religijną.
    Wszędzie gdzie jest władza i pieniądze zjawiają sie osoby zainteresowane tym, tam gdzie jest instytucja te osoby mają możliwość przjęcia władzy czy też chociaż wejścia w jej struktury. Dlatego zycie religijne należy opierać na wspólnotach, na przewodnikach odpowiednich i inwidualnym rozwoju. Największy problem jest z przewodnikami. Osoba bardzo religijna nie jest zagrożeniem dla nikogo, bo jako tako harmonizuje swoją wolę z wolą boską(“bądź wola twoja jako w niebie tak i na ziemi”), a Bóg jest w istocie wszechmiłosierny i nim nam naprawde złego nie robi. Trudnością może być jednak rozpoznanie takiej osoby. Bo jak to rozpoznać że ktoś służy Bogu a nie sobie czy chociażby nawet swoim koncepcją Boga? Tak to jest zadanie na tym polu. Trzeba podjąć szerokie poszukiwania, prosić Boga o wsparcie. Prawdziwe życie religijne to aktywność, dążenie do poznania Boga, siebie, i swojej relacji z nim. Niektórzy przyjmują tylko Boga ideologicznie i cała ich wiara ogranicza się do kłócenia z ateistami oraz chodzenia czasem do kościoła. Jak to się ma do ustalania Woli Boga na ziemi, skoro nawet w swoim życiu zainteresowai są podążaniem tylko za swoją wolą? Przykazanie miłości, według Jezusa najważniejsze mówi o byciu całkowicie pochłoniętym miłością do Boga, każdy może się tutaj spytać ile zna osób całkowiciwe pocłoniętych miłością do Boga. Większość tutaj czytających było za pewne kiedyś w kimś zakochanym, wyobraźcie sobie że mielibyście być jeszcze bardziej kimś pochłonięci i to na dodatek tym kimś miałby być Bóg 🙂 Ciężko tego szukać w instytucji katolickiej czy jakiejkolwiek innej, ale o tym mówią pisma święte. To jest w Nowym Testamencie, w pewnym stopniu w Starym, to jest w Bhagavat-Gicie, w jakimś stopniu w Koranie. No pisma budyjskie są tu trochę inne, buddyści to zasadniczo ateiści, trudno szukać jednak ich ideałów w instytucjach. Skoro tak jest to czemu ludzie wybierają instytucje? Czemu dają się oszukiwać? Oni właśnie chcą być oszukiwani, chcą żyć w iluzji. Ta iluzja daje im poczucie bezpieczeństwa a nie muszą zbyt wiele zmieniać w swoich życiach, nie musza szukać, nie musza się zmagać ze swoją naturą itp. Do tego dochodzi konformizm i przywiązanie do otoczenia. Wszyscy wokół są na przykład katolikami, to ja nie będe tego zmieniał nawet jak mi się coś nie podoba bo mie wyklną ze swojego towarzystwa. Jak widać nie ma tutaj motywu miłości do Boga czy też działania zgodnie z jego wolą, są względy egoistyczne, jaka jest więc różnica z ateistami poza tym z jakim światopoglądem się utożsamiamy i jakie media oglądamy?

  6. dagome12345 21.08.2014 15:45

    do Jedr02
    Zgadzam się. Nie potrafię nic dodać do twojego wywodu:)
    Byle takich więcej jak ty i będziemy szli w dobrym kierunku.

  7. pheat 23.08.2014 22:03

    “To w jaki sposób rodzice korzystając z władzy rodzicielskiej dbają o własne dzieci najlepiej widać na podstawie raportu o rynku pracy i walce z biedą, który Unia przedstawiła nam 19 lutego 2007r., a z którego wynika, że 29% dzieci w Polsce żyje poniżej progu ubóstwa. W przypadku dorosłych jest to 21%. Wniosek z tego taki, iż są rodzice, którzy sami wolą zapchać sobie gębę bułką niż podzielić się z dzieckiem…”
    Nie wiem czy to brak wiedzy autora, czy manipulacja, ale wniosek jest absurdalny… Ile osób żyje poniżej progu ubóstwa liczy się na podstawie dochodu na osobę w gospodarstwie domowym. Wyższa stopa procentowa wśród dzieci świadczy głównie o tym, że mamy problem z dużą liczbą wielodzietnych rodzin żyjących poniżej progu ubóstwa. Zresztą nie jest to chyba szczególnie zaskakującym wnioskiem. Zazwyczaj jak jest mowa o wielodzietnych rodzinach to nie dotyczy to rodzin bogatych przedsiębiorców z dużych miast, a ubogich rodzin z mniej zurbanizowanych obszarów.
    Większy odsetek dzieci żyjących poniżej progu ubóstwa to wynik ponadprzeciętnej średniej liczby dzieci w ubogich rodzicach, a nie tego, że rodzice wolą zadbać o siebie, zamiast o własne dzieci. Nie mówię, że takich przypadków nie ma, ale te statystyki na pewno nie o tym świadczą.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.