Wysokie standardy

Opublikowano: 03.03.2014 | Kategorie: Edukacja, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 1319

Czy wiesz, że ryby hodowane w akwariach, gdy rozwijają się w swoim naturalnym środowisku w otwartych akwenach wodnych, osiągają znacznie większe rozmiary niż te które rosną w akwariach?

Obecny system edukacji jest właśnie pewnego rodzaju akwarium, które ogranicza rozwój pełnego potencjału. Atmosfera nudnych zajęć, strachu przed otrzymaniem słabej oceny i kłamliwego szacunku do nauczyciela, nie sprzyja uczeniu się, a monotonne i nudne lekcje zabijają wrodzoną ciekawość świata, kreatywność i ducha przygody. Już sam akt przymusu w szkołach tłumi wolność i jest on w pewnej skali dyktatorskim posunięciem, które uniemożliwia na pełną realizację pasji, talentów.

Standardy jakie oferuje szkoła są bardzo niskie, opierają się na zasadzie pt.” Ucz się. Zdobywaj dobre oceny. Zdaj maturę. Idź na studia. Znajdź pewną pracę.” – ot i przepis na posłusznego pracownika kasy w biedronce, nic ponad to.
Oczywiście jest to uogólnienie i nie mówię, że każdy kto idzie tą drogą skończy jako pracownik w supermarkecie, ale propagowany w szkołach, uczelniach model życia, jest bardzo ograniczający.

Sprawdzian szóstoklasisty, egzamin gimnazjalny czy matura wymagają głównie dopasowywania się uczniów do określonych kryteriów, np. pisząc na maturze wypracowanie z polskiego musisz dopasować się do ustalonego klucza – kończy się samodzielne myślenie i wyciąganie wniosków, zaczyna się powtarzanie schematów.

Brak nauki tzw. wiedzy sterowniczej, czyli zagadnień teorii decyzji i socjocybernetyki (zachęcam do zapoznania się z tą dyscypliną) powoduje później podejmowanie decyzji w oparciu o działanie większości – owczy pęd.

Szkoły masowo produkują ludzi, którzy posiadają jedynie ekonomiczne motywacje, wiedzę specjalistyczną, często oderwaną od rzeczywistych problemów, a postawę konformisty – ceniącego życiowe wygodnictwo.

Jednak uświadamiając sobie te kwestie, możemy wyciągnąć wnioski i zacząć budować nowe, wyższe standardy, oparte o rozwój kreatywności, samodzielnego, niezależnego myślenia i działania w duchu etosu hakerskiego, cechującego się chęcią poznawania i tworzenia.

Przekaz głównego nurtu promuje wygodę, przeciętność i bierność. Nie stawiając przy tym wyzwań (o przepraszam, zapomniałem o piwnych wyzwaniach na FB).

Dlatego rzucam wyzwanie Wam wszystkim! Wyzwaniem jest wybór pomiędzy tworzeniem, a powtarzaniem, inicjatywą a imitacją, odpowiedzialnością a bezmyślnością, niezależnością a podległością, edukacją a indoktrynacją, schematycznym działaniem a nieprzewidywalnością. Podejmując samoedukację, a nie licząc że papier (dyplom) wszystko załatwi.

Zastanów się dobrze, bo to nie jest kwestia przeczytania jednego artykułu i chwilowego nakręcenia się do działania, lecz kwestia wyboru na resztę Twojego życia.

Jeśli David Farragut w wieku zaledwie 12 lat dowodził nad przechwyconym brytyjskim okrętem wojennym, jeśli Thomas Edison w wieku 16 lat był jednym z najbardziej znanych ekspertów od telegrafu w USA, jeśli Benjamin Franklin mógł pracować w wydawnictwie w wieku 12 lat, to czemu miałbyś nie robić podobnie wielkich rzeczy teraz? Biorąc pod uwagę dostęp do internetu i nowych technologii, które umożliwiają dziś prawie wszystko.

Zastanów się. Przemyśl. Podnieś swoje standardy. Działaj.

Źródło: Hackschooling & Self-Education
Nadesłano do “Wolnych Mediów”


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

7 komentarzy

  1. agama 03.03.2014 12:48

    chyba wszyscy się zgodzą, że szkoły państwowe to raczej fabryki idiotów

  2. Murphy 03.03.2014 13:28

    Tylko niestety w większości “cywilizowanych” krajów istnieje przymus uczęszczania do szkoły podstawowej.

  3. ares 03.03.2014 14:12

    Pełna zgoda z tekstem. Z tym że owego przepisu (“przepis na posłusznego pracownika kasy w biedronce, nic ponad to”) nie ograniczałbym do przysłowiowej już kasy w supermarkecie. On dotyczy wszystkiego, w dokładnie takim samym stopniu pracujących na kasach, jak i np. “w biurze”.

  4. FL 03.03.2014 18:10

    Jak czytam takie teksty, to od razu ciśnienie mi skacze. Najłatwiej napisać, że szkoła ogranicza i nie rozwija potencjału dziecka, ale ciekawe jaki autor ma pomysł na edukację? Do szkoły chodzą różne dzieci. Jedne zdolne, drugie mniej, w przeważająej większości średniaki, chociaż każde z dzieci ma w sobie jakiś potencjał. Jeśli będziemy segregować uczniów pod względem zdolności, to według jakich uniwersalnych kryteriów, żeby dziecka nie skrzywdzić? Jak dostosować program i jaki program wybrać, żeby nauczyć uczniów podstaw? Co wogóle będzie podstawą, a co rozszerzeniem wiedzy? Gwarantuję, że sporom nie będzie końca. Lekcje oparte na doświadczeniach i obserwacjach, chociaż ciekawe, wymagają zupełnie innych ram czasowych. Nauczanie poprzez projekty pozwala na zdobycie wielu doświadczeń, ale wszystkiego w ten sposób się nie nauczysz. Zgadzam się, że w wielu kwestiach, szkoła nie jest ideałem, ale zadaniem szkoły jest zapewnienie pewnych podstaw, w sposób możliwy dla opanowania dla jak największej liczby uczniów. Poza tym efekty nauczania, w jakiś sposób należy sprawdzić, a jak to zrobić, żeby efekt był mierzalny i w miarę standaryzowany w każdej placówce?
    A kłamliwy szacunek do nauczyciela… cóż wypada, żeby autor zajrzał do współczesnej szkoły, szacunku tam naprawdę niewiele zostało.
    Znalezienie pewnej pracy, to raczej nie powód do wstydu. Edukacja, która umożliwi człowiekowi zdobycie dobrej i interesującej go pracy, jest raczej powodem do radości, a nie do płaczu;)
    Pozdrawiam.

  5. agama 03.03.2014 19:40
  6. MichalR 04.03.2014 14:26

    @FL
    Rozwiązań systemowych lepszych nie ma. To prawda. Jednak może problem nie tkwi w tym które z rozwiązań systemowych wybrać, a czy w ogóle należy to zagadnienie rozstrzygać na poziomie systemowym.

    Czy jest konieczność tworzenia urzędu do spraw optymalizacji diety wszystkich polaków? Niby każdy mógłby jeść zdrowiej… Jednak gdybyśmy nie mogli jeść tego czego chcemy niewątpliwie poczulibyśmy się ogołoceni z wolności. Co z ludźmi wymagającymi specjalistycznej diety? Państwo fundowałoby im drogie dania a nam – zwykłym ludziom w imię solidarności kazało za to płacić karmiąc nas tym co akurat jest w modzie u naukowców dietetyków?

    Problem przekłada się wprost na szkolnictwo. Różnica jest w tym że można sobie wyobrazić życie bez szkoły a nie można wyobrazić sobie życia bez jedzenia. Chyba to jest jedyny powód dla którego nasza władza nie narzuca nam diet, bo zakłada że chcąc nie chcąc i tak będziemy jedli.

    Zgadzam się że każdy powinien mieć możliwość kształcenia się. Wydaje mi się że to przekonanie jest w każdym z Polaków.

    Z tego właśnie powodu uważam że szkolnictwo o ile powinno zostać utrzymywane według mnie z bonów oświatowych, o tyle program nauczania nie powinien być sztywno narzucany. Jednocześnie szkoły prywatne korzystające z bonów powinny mieć możliwość nakładania dodatkowego czesnego na swoich uczniów. Jeśli program nauczania zostałby całkowicie uwolniony, a przy tym zapewnilibyśmy finansowanie nauczania dzieci obywateli naszego kraju. Dochodziłoby do pewnych nadużyć – np rodziny patologiczne nie uczyłyby swoich dzieci, deklarowałyby że będę te dzieci uczyć w domu, a całą kasę przeznaczaną na naukę dzieci by przepijały. Jednak korzyści dla większości byłyby niewspółmiernie wyższe niż straty wywołane wprowadzeniem takiego systemu.

    Obowiązek szkolny powinien zniknąć na rzecz przywileju szkolnego. Każdy powinien mieć możliwość się kształcić. Jednak to powinien być PRZYWILEJ. Dziecko powinno bać się tego że za złe zachowanie, albo nieprzestrzeganie innych punktów szkolnego regulaminu zostanie wydalone ze szkoły. Obecnie szkoła nie może wyrzucić ucznia! ABSURD!

  7. MichalR 04.03.2014 14:41

    Cel ujednoliconego systemu szkolnictwa wydaje się być jeden – logiczny – jeśli chcemy pracować kiedyś w państwowych zakładach pracy, to musimy zdolność do wykonywania takiego zawodu poświadczyć z pomocą świadectwa ukończenia edukacji koniecznej do wspomnianej pracy.

    Jeśli chcę być państwowym naukowcem, to powinienem pewinienem zdobyć państwowy stopień naukowy na skutek ukończenia państwowego uniwersytetu. Jeśli chcę być państwowym księgowym, nauczycielem, wojskowym, policjantem, urzędnikiem ect. to powinienem mieć jasno postawione wymogi, które muszę spełniać, aby zostać zatrudnionym, a te wymogi powinienem móc spełnić w oparciu o pewne świadectwa zdobyte na jakichś ścieżkach państwowego nauczania.

    Jednak co stoi na przeszkodzie powiedzieć ludziom jeśli zdacie egzamin maturalny na który wymogi są takie a takie, to będziecie mieli otwartą drogę do państwowych posadek? Jeśli zdacie państwowe egzaminy, testy sprawnościowe, itd.

    Jeśli dziś zdolne dziecko pod koniec gimnazjum jest w stanie zdać egzamin maturalny z matematyki, polskiego, angielskiego i fizyki… to dlaczego przez trzy lata liceum nie miałoby się uczyć tego co je pasjonuje tylko znowu musi przerabiać nudny materiał liceum. Jeśli większość gimnazjów jest w przeważającej większości powtórką informacji z podstawówki, to dlaczego osoby które tej powtórki nie potrzebują nie trafią na ciekawsze zajęcia? Dlaczego wreszcie w podstawówce pierwsze trzy lata przeznacza się na wyrównanie poziomu najgorszych i najlepszych uczniów? Zdolni uczniowie mogliby uczyć się wtedy wszystkiego… nawet żeby lekcje karate, bo byłyby dla nich one bardziej rozwojowe niż nauka dodawania liczb nie większych od 10 – umiejętności które wiele dzieci opanowuje zanim przekroczy próg szkoły.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.