Wyrzucony za uczciwość

Opublikowano: 08.07.2013 | Kategorie: Gospodarka, Prawo, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 1144

Ta sprawa pokazała, na kolejnym przykładzie, jak brutalnie łamane są prawa pracownicze w Polsce. Unaoczniła, ile w praktyce są warte „przywileje” związków zawodowych, o których wciąż „informują” liberalne media. To historia Jarosława Przęczka, wiceprzewodniczącego Międzyzakładowego Związku Zawodowego Meblarzy RP oraz sekretarza organizacji zakładowej Meblarzy RP w zakładzie meblarskiej firmy BRW Sofa znajdującym się w Nidzicy na Mazurach. Związkowiec został zwolniony dyscyplinarnie z pracy, ponieważ odważył się sprzeciwić niezgodnym z kodeksem pracy działaniom pracodawcy wobec załogi, a później opisał je na łamach prasy. Z Jarosławem Przęczkiem rozmawiamy o ciężkich bojach z pracodawcą, trudnej sytuacji życiowej i gestach solidarności.

BARTOSZ OSZCZEPALSKI: Z jakiego powodu, a może raczej pod jakim pretekstem zostałeś zwolniony z pracy?

JAROSŁAW PRZĘCZEK: Bezpośrednim pretekstem był napisany przeze mnie artykuł do „Dziennika Trybuna”. Jednak początek sprawy miał miejsce wcześniej. Jakiś czas temu mieliśmy w zakładzie przerwę w dostawie prądu, oczywiście nie z winy pracowników. Byliśmy jednak gotowi do pracy. Z racji tego, że do końca zmiany było jeszcze niemal pięć godzin, chcieliśmy zostać i zająć się sprzątaniem. Zastępca dyrektora, poprzez naszych bezpośrednich przełożonych, kazał nam jednak wrócić do domów i zapowiedział, że będziemy musieli odrobić te zaległe godziny. Znając przepisy w tym zakresie, wywiesiłem na tablicy ogłoszeń informację, że czas przestoju musi być zapłacony w naszym przypadku w wysokości 100% stawki zaszeregowania. Próbowaliśmy też rozmawiać z dyrekcją, wszystko na próżno. Kazano nam podpisać zobowiązania w formie prośby o odpracowanie przestoju. Wraz z kilkoma innymi osobami odmówiłem. Nie przestraszyliśmy się gróźb dyrekcji. Napisałem też w tej sprawie e-mail do Państwowej Inspekcji Pracy, ale nie dostałem odpowiedzi. Zdecydowałem się więc na napisanie artykułu do „Dziennika Trybuna”, w którym opisałem nielegalne praktyki stosowane przez mojego pracodawcę – firmę BRW Sofa w Nidzicy. Za to zwolniono mnie dyscyplinarnie pod zarzutem naruszenia dóbr osobistych dyrekcji zakładu oraz ujawnienia tajemnicy służbowej – pomimo tego, że w tekście zawarłem prawdziwe informacje i że nigdy żaden pracownik nie musiał zobowiązywać się do dochowywania tajemnicy, zwłaszcza gdy nie chodziło o produkcję. Dodatkowo obarczono mnie winą za wygrany przez firmę konkurs na najgorszego pracodawcę roku, choć zorganizowali go anarchiści, a ja nie miałem z nim nic wspólnego.

– Zamierzasz w tej sprawie odwołać się do sądu?

– Tak, w zasadzie już to zrobiłem. Wierzę, że wygram, chociażby z tego powodu, że pracodawca nie dopełnił wielu formalności. Przede wszystkim, jako związkowiec funkcyjny, jestem pod szczególną ochroną prawną i w tej sytuacji firma powinna decyzję o wypowiedzeniu mojej umowy skonsultować z Międzyzakładowym Związkiem Zawodowym Meblarzy RP lub chociaż z organizacją zakładową. Wezwani zostali tylko przewodniczący i wiceprzewodniczący, jednak nie wyrazili zgody na zwolnienie. Poza tym, jak wspominałem – w artykule napisałem prawdę, a w razie gdybym kłamał, firma mogła napisać sprostowanie do gazety i wytoczyć mi sprawę w sądzie cywilnym.

– Czy w związku z tym uważasz, że było to działanie mające na celu pozbycie się osoby „niewygodnej” z zakładu?

– Zdecydowanie tak. Od zawsze starałem się przede wszystkim bronić swoich kolegów w pracy i gdy była taka potrzeba, nie bałem się krytykować pracodawcy. To zapewne spowodowało, że pracodawca traktował mnie jako zagrożenie i od pewnego czasu szukał na mnie „haków”. Jakiś czas temu urwał się wąż doprowadzający wodę i choć mechanik ustalił, że sam pękł, to właśnie mnie obwiniono za tę usterkę. Innym razem otrzymałem karę upomnienia za niestawienie się na stanowisku pracy, choć nie było mnie tylko przez chwilę, a poszedłem po elementy potrzebne do produkcji.

– Jak na twoje zwolnienie zareagowali koledzy i koleżanki z pracy?

– Rozmawiałem z nimi i wiem, że są w szoku. Mówią, że boją się teraz chodzić do pracy. Pewnie obawiają się, że kiedyś podzielą mój los. I może właśnie o to chodziło – żeby ich zastraszyć. Pracownik zastraszony jest w mniejszym stopniu skory do ewentualnych protestów.

– Jaka jest obecnie twoja sytuacja życiowa?

– Mieszkam w małej miejscowości na Mazurach, która liczy około 10 tysięcy mieszkańców. W takim miejscu bardzo ciężko znaleźć pracę. Prawdopodobnie będę więc zmuszony do szukania zatrudnienia poza miejscem zamieszkania, ale gdzieś względnie niedaleko od Nidzicy. Mam nadzieję, że stanie się to dość szybko, ponieważ mam na utrzymaniu 4-letnie dziecko, żona nie pracuje, a z niewielkiej pensji w BRW Sofa nie byłem w stanie odłożyć pieniędzy na „czarną godzinę”.

– Czy otrzymałeś już jakieś wsparcie?

– Spotkałem się z przewodniczącym OPZZ, Janem Guzem, który powiedział, że jest gotowy do współpracy. Związek zawodowy już załatwił adwokata, który będzie prowadził moją sprawę w sądzie. OPZZ zadeklarował zapewnienie mi odpowiedniej pomocy prawnej. Dostałem również wsparcie od Polskiej Partii Socjalistycznej. Przewodniczący Prezydium Rady Naczelnej PPS oraz wiceprzewodnicząca Rady Naczelnej wystosowali list otwarty w mojej sprawie do pani prezes BRW Sofa – Jolanty Zalewskiej. Podobny list został wysłany przez Wolny Związek Zawodowy „Sierpień 80”. Swoje oświadczenie przygotowała również centrala OPZZ. Gesty wsparcia otrzymałem również od „Solidarności”, Forum Związków Zawodowych, anarchistów oraz od członków SLD z tzw. lokalnych dołów partyjnych. Ponadto dostałem wiele wyrazów solidarności i poparcia od ludzi, którzy nie są związani ze związkami czy środowiskami politycznymi, lecz byli oburzeni tym, co mnie spotkało.

– Czy żałujesz decyzji o publicznym skrytykowaniu pracodawcy i podjęciu aktywnej działalności w związku zawodowym?

– Absolutnie nie. Ludzie muszą się zrzeszać w związki zawodowe i walczyć wspólnie o swoje prawa. Nie możemy się dać wykorzystywać i udawać, że problem wyzysku w miejscach pracy nas nie dotyczy. Każdy nasz ruch, każde nasze działanie jest wbrew pozorom zauważalne i ma wpływ na innych. Trzeba pamiętać, że w Polsce jest dużo do zrobienia w kwestii stosunku pracodawców do pracowników. Poza tym osobiście wiele się nauczyłem, działając w związku zawodowym. Zdobyłem bardzo cenną wiedzę dotyczącą prawa pracy, którą niejednokrotnie miałem okazję wykorzystać. Uczestniczyłem też w wielu ciekawych szkoleniach. To na pewno zaprocentuje w przyszłości.

– Dziękuję za rozmowę.

Z Jarosławem Przęczkiem rozmawiał Bartosz Oszczepalski
Źródło: Nowy Obywatel


TAGI: , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

5 komentarzy

  1. TKr 08.07.2013 17:05

    Przecież żadnej rozprawy jeszcze nie było – na to przyjdzie dopiero czas. A że komentuje sprawę – przecież należy wymieniać się doświadczeniami. Zrzeszanie się i wymienianie doświadczeniem nie jest niczym złym, choć przez pewne grupy interesów w Polsce jest źle odbierane i nazywane “warcholstwem”, “pieniactwem”, “postawą roszczeniową”….

  2. taihosan 08.07.2013 19:26

    To jest normalne zwyczajno-patologiczne zachowanie pracodawcy który sobie myśli że robole to idioci (niestety takich jest sporo) i wykorzystuje sytuację jak powyżej do ich naciągnięcia. W firmach gdzie nie ma związków takie sytuacje są normą a przeciętny, młody i niedoświadczony pracownik po studiach lub innej szkole nawet nie wie że często robi za darmo.

  3. jestemtu 08.07.2013 22:28

    Szkoda że takich związkowców ze świecą szukać.
    Ale to pokazuje że są ludzie, którym leżą na sercu sprawy zwykłych pracowników.
    Co w tych czasach jest rzadko spotykane.

  4. rysiekk 08.07.2013 23:22

    Tak oczywiście jak zwykle pracodawca zły… śmieszne a może zwróćmy uwagę na obciążenia ze strony rządu itp Pracodawca nie jest w stanie obniżyć kosztów przez tą administrację… do tego dochodzą Ci wszyscy pracownicy rzetelnie wykonujący swoje obowiązki, nie marnujący czasu pracy na różne głupoty których jestem świadkiem na co dzień, gdyby jednego z tych mądrali postawić na stanowisku szefa to by zgłupiał a firma by padła następnie rodzina nie miała co jeść… róbcie tak dalej… no jak ten mądrala żona nie pracuje małe dziecko a mu się wojny zachciało hehe kretyn to mało powiedziane… moja rada jak nie masz kasy to pracuj dobrze a pracodawca to doceni, może nie od razu ale z czasem na pewno, rób więcej niż inni a będziesz miał więcej… a nie jak banda tych nierozumnych marionetek dajesz się ogłupiać tczej gadaninie i populistycznym hasłom (to dla tych co mają coś miedzy uszami;)

  5. jestemtu 09.07.2013 09:17

    @rysiekk
    Szkoda że z kolan niewiele widzisz.
    Według Ciebie, nieważne co robi pracodawca i jak się to ma do kodeksu pracy.
    Czyli twierdzisz że praca czyni wolnym, ale jak widać i ogłupia.

    “…moja rada jak nie masz kasy to pracuj dobrze a pracodawca to doceni, może nie od razu ale z czasem na pewno, rób więcej niż inni a będziesz miał więcej…”
    Nie sposób się nie zgodzić, wszak nierząd mówi to samo.
    To ile muszę pracować za psie pieniądze żeby pracodawca to docenił i dał mi 50 zł. podwyżki?
    Ile więcej mam robić niż inni? 12 , 16, 18, 24 godziny, myślisz że to usatysfakcjonuje dobroczyńcę, który raczył dać mi pracę? a może jeszcze oddać mu nerkę i żonę, przecież on taki dobry jest…

    Albo bawisz się w prowokatora, albo nie zrozumiałeś sedna artykułu.
    Lub o zgrozo, i jedno, i drugie.

    Gościu postawił się gdy pracodawca chciał obciążyć załogę za postój, którego nie była winna. Skoro taki przewidujący ten pracodawca, to mógł kupić agregaty prądotwórcze, ale po co jak nie znając kodeksu pracy, obciąża pracowników za swoją krótkowzroczność. Tak więc, nie wymyślił sobie jakiś przywilejów, których się domagał. Tylko domagał się przestrzegania kodeksu pracy – to taki spis praw i obowiązków pracowników i pracodawców.
    “…no jak ten mądrala żona nie pracuje małe dziecko…” – nie wszyscy daliśmy się zaprogramować na wyścig szczurów i są rzeczy które są ważniejsze niż pogoń za pieniędzmi, wychowanie dziecka. No i pozostaje jeszcze kwestia czy żonie warto iść(lub czy może dostać) do pracy za kilka groszy, które i tak pójdą na przedszkole?

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.