Wyposażenie polskiej armii pochodzi z demobilu

Opublikowano: 11.08.2018 | Kategorie: Polityka, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 1294

Znane przysłowie głosi, że gdy się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Być może dlatego polscy politycy nie specjalnie przejmują się powolną modernizacją naszej armii. Pomimo szumnych zapowiedzi wydania na ten cel 130 mld zł (które powtarzają się już od 2012 roku), podporą naszych sił zbrojnych wciąż są 30-letnie myśliwce z demobilu NRD, ponad 50-letnie okręty podwodne z demobilu Norwegii oraz 25-letnie czołgi z demobilu RFN. Teraz do tego grona mają jeszcze dołączyć 30-letnie fregaty z demobilu Australii.

Fregata Adelaida

Już za kilka dni będziemy obchodzić święto Wojska Polskiego. Z uwagi na fakt, iż w tym roku przypada 100-lecie odzyskania niepodległości, MON zapowiada że uroczysta defilada wojskowa, która 15 sierpnia przejedzie ulicami Warszawy, będzie “największa z organizowanych dotychczas”. Powstaje jednak pytanie – czy uwzględniając obecny stan polskiego wojska rzeczywiście jest się z czego cieszyć?

Nie wszyscy zdają sobie sprawę, że oprócz kupionych kilkanaście lat temu myśliwców wielozadaniowych F-16, podporą naszego lotnictwa są blisko 30-letnie MiG-29. Sporą część z nich otrzymaliśmy z Czech oraz Niemiec (gdzie służyły jeszcze w NRD). Pomimo tego, że samoloty te uchodzą za sprawdzone w boju, to ich eksploatacja nie może trwać w nieskończoność. Dodatkowo w ostatnim czasie doszło do kilku wypadków i katastrof z udziałem MiG-29. Przypomnijmy, że w czerwcu 2016 roku podczas rozruchu jednego z MiG-29 należącego do 22. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Malborku zapalił się silnik samolotu (pożar nastąpił w wyniku awarii agregatu). Półtora roku później – 18 grudnia 2017 roku – doszło do wypadku lotniczego, w wyniku którego rozbił się samolot z 23. bazy w Mińsku Mazowieckim (pilot przeżył). Raptem miesiąc temu – 6 lipca 2018 roku – doszło do kolejnej katastrofy z udziałem MiG-29 z Malborka (pilot nie przeżył). Po tym wypadku MON podjął decyzję o zawieszeniu do odwołania lotów tymi maszynami.

Jeśli chodzi o wojska pancerne, to w 2002 roku Polska odkupiła z rezerw Bundeswehry 128 używanych czołgów Leopard 2A4. Nieco później (rządy PO-PSL) zapadła decyzja o tym, aby dokupić dodatkowe 116 czołgów Leopard 2A5 i 2A4 z demobilu. Ich średni wiek wynosił wówczas około 20 lat. Jak na ilość maszyn cena tej transakcji była całkiem przyzwoita (poszło 200 mln euro). Problem polegał na tym, że kupione z demobilu czołgi trzeba było natychmiast modernizować. W efekcie powyższego do rachunku dopłacono 2,4 mld zł, a sporą część tej kwoty zgarną niemiecki przemysł zbrojeniowy posiadający odpowiednie patenty i know-how w zakresie Leopardów.

Znacznie gorzej sytuacja wygląda w przypadku naszej Marynarki Wojennej. Posiadamy obecnie 5 okrętów podwodnych. Najnowocześniejszym z nich jest ORP “Orzeł”, który został zwodowany w 1986 roku. Pozostałe 4 okręty (ORP Bielik, ORP Kondor, ORP Sokół, ORP Sęp) są przestarzałymi jednostkami typu Kobben, które zostały wybudowane w latach 1964-1967. W 2002 roku przejęliśmy je z demobilu od Norwegów. Problem z Kobbenami jest obecnie taki, że żadna inna marynarka wojenna na świecie już ich nie używa, przez co nie lada wyzwaniem jest zdobycie dla nich części zamiennych. Dodatkowo, w starciu z nowocześniejszymi jednostkami, nie mają one najmniejszych szans na przetrwanie.

Teraz dochodzą do nas sygnały, że Marynarka Wojenna RP zostanie niebawem wzmocniona kilkoma fregatami typu Adelaida z Australii. Kraj ten miał ich pierwotnie sześć, jednak trzy najstarsze zdążył już wycofać ze służby (z czego dwie zatopiono przy australijskich wybrzeżach, tak by mogły służyć płetwonurkom). Pozostałe trzy też mają być w najbliższym czasie wycofane ze służby. Zamiast jednak trafić pod wodę lub zostać przetopione na żyletki, mogą – za odpowiednią kwotą odstępnego – trafić na dalszą służbę do Polski. I tutaj pojawiają się kontrowersje. Otóż za 30-letnie fregaty, które tylko częściowo spełniają potrzeby naszej Marynarki Wojennej, mielibyśmy zapłacić Australijczykom aż 2 mld zł (wg nieoficjalnych źródeł).

Pytanie za 100 punktów – czy polska armia AD 2018 ma rzeczywiście składać się w dużej części ze sprzętu, który w innych krajach nadaje się już tylko do wycofania? Czy w naszym położeniu geopolitycznym możemy sobie na to pozwolić? Czy docelowa modernizacja ma polegać na tym, że okręty 40-letnie (ORP Kościuszko i ORP Pułaski) będziemy zastępować okrętami 30-letnimi (fregaty typu Adelaida)?

Na podstawie: Defence24.pl, Newsweek.pl, Polityka.pl
Źródło: Niewygodne.info.pl


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

6 komentarzy

  1. polach 11.08.2018 13:46

    Powinniśmy się całego szajsu z demobilu pozbyć, bo w warunkach wojennych i tak nic nam po starych czołgach czy F16 bez rakiet-Polska powinna być państwem neutralnym jak Szwajcaria oraz tranzytowym i na tym byśmy dobrze wyszli. A to co robią pasożyty to kpina i strata kasy.Nasze siły zbrojne powinny być głownie obronne jak już-grupy bardzo mobilne i wyposażone w najnowocześniejszy sprzęt oraz wyspecjalizowane do szybkiego reagowania na kryzys, do konkretnych możliwych scenariuszy. Dziś i tak nasza armia pomaga okupantom z Usraela gnębić inne narody- co nazywają misjami pokojowymi…
    A od dawna do naszej koloni, zwozi się starocia z innych krajów to jakiś absurd i nieporozumienie- na tym korzystają tylko pewne kliki a żołnierz z takim sprzętem na dzisiejszym polu bitwy polegnie zanim wróg będzie w zasięgu…
    Pasożytom z “rządu” trzeba powiedzieć w końcu WON i przywrócić po mądrych modyfikacjach ustrój II RP.

  2. Szwęda 11.08.2018 16:24
  3. guchy 11.08.2018 16:25

    @polach – co ty za brednie wypisujesz – jak w naszym położeniu geopolitycznym mamy być państwem neutralnym? Próba bycia neutralnym znaczy bycie od razu zjedzonym 🙂 Ale bezpłciowemu lewactwu to pasuje.

  4. ZIWK 11.08.2018 18:28

    @guchy
    To co wypisuje “polach”, ma dużo sensu…
    Oczywiście patrząc się z Kremla, bo jakiekolwiek próby wyjścia Polski z NATO natychmiast skończą przygarnięciem Priwislanskoj Strany przez Rosją.
    Może nawet Polska w takiej sytuacji zachowa nazwę i flagę, ale wszystkie decyzje i cała gospodarka będą wyłącznie zależały od decyzji Kremla.
    Pewnie w ramach neutralności będziemy mieli prawo do Kompanii Reprezentacyjnej (sztuk 1) oraz do utrzymywania wojsk rosyjskich na naszym terytorium.

  5. MasaKalambura 12.08.2018 00:16

    Sugerowanie, że Polska wciąż zjedzona nie została to propagowanie political fiction.
    W razie wojny atomowej spalą nas zgodnie z planami Kuklinskiego. Co zniszczy caly teren Morza Bałtyckiego, może wzburzyć jeszcze zatopione w nim gazy bojowe i prócz neutronowego potopu, dym trujący na dokładkę otrzyma cała półkula północna. Z ruchem zachod wschod planety.

    W razie konfliktu klasycznego kierunek wyznacza obecnie państwowa eugenika, robotyka i cybernetyka i katiusze wszelakiego typu. Terminator jest obecne grany. Każdy jest obcykany z komunikacją wielowarstwową. Maszyn mamy morze.

    Istnieje opcja powszechnego aikido. Że siłą woli zatrzymujemy przemoc. Ale w sztukach walki wręcz i przy użyciu wynalazków techniki i w sztuce utrzymywania spokoju i równowagi być szkoleni winniśmy. Nauka obowiązkowa jest także w szerokim zakresie obu półkul mózgu, z uwzględnieniem treningu konkretnych jego sektorów w nowoczesny sposób. Z dbałością o prawdziwość informacji go opływających.

    Tylko pokojowa koegzystencja z sąsiadami takimi jacy są, a nie tacy, jacy chcielibyśmy, by byli ma racjonalny sens. Inne opcje to Zagłada.

    Zasadniczo po jakiejkolwiek głębszej analizie opcję nadchodzącej Zagłady serwują nam wszelkie ludzkie prognozy odkąd pamiętam. Tylko chyba wola garstki z Nim złączona powstrzymuje Sąd w pełnej krasie. Oby jak najdłużej udawało się wymodlić miłosierdzie w skrusze. Wola wypełnia świat wypowiadana choćby duchem. Ale wypowiadana.

  6. Szwęda 16.08.2018 09:41

    O co kurna ludziom się rozchodzi? Nasza matka Ziemia tak bogatą jest – każdego by wyżywiła, ubrała i jeszcze dla paru miliardów by wystarczyło, a mamy co mamy, ciągła gonitwę, bogacenie bez umiaru, głód, wojny, mordy, terror – o co człowieczkowi kaman? Chyba mamy któryś gen walnięty i zmierzamy do niechybnego skończenia się.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.