Wypadek w Smoleńsku – zdrowego rozsądku ubywa

Opublikowano: 05.05.2010 | Kategorie: Polityka

Liczba wyświetleń: 1392

Kiedy czytam w kolejnych komentarzach, iż jestem rosyjskim agentem FSB, moim idolem jest Władimir Putin i kolejny “prośby” o to, bym napisał w końcu swoją “prawdziwą narodowość” tylko dlatego, iż wykluczam, że tragedia w Smoleńsku to celowa robota Rosjan, nie przejmuję się. Trudno, żebym traktował ludzi, którzy mnie w tak wyrafinowany sposób obrażają, poważnie.

Teorie spiskowe, wyrażane w komentarzach, tekstach, wypowiedziach budzą u mnie zażenowanie połączone z rozpaczliwym śmiechem. Od tego jednak jest wolność słowa, by ją szanować. Panie, panowie, głoście sobie dalej swoje niepoparte dowodami hipotezy.

Problem zaczyna się wtedy, gdy dziennikarze – mający ambicje być opiniotwórczymi, a nawet niejednokrotnie nimi będącymi – zaczynają pisać w podobnym (na całe szczęście: jeszcze z hamulcami) tonie. Wypowiadali się m.in. Tomasz Terlikowski, Bronisław Wildstein i Łukasz Warzecha i działalnością tego ostatniego zajmę się w tym tekście, bo publicysta “Faktu” jest najbardziej aktywną postacią.

Pan redaktor ma zaskakujące hobby – lubi zadawać pytania, nawet gdy odpowiedzi są w zasięgu ręki.

WYZNACZNIKIEM KONCEPCJI NIE JEST POPARCIE DLA POLITYKI PREZYDENTA, A ZDROWY ROZSĄDEK

Oddaje głos panu Łukaszowi:

“Niektórzy w gorącej wodzie kąpani zwolennicy Prezydenta Kaczyńskiego wydają się mieć już pewność, że zamach miał miejsce. Jego przeciwnicy z kolei a priori uznali, że na pewno mieliśmy do czynienia z wypadkiem; no, może jeszcze z niewielkim udziałem samego Lecha Kaczyńskiego, który na pewno zmuszał pilotów do lądowania. Obie postawy są nieracjonalne.””

Odniosłem wrażenie, iż pan Warzecha wielokrotnie prosił, aby nie generalizować i nie wrzucać ludzi do jednego worka – np. nie chce być uważany za kogoś, kto występuje w jednym szeregu z osobami twierdzącymi, że to robota Marsjan, współpracujących z Putinem, wspólnie strzelających do Tupolewa z działa jonowego. Jego ocena filmiku z miejsca zdarzenia, jest podobna do mojej.

Pan Łukasz zapomina jednak, że w samolocie nie zginął tylko prezydent Lech Kaczyński, ale również 95 innych osób, często niezwykle wpływowych. Dlaczego jednak wszyscy przeciwnicy śp. prezydenta mają twierdzić, iż to był wypadek z niewielkim udziałem prezydenta w postaci nacisków? Owszem, pojawiały się takie spekulacje, z reguły w komentarzach, obok tych o Marsjanach, filmiku czy intelektualnych analizach wskazujących “kto to zrobił i dlaczego byli to Rosjanie?”. Mówiąc wprost: nie ma dowodów na to, iż prezydent wpływał na pilotów, a jeżeli tak było, to na pewno zapisało się to na czarnych skrzynkach. Zamiast insynuacji, zajmijmy się faktami.

Wsadzanie w ustach przeciwnikom prezydenta poglądów, których nie wypowiedzieli, nie jest uczciwą metodą w żadnej dyskusji. Chociażby dlatego, iż wśród zwolenników Lecha Kaczyńskiego są osoby, którzy wykluczają zamach, ale również ludzie deklarujący się jako jego “nie-zwolennicy” piszą o zamachu. Upraszczanie jest bezsensowne w tym przypadku.

CUI PRODEST?

Publicysta przedstawia swój bilans strat i zysków.

Zaczynamy znowu od cytatu:

“Uprawnia nas do tego nie tylko zasada, że zamach powinien być jedną z hipotez niejako z automatu, ale też czysto hipotetyczne rozważenie zysków i strat, jakie mogłyby dotyczyć potencjalnych sprawców. Polska, przez swoje zaangażowanie choćby w Afganistanie, może się teoretycznie stać celem klasycznych islamskich terrorystów i również tej hipotezy nie można wykluczać.”

Na pozór jest to logiczne. Polska angażuje się w Afganistanie i Iraku = islamscy terroryści atakują Polskę. Nie ma to jednak sensu.

Islamscy terroryści atakują obiekty cywilne i państwowe w Europie nie po to, by zabijając jakiegoś przywódcę i pozorując wypadek, wyeliminować go ze sceny politycznej. Wtedy, poza prezydentem, trzeba byłoby pomyśleć o zabójstwie premiera i ministra obrony narodowej (którzy również wysyłali wojska do Afganistanu).

Terroryzm to środek do zastraszania społeczeństwa i wywierania na niego nacisku. W skrócie – zaraz po zamachu przyznaliby się do jego popełnienia dla zdobycia rozgłosu w mediach, a służby momentalnie odtworzyłyby przebieg wydarzeń (np. zestrzelenie samolotu przy pomocy pocisku przeciwlotniczego). Podstawową wątpliwością jest jednak, czy np. iraccy rebelianci byliby w stanie coś takiego zorganizować? Bardzo, bardzo, bardzo wątpliwe. Poza tym, istnieje co najmniej kilkudziesięciu polityków, których zabicie byłoby z ich punktu widzenia ważniejsze.

Inna kwestia, że gdyby to była jakaś organizacja terrorystyczna, to prawdopodobnie od razu pojawiłby się głosy, że to tak naprawdę Rosjanie, a tylko upozorowali atak terrorystyczny, więc i tak wrócilibyśmy do punktu wyjścia…

Idziemy dalej. Pan Łukasz nie przesądza, co jest przyczyną wypadku, jednocześnie puszcza jednak oko do zwolenników teorii zamachu, rozpisując się na ten temat na kilka akapitów Jak argumentuje “interes” Rosjan?

“Po pierwsze – małe nie oznacza: żadne. Wynik wyborów nie był w żadnym stopniu rozstrzygnięty.”

To prawda, sondaże nie dawały prezydentowi szans, ale uważam, iż to bez znaczenia. Lech Kaczyński nie był groźny z punktu widzenia Rosji, chociażby dlatego, iż wpływy Polski w NATO nie są zbyt wielkie. W praktyce, jego poparcie dla Gruzji nie było niebezpieczne dla Rosjan, a śmierć nie dawała żadnej gwarancji zmiany polskiej polityki. Identycznie w kwestii Ukrainy, która – z punktu widzenia Kremla – została “odzyskana”. Protesty w sprawie Czeczenii? Nie bądźmy śmieszni, Polacy milczą w tej kwestii, podobnie jak większość rządów europejskich, a nawet gdybyśmy zgłaszali jakieś uwagi, Rosjanie mieliby je tam, gdzie słońce nie dochodzi.

Pozostaje jeszcze inny argument. Skoro nie wyeliminowali Saakaszwilego (co obiecywał kiedyś Putin), to czemu mieliby zabijać prezydenta Polski? Zero w tym nie tylko korzyści, ale i sensu.

“Po drugie– wraz z prezydentem zginęła znaczna część jego współpracowników, ludzi, którzy mieli do odegrania w polskiej polityce znaczącą rolę, a podzielali poglądy Lecha Kaczyńskiego na politykę zagraniczną oraz innych uczestników polskiego życia publicznego, którzy z rosyjskiego punktu widzenia mogli być problematyczni.”

Tak, zwłaszcza politycy Platformy Obywatelskiej, Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Polskiego Stronnictwa Ludowego. To prawda, że wraz z Lechem Kaczyńskim zginęło szereg jest współpracowników, ale sam prezydent nie był dla Moskwy problematyczny. Doskonale to widać m.in. po tym, jak nas kiwają na Litwie przy Możejkach, czy budowie rurociągu Nord Stream, a także przy kompletnym ignorowaniu zdania polskiego w czasie konfliktu gruzińsko-rosyjskiego.

To straszne, ale ci ludzie, z punktu widzenia interesów Rosji, są zza grobu dużo bardziej niebezpieczni.

A teraz wcielmy się w postać Władimira Putina i zastanówmy się w jakiej sytuacji zdecydowalibyśmy się na tak dramatyczną decyzję, jak celowe spowodowanie wypadku samolotu państwowego? Putin musiałby przegrywać na wszystkich frontach, czego przyczyną byłaby postawa osób lecących samolotem, co więcej, byłaby to jedyna metoda eliminacji, nie można byłoby kogoś otruć (jak np. Litwninienkę) czy nawet wyeliminować politycznie (np. wywołując fałszywą aferę korupcyjną). Istnieje kilkaset sposób na zabicie kogoś, po co powodować wypadek samolotu, który nie daje 100% pewności sukcesu? Zamachowcy musieliby myśleć w ten sposób – podejmują ogromne ryzyko, bo jak się wyda, Rosja będzie skończona jako partner na arenie międzynarodowej, a NATO powinno (ale nie musi) w takim przypadku uruchomić artykuł 5 Traktatu Waszyngtońskiego, Wspomnieć można jeszcze o innych konsekwencjach, związanych z Unią Europejską itd.

Trudno wskazać, jak wielkie zyski, przy takim ryzyku, musiałyby się wiązać z zamachem, by zdecydowano się go przeprowadzić. Niech sam czytelnik oceni, czy decyzja o przeprowadzeniu takiej operacji, miałaby sens.

“Po trzecie– na pokładzie miał być także Jarosław Kaczyński, który wycofał się w ostatniej chwili. Wszystko to wystarczyłoby jako odpowiedź na pytanie cui prodest.”

A korzystna jest informacja idąca w świat, że na rosyjskich lotniskach rozbijają się samoloty rządowe? Czy korzystne dla Rosjan jest nagłośnienie sprawy Katynia? Po co wybierać taki termin? Czy korzystna dla Rosji jest fala spekulacji, że to nie musiał być wcale wypadek?

Czy naprawdę Rosja była w aż tak wielkim zagrożeniu, a atak to był aż tak wielki zysk, by się decydować na taki krok? Co takiego zyskali Rosjanie po wypadku?

“Trzeba też pamiętać, że fizyczna likwidacja politycznych przeciwników – coś, co w naszych europejskich głowach może się dzisiaj nie mieścić – nie jest dla rosyjskich elit rządzących niczym niezwykłym. To wręcz część rosyjskiej tradycji politycznej. Mój znajomy powtórzył mi słowa pewnego eksperta od terroryzmu, którego spytał o katastrofę: „Zrób coś tak bezczelnego, żeby nikt nie uwierzył, że to ty zrobiłeś”. W Tu 154M wszyscy byli podani jak na tacy. Gdzieś w Moskwie mogło paść pytanie, czy wolno zmarnować taką okazję.”

Tak jest, pan Warzecha niczego nie przesądza, ale trudno uwierzyć w to, iż nie faworyzuje jednej z tez. Później powołuje się na anonimowego eksperta, którego wypowiedź mieści w w koncepcji “brak dowód jest dowodem na to, iż Rosjanie dokonali zamachu” i do przodu. Ile to ma wspólnego z rzetelnością – pozostawiam czytelnikowi do samodzielnej oceny.

Później pan redaktor stawia trzy tezy – pierwszy, iż do wypadku przyczyniło się rosyjskie niedbalstwo (z którą nie polemizuje, bo nie uważam tego za nieprawdopodobny scenariusz), drugi, że Rosjanie “chcieli tylko” utrudnić lądowanie, ale wyszła z tego katastrofa. Druga teza jest niezwykle mało realistyczna. Nie można oczywiście wykluczyć, iż Rosjanie chcieliby zrobić na złość prezydentowi, ale musieliby m.in. wyprodukować sztuczną mgłę, a jak wiemy, to raczej sfera fantazji niektórych zwolenników teorii zamachu. Trzecia teza mówi o bezpośrednich zamachu i jest niedorzeczna.

Następnie krytykuje filmik, za co mu chwała.

KTO PYTA, NIE BŁĄDZI?

Czas na główną część programu artystycznego, czyli pytania.

Zadaniem dziennikarza jest nie tylko ich zadawanie, ale również poszukiwania odpowiedzi. Czy pan Łukasz się tego podjął? Zastanówmy się.

Pracuje w “Fakcie”. Każdy ma swoją ocenę tej gazety, aczkolwiek nie ulegają wątpliwości dwie rzeczy – tabloid ma duży nakład oraz – o co mogę się założyć – potężną i rozbudowaną bazę kontaktów do różnych ekspertów – lekarzy, prawników, wojskowych, pilotów, meteorologów, polityków, w tym członków rządu, ministerstw, historyków i tak mogę wymieniać w nieskończoność. Jeśli nie ma ich w redakcji “Faktu”, to są do pozyskania z innych źródeł – stron internetowych, przez znajomych, przez wydawcę, a czasem nawet kogoś po imieniu i nazwisku można wyszukać poprzez Naszą Klasę, GoldenLine czy Facebooka. Jednym zdaniem: dla znanego dziennikarza to pestka.

Co robi w takiej sytuacji poważny dziennikarz mający olbrzymie wątpliwości, co do okoliczności zamachu?

Dla mnie to oczywiste – używa wszystkich swoich kontaktów i możliwości, by wyjaśnić nieścisłości, bombarduje polityków e-mailami, telefonami, zaprasza ich na wywiady, molestuje ekspertów lotniczych, pyta meteorologów, a prawników nęka o uregulowania prawne (zwłaszcza konwencję chicagowską). Próbuje też dotrzeć do ludzi ze służb specjalnych – a nuż mu coś nieoficjalnie powiedzą? Prokuratorzy, w tym pan Seremet, nienawidzą go już, bo wiedzą, że jak tylko ogłoszą konferencję prasową, pan redaktor na niej będzie i zacznie zadawać swoje niewygodne pytania. Jest inteligentny i wie, że jeżeli mu nie odpowiedzą jako dziennikarzowi, wyśle zapytanie jako obywatel, powoła się na odpowiedni przepis konstytucji i ministerstwo będzie ZOBLIGOWANE odpowiedzieć mu na zapytanie. A jeżeli pomimo tego, nie zrobią tego? Jest dziennikarzem, napisze o swoich działaniach świetny artykuł. Uparty jak Tommy Lee Jones w “Ściganym”.

Czy tak postępuje redaktor Warzecha? Niestety, robi dokładnie odwrotnie.

Najpierw publicznie stawia pytania, nie próbując dotrzeć do odpowiedzi. Przy okazji ignoruje prośby polskich i rosyjskich prokuratorów, by nie sugerować się nieoficjalnymi doniesieniami ze śledztwa, bo mogą być nieprawdziwe. Po co czekać, skoro jakaś bzdura powiedziana przez np. “anonimowego członka komisji” lub “osobę powiązaną z prokuratorami” czy “rosyjskiego świadka” może okazać się świetną okazją do spekulacji i pytań, które nie mają sensu?

Co się dzieje dalej? Czy pod wpisem pana redaktora powstaje rzetelna dyskusja na temat okoliczności, czy jednostronne pochwalanie dla tekstu i obwinianie Rosjan o zamach? Pan Warzecha “nie wyklucza żadnej możliwości”, ale jednocześnie nie ma nic przeciwko wpisom jednoznacznie przesądzającym sprawę i obrażających osoby uważające inaczej. Jeżeli ktoś go wykpi, że jest w jednej drużynie z osobami mówiącymi o namagnetyzowaniu (!), czy przejęciu sterowania nad samolotem, czy zwolenników teorii, że to wspólna operacja Tuska i Putina, z pewnością odpowie – zgodnie z prawdą – że on nic takiego nie napisał.

Tylko czy pan redaktor napisał ten tekst właśnie dla nich – to zwolennicy zamachu nabijają mu komentarze i wejścia. A potem dodaje, że to świetnie, iż jego wpis stał się miejscem wymiany poglądów i spostrzeżeń (!). Jakie były to poglądy i spostrzeżenia, każdy może sobie przeczytać. Powyższe i fakt, iż pan redaktor nie szuka odpowiedzi na pytania, upoważnia mnie to postawienia tezy, iż zależy mu nie na wyjaśnieniu sprawy, a na tzw. biciu piany.

INNE ZDANIE – AGENT WPŁYWU?

Co jednak z tymi, którzy mają inne zdanie? Zacytujmy komentarz pana Łukasza.

“(…) Napisał do mnie dzisiaj kolega, że jego zdaniem w Polsce uaktywnili się na potęgę rosyjscy agenci wpływu. A kolega nie jest wariatem ani laikiem: zna Rosję, był tam niedawno przez pięć miesięcy i jeździł po różnych jej regionach, czyta biegle po rosyjsku, siedzi na tamtejszych forach. Jeszcze kilka dni temu powiedziałbym, że ma zwidy, ale dzisiaj? Inna sprawa, że polieznyje idioty Lenina też byli swego rodzaju agentami wpływu, o tyle lepszymi od normalnych, że nie trzeba ich było werbować ani im specjalnie płacić. Robili, co robili, z głupoty i naiwności.”

Wniosek? Jak ktoś wyklucza zamach, jest albo agentem wpływu albo pożytecznym idiotą. To cenię najbardziej – uczciwie postawiona sprawa, a jak coś – zawsze można się wyprzeć, ze po pierwsze, to kolega, a po drugie, nie to miał na myśli. Przekaz do “wiernych czytelników” wydaje się jednak oczywisty. Pan redaktor się z nimi – oficjalnie – nie utożsamia, ale nie reaguje, gdy rzucają takie oskarżenia w stosunku do oponentów. Niebywałe.

SZUKAJCIE A ZNAJDZIECIE…

W końcu przyszedł czas na odniesienie się do niektórych pytań. Pan Warzecha postanowił nie czekać na oficjalne informacje (opierał się na tych prasowych), ani również nie szukać samemu odpowiedzi. Wygodne, ale od poważnego dziennikarza należy oczekiwać więcej. Chyba, że interesuje go takie tam pitu-pitu.

Moim faworytem jest pytanie o mgłę. Pełen troski redaktor zastanawia się, czy z meteorologicznego punktu widzenia, była możliwa mgła w godzinie wypadku? Coś niesamowitego. Nawet jeżeli pan redaktor ma jakiekolwiek wątpliwości (to żenujące, iż muszę to pisać), to przecież do wyjaśnienia tej kwestii wystarczy jeden telefon do Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej, ewentualnie innego miejsca.

Jaki jednak idzie przekaz w tym niezwykle obiektywnym pytaniu? Naturalność mgły ma rzekomo budzić wątpliwości, a jeśli nie było jej ze względów pogodowych, to co, może Rosjanie rozpylili? A Putin stał z odpowiednią rurką, a Tusk kręcił korbką?

Inne błyskotliwe pytanie – dlaczego pilot krążył nad lotniskiem? Doprawdy, to zachowanie w szczególności dziwi wszystkich ekspertów lotniczych. Po co on, w czasie fatalnych warunków atmosferycznych, gdy nie miał pełnego oglądu sytuacji, krążył nad lotniskiem?

Idziemy dalej – “Jak wygląda elektroniczna mapa lotniska w Smoleńsku, zawarta w systemie TAWS?” – dopytuje pan redaktor.

Znowuż, żaden ekspert lotniczy mu na to pytanie nie odpowie. Ani z “Raportu”, ani “Skrzydlatej Polski”. A może wystarczyłoby, nawet nie dzwonić do np. pana Hypkiego, a wejść na stronę producenta i sprawdzić to osobiście? Wtedy okazałoby się, iż takiej mapy nie ma w systemie TAWS Nie, to byłoby zbyt proste!

Trudno traktować pytania pana Łukasza Warzechy poważnie nie tylko dlatego, iż nie szuka odpowiedzi, ale również ze względu na ich infantylność.

IGNORANTIA IURIS NOCET

Na specjalne potraktowanie zasługuje wiedza (a więc także i pytania) Łukasza Warzechy z zakresu prawa. Redaktor “Faktu” jest żywym dowodem na przenikliwość rzymskiej paremii “nieznajomość prawa szkodzi”. Już w grudniu miałem okazję komentować kompetencje pana redaktora w tym zakresie, gdy chodziło o ochronę dóbr osobistych.

Ponownie, nie wymagam od przeciętnego człowieka, by wczytywał się w podręczniki od prawa międzynarodowego publicznego. Jeżeli jednak jest się dziennikarzem, chce się napisać na ten temat, to możliwości są dwie. Można albo zdecydować się na lekturę, albo zadzwonić do np. Instytutu Prawa Międzynarodowego. Teraz pytanie konkursowe – które z rozwiązań wybrał pan Łukasz?

a) przeczytał odpowiednie rozdziały z podręczników, a potem konwencję chicagowską;

b) zadzwonił do Instytutu, jego pracownicy udzielili mu niezbędnych informacji;

c) i tak wie lepiej, rzuci kilka pytań w eter, ludzie się podburzą, będzie miał xyz wejść i kilkaset komentarzy.

Zacznijmy więc od wyjaśnienia, że istnieją statki powietrzne cywilne i statki powietrzne państwowe. Polski Tu-154 był niewątpliwie samolotem państwowym, w rozumieniu konwencji chicagowskiej. Czy to ważne?

Artykuł 1 a) konwencji chicagowskiej: “Niniejsza Konwencja stosuje się wyłącznie do cywilnych statków powietrznych, nie stosuje się zaś do statków powietrznych państwowych.”

Polska i Rosja nie posiadają również (albo ja nie znalazłem) umowy bilateralnej regulującej tę kwestię.

Efekt? Konwencja chicagowska nie powinna mieć zastosowania w przypadku katastrofy Tu-154. Przynajmniej nie z automatu. Sytuacja prawna Polski staje się w tym momencie fatalna – wygląda na to, iż kwestia ta powinna, zgodnie z zasadą zwierzchnictwa terytorialnego, podlegać jedynie rosyjskiemu prawu.

Ze względów politycznych problemu nie można było pozostawić w ten sposób, dlatego Polacy i Rosjanie postanowili o zastosowaniu odpowiednich norm prawnych zawartych w konwencji chicagowskiej, tak, jakby ten statek był cywilny. Jest to ustępstwo Rosjan, którzy mogli powołać się na zwierzchnictwo terytorialne i pokazać nam drzwi, chociaż spowodowałoby to olbrzymią krytykę i rzeczowe pytania o to, czy nie mają czegoś do ukrycia. Rosjanie starają się udowodnić tym samym, że są świętsi od papieża i ich intencje są jak najbardziej czyste. Dlatego Polacy biorą udział we wszystkich czynnościach.

Stosujemy zatem konwencję (powołuje się na nią rząd), aczkolwiek budzi to zrozumiałe wątpliwości.

Tutaj odpowiedni załącznik do konwencji

I w końcu pojawia się nasz ekspert ze swoimi niezwykle rzeczowymi pytaniami…

”Dlaczego nie było ani jednej sekcji zwłok? Dziś wiemy, że sekcje zwłok były, tyle że przeprowadzili je Rosjanie, nie informując o tym zresztą rodzin ofiar. Wyników sekcji oczywiście nie znamy.”

Rosjanie mieli obowiązek przeprowadzić sekcję.

Zacytujmy konwencję: “5.9 Państwo, prowadzące badanie wypadku z ofiarami w ludziach, organizuje przeprowadzenie pełnej autopsji zwłok członków załogi statku powietrznego i w szczególnych okolicznościach, zwłok pasażerów i załogi pokładowej przez anatomopatologa posiadającego doświadczenie w badaniu wypadków. Badanie takie należy prowadzić sprawnie i w pełnym zakresie.”

Co do ujawnienia wyników sekcji zwłok, polecam zajrzeć do punktu 5.12 i 5.12.1, gdzie jest określone, w jakim przypadku należy je ujawnić i kiedy należy włączyć do tzw. Raportu Końcowego.

Nie oczekiwałbym więc publikacji wyników sekcji zwłok. Jeśli zaś chodzi o prawo Rosjan – posiadali je.

Kolejne pytanie: “Jak ścisłą kontrolę strona polska sprawowała nad czarnymi skrzynkami? Czy hipotetycznie strona rosyjska mogła dokonywać w nich manipulacji? Dlaczego skrzynki trafiły do Moskwy, a nie do Warszawy? Według słów przedstawicieli prokuratury i rządu, Polacy sprawowali kontrolę nad skrzynkami przez cały czas przed ich otwarciem. Nie oznacza to jednak, że mieli nad nimi nieustającą kontrolę od momentu znalezienia na ziemi obok lotniska. Nadal jestem zdania, że przywłaszczenie sobie przez Rosjan – bo trudno to inaczej określić – czarnych skrzynek z polskiego samolotu jest jednym z najbardziej skandalicznych elementów śledztwa.”

Z tego, co mi wiadomo, czarne skrzynki są skonstruowane w ten sposób, by nie można było nimi manipulować. Poza tym otwiera się je komisyjnie. Historia nie zna jeszcze przypadku sfałszowania czarnej skrzynki. Zresztą, byłaby to niedorzeczność, bo taka ingerencja od razu by się wydała ze względu na synchronizację z pozostała dwójką. Odkodywanie danych to też nie podłączenie pendrive’a do komputera.

Jeżeli pan redaktor zna sposoby manipulacji czarną skrzynką otwieraną komisyjnie, zapraszam do podzielenia się nimi. Uważam, iż rozumowanie w stylu “na pewno da się to jakoś zrobić” świadczy o nieprofesjonalizmie.

A przywłaszczenie? Konwencja chicagowska jest w tej kwestii bezwzględna. Wszelkie dowody należą do komisji i ona jest ich dysponentem. Przypominam, iż przy wszystkich czynnościach, przesłuchaniach, odczytywaniach czarnych skrzynek, badaniom zwłok, identyfikacji, byli obecni Polacy.

Czy jakby strona rosyjska się uparła, mogłaby nam oddać te skrzynki? Oczywiście. Jak już mówiłem, konwencja chicagowska ma tutaj umowne zastosowanie. Chciałbym, aby Polacy przywieźli z Rosji czarne skrzynki – będzie to możliwe po publikacji raportu końcowego. Problem jest jednak polityczny, więc może uda się go przeskoczyć.

Kolejne… “Dziś zasadniczym pytaniem jest, dlaczego polska strona nie wnioskowała natychmiast do strony rosyjskiej o przejęcie śledztwa lub o powołanie międzynarodowej komisji. “

Oczywiście, wnioskować można o wszystko, ale przypominam o tym, iż zastosowanie konwencji chicagowskiej jest już i tak ukłonem w stronę Polski.

“5.1 Państwo miejsca zdarzenia, podejmuje badanie okoliczności wypadku i ponosi odpowiedzialność za prowadzenie takiego badania. Może ono jednak przekazać, w całości lub w części, prowadzenie badania innemu państwu na podstawie dwustronnej umowy. W każdym przypadku Państwo miejsca zdarzenia, powinno wykorzystać wszelkie dostępne środki pomocy w prowadzeniu tego badania”

Naturalnie, żadnej umowy bilateralnej z Rosją nie ma, a podpisanie stosownej to nie kwestia 15 minut. Nie znam rosyjskiego prawa, więc nie wiem, czy Rosjanie mają taką możliwość. Generalnie to pole do zabawy dla większych profesjonalistów niż student II roku prawa. W konwencji rzeczywiście taka możliwość jest zapisana.

Oczywiście, mowa o przejęciu badania od komisji, a nie śledztwa od prokuratury, bo mam wrażenie, iż pan redaktor tych rzeczy nie rozróżnia…

Kolejne… “Dlaczego polski rząd nie zaproponował powołania międzynarodowej komisji ds. zbadania katastrofy?”

Ten pomysł popieram, ale dopiero w przypadku pojawienia się poważnych wątpliwości po opublikowaniu raportu końcowego. Trzymajmy się jakichkolwiek procedur.

”Dlaczego strona polska nie postawiła żądania, aby wszystkie odnalezione ciała zostały natychmiast przetransportowane do Polski, gdzie równie dobrze można by – przy współudziale rosyjskich śledczych – dokonać ich identyfikacji? To oczywiście pochodna pytania o brak próby przejęcia śledztwa.”

Zapraszam do konwencji chicagowskiej. Jej tłumaczenie jest zrozumiałe po polsku.

”W jakim zakresie przedstawiciele Polski mogli mieć kontrolę nad tym, jak przebiegało poszukiwanie ciał oraz nad tym, jaki był los tych już odnalezionych?”

Dlaczego nie wybierze się Pan na konferencje prasową?

Przecież wie pan, iż polskie służby pojawiły się na miejscu i współuczestniczyły.

”Jak wytłumaczyć niespójne i rozbieżne wypowiedzi rosyjskiego kontrolera lotów ze Smoleńska na temat przebiegu lądowania?”

Może źle pamięta? Może był zdenerwowany? Może ma coś do ukrycia? Przecież zeznania świadków w niemal każdej sprawie różnią się od siebie w detalach. Są czarne skrzynki i ich zapis będzie decydujący.

“Jak wyglądały procedury kontroli rządowych samolotów po wizytach remontowych w Rosji? Czy strona polska brała pod uwagę możliwość ingerencji w jakiekolwiek układy i instalacje samolotu przez Rosjan? (Te wątpliwości były w przeszłości podnoszone wiele razy, ale po katastrofie jakoś zamilkły.)”

Przecież samolot sprawdzali polscy fachowcy dziesiątki razy. Zresztą remont skończył się kilka miesięcy przed katastrofą, a samolotem nie latał tylko prezydent. Tu-154 to radziecka produkcja, więc gdzie go mieli remontować?

Zakamuflowana teza, jakoby Rosjanie przejęli sterowanie nad samolotem i rozbili się o drzewa, nadaje się do szpitala psychiatrycznego, a nie do dyskusji.

”Pasażerowie samolotu mieli przy sobie rozmaity sprzęt elektroniczny, mogący zawierać informacje ważne z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa. Dlaczego strona polska pozwoliła na to, aby Rosjanie ten sprzęt skrupulatnie pozbierali i zabrali bez naszego udziału?”

Tak, to jest problem, aczkolwiek Polacy nie mieli warunków, ani możliwości (fizycznych i prawnych) do zabezpieczenia wypadku. Jeżeli do czegoś złego tam doszło, nie obwiniałbym polskiego rządu. Podzielam jednak w tym punkcie obawy, iż niektóre informacje mogły zostać – potencjalnie – przez Rosjan przejęte. Co jednak można było na to poradzić? Proszę pamiętać, iż zabezpieczenie miejsca wypadku było obowiązkiem Rosjan.

”Czy jest prawdą, że status wizyty prezydenta został zmieniony z oficjalnego na nieoficjalny przez ministra Arabskiego, wskutek czego przygotowania do przyjęcia prezydenckiej maszyny były mniej staranne oraz nie zapewniono transportu z lotniska rezerwowego?”

Wydaje mi się, iż status wizyty prezydenta nie jest ustalany przez Kancelarię Premiera, a decyzyjny tym bardziej nie jest jeden z ministrów. To byłoby niedorzeczne.

Transport z lotniska rezerwowego ponoć był, to też problem Polaków, a nie Rosjan.

Zapraszam do lektury wywiadu na temat aspektów prawnomiędzynarodowych przeprowadzony przez “Gazetę Polską”. To, co jest w podręczniku i konwencji, podane w innej formie.

MOŻE NALEŻY SKOŃCZYĆ ZADAWANIE PYTAŃ, A ROZPOCZĄĆ POSZUKIWANIE ODPOWIEDZI?

Oczywiście, nie odniosłem się do wszystkich pytań zadawanych przez pana redaktora. Rząd polski popełniał również błędy i należy mu je wypominać, ale nie widzę powodu do wściekłych ataków.

Największą wadą teorii spiskowej jest brak jakichkolwiek dowodów. Konstruowanie jej, przy pomocy spekulacji i zestawiania niepewnych informacji, często zmanipulowanych, nie może przynieść pozytywnych efektów, a jedynie chaos.

Na krytykę zasługuje też wiara w zasadę cui prodest. Po pierwsze, mam nadzieję, iż przekonałem osoby czytające ten długi tekst, iż nie ma ona w tym przypadku racji bytu (Rosjanie nic nie zyskują), a po drugie, jest to metoda jak najbardziej zawodna. Jeżeli założymy, że pan X nie żyje, to możemy twierdzić, że np. zyskała jego żona, bo może w końcu wyjść za swojego kochanka, syn, który odziedziczył majątek, ale wcale nie oznacza to, iż doszło do zabójstwa, a nawet jeśli, to że popełnił je ktoś z powyższej dwójki.

Na koniec chciałem wyrazić swoje rozczarowanie postępowaniem części inteligentnych osób, które zamiast szukać odpowiedzi, wolą bić pianę. Nie mam monopolu na prawdę, jako śledczy również rozważałbym “udział osób trzecich”, ale oficjalne podejrzewanie Rosjan byłoby straszną głupotą, bo stracilibyśmy cały ugrany wcześniej kapitał polityczny, nie zyskując nic w zamian. Inaczej sytuacja wyglądałaby, w momencie zdobycia dowodów. Tych, jak jednak wiemy, nie ma i pewnie nie będzie. Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, iż był to wypadek, a jego przyczyny powinniśmy poznać niebawem. Być może np. to kombinacja winy pilota i wieży?

Autor: Patryk Gorgol
Teksty pana Łukasza Warzechy, z których korzystałem: “Pytań nie ubywa” i “Zamach – słowo tabu”
Źródło: Kącik Dyplomatyczny


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

5 komentarzy

  1. GreenMaster 05.05.2010 16:46

    Jakie teorie spiskowe, co on tu zapodał. Koleżka pisze o Marsjanach i coś tam ewidentnie z pozycji wyśmiać to wszystko i całe te teorie spiskowe, no przecież wszystko wskazuje że to był wypadek, no k***a pewnie że wszystko wskazuje, tylko gdzie, na polsacie do k**wy nędzy. Ja osobiście zdecydowałem się wstrzymać z wypowiedziami w tej sprawie, a raczej skoncentrować na zapoznaniu z jak największą ilością dostępnych informacji, no ale po przeczytaniu tego powyżej po prostu nie mogę. Racja że poniektórych powozi, przesadzają po prostu i jest wiele scenariuszy nie dorzecznych. Ale po kolei. Faktem jest że nasze media i redaktorzyny jedne z drugim, jak najbardziej i w całej rozciągłości pokazały brak kompetencji i zwykłej dociekliwości. A motywy zadawania przez niektórych “dziennikarzy” pytań (po jak długim czasie) wydają się nie jasne i rzeczywiście wyglądają na klasyczne bicie piany. No ale, ale. Jeśli koleżka co to spłodził te powyższe wypociny uważa że jest jak najbardziej obiektywny i swoją rzetelnością rozwiał wszelkie wątpliwości i wykazał się tak dużą dozą racjonalizmu, brakiem rusofobii i przekreślił te wszystkie Marsjańskie, nie dorzeczne teorie spiskowe (sic!) to się chłop trochę przecenił. Bardzo miło że wykazuje nie kompetencje redaktorków, ale sam wpisuje się w schemacik tych nie kompetencji. No ale jak to, przecież on tylko wyjaśnia nam, prostym ludziom zasady prawne i inne zasady postępowania w takich przypadkach. Bo właśnie tak działa prawo międzynarodowe, a Rosyja nic więcej jak tylko przestrzega tych procedur, mało tego; Rosja wykazała się tak wielką dozą dobrej woli że nawet dopuściła do śledztwa polaków. No ło ho, ho ; jesteśmy im wszyscy tak bardzo wdzięczni, że może rzeczywiście poczekajmy co powie Rosja, a my to powtórzymy w mediach jako oficjalna wersja i sprawa wyjaśniona. No bo przecież Rosja nie miała motywu, wręcz było jej to nie po drodze. Tak się zastanawiam nad motywem, ale póki co tegoż to autora, powyższego artykułu, czy koleżka po prostu jest ślepy, czy może sieje dezinformacje z zamysłem, nie wiem, nie mi to oceniać. Ale coś mi tu nie gra. Dobra, teraz chciałbym przeprosić za tak dużą dozę sarkazmu z mojej strony; ale autor powyższego tekstu też nie szczędził, więc czuje się usprawiedliwiony. A teraz chciałbym się luźno odnieść, do co poniektórych rzeczy zawartych w powyższym tekście jaki zaserwował nam autor tak bardzo odporny na Marsjańskie teorie spiskowe.
    Zacznijmy od motywu, którego to niby Rosyja nie miała. No i rzeczywiście motywu, jako tako, Rosja za bardzo nie miała. Ale kwestia podstawowa, czy ktoś ma jeszcze złudzenia, że na płaszczyznach pociągania za sznurki, istnieje podział wschód -zachód, Unia-Rosja; przecież to nic więcej jak szopka rozgrywana przed nami, a za sceną mamy bankierów i inne popaprane korporacje, chęć wprowadzenia międzynarodowej waluty i zadłużenia przy pomocy pożyczek, które mają być lekarstwem na spowodowany wcześniej kryzys. Tak więc chodzi o stawianie się tym grupom, co osoby które poniosły śmierć w Smoleńsku czyniły (wątpię aby robiły to świadomie, ale takie stawianie się w ich przeświadczeniu jak najbardziej było w interesach Polski), a teraz za bardzo nie ma się już kto stawiać. Została druga frakcja polityczna która jest jak najbardziej za zmianą waluty, łataniem dziury budżetowej za kasę międzynarodowych karteli bankowych i wysyłaniem żołnierzy żeby zabijać ludzi w Afganistanie. I co ciekawe właśnie to się dzieje. No ale przecież to wyssane z palca Marsjańskie teorie spiskowe są… Ogólnie rzecz ujmując osoby które zginęły w Smoleńsku były drzazgą w oku, dla planów globalizacyjnych, osoby te, nie tyle, te plany przekreślały, co bardzo mocno opóźniały, a bankierskim popaprańcom zaczyna się już mocno śpieszyć. Nasze negatywne nastawienie do Rosji, żywiona nie ufność, też tym planom mocno przeszkadza, a teraz mamy taką malowniczą tragedie i w końcu będziemy się mogli pojednać… Tak więc motywy były i to na wielu płaszczyznach. A czemu Rosja? Ktoś zapyta. Przede wszystkim dlatego, że tam można było zrobić to, czego jesteśmy właśnie świadkami, wszystko uciszyć, przekłamać, utajnić. Odciąć od możliwości dotarcia do prawdy. No ale przecież Rosja wykazała się tak wielkim przejawem dobrej woli, zrobiła więcej niż powinna; niż wymagało od niej prawo między narodowe. Nie oszukujmy się, Rosja wykazała by nadzwyczajny przejaw dobrej woli gdyby sama z siebie powołała komisje międzynarodową, lub np. dała wolną rękę naszej prokuraturze a sama była jedynie arbitrem… Ale tak się nie stało, no ale przecież prawo międzynarodowe… No tak, czym się trzeba zasłonić.
    Czy to mógł być wypadek? Pewnie że mógł. Ale jest to bardzo mało prawdopodobne. Chodzi o to, że wszyscy (od mediów, przez nasz rząd, aż do Rosyji) zachowują się tak, jakby to nie był wypadek i oto tu właśnie chodzi. Nie wspominając już o całej masie poszlak, nie jasności i dziwnych rzeczy wskazujących na zamach.
    A czy np.można spowodować sztuczną mgłę, oczywiście że można, a czy można zakłamać zapis czarnych skrzynek, oczywiście że tak; w ten lub inny sposób. Mówią, nie spekulujcie, poczekajcie na oficjalne oświadczenie, mówią, po co nam komisja między narodowa, poczekajcie na oficjalne oświadczenie. Tylko że jak już zapodają oficjalnym oświadczeniem, przemaglują w mediach, zrobią małe pranie mózgu, to już będzie trochę za późno na jakąkolwiek polemikę. Bo wszystko odbiegające od wersji oficjalnej, traktowane będzie jako teoria spiskowa, lub w najlepszym razie nie dorzeczność. Nie chcą spekulacji, niech wyjaśnią tak piekące sprawy, niech w pierwszej kolejności wykluczą z całą pewnością zamach, jeśli to zamach nie był. Niech społeczeństwo ma wgląd w przebieg śledztwa… O chyba za dużo wymagam, bo puki co, to nasza prokuratura nie ma za bardzo wglądu w przebieg Rosyjskiego śledztwa. No ale co tam, to przecież był błąd pilota… Jakże by inaczej.

  2. konrad 05.05.2010 20:18

    Nie mam najmniejszego pojęcia jaka jest prawda. Nie mam zamiaru oceniać, która wersja jest prawdziwa. Nie mam zamiaru tworzyć, czy ulepszać teorie spiskowe. Wiem jedno – tak jak w wypadku wielu zdarzeń, nie będę miał żadnej gwarancji, że poznaję prawdę. W wypadku amerykańskich “kontrowersji” (http://wolnemedia.net/?p=21516&cpage=1) można analizować szczątkowe informacje, nagrania, itp.; tak tutaj pole do “obserwacji” jest zdecydowanie węższe. Z tego powodu zgadzam się z komentarzem GreenMastera.

  3. 45LAPA 05.05.2010 21:11

    kto jest p.Gorgol?

  4. wrath of god 06.05.2010 15:06

    @Fenix nie martw sie napewno po wyborach otrzymamy “stenogramy” z rozmow na otarcie lez:) a dlaczego po wyborach, zeby teraz nie robic niepotrzebnego zamety ktory moglby zaszkodzic kampanii PO, wydaje mi sie ze dymisja dla kanciarzy z PO to zamalo, ich trzeba postawic przed prokuratura generalna za to ze doprowadzili do tej tragedii a dodatkowo za utrudnianie sledztwa poprzez zaniechanie dzialan wyjasniajacych

  5. dinosaur 07.05.2010 06:41

    Autor napisal: “(…)Teorie spiskowe, wyrażane w komentarzach, tekstach, wypowiedziach budzą u mnie zażenowanie połączone z rozpaczliwym śmiechem(…)”
    Odnosze wrazenie ze autor wyraza pewna pogarde dla tych interonautow ktorzy robia wysilek i probuja wyjasnic (moze czasem w naiwny sposob) to co sie stalo na smolenskim lotnisku. Chcialbym podkreslic ze wysilek tych interonautow w wiekszosci przypadkow wynika z troski o nasza ojczyzne i dlatego mam do nich wielka sympatie i szacunek.Na przyklad podziwiam wysilki tych ktorzy poddali dodatkowej obrobce i analizie jedyny dostepny film nakrecony zaraz po katastrofie. Uwazam ze ich wysilki winny byc kontynuowane — nalezaloby poddac dodatkowej analizie (odfiltrowania kolorow) podobnej jak sie to robi z astronomicznymi zdjeciami.
    Co do glownej sugestii autora to zgodze sie ze kazdy z nas powinien stosowac “Brzytwe Okhama” w formie zdrowego rozsadku. Ale to nalezy robic tak aby nie wywyzszac sie ponad innych.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.