Wszyscy jesteśmy squattersami

Opublikowano: 09.08.2012 | Kategorie: Kultura i sport, Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 1031

Wyobraźmy sobie sytuację, kiedy w pewne słoneczne, piątkowe południe do naszego mieszkania włamuje się grupa barczystych ochroniarzy. Brutalnie nas wyrzuca, kradnie pieniądze, demoluje nasz paroletni dobytek, a w całym procederze pomaga policja. Służby odmawiają podania podstawy interwencji i eksmisji. Za to naszą sprawę komentuje prezydent miasta, radząc nam przeniesienie się do noclegowni dla bezdomnych, zauważając, że tam gdzie ludzie palą papierosy, zdarzają się pożary. Niestety nie jest to scena z powieści Kafki…

16 marca z warszawskiego squatu Elba, którego mieszkańców w okolicach 10:30 z terenu brutalnie wyprowadziła prywatna firma ochroniarska. Niektórzy squattersi nie zdążyli nawet zabrać swoich rzeczy, jeden z nich zabarykadował się w pokoju, paru na dachu budynku. Ani ochroniarze, ani policjanci nie mieli dokumentu potwierdzającego ewikcję – żadnego wyroku sądowego czy decyzji administracyjnej uprawomocniającego ich działanie. Właściciel terenu, szwedzko-fińska firma StoraEnso, nie uprzedziła mieszkańców o akcji. Nie ma żadnych planów zabudowy ani innego wykorzystania zajętego przez squattersów terenu. Walka o powrót na teren Elby trwała blisko dziewięć godzin. Przez ten czas przed squatem zebrało się kilkadziesiąt osób – innych squattersów i sympatyków tego miejsca. Policjanci usiłujący rozgonić rzekomo nielegalne zgromadzenie usłyszeli w odpowiedzi wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 10 lipca 2008 r. (sygn. akt P 15/08). Orzeka on w nim, iż zgromadzenia są legalne, jeśli nie było czasu na powiadomienie gminy. Mimo że demonstracja była pokojowa, policjanci bili demonstrantów i traktowali ich gazem łzawiącym. W pewnym momencie przyjechał wóz z armatką wodną i policjanci uzbrojeni w broń gładkolufową. Na jedną osobę protestującą przypadał mniej więcej jeden policjant. Dwie osoby spośród pikietujących trafiły do szpitala, a trzy zatrzymano w charakterze świadków. Po opuszczeniu terenu przez policję i ochroniarzy, okazało się, że część pomieszczeń jest zdemolowana, a z kasy squaterskiej kawiarni zniknęły wszystkie pieniądze. Do sprawy odniosła się prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz: „Lokatorzy tam piją, palą papierosy i od tego robi się pożar. Muszą ingerować służby porządkowe. U nas jest wystarczająca liczba miejsc dla bezdomnych w noclegowniach”.

Squaty są zajętymi przez ludzi pustostanami o zróżnicowanej sytuacji prawnej. Często ich formalni właściciele wydają ciche przyzwolenie na działalność ich aktywistom. To korzystne dla obu stron: właściciel ma bezpłatnego „stróża”, a osoby squatujące miejsce, na którym im zależy – tak było przez lata w przypadku Elby. – Zanim tutaj zamieszkałem, spędzałem tu dużo czasu, najpierw uczestnicząc w zajęciach organizowanych na terenie Elby, potem jako członek kolektywu, w końcu też jako mieszkaniec – mówi mi Daniel (imię zmienione) – Bywałem w innych squatach w Polsce i za granicą. Każde tego typu miejsce łączy pewna idea, ale każde rządzi się innymi niepisanymi prawami. Każde takie miejsce tworzą inni ludzie i kładą nacisk na inne rzeczy.

Niekiedy „legalizuje” się squaty, tak jak w przypadku lubelskiej „Tektury” albo wrocławskiego CRK. To ostatnie miejsce prowadzące je stowarzyszenie otrzymało od miasta. – Była to bezpośrednia kontynuacja squAtu na ulicy Reja we Wrocławiu – mówi Marcin, członek kolektywu Elba, wcześniej we wspomnianym CRK i Elektromadonnie w Częstochowie. Najlepszym przykładem pomyślnej współpracy pomiędzy miastem a takimi miejscami jest sprzedanie obszaru pod squatem ABC No Rio w Nowym Jorku, na Manhattanie, za jednego dolara osobom użytkującym teren.

Elba jest niezależnym centrum kultury, ale także mieszkaniem dla około 10 osób. Od tego należałoby zacząć. Bezprawna i agresywna obrona świętego prawa własności przez policję i prywatną firmę ochroniarską, wpisuje się w politykę prowadzoną przeciwko lokatorom i mieszkańcom na terenie całej Polski. Zanim docenimy przestrzeń twórczych działań, którą część squatów wprowadza do kulturalnej tkanki miasta musimy pamiętać o tym, że dla dużej liczby osób squatting jest nie tylko romantycznym, bezkompromisowym aktem czy chęcią zamanifestowania swojej antysystemowości. To przede wszystkim dla nich jedyna szansą na dach nad głową, jak w przypadku Polaków szukających pracy w Anglii. Mieszkańcy okupowanych pustostanów w tym kontekście wypadają niedaleko od lokatorów uzależnionych od kaprysów właściciela kamienicy. Często zresztą środowiska squaterskie i lokatorskie przenikają się w walce o przestrzeń miejską czy przy blokowaniu eksmisji. Przykładem takich działań jest udział członków kolektywu Rozbrat, skupionego wokół poznańskiego squatu przy ulicy Pułaskiego 21a, w porozumieniu społecznym „Poznań miastem dla ludzi”. Gettoizacja rezydentów tych komun, wywołana przez zamknięcie ich w wygodnej dla władzy, anarchistycznej szufladce, jest przymknięciem oczu na problem lokatorski i nieumiejętności zagospodarowania przestrzeni miejskiej przez władze. W samej stolicy jest kilkanaście tysięcy pustych mieszkań, zablokowanych do spekulacji i gruntów bez określonego statusu prawnego.

Członkowie kolektywów działających w squatach często spotykają się z nieuzasadnioną policyjną przemocą. W styczniu policjanci urządzili nalot na mieszczące się w kamienicy przy Wilczej 30 pomieszczenia zajmowane przez kolektyw Syrena. Interwencja miała miejsce podczas pokazu filmu i spotkania z białoruskimi opozycjonistami. Funkcjonariusze pobili dwie osoby. Podobna sytuacja miała miejsce w 14 czerwca 1997 r. we wrocławskim Rejonie 69, gdzie funkcjonariusze policji dotkliwie pobili dwie osoby – Piotra Rachwalskiego i Agatę Ferenc. Sprawa trafiła pod osąd Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Uznał on interwencję za bezprawną i naruszającą art. 8 konwencji, stanowiącej podstawę działalności Trybunału: prawo do prywatności. Pojęcie „domu”, pojawiające się w orzecznictwie w tej sprawie, należy rozumieć jako fizycznie określoną przestrzeń, w której rozwija się życie prywatne i rodzinne jednostki. Ten sam artykuł można zresztą odnieść do interwencji na Elbie. Nagłaśnianie tego typu spraw należy do rzadkości, a mało kto ma tyle cierpliwości, żeby przez dekadę dowodzić swojej krzywdy. Osobną sprawą jest agresja ze strony nacjonalistycznych bojówek. Jednym z wielu ataków tego rodzaju był ten z 13 grudnia ubiegłego roku. Po demonstracji w rocznicę stanu wojennego, działacze ONR powybijali szyby i zastraszali osoby przebywające w lubelskim klubie Tektura przy ulicy Wieniawskiej.

Squaty będące ważnymi punktami na kulturalnej mapie miasta, często są instrumentalnie wykorzystywane przez polityków. Tektura była atutem Lublina, ubiegającego się o miano Europejskiej Stolicy Kultury. Niedługo po tym, jak wyróżnienie otrzymał Wrocław (chwalący się zresztą wspomnianym CRK), radni zagrozili eksmisją mieszkańcom i animatorom Tektury. Powodem miał być niezapłacony czynsz, w rzeczywistości chodziło jednak o niechęć lokalnego PiS do miejsca, gdzie „pod płaszczykiem edukacji promuje się dewiacje seksualne”. Odbywały się tam setki spotkań, koncertów i inicjatyw dotyczących najróżniejszych zagadnień. Wśród nich typowe dla tego rodzaju miejsc akcje „food not bombs”: wspólne przygotowywanie wegańskich posiłków, rozdawanych ubogim. W Tekturze od poniedziałku do piątku w godzinach 16-18 działała też świetlica, gdzie pedagodzy i wolontariusze pomagali dzieciom w wieku szkolnym w odrabianiu prac domowych oraz organizowali dla nich projekty plastyczne i teatralne. Regularnie odbywały się pokazy filmowe, działała pracownia sitodruku i kooperatywa spożywcza. Nie wspominając o przedstawieniach, wystawach i setkach koncertów, które miały miejsce w klubie.

Podobne imprezy odbywają się na Elbie – na przykład „Bike Punk Fest” dla miłośników rowerów, cotygodniowe warsztaty bębniarskie grupy Samba, będącej częścią międzynarodowego ruchu zespołów Rhythms of Resistance. Działa też otwarta dla wszystkich ściana wspinaczkowa, sala prób, ciemnia fotograficzna i skatepark. Korzystanie z nich jest bezpłatne. – To jedyne miejsce w Warszawie, gdzie jest darmowy skatepark, funkcjonuje darmowa sala treningowa, sala prób, mógł tu przyjść właściwie każdy. Takie miejsca są istotne, chociażby dlatego, że nie wymagają zasobnego portfela Jeśli ktoś chce wejść za darmo na koncert, wystarczy, że w jakiś sposób pomoże w jego organizacji – przekonuje Marcin. Na terenie Elby funkcjonuje kawiarnia, w której można napić się kawy pochodzącej ze sprawiedliwego handlu. – Ja sam nie znam wielu kawiarni w Warszawie, gdzie można by się było napić kawy pochodzącej ze sprawiedliwego handlu. Jeżeli już jest, to kosztuje 15 zł. Nie oszukujmy się, kiedy ktoś zarabia 1500 zł, nie stać, go na wydawanie 15 zł na kawę . Jest to kolejny istotny argument przemawiający za tym, że takie miejsca nie powinny być likwidowane – dodaje Marcin. Na Elbie, podobnie jak przy warszawskiej Syrenie, działa też Free Shop, darmowy sklep. Podobnie jak inne squaty, Elba nie korzysta z miejskich dotacji. Przed najściem policji i ochroniarzy powstawała już biblioteka i warsztaty sitodruku. Licząc tylko osoby obecne na koncertach (było ich ok. 800), przez komunę przewinęło się do 200 tys. słuchaczy.

W poniedziałek, 19 marca mieszkańcy i sympatycy Elby wzięli udział w happeningu przy noclegowni Emaus na Woli, udowadniając w ten sposób, że w noclegowni nie da się prowadzić działalności kulturalnej – nieodłącznego elementu tego squatu. Wyrazy poparcia dla Elby wyraziło wiele osób związanych z życiem kulturalnym i publicystycznym. W Helsinkach odbyła się manifestacja solidarnościowa, następna ma odbyć się 27.04 w Oslo. W piątek 23 marca miała miejsce demonstracja w obronie Elby, na której było ok. 2 tys. osób. Taka mobilizacja mówi sama za siebie.

Autor: Mateusz Romanowski
Źródło: Lewica.pl


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

15 komentarzy

  1. MT 29.03.2012 08:39

    Lewactwo szczodrze podlewane łzami w Gazecie Wyborczej.

  2. Yogipower 29.03.2012 08:52

    Ich mieszkania? Kupili go?

  3. J-23 29.03.2012 09:07

    Wyobraź sobie że do Twojego mieszkania podczas przebywania na urlopie włamali się squattersi… Tak też można ,a punkt widzenia zależ od punktu siedzenia, zaś na manipulacje po obu stronach jest mnóstwo miejsca.
    Podejście do tego przypadku jest trudne, bo będzie to precedens odnoszący się do wszystkich podobnych przypadków w przyszłości, dlatego zalecana ostrożność. Z jednej strony naruszono prawo własności, z drugiej strony nadużyto prawo aby pozbyć się squattersów. Należy zastanowić się nad genezą zjawiska zanim się je osądzi, chyba można zastosować podobną analizę jak zastosował Kapuściński w swoim “Dlaczego zginął Karl von Spreti”, czyli opisać tło i kolejność zdarzeń, a wnioski nasuną się same. Czy dzisiejsza młodzież ma “Domy Kultury z prawdziwego zdarzenia” w których może się spotykać, rozwijać, czuć jak u siebie? Kto wspiera taką działalność i w jaki sposób? Czy akurat nie mamy do czynienia z demokratycznym i oddolnym ruchem pragnącym wymusić zmiany w tej dziedzinie? Naruszono prawo, nawet po obu stronach, ale czy to nie dowód słabości i zaniedbań władz miasta? Czy miasto jest w stanie coś zaproponować zamiast siły i poprawnością opartą na przepisach?
    Ludzie domagają się pewnych zmian, i część z nich na pewno jest uzasadniona, a część nie, dobry sąd powinien sprawę przeanalizować i rozstrzygnąć tak aby obie strony miały zaspokojone swoje prawa i potrzeby, choć sposób rozwiązania jest dowolny.

  4. Smyku 29.03.2012 09:35

    Okropne, chore i przerażające: Policja znowu łamie prawo na oczach całego kraju. Nie mieli żadnego dokumentu uprawomocniającego ich działanie??? Jak to możliwe??? To mi do domu też mogą wejść bez wyjaśnień i nakazu?? Ograbić, wygnać na ulicę przed kamerami??? Siedzieli tam kilka lat i nagle taka agresywna reakcja.

  5. Yogipower 29.03.2012 09:50

    @Smyku Wiesz mi mogą, oni myślą że są ponad prawem.

  6. morfeusz213 29.03.2012 10:55

    Tytuł powinien brzmieć … Wyobraz sobie że do Twojego domu włamują się squattersi a Ty nie możesz ich usunąć . Rozumiem jeśli to jest pustostan nie ma sprawy niech tam sobie mieszkają . Tu chodzi przecież o własność prywatną której nie można sprzedać ponieważ ma specyficznych lokatorów. Jeśli nie ma właściciela niech sobie mieszkają- moje zdanie .

  7. sunner 29.03.2012 11:55

    morfeusz213: “Wyobraz sobie że do Twojego domu włamują się squattersi”

    Chcesz przez to powiedzieć, że twój dom jest budynkiem wielkości dajmy na to dawnej przychodni lekarskiej? I tym samym (gdyby na dodatek był pustostanem) mógłby ewentualnie zainteresować potencjalnych squattersów?

  8. Ivan Groźny2 29.03.2012 15:10

    Coz “milosciwie” panujaca w WA-wie pani Hania znowu pokazala co dla niej znacza obywatele [sposob dzaialania policji i ochroniarzy]

    Ciekawe ilu squotersow na nia wczesniej glosowalo. By zylo sie lepiej. Heejjj

  9. MilleniumWinter 29.03.2012 15:44

    “do naszego mieszkania” a ile zapłacili za to mieszkanie?
    Z ciekawości pytam bo chcę tanio kupić mieszkanie.

  10. norbo 29.03.2012 17:11

    Polskie prawo dość selektywnie chroni “prawo własności”…

    “W myśl obowiązującej od tego roku nowej ustawy Prawo geologiczne i górnicze, firmy mogą wywłaszczać właścicieli gruntów, na których zostaną wykryte złoża gazu.”

    http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/545375,Lupkowe-prawo-do-wywlaszczen-konstytucyjne-

  11. radziol8 29.03.2012 17:19

    Tak czy tak policja dzialala bezprawnie , tak sie sklada , ze mieszkam w podobnym miejscu w Hamburgu i argumenty tych ludzi nie sa wyssane z palca !

  12. Angel 30.03.2012 04:05

    jako Anarchista pragnę zacząć od tego że w myśl zasady Anarchizmu nie był to żaden squat. skłot, to takie miejsce które zajmuję sobie bezprawnie – bez porozumienia z żadnym organem władzy, jak i właścicielem prywatnym. czasami skłot może znajdować się na terenie porzuconym przez właściciela, ale tak czy inaczej zasada squattingu zakłada działanie wbrew prawu.

    w przypadku Elby nie mieliśmy z niczym takim do czynienia. tzw “squat” to przestrzeń oddana w użytkowanie “squattersom” z porozumieniem Władz Miasta więc to tak, jak by przyszła np jakaś fundacja, III sektor, czy inna organizacja i powiedziała że poprosi jakiś teren a Władza dałaby ten teren jej co prawda nie w posiadanie, ale w “użytkowanie”. to tak jak by przyszedł jakiś Monar i powiedział że szuka lokalu i go dostał. co to za skłot?

    teren na którym znajdował się squat, nie był terenem prywatnym od zawsze. ów teren należał do państwa a potem państwo (miasto) a więc Władza Instytucjonalna mająca w posiadaniu nieruchomość sprywatyzowała go celem powiększenia wpływów do budżetu. jak wiemy prywatyzacja taka dzieje się za sprawą licznych łapówek i innych okoliczności towarzyszących.

    po sprywatyzowaniu, teren przestał być “państwowy” a państwo nie negocjując i nie uprzedzając lokatorów squatu, uznało że jest super bo teren “publiczny” stał się prywatny.

    dyskusja o tzw squacie, nigdy nie była i nie jest dyskusją o squacie, ani o squattingu. jest dyskusją między lewicą która uważa że tereny państwowe i miastowe, i inne samorządowe, powinny być terenami “użyteczności publicznej” oddanej dla celów działalności “społecznej” oraz wizją państwa sprywatyzowanego służącego do realizacji interesów niektórych podmiotów prywatnych zyskujących na takim ustroju.

    w tej dyskusji można się spierać na argumenty czy lepiej żeby państwowe pozostało państwowe i zostało wypożyczone na “społeczne”, czy lepiej żeby państwowe zastąpić prywatnym (z korzyścią dla budżetu państwa i ludzi wzbogacających się na prywatyzacji) i to jest koniec dyskusji. rozmowy między prawicą, a lewicą nie dotyczą squattingu! squatting jest wtedy kiedy nielegalnie bez jakichkolwiek porozumień z państwem zajmuję jakiś teren, a państwo co najwyżej nie reaguje, albo reaguje. jeśli było jakiekolwiek porozumienie z państwem, nie ma mowy o żadnym squattingu. to jest kolaboracja z państwem, która squattingiem jest nazwana, a służy po prostu szerzeniu lewicowych dyrdymałów.

    sam mariaż i “cywilizowanie” “squatów” poprzez współpracę z państwem, zabija sens zjawiska. państwo jako partner takich lewicowych inicjatyw, po pierwsze jest w ogóle akceptowane, co nie ma nic wspólnego z żadnym anarchizmem, po drugie, wymaga przestrzegania na squacie określonych zasad. wówczes squaty zamiast być jak chcą niezależnym “centrum” kultury, myśli, idei, i stylu życia dla niepoznaki nazywanych “alternatywnymi” próbuje się przypodobać władzy żeby go nie zamknęła, albo może sypnęła jeszcze jakimś groszem na działalność kulturalną. z czasem squat pełni działalność społeczną “publiczną”, dopierdalają się do niego jakieś lewicowe śmiecie, w rodzaju krytyk politycznych i innych gówien, i mamy potem taki oto “squating”.

    nie mówmy squat. powiedzmy po prostu “publiczna świetlica dla zbuntowanych nastolatków”. przeczytajcie ten artykuł do połowy, wiem że trudno jest do końca :). niech to będzie dla Was ostrzeżeniem. “od poniedziałku do piątku w godzinach 16-18 działała też świetlica, gdzie pedagodzy i wolontariusze pomagali dzieciom w wieku szkolnym w odrabianiu prac domowych oraz organizowali dla nich projekty plastyczne i teatralne”. słyszycie to co ja? tam byli PEDAGODZY którzy POMAGALI DZIECIOM. bardzo antysystemowi pedagodzy, ci sami, opłacani przez państwo. oto co oznacza opisywany tutaj “squatting” :)))

    głównym walorem squatów, jest ich bezprawność, oraz bezkompromisowość oferty dotyczącej chociażby stylu życia, jakie oferują. a nie “edukacja i wychowywanie dzieci” będące domeną państwa!!!

    nie przeczę tym samym, moim artykułem, że jest jakaś “wartość” w “darmowych” inicjatywach. jestem Anarchistą! tylko dlaczego mam bronić Elby jeśli kłamliwie nazywa się ją mianem “squat”, i na dodatek kiedy państwo z samej zasady nigdy za darmo nic nie daje, na na prawdę pożyteczną i indywidualną niezależną działalność, choćby kulturalną? proszę bardzo, ja mam wiele pomysłów na wiele szczytnych chociażby fundacji, na przykład Fundacja Na Rzecz Nihilizmu, Fundacja Na Rzecz Satanizmu, i Fundacja Na Rzecz Wolności Twórczej, Fundacja Na Rzecz Walki Z Cenzurą, Fundacja Na Rzecz Wolności Kulturalnej, Fundacja Na Rzecz Wolności Moralnej itp itd, i też chciałbym za darmo prowadzić te Fundacje, mieć na to budynki i najlepiej nie prowadzić żadnej księgowości i mieć darmowe koncerty baaardzo kontrowersyjnych zespołów, i występy innych Artystów. skoro państwo nic z tego nigdy nikomu nie dało, i nie da, to dlaczego miałoby dawać np jakąś Elbę?
    primo – zwolennicy takiej Elby często nie są zainteresowani poza swoją wąską działalnością Wolnością dla reszty, i na większą skalę.
    secundo – istnienie kompromisowych pseudosquatów rozmydla tylko sprawę i stwarza pozory że w takim kraju jak Polska coś w ogóle wolno.

  13. MilleniumWinter 30.03.2012 08:46

    @Angel
    Dziękuję za bardzo interesujący i pouczający wpis. 🙂

  14. prawak1 30.03.2012 14:29

    Wolne Media, ale nie wolne komentowanie. Dlaczego mój komentarz został usunięty?

  15. pasanger8 31.03.2012 01:52

    Prywatna firma ochroniarska a właściwie jej pracownicy osobiście powinni beknąć za naruszenie nietykalności cielesnej ,napaść ,niszczenie mienia razem z policajami zachowali się jak zwyczajni bandyci-to na pewno było zaplanowane z góry. Tak z czystej przekory spytam :Angel jako anarchista czysty ideowo zrzekłeś się obywatelstwa i jesteś apatrydą? Jako czyścioch ideowy przypominasz mi tych idealistów liberałów oburzających się na podwyżkę VAT-u.Donaldinio jakoś spróbować zbilansować musiał spróbować-zatem podniósł podatki wszystkim(najbardziej to odczuli biedni w cenach żywności ,prądu itd) tym się różnią pragmatycy od romantyków-zero kompromisów z rzeczywistością.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.