Wołanie naukowców na Puszczy

Opublikowano: 19.04.2016 | Kategorie: Ekologia i przyroda, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 624

Jeszcze o awanturze o Białowieżę? A tak – o niej będzie tu mowa, choć z nieco innej perspektywy niż zwykle. Obecny spór o Puszczę Białowieską pokazuje bowiem, ile w polskich debatach znaczy głos naukowców. Czy też, mówiąc precyzyjniej – jak często bywa on lekceważony.

Nie zamierzam tu relacjonować wydarzeń ani wchodzić w meritum sporu o ochronę Puszczy Białowieskiej – sporu trwającego już od kilku dekad, choć szczególnie gorącego w ostatnich miesiącach. Można tylko zauważyć, że konflikt nie słabnie, a po żadnej ze stron nie widać woli kompromisu (kiedy piszę te słowa, minął dzień od akcji Greenpeace’u na gmachu ministerstwa środowiska, a zapowiadane są dalsze protesty przeciw „wycince” puszczy).

Jako dziennikarza naukowego, śledzącego ten białowieski „serial” z pewnego oddalenia, interesuje mnie sposób, w jaki znajduje on odbicie w mediach. Uderza mnie zwłaszcza to, że jako bohaterów dramatu przedstawia się zwykle – z jednej strony – leśników, wspieranych przez ministra środowiska, a z drugiej – organizacje ekologiczne. Dużo rzadziej pojawia się w relacjach stanowisko naukowców – a zwłaszcza specjalistów-biologów. Słaba słyszalność środowiska akademickiego wydaje się dość symptomatyczna dla polskiej sytuacji, do czego zaraz wrócę.

Należy jednak podkreślić, że naukowcy wcale w tej sprawie nie milczą. Przeciwnie. Jeden najbardziej znaczący przykład: w końcu marca Wydziały Biologii dwóch największych uczelni – Uniwersytetu Warszawskiego i Jagiellońskiego – wysłały wspólne stanowisko w sprawie Puszczy Białowieskiej do ministra środowiska, prezydenta i kancelarii premiera.

W tekście tym naukowcy sprzeciwiają się planowanemu “drastycznego zwiększeniu wycinki drzew w Puszczy Białowieskiej”, który leśnicy i ministerstwo uzasadniają koniecznością walki z kornikiem drukarzem.

Badacze podkreślają, że puszcza jako bezcenny obiekt – wpisany, powtórzmy, na Listę Obiektów Światowego Dziedzictwa UNESCO, jako jedyny polski obszar przyrodniczy – zasługuje na całkowitą ochronę. A co za tym idzie – piszą biolodzy – na ustanowienie w całej polskiej części parku narodowego. I, co ważne, zacytujmy jedno zdanie stanowiska badaczy z UW i UJ: „Fakt, że kolejne rządy nie były w stanie tego uczynić, przynosi wstyd Polsce na arenie międzynarodowej, jako krajowi nieszanującemu własnego dziedzictwa historycznego i przyrodniczego”.

Trudno chyba dobitniej wyrazić swoje zdanie. Zwróćmy uwagę, że naukowcy mówią o zaniedbaniach dotychczasowych rządów – pochodzących z bardzo różnych opcji – i proponują, że władze obecne mogłyby te błędy naprawić.

Niestety, wygląda na to, że wspólne stanowisko autorytetów naukowych przeszło bez większego echa (choć niektóre media, jak i nasz serwis, odnotowały je). Można odnieść wrażenie, że jest to oznaka znikomego wpływu naukowców na debaty publiczne.

Podam zresztą przypadek z innej dziedziny – medycyny: rosnąca w Polsce, w świetle statystyk, od ponad dekady liczba przypadków odmawiania przez rodziców zaszczepiania dzieci. Dzieje się tak wbrew zaleceniom medyków, którzy ostrzegają, że jeśli tendencja się utrzyma, to może dojść do epidemii, np. odry. Ruch antyszczepionkowy zyskał nawet sobie zwolenników w Sejmie, w postaci powołania parlamentarnego zespołu ds. szczepień. Podobnie niepokojące może być to, że – jak zauważają lekarze – wiele pacjentów nałogowo kupuje reklamowane w mediach suplementy diety, zamiast realizować zalecenia lekarskie.

Wracając do Białowieży można wysnuć dwie konkluzje. Pierwsza to truizm, wart jednak ciągłego powtarzania: są sprawy, które powinny pozostawać poza doraźnymi politycznymi waśniami. Taką kwestią – nikt chyba nie zaprzeczy – jest zachowanie dziedzictwa przyrody, a więc i Puszczy Białowieskiej.

I po drugie (nie tylko w sprawie Białowieży): głos naukowców, jako głos wiedzy i umiaru – nie może być spychany na margines. Tak decydenci, jak i medialne talk-show powinni zapraszać do dyskusyjnego stołu ekspertów. Inaczej nad dobrem puszczy górę wezmą prawa politycznej dżungli.

Autorstwo: Szymon Łucyk
Źródło: NaukawPolsce.PAP.pl


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. BrutulloF1 19.04.2016 16:04

    Nie wpuszczać szyszki do lasu!

  2. Pola 20.04.2016 23:49

    Najlepiej zostawić wszystko własnemu biegowi i za kila lat nie będziemy mieli Puszczy Białowieskiej bo ją kornik skonsumuje.

  3. RobG56 21.04.2016 12:58

    Jakość polskiej nauki i jej aktywnych medialnie przedstawicieli jest odbiciem standingu polskiej nauki i ośrodków naukowych dokonywanych rok rocznie przez w miarę niezależne organizacje międzynarodowe. Była niska, a od lat wciąż jeszcze dołuje.
    O tym jaki jest wymiar etyczny “elit” naukowych kraju świadczą dobitnie komentarze pod tekstem dr. Jana Łukasiewicza “Zapuszczona puszcza”, który kilka lat temu ukazał się w Polityce. Ośmieliłem się wówczas przeanalizować te komentarze a analizę opublikowałem w internecie. Zapraszam do przeczytania samego artykułu, komentarzy pod nim, jak i mojego tekstu który jest tu: http://www.wiadomosci24.pl/artykul/zrobieni_w_wariaka_rozmyslania_przy_czytaniu_komentarzy_229943.html.
    Ochrona środowiska i “pasja” naukowców z nią związanych to element godny analizy. Stan polskiej przyrody będącej pod kontrolą naukowców od 1934 roku, gdy uchwalono bodaj pierwszą w tym zakresie Ustawę o ochronie przyrody jest taki, jak demonstrują to badania porównawcze realizowane przez SGGW na terenie najstarszego rezerwatu Puszczy Białowieskiej. Redukcja różnorodności gatunkowej o ok. 50%.
    O tym jak wygląda obraz przyrody i skala zniszczeń świadczyć może stan elementów chronionych w rezerwatach. Większość rezerwatów, tworzona przed 1990 rokiem miała ściśle określony cel ochronny. Dziś nie ma z reguły po nim śladu, a cel ochrony jest zmieniany na ogólne stwierdzenie obserwacji sukcesji w określonym siedlisku.
    Środowisko naukowe jest bardzo wrażliwe na system grantów, który z kolei bardzo często ma określony cel ideologiczny czy polityczny. Czy to buduje jakość kadry naukowej lub nauki jako takiej.
    Rzecz nie tyczy tylko dziedziny ochrony środowiska. Proszę spojrzeć na casus profesora Jasiewicza po tym jak w na łamach Focusa zamieścił wywiad “Żydzi sami są sobie winni”. Inny profesor, Kleiber momentalnie wykluczył go ze środowiska PAN! Na tym właśnie polega jakość – dokopać i opluć, nie zezwolić na dyskusję i wymianę poglądów. To siła etyki czy zgnilizny moralnej kadry profesorskiej (http://solidarni2010.pl/15949-nbspglos-dr-ewy-kurek-w-sprawie-prof-krzysztofa-jasiewicza.html).
    Oczywiście nie chcę uogólniać.
    Skoro środowisko naukowe nie dostrzega stanu ochrony przyrody i jej efektów, to czemu nie dostrzega stanu prawnego obowiązującego w kraju? Czy jest na tyle zdziecinniałe, że wskazuje na konieczność wprowadzenia określonych rozwiązań w niezgodzie z obowiązującym prawem? Czy też już dawno traktują obowiązujące w kraju przepisy jako zasady, które ich samych nie obowiązują i nie obowiązują i ich poglądów? Czyż ich wskazania i oczekiwania nie mają znamion nawoływania do nie respektowania obowiązującego w kraju prawa?
    Od 1934 roku utworzenie Parku Narodowego leży w kompetencji Rady Ministrów, a od 2004 roku, dodatkowo, może mieć miejsce po pozytywnej opinii środowisk miejscowych!
    W czym więc tkwi siła naukowców, którzy w mediach straszą społeczeństwo?
    A w czym tkwi siła artykułu i samego autora?

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.