Właściciele kempingów z Półwyspu wciąż łamią prawo

Opublikowano: 19.08.2011 | Kategorie: Ekologia i przyroda, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 547

Półwysep Helski stał się jednym z niechlubnych przykładów do czego prowadzi agresywna turystyka, nastawiona na szybki zysk kosztem degradacji walorów przyrodniczych – ostrzega w raporcie „Przemysł turystyczny i przyroda morska na Półwyspie Helskim” organizacja WWF Polska.

Ekolodzy alarmują: właściciele kempingów położonych na Półwyspie Helskim bezkarnie łamią prawo i niszczą środowisko. Dlatego Jednym z głównych problemów przedstawionym w raporcie jest nadsypywanie piasku i rozbudowa kempingów od strony Zatoki Puckiej wbrew obowiązującym zakazom. Autorzy raportu zwracają uwagę na fakt, że kempingi przez dosypywanie terenu nielegalnie zmieniają linię brzegową, co odbywa się kosztem wód Zatoki.

– Ten nielegalny proceder nadsypywania terenu przy kempingach odbywa się na obszarach Natura 2000, co więcej bez kontroli i koniecznych zezwoleń – mówi Anna Marzec z WWF Polska. – W efekcie na terenie kempingu Ekolaguna ważne i cenne trzcinowiska zostały w całości zniszczone, a w ich miejscu sztucznie usypano plażę. Podobna sytuacja miała miejsce na innych kempingach, np. na Solarze w latach 2004-2009 usypano aż do 40 m plaży.

WWF podaje, że niezgodna z prawem jest również lokalizacja kempingów, które powinny znajdować się w odległości 20 metrów od brzegu. Łamany jest ponadto zakaz używania łodzi motorowych.

Inne zagrożenie dla przyrody, z przytoczonych przez autorów raportu przykładów, to propagowanie masowej turystyki na mieliźnie Ryf Mew. Ta piaszczysta łacha jest jedynym izolowanym w naturalny sposób od ludzi i infrastruktury obszarem Zatoki Gdańskiej. Ma ona olbrzymie znaczenie dla zapewnienia miejsca odpoczynku dla ptaków w czasie wiosennych i jesiennych migracji oraz dla fok. Jednak od kilku lat obserwowane jest tu niepokojące zjawisko. Przez Ryf Mew przechodzą sięgające dziś już 100 osób tzw. Marsze Śledzia. Ich organizatorzy promują w ten sposób wchodzenie na łachę, która podlega ochronie prawnej jako część siedliska o kodzie 1160. W efekcie może to doprowadzić do zniszczenia ważnej ostoi przyrody, których jest dramatycznie mało u polskich wybrzeży Bałtyku. Rezultaty „promocji” turystycznych walorów Ryfu Mew przez organizatorów Marszu Śledzia są widoczne już teraz.

Największym walorem Ryfu Mew jest dziś to, że pozostaje on ciągle poza zasięgiem większości turystów przebywających nad Zatoką Gdańską – uważa dr Szymon Bzoma z Grupy Badawczej Ptaków Wodnych KULING. – Przez większą część tego okresu ptaki siewkowe nie mogą już korzystać z innych miejsc na wybrzeżu, gdyż plaże są intensywnie wykorzystywane przez turystów – dodaje. Według dr Szymona Bzomy Ryf Mew jest dziś jednym z trzech ostatnich miejsc będących nadal ostojami tych ptaków, poza Ujściem Redy i Ujściem Przekopu Wisły, i jedynym nie objętym ochroną rezerwatową. – Zachowanie Ryfu Mew jako miejsca gdzie ptaki mogłyby nie niepokojone spędzać dzień jest bezwzględnie konieczne. Niestety wraz z promowaniem masowej turystyki w tym rejonie staje się to niemożliwe – alarmuje Bzoma.

Raport opublikowany przez WWF przypomina też, że można pogodzić turystykę z ochroną przyrody. Wszystko zależy od właściwego planowania infrastruktury turystycznej oraz od dobrej woli władz lokalnych. Potrzebne jest zachowanie ostatnich naturalnych plaż od strony otwartego morza i Zatoki przez unikanie tworzenia w ich rejonie infrastruktury uważają autorzy raportu. Z kolei koncentrowanie atrakcji turystycznych i udogodnień powinno odbywać się w miejscach już zmienionych i zabudowanych.

Problem kempingów nie jest nowy. Już w zeszłym roku minister środowiska Andrzej Kraszewski podczas spotkania ministrów państw basenu Morza Bałtyckiego zapowiedział, że problem kempingów na Półwyspie Helskim zostanie rozwiązany. Od tej deklaracji minął już rok, a w tej sprawie nadal się nic nie zmieniło.

Autorami raportu WWF „Przemysł turystyczny i przyroda morska na Półwyspie Helskim” są Jan Marcin Węsławski, Lech Kotwicki, Katarzyna Grzelak i Joanna Piwowarczyk z Instytutu Oceanologii PAN, oraz Iwona Sagan, Klaudia Nowicka i Iwona Marzejon z Katedry Geografii Ekonomicznej UG.

Źródło: WWF


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

1 wypowiedź

  1. lukhel 20.08.2011 09:29

    Witam Tak sie składa że mieszkam na Półwyspie Helskim od urodzenia i widzę to od wewnątrz słyszy sie czasem co ludzie mówią .Według mnie to większość pól namiotowych o których jest mowa rzeczywiście czuje sie bez karnie budują obiekty betonowe na które nie ma pozwolenia mimo że nie mają pozwolenia ok ładnych kilku lat w tym roku znowu stawiają kolejne o co tu chodzi czyż by rzeczywiście jakaś mafia miała te obiekty i wszyscy się ich boją? i nikt nie reakcje na to co się dzieje ??,jeśli chodzi o trzcinowiska to fakt tam gdzie są pola nie ma już trzciny, jedyne co dobre to to że nawieźli setki ton ziemi by podnieść tereny pól bo przecież jeszcze 10lat temu były to tereny bagniste i co większy powiew wiatru to woda zalewał te tereny.Kwestia finansów z tego co wiem to owe pola zarabiają krocie choć ten rok to jakaś masakra jeśli chodzi o drobny sezonowy biznes od sklepów po bary i pamiątki wszyscy mówią że ten sezon to jakieś od 40-30% gorszy od poprzedniego to jest duża różnica!! Co jest tego przyczyną ! podejrzewam ,że po pierwsze wzrost cen po drugie kryzys bo on cały czas jest i według mnie powoli się rozkręca mimo ,że nam tego nie mówią ale to czuć w kościach i słychać na ulicach każdy trzyma się kurczowo pracy i nie chce wydawać za dużo na rozrywkę i wypoczynek. dochodzi jeszcze jedna ważna rzecz katastrofy klimatyczne powodzie wichury i podtopienia tyle ludzi myślałem że to odległy temat ale okazuje sie że mam kilku znakowych (pracowników sezonowych ) którzy ucierpieli przez anomalie pogodowe. To wszystko sie nakłada na spadek wydatków na turystykę !!
    ps. to moja opinia nie musicie sie z nią zgadzać Pozdrawiam

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.