Warto rozmawiać

Opublikowano: 04.08.2016 | Kategorie: Prawo, Publicystyka, Seks i płeć, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 1029

Niedawno ulicami Warszawy przeszła dziesiąta, jubileuszowa Parada Równości. O problemach mniejszości seksualnych w Polsce rozmawiamy z Jackiem Adlerem, działaczem środowisk LGBT i redaktorem naczelnym portalu Gaylife.pl.

MICHAŁ SOBCZYK: Spotyka się pogląd, że geje i lesbijki wyolbrzymiają skalę swojej dyskryminacji. Przykładowo, kwestie dziedziczenia przez partnerów mogą oni regulować jak heteroseksualne pary nieformalne, czyli umowami cywilnymi.

JACEK ADLER: Możliwość rejestracji związków partnerskich to kwestia absolutnie podstawowa. Mam kontakt z czytelnikami prowadzonego przeze mnie portalu internetowego i wiem, że w praktyce życia codziennego, gdy jeden z partnerów umiera, to drugi bardzo często jest wyrzucany z ich wspólnego mieszkania, gdyż nie ma do niego prawa. Owszem, można sporządzić testament, ale nie każdy to robi, bo to wymaga pewnej zaradności, znajomości prawa, wreszcie – powiedzenia sobie, że jesteśmy śmiertelni, co dla niektórych osób stanowi spory problem psychologiczny. Poza tym polskie prawo nie pozwala do końca swobodnie rozporządzać majątkiem na wypadek śmierci, czego przykładem może być instytucja zachowku. Jest też presja społeczna, sprawiająca, że nie tak łatwo pójść do notariusza i przepisać majątek na partnera.

Jeśli dodać do tego m.in. konieczność upoważnienia partnera na wypadek pobytu w szpitalu, to uregulowanie podstawowych spraw przez pary homoseksualne łączy się z ogromną biurokracją i wymaga dużego samozaparcia, a i tak nie doprowadzi do efektu, który miałby jeden akt w postaci zawarcia związku partnerskiego. Dlatego w praktyce pary homoseksualne są dyskryminowane w porównaniu z małżeństwami.

Poza tym, instytucja związków partnerskich byłaby formą uznania przez państwo, że ci ludzie mają prawo do takiej samej ochrony prawnej, jak wszyscy inni obywatele, i że mogą również liczyć na to, że otoczy ono opieką ich związki. W końcu wszyscy płacimy podatki, mamy takie same obowiązki wobec państwa, powinniśmy mieć zatem równe prawa.

– A dyskryminacja na innych polach?

– Szczególnie ważna jest kwestia nie tyle prawnej, co faktycznej dyskryminacji na poziomie np. zakładu pracy. Ujawnienie orientacji seksualnej, przypadkowe lub świadome, prowadzi do wytykania palcami, mobbingu, różnego rodzaju szykan, czy to ze strony współpracowników, czy pracodawcy. Takim osobom jest potem bardzo trudno funkcjonować w miejscu pracy.

Podobna sytuacja ma miejsce w szkołach, przy czym dzieci są nieraz nawet bardziej okrutne, gdyż mają mniej empatii niż dorośli. Z uwagi na to, że nie mamy w Polsce odpowiedniego systemu edukacji, dziedziczą one brak tolerancji – nie tylko wobec tej mniejszości, mamy bowiem w Polsce kłopoty z wszelką innością – i w ten sposób dyskryminacja przechodzi z pokolenia na pokolenie. Ludzie różnie reagują na jej przejawy, jednak możemy sobie wyobrazić, jaki może ona mieć wpływ na młodą psychikę. Dlatego bardzo ważnym postulatem środowiska LGBT jest właściwa edukacja, społeczna i seksualna. Bardzo wiele można by dzięki niej zrobić, jednak nie tworzy się takich programów, żeby nie narażać się Kościołowi.

– Które postulaty ruchu gejowskiego, poza wprowadzeniem możliwości formalizacji związków partnerskich, są Pana zdaniem zarówno palące, jak i możliwe do realizacji w obecnych realiach kulturowych?

– Na pewno bardzo ważne i pilne jest wprowadzenie karalności „mowy nienawiści”. W tej chwili mamy w Polsce przepisy artykułów 256 i 257 Kodeksu karnego, które penalizują nawoływanie do nienawiści, poniżanie czy wyzwiska m.in. z powodu rasy, narodowości czy wyznania, natomiast w tym katalogu nie ma orientacji seksualnej. Dlatego jeśli ktoś nawołuje do wrogości wobec gejów czy lesbijek – a organizacje LGBT wiele razy zawiadamiały prokuraturę o takich zachowaniach, nawet ze strony polityków – nie bardzo jest możliwość, żeby prawo na to zareagowało. Wobec takich spraw nie można stosować paragrafów odnoszących się do zniesławienia, bo ono musi dotykać konkretnej osoby. Istnieje zatem konieczność rozszerzenia wspomnianych przepisów.

Karanie za „mowę nienawiści” jest ważne przede wszystkim dlatego, że pozwoliłoby – na tyle, na ile się w ogóle da – wyrugować z debaty publicznej nietolerancyjną wrogość, uniemożliwiając jej rozpowszechnianie. Należy zatem równolegle wychowywać, poprzez edukację seksualną, oraz reagować na wezwania do przemocy, oczywiście nie tylko w stosunku do mniejszości LGBT. Bo jak już wiemy z historii, często od słów do czynów przechodzi się bardzo szybko, a wtedy problem ma nie tylko prześladowana mniejszość, lecz wszyscy. Jeżeli dopuszczamy nienawiść wobec dowolnej grupy, w pewnym momencie rozlewa się ona na całe życie społeczne i żyjemy odtąd w całkiem innym kraju.

– A jak dyskryminacja na tle orientacji seksualnej nakłada się na inne wymiary wykluczenia? Geje należą przecież do różnych klas społecznych, grup zawodowych itp.

– Oczywiście najłatwiej jest tym gejom i lesbijkom, którzy żyją w wielkim mieście i uprawiają wolny zawód albo zajmują wyższe stanowiska. Nawet w Polsce mamy środowiska, zwłaszcza artystyczne czy show-biznesowe, gdzie ta kwestia już nie jest wielkim problemem, ale to przecież w skali kraju bardzo nikły ułamek. Natomiast „masowa” Polska to mniejsze miejscowości, w tym „Polska B” na wschodzie, i tutaj sytuacja jest całkiem inna. W Polsce powiatowej wciąż jeszcze bardzo trudno się ujawnić z najmniejszą nawet innością. Dlatego też bardzo często geje i lesbijki wyjeżdżają z małych miejscowości po ukończeniu szkoły, co tłumaczy, dlaczego w wielkich miastach jest ich znacznie większy odsetek; na prowincji nie zostaje prawie nikt, bo tam nadal ciężko sobie wyobrazić życie jawnego geja. Zresztą trzeba sprawiedliwie powiedzieć, że nawet w krajach dużo bardziej tolerancyjnych, jak Niemcy, które dość dobrze znam, bo mieszkałem tam wiele lat, wciąż jeszcze zauważalna jest różnica między dużymi miastami a mniejszymi miejscowościami, jeśli chodzi o akceptację dla wszelkiego rodzaju odmienności.

– Wydaje się, że najwięcej ogólnej tolerancji jest w zamożnych i egalitarnych krajach socjaldemokratycznych.

– Tam, gdzie ludzie są bogaci i rozleniwieni, nie ma z nią raczej problemu. Jednak to, że nietolerancja wobec mniejszości seksualnych jest u nas dużo większa niż na Zachodzie, wynika moim zdaniem przede wszystkim z polskiej specyfiki, którą jest ogromny wpływ kościoła katolickiego. Zachodnie społeczeństwa są mocno zeświecczone i bardziej opierają się w swoich zachowaniach o „nie rób drugiemu, co tobie niemiłe” (jak można ludowym językiem wyrazić kantowski imperatyw kategoryczny), niż sugerują wskazaniami Kościoła. Tam, gdzie zachował on silną pozycję, nietolerancja jest większa. Można tu wskazać Włochy, które nadal są dosyć homofobiczne jak na kraj zachodni, a z drugiej strony tolerancyjną Hiszpanię, też niby kraj katolicki, gdzie jednak znacznie spadły wpływy Kościoła w społeczeństwie.

– Jest też inna różnica między Polską a Zachodem: po 45 latach swoistej „zamrażarki kulturowej”, w ramach której wszelka inność miała ograniczone możliwości ekspresji, Polacy nagle zostali wrzuceni na głęboką wodę nieznanych wcześniej postaw i trendów.

– Nie możemy sobie wiecznie dawać taryfy ulgowej, tłumacząc się dziedzictwem PRL-u. III Rzeczpospolita istnieje już 22 lata, II RP istniała porównywalny czas i jak wiele w niej osiągnięto! Przypomnę, że karalność homoseksualizmu została w wolnej Polsce zniesiona pierwszym jednolitym kodeksem karnym, tzw. Kodeksem Makarewicza z 1932 r. Dla porównania: w Niemczech zniesienie karalności homoseksualizmu miało miejsce dopiero w 1969 r., a więc 37 lat później. Wtedy byliśmy „do przodu”, a teraz minęły dwie dekady i nadal jesteśmy w lesie. Nic się tak naprawdę w Polsce nie zmienia, zresztą nie tylko w sprawie nietolerancji.

I samo z siebie się nie zmieni, jeżeli państwo nie będzie modyfikować programów nauczania, prowadzić aktywnej polityki wspierania inicjatyw promujących tolerancję. To zresztą nie dotyczy tylko kwestii LGBT, ale także np. agresji na stadionach, która też się znikąd nie bierze. Nie ma odpowiednich programów w szkołach, brak należytego wspierania organizacji pozarządowych, np. harcerstwa, które dałyby młodym ludziom atrakcyjne zajęcie, żeby nie musieli się plątać pod blokiem z grupą chuliganów. Jeżeli pod względem otwartości społeczeństwa cokolwiek się zmieniło na lepsze, to dzięki amerykańskim filmom wyświetlanym na komercyjnych kanałach, ale samo państwo kompletnie nic w tym względzie nie zrobiło – i to należy piętnować.

– Pisarz Michał Witkowski, sam będący gejem, wyraził kiedyś pogląd, iż więcej w kwestii tolerancji dokonała popkultura niż polityczne manifestacje.

– Walka polityczna o prawa mniejszości seksualnych bez wątpienia ma sens, gdyż zmieniając przepisy możemy dużo osiągnąć. Jestem prawnikiem z wykształcenia i obserwuję, że nie zawsze doceniamy wychowawczą rolę prawa. Jeżeli można byłoby w urzędzie stanu cywilnego zawrzeć związek partnerski, to urzędnik tego samego państwa, które go udzieliło, nie będzie za chwilę zwalniać z pracy nauczyciela za to, że jest gejem. Państwo ma pewien autorytet i jego postępowanie wpływa na oceny ludzi, którzy je obserwują.

Witkowski ma jednak w pewnym stopniu rację. Wydaje mi się, że w dzisiejszych, „medialnych” czasach, ważne jest, żeby temat mniejszości poruszać np. w telewizji. Rzeczywiście pewne filmy czy celebryci ujawniający orientację seksualną, jak Elton John czy George Michael, wiele zrobili dla wzrostu tolerancji.

– A co z politycznym wymiarem ruchu gejowskiego? Choć osoby homoseksualne, rzecz jasna, mają rozmaite poglądy, jest on „odruchowo” lokowany po lewej stronie sceny politycznej, a przynajmniej tak etykietuje go prawica, mająca w Polsce wyłącznie mniej lub bardziej konserwatywny profil.

– Moim zdaniem, orientacja seksualna nie powinna być w ogóle istotnym kryterium politycznym, bo na dobrą sprawę nie ma z polityką nic wspólnego. Środowisko gejów i lesbijek jest bardzo zróżnicowane pod względem politycznym. Są tacy, którzy mają poglądy liberalne, są ludzie o przekonaniach lewicowych, ale są też tacy, którzy identyfikują się z konserwatywną prawicą. Natomiast jeśli idzie o partie polityczne, rzeczywiście jedynie SLD, a z mniejszych Zieloni, SDPL i Unia Lewicy formułują postulaty walki o równouprawnienie gejów i lesbijek. Natomiast partie centrowe czy konserwatywno-prawicowe odcinają się od wszelkiej walki o tolerancję, tak rozumiejąc swój konserwatyzm. To zresztą kolejna typowo polska specjalność. W Niemczech nawet w Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) istnieje LSU (Lesben und Schwule in der Union) – partyjna podorganizacja, zajmująca się sprawami gejów i lesbijek.

Niechętna postawa partii nie-lewicowych wobec mniejszości LGBT powoduje, że bardzo często geje i lesbijki, którzy/które mają konserwatywne poglądy, zastanawiają się, czy głosować na ugrupowania, które wprawdzie odpowiadają ich preferencjom politycznym, ale jednocześnie prezentują wrogość wobec nich jako członków mniejszości. W rezultacie partie prawicowe czy centrowe poprzez swoją homofobię… wspierają SLD, czyli działają kontrproduktywnie z punktu widzenia własnych celów politycznych.

– Mam wrażenie, że homofobia o charakterze politycznym czy ideologicznym jest w Polsce znacznie mniejszym problemem niż zwykłe chamstwo i niechęć wobec odmienności, przybierające nieraz formę przemocy.

– Zdecydowanie więcej jest „zwykłej” agresji. Z moich obserwacji wynika, że ideologicznie motywowana niechęć zdarza się raczej „na górze”, natomiast „na dole” są co najwyżej mobilizowani ad hoc chuligani, którym ktoś wskazał przeciwnika. Oni jednego dnia mogą bić uczestników Marszu Tolerancji, a drugiego wyrwać babci torebkę na ulicy albo skopać dziecko wracające ze szkoły; jest im zasadniczo wszystko jedno, równie dobrze mogą się tłuc między sobą, czego przykładem są te słynne „ustawki”.

– Nawoływanie do przemocy jest ewidentnym przestępstwem, weźmy jednak stwierdzenie, że homoseksualizm jest dewiacją, albo że uświęcony przez Boga jest wyłącznie związek mężczyzny i kobiety. To jeszcze konserwatyzm czy już „mowa nienawiści”?

– Na pewno należałoby karać za wypowiedzi, które jeżeli byłyby skierowane do pojedynczej osoby, można by je uznać za zniesławienie, pomówienie o jakieś właściwości, np. „pedały to pedofile”. „Dewianci” to oczywiście niemiłe słowo, ale to trochę taki przypadek graniczny, tu już sąd musiałby rozstrzygać na gruncie konkretnej sytuacji.

Wypowiedzi, które z punktu widzenia przeciętnego człowieka można uznać za podburzające, traktowałbym dosyć rygorystycznie. Ale oczywiście nie należy przesadzać, a mam wrażenie, że niektóre organizacje czy działacze LGBT idą w tym wszystkim za daleko. Bardzo mi się nie podoba choćby Robert Biedroń, który np. występował na kontrmanifestacji wobec marszu prawicy z okazji ubiegłorocznego Święta Niepodległości. Nie byłem na żadnej tego typu imprezie, bo uważam, że każdy powinien mieć możliwość publicznie wyrażać swoje poglądy. Jeżeli konserwatyści robią to w sposób pokojowy, podczas legalnej manifestacji, dlaczego miałbym im przeszkadzać? Oczywiście też jestem Polakiem i cieszę się, że 11 listopada Polska odzyskała niepodległość, ale jeżeli uczestnicy marszu mieliby także inne hasła, których nie podzielam, to mają prawo. Walczymy o wolność demonstrowania indywidualnej tożsamości i przekonań, a mielibyśmy się pojawiać na jakiejś kontrmanifestacji, tym bardziej nielegalnej?

Jeżeli poglądy przeciwników równouprawnienia gejów i lesbijek są formułowane w kulturalny sposób – taki, który nie wzywa do przemocy, nie poniża, nie wyszydza, nie pomawia – wtedy nie powinno się w żaden sposób ograniczać ich głoszenia. Powinniśmy też dopuścić więcej satyry. Miałem tutaj konflikt z działaczami Stowarzyszenia Otwarte Forum, które pozwało rysownika „Rzeczypospolitej” za rysunek z kozą [przedstawiał parę gejów i mężczyznę mówiącego do kozy: „Jeszcze tylko ci panowie wezmą ślub, zaraz potem my” – przyp. red.]. Napisałem na naszym portalu, że satyra z natury rzeczy jest prześmiewcza, funkcjonuje na szczególnych, wariackich papierach, dlatego nieporozumieniem jest reagowanie na nią na drodze prawnej – lepiej np. kontrrysunkiem.

Jeśli naprawdę chce się działać dla dobra mniejszości seksualnych, trzeba ostrożnie podchodzić do takich interwencji. Nie ma co tworzyć dodatkowych podziałów i terroryzować heteroseksualistów, jak w Stanach Zjednoczonych, gdzie poprawność polityczna dochodzi nieraz do absurdu – nie można już nic powiedzieć, bo wszystko może zostać odczytane w niewłaściwy sposób.

Chodzi w moim przekonaniu przede wszystkim o to, żeby wyeliminować najgorsze przejawy chuligaństwa oraz to, co może bezpośrednio prowadzić do przemocy; na takie działania natychmiast trzeba reagować. Przy czym policjant z pałką powinien być ostatecznością, wcześniej trzeba edukować, wychowywać kulturą i mediami. U nas jest tylko pałka i policjant, nic więcej.

Moim zdaniem, wiele naszych organizacji zachowuje się zbyt histerycznie, ich działacze czują się tacy prześladowani, że z byle czego od razu robią wielką aferę… Bez przesady, trzeba umieć zachować trochę zimnej krwi. Inna sprawa, że wśród nich są i takie, które w pewnym sensie żyją z podobnych konfliktów, ze stawiania się przy ich okazji w roli obrońców mniejszości. Przecież one otrzymują duże pieniądze od rozmaitych fundacji, typu Fundacja Batorego czy Fundacja im. Róży Luksemburg. Dzięki temu ich aktywiści nie muszą pracować, lecz mogą być, jak to określam, „zawodowymi gejami”.

– Nie sposób w tym momencie nie postawić pytania o skuteczność samego ruchu gejowskiego w załatwianiu konkretnych spraw i przekonywaniu społeczeństwa do swoich racji.

– W mojej ocenie organizacje LGBT nie są zbyt skuteczne. Wielokrotnie je krytykowałem za to, że spoczęły na laurach – zwłaszcza Kampanię Przeciw Homofobii. Ruch uległ, jak to się mówi, „NGO-izacji”, a dawni aktywiści stali się paraurzędnikami: organizacje ubiegają się o dofinansowania z różnych fundacji i dopiero gdy dostają środki na konkretny projekt, zaczynają działać, przede wszystkim dla pieniędzy – po to, by żyć, by dostać honoraria dla koordynatorów projektu, zwrot kosztów itp. Natomiast celowość i skuteczność ich działań jest na dalszym planie. To duży problem, zresztą dotyczy nie tylko LGBT. Między innymi możliwość przekazywania 1% podatku organizacjom pożytku publicznego sprawiła, że ludzie czują się jakby zwolnieni z obywatelskiego obowiązku pomagania innym, a to przecież nie są nawet ich pieniądze, tylko państwa – oni tylko decydują, komu one przypadną.

Generalnie, czytając komentarze w Internecie, mam wrażenie, że organizacje LGBT nie są specjalnie popularne, zwłaszcza te większe. Ludzie też mają poczucie, że jest pewien zastój, że one za mało walczą o konkretne postulaty, a za bardzo zajmują sobą; że mają od wielu lat tych samych działaczy, którzy stworzyli towarzystwo wzajemnej adoracji. Zatem dosyć krytycznie podchodzę do tych organizacji, ale cóż – nie mamy innych.

– Brak w Polsce autentycznej debaty na temat praw obywatelskich gejów: merytorycznej wymiany argumentów, w ramach której istnieje przestrzeń do rewizji własnych poglądów czy kompromisu. Zamiast tego mamy okopywanie się na własnych pozycjach najbardziej krzykliwych przedstawicieli ruchu gejowskiego oraz konserwatystów, zniechęcające do tej tematyki większość społeczeństwa. Widzi Pan jakąś drogę przełamania tego impasu?

– To kwestia odpowiedniego doboru rozmówców. Gdy Rafał Ziemkiewicz, który jest znany z konserwatywnych poglądów, zgodził się udzielić wywiadu dla Gaylife.pl, to jakoś mogliśmy się dogadać. Oczywiście prezentowaliśmy całkowicie inny punkt widzenia, ale staraliśmy się rozmawiać. Przy końcu tej dyskusji pan Ziemkiewicz – z ciężkim sercem i pewnymi zastrzeżeniami – dał się przekonać, że nasze postulaty dotyczące związków partnerskich są uzasadnione.

Na pewno nie powinien uczestniczyć w takich debatach Robert Biedroń – typowy, rozhisteryzowany „zawodowy gej”. Jemu zależy na tym, żeby się przedstawić jako ofiara, żeby dzielić; nie na rozwiązaniu problemu, tylko na pokazaniu się. Tymczasem z obu stron potrzebne są osoby gotowe do konstruktywnego dialogu.

Jeśli źle dobierze się rozmówców, czy to w mediach, czy na jakiejś konferencji, wtedy wiadomo, że do niczego się nie dojdzie. Potrzebna jest zatem przede wszystkim dobra wola organizatora dyskusji, tymczasem stary numer komercyjnych mediów polega na tym, żeby bierze się jakiegoś oszołoma z prawej strony i przeciwstawia go drugiemu, z lewej.

Równie jałowe jest to, co robi m.in. KPH: przekonywanie przekonanych. Na organizowane przez nich konferencje przyjeżdżają zawsze ci sami ludzie, którzy zawsze mówią to samo i zawsze się ze sobą zgadzają. Nie ma to żadnego echa i nic z tego nie wynika. Dobrym pomysłem byłoby natomiast zorganizowanie debaty, która zbierze osoby o bardzo różnych przekonaniach, ale mające pewną kulturę dyskusji – nie fanatyków, którzy nie są w stanie wymieniać poglądów, a jedynie prezentować własne. Ważne, aby o postulatach ruchu gejowskiego rozmawiać merytorycznie, bez odwoływania się do argumentów ideologicznych, bo w ten sposób daleko nie dojdziemy.

Dla nas wszystkich, obojętnie, czy mamy poglądy prawicowe, czy lewicowe, dobro naszego kraju powinno być najważniejsze. Elementem tego dobra w moim rozumieniu jest pewna spójność społeczeństwa, dlatego nie należy tworzyć i pogłębiać podziałów ani dążyć do zniszczenia przeciwnika. Można mieć odmienne poglądy, ale generalnie to jednoczenie społeczeństwa jest prawdziwym patriotyzmem, a nie burdy podczas takiej czy innej parady. Nawet jeśli ktoś taki niesie biało-czerwoną flagę, w rzeczywistości dzieli społeczeństwo, powoduje agresję wewnątrz niego. Dla patrioty prawdziwymi wartościami będą pokój społeczny, harmonijne współżycie oraz tolerancja, jako dobre dla naszego kraju i społeczeństwa.

– Dziękuję za rozmowę.

Z Jackiem Adlerem rozmawiał Michał Sobczyk
Źródło: Nowy Obywatel

NOTA BIOGRAFICZNA

Jacek Adler – prawnik, ekonomista, dziennikarz i działacz na rzecz środowiska LGBT. Na początku lat 80., jako licealista, zaangażował się w działalność opozycji, następnie na emigracji w Austrii i Niemczech, gdzie współpracował jako dziennikarz z Radiem Wolna Europa; był także współpracownikiem Instytutu Europy Wschodniej Wolnego Uniwersytetu Ukraińskiego w Monachium. Po powrocie do Polski ukończył studia prawnicze na Uniwersytecie Warszawskim, następnie studiował w Szkole Businessu Politechniki Warszawskiej. Od lat 90. zaangażowany w walkę o prawa osób homoseksualnych, m.in. współautor wniosku do IPN o ściganie gen. Czesława Kiszczaka za wydanie rozkazu rozpoczęcia akcji „Hiacynt”. Założyciel i redaktor naczelny portalu Gaylife.pl, pisze głównie o życiu społeczno-kulturalnym polskich gejów i lesbijek.


TAGI: , , , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

32 komentarze

  1. jj44 30.06.2011 14:59

    Oj propaganda raczej wam nie pomaga. Merytoryczna rozmowa jest potrzebna, niemniej nie widać ku niej dążeń. Tekst stara się być obiektywny niestety jest tendencyjny. Jeśli nawet na zachodzie kampania się nie do końca udała mimo upływu lat to coś jest nie tak.

    Poszanowanie wolności ok ale sprawy gatunkowe są równie ważne a nawet ważniejsze. Czy ktoś sprawdził jaki jest związek między orientacją rodziców a orientacją dzieci? Jeśli tak to na przestrzeni ilu pokoleń? Może się okazać że to co na początku będzie nieistotne statystycznie w dalszej perspektywie będzie miało znaczenie.

    Ktoś może spytać czemu od razu przechodzę do dzieci? Dlatego że to już sprawdzona strategia na zachodzie, najpierw małżeństwa potem dzieci, w końcu są małżeństwami. Nie popieram tego rozwiązania dopóki nie będzie ku temu konkretnych dowodów. Więc jeśli już to związki partnerskie. Nie bądźmy tacy ;]

    Tylko niech propaganda przestanie wmawiać że to zdrowe, bo WHO powiedziało. WHO powiedziało też że świńska grypa nas wykończy.

    Generalnie trzeba tęczowym patrzeć na ręce bo zaraz zakombinują z cenzurą. Jak z resztą zrobili z “pedałem”. Dopóki nie ma nawoływania do niszczenia, zabicia czy ataku nie powinno być mowy o procesowaniu się. Chyba że mówi się nieprawdę ale to coś innego od obelg. Inteligentni ludzie nie oceniają pod wpływem obelg innych.

  2. Sever 30.06.2011 17:27

    Powinni wprowadzić ustawowo zakaz pedalowania i wysyłać chorych ludzi na leczenie.

  3. Piszczyk 30.06.2011 18:19

    Śmiertelnie poważny Jasiu wraca ze szkoły do domu i w te słowa odzywa się do rodziców – ” kochani muszę się żenić”. A z kim ? – pyta zatroskana mama. Z Jakubem – odpowiada chłopiec. To niemożliwe ! – krzyknął ojciec.
    Dlaczego ? – pyta Jasiu . Bo Jakub jest żydem!

  4. memento 30.06.2011 18:39

    Wiecie jaki jest najkrótszy kawał o gejach?
    – Ten tego

    @Sever, jaka rozbudowana wypowiedź 😀

  5. manchester U 30.06.2011 18:42

    nie geje tylko PEDERAŚCI PEDERAŚCI I TYLKO PEDERAŚCI zacznijmy nazywać rzeczy po imieniu PEDERASTA TO PEDERASTA a nie gej

  6. memento 30.06.2011 18:45

    A to nie to samo?

  7. jj44 30.06.2011 21:44

    Gej to takie słowo zmiękczające negatywne skojarzenia – delikatna, wrażliwa istota poszkodowana przez złych “heteryków”.

  8. mgmg 30.06.2011 21:57

    Są jeszcze sodomici, homosie, cw_le.
    Pamiętam pewnego pułkownika, który wręczał mi bilet do wojska. Mawiał, że prawdziwa miłość jest tylko pomiędzy mężczyznami. Do tej pory niewiem czy mnie straszył czy mówił serio, ale zawsze pod wspólnym prysznicem pilnowałem się. :D:D:D:D

  9. memento 30.06.2011 22:51

    no ale cały czas chodzi o homoseksualistów, prawda?

  10. mr_craftsman 01.07.2011 07:31

    śmieszy mnie ta histeria – zarówno po stronie okopanych pedałów i lesb jak i po stronie konserw typu user manchester U.

    niechybnie ta histeria jest oznaką niepewności własnej orientacji –
    niezłe by były jaja gdyby Biedroń ze skruchą przyznał się do tego, że od 5 lat ukrywa żonę i dzieci, “bo z LGBT tak dobrze się żyje”
    a taki np Bosak z LPR/MWszechpolskiej przyznał się do swojego pedalstwa ze łzami w oczach mówiąc “bo partia zakazała się przyznawać”.

    taka zacięta nienawiść okazywana np przez takie hasełka pisane przez manchester U to na 99% oznaka wypieranego do podświadomości kryptopedalstwa =)

    a naprawdę to chodzi tylko o równość prawną w kilku banalnych kwestiach humanitarnych typu wizyta u chorego, podatki, dziedziczenie, etc.
    poza tym związki partnerskie chętnie stosowały by zwyczajne pary, jak to jest we Francji gdzie związki partnerskie to w 3/4 pary hetero, bo łatwiej to wychodzi niż śluby i cały ten cyrk.

  11. jj44 01.07.2011 10:18

    Bo homoseksualizm to dewiacja a nie orientacja, ale WHO sie nie przyzna do to element strategi NWO. To kto co z kim to ich sprawa. Dzieci już nie. I proszę nie używać sformułowania małżeństwa homoseksualne małżeństwo to związek mężczyzny i kobiety!

  12. memento 01.07.2011 10:45

    A niech będzie i dewiacja, co z tego?

  13. memento 01.07.2011 10:55

    “To kto co z kim to ich sprawa” – jeśli uważasz to stwierdzenie za prawdziwe, to z pewnością chcesz je przekazać dzieciom, czyż nie?

  14. jj44 01.07.2011 11:01

    „To kto co z kim to ich sprawa” – jeśli uważasz to stwierdzenie za prawdziwe, to z pewnością chcesz je przekazać dzieciom, czyż nie?

    Do czego zmierzasz bo nie rozumiem co ma dać to pytanie?

  15. memento 01.07.2011 11:03

    Nie wyrażam się chyba metaforami, mam przeformułować to pytanie?

  16. jj44 01.07.2011 11:04

    A jeśli jest dewiacją to dużo, bo niektórzy propagandyści nadużywają pojęcia równości, jak tęczowi chcą równości to niech robią sobie sami dzieci, jak widać nie dają rady więc sięgają po cudze. Moim zdaniem dopóki nie ma przesłanek by to robić należy tego zabronić i zablokować ten dziwny koncept. Inna sprawa że niektórzy hetero się do dzieci nie nadają ale wbrew naciskom to nie jest argument by dać homo prawo do dzieci.

  17. jj44 01.07.2011 11:06

    Czytaj uważnie, nie rozumiem co ma dać to pytanie, a nie co znaczy jego treść.

  18. memento 01.07.2011 11:08

    Oczekuję odpowiedzi, żeby wiedzieć na czym stoimy w dyskusji. Czy jesteś zwolennikiem edukacji zgodnej z hasłem „To kto co z kim to ich sprawa”, czy też nie.

  19. memento 01.07.2011 11:11

    Moim zdaniem można sensownie twierdzić “orientacja homoseksualna jest/nie jest dewiacją”. Także jestem przeciwnikiem adopcji dzieci przez pary homoseksualne, ale na pewno nie wynika to z analizy pojęć.

  20. jj44 01.07.2011 11:28

    Odpowiedź jest twierdząca. Wymyślanie zakazów z samych pojęć to raczej nadużycie.

  21. memento 01.07.2011 11:58

    Ano właśnie stąd te moje krótkie wypowiedzi w stylu “no ale cały czas chodzi o homoseksualistów, prawda?”, “A niech będzie i dewiacja, co z tego?”. Zamiast na dyskusji nad konkretami, wiele osób zdaje się próbować dopasować geja/homoseksualistę/pedała do jakiegoś swojego pojęcia nacechowanego negatywnymi/pozytywnymi emocjami oraz konotacjami z innymi pojęciami i z tego wyprowadzać wnioski. W uproszczeniu wygląda to tak: “a) Człowiek uprawiający seks z innymi mężczyznami, to nie gej, a pederasta b) pederasta to zły człowiek c) Człowiek uprawiający seks z innymi mężczyznami to zły człowiek”. Moim zdaniem dyskusja powinna zaczynać się od c), a nie a), mam tłumaczyć dlaczego?

  22. jj44 01.07.2011 13:04

    Ocenianie jest nie do uniknięcia w życiu, dlatego ważne jest też w jakim celu i w jaki sposób ocenia się.

  23. memento 01.07.2011 13:10

    Zgadzam się, ale chyba nie da się wydedukować z tej wypowiedzi jakichś sprzeczności z tym co napisałem w 22.?

  24. manchester U 01.07.2011 13:25

    hej mr_craftsmanj skoro tak mówisz to chyba masz na myśli siebie jezeli chodzi o niezdefiniowana oriętację seksualną.A co do mojej to Ci wara od tego.Wiem kim jestem i znam swoją orientację więc bez takich populistycznych hasełek o braku znajomosci własnej orientacji…I jeszcze raz nazwiesz mnie pedałem to inaczej będziemy rozmawiali.A tak naprawdę co ma wspólnego legalizacja związków partnerskich do legalizacji związków pederasty z pederastą.A tak na marginesie to z Twojej wypowiedzi wnioskuję że orientacja HOMO jest Ci bardzo blizka i przyjemna – ciekawe z jakiego powodu.Co tu ma wspólnego poiltyka Francji co do partnerstwa to może wzorem Francji zaprosimy do Polski różnego rodzaju tałatajstwo by podpalało samochody i budowało meczety w każdej wiosce czy mieście.I nie rozsmieszaj mnie z dziedziczeniem czy podatkami nasłuchałeś się demagogi pewnie w TVN i mówisz to o czym nie masz pojecia .Więc powstrzymuj się z waleniem błotem na lewo i prawo tylko dlatego że ktoś ma inne poglądy koleszko…

  25. jj44 01.07.2011 13:26

    Całkiem możliwe że nie. Całe szczęście że napisałem. Dzięki temu inni zainteresowani mają wyjaśnione jednoznacznie.

  26. jj44 01.07.2011 13:29

    “Więc powstrzymuj się z waleniem błotem na lewo i prawo tylko dlatego że ktoś ma inne poglądy koleszko…”

    By pouczać innych wypadało by być samemu czystym w dziedzinie w której pouczasz. Niestety post z którego to cytat nie rozwiewa takowej wątpliwości 🙂

  27. memento 01.07.2011 13:40

    @jj44, popatrz na to jak tezę związaną z dziedziczeniem i podatkami “obala” manchester U, a moja wypowiedź nabierze rumieńców:)

    Aż mi się podstawówka przypomniała: -Jesteś pedał! – Chyba Ty! 😀

  28. jj44 01.07.2011 14:45

    Zachowajcie poziom…

  29. memento 01.07.2011 23:56

    1. Co do ulg podatkowych jestem również przeciwny takiemu ustawodawstwu, ustawa o związkach partnerskich chyba ich nawet nie zakłada(nie jestem pewien). Co do dziedziczenia, wizyt w szpitalu etc. Nie zmniejszają one kosztów życia, ale ułatwiają i uprzyjemniają je.
    2. Widział to cały świat, istnieją setki przepisów podporządkowanych pod około 1-3% populacji, np. inwalidów. W artykule mowa jest o poniżaniu, nienawiści i wyzwiskach, tu potrzebne są osobne przepisy, np. podpalenie Biblii jest dla katolika aktem wymierzonym przeciwko jego osobie, dla agnostyka jest to całkowicie neutralne, stąd też zapis o “wyznaniu”.
    3. Analogiczną do tego rozumowania jest następująca teza: “kara więzienia za kradzież to tylko wstęp, kolejnym krokiem będą samosądy i lincze, bo czemu nie, w końcu za przestępstwa trzeba karać”. jeśli jedno nie wynika logicznie z drugiego to pozostaje czystą spekulacją. Dlaczego homoseksualizm musi się wiązać z nadpobudliwością seksualną?
    4. Demokracja to rządy większości, a nie rządy dla większości. Jeśli większość, lub jej przedstawiciele zadecydują, że np. niewidomym należy się renta to tak się stanie.

  30. cronecer 02.07.2011 00:02

    Obłudny portal, kreujecie się na obrońców wolności po czym propagujecie homopropagandę.

  31. memento 02.07.2011 00:07

    @cronecer, obrona wolności polega Twoim zdaniem na niedopuszczaniu do głosu homoseksualistów?

  32. memento 02.07.2011 09:57

    @ludojad,
    1. Chodzi raczej o pakiet regulacji przyjmowanych jednym popisem. W gruncie rzeczy wielu “normalnym” gejom i lesbijkom chodzi właśnie o taki pakiet powiązanych regulacji, który nie byłby anachroniczny. Dla tych gejów, z którymi mam kontakt może się to równie dobrze nazywać “umowa między dwoma obywatelami”.
    2. To był tylko przykład przepisów dostosowanych do małego ułamka społeczeństwa. Są osobne przepisy dla policjantów na służbie, przedsiębiorców etc. Co do poniżania, nienawiści, wyzwisk – artykuł odnosi się do tego, że właśnie nie regulują, za to wyszczególniają wierzenia, rasy. Albo ujednolicamy prawo, albo likwidujemy te przepisy. Tu się chyba zgadzam, sam jestem agnostykiem.
    3. Problem z powszechną wiedzą jest taki, że zmienia się wraz z lokalem, w którym przebywasz. Można zgodzić się na jeden przepis i blokować drugi, nawet przy dalszych postulatach grup mniejszościowych. Doskonałym przykładem są tu nasze regulacje dotyczące aborcji funkcjonujące już wiele lat. podkreślam, że również jestem przeciwnikiem aborcji, a gejom, których znam ten pomysł wydaje się absurdalny. Co do statystyk, nie wiem jak były tworzone i czy uwzględniały np. to, że niektórzy mężczyźni nie przebywający w żadnych związkach jest ukrytymi homoseksualistami.
    4. Rząd właśnie nie chce zaglądać obywatelowi do rozporka, tylko regulować kwestie, które są już widoczne. Kolejny raz, ten niewidomy był tylko przykładem tego jak działa demokracja. Z mojej strony to też chyba wszystko:)

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.