W Kanadzie spotyka się dziwne małe humanoidy

Opublikowano: 28.12.2019 | Kategorie: Paranauka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 2125

Plemię Indian Kri mieszkających obecnie we wschodniej Kanadzie, posiada w swojej mitologii wiele opowieści i legend, w których znajdują się odniesienia do bardzo interesujących istot zwanych przez nich Mannegishi. Mitycznych małych ludziach o niemal magicznych mocach. Czy jednak za historiami o tych legendarnych stworzeniach kryje się coś nie z tej Ziemi?

Zgodnie z rzeczonymi wcześniej podaniami, Mannegishi nie noszą ubrań, mają biało-szarą szorstką skórę, cienkie i długie kończyny oraz 12 długich palców. Ich głowy są duże i wypukłe z góry, a ich oczy są duże i świecą w ciemności. Istoty z tego gatunku nie mają włosów na głowie i ciele. Dodatkowo, nie mają one również nosa, a mimo iż chodzą całkowicie nago, nie zarejestrowano u nich jakichkolwiek narządów płciowych. Wzrost Mannegishi zazwyczaj przypomina wzrostem 5 letnie dziecko, a większość spotkań z nimi, kończy się w niefortunny sposób.

Mannegishi najczęściej żyły wzdłuż brzegów rzek i jezior. Czasami można je rzekomo zobaczyć pod łodziami rybackimi, które są przez nie wywracane do góry nogami. Co jednak ciekawe, istoty te nie są elementem symbolicznym dla tego ludu. A gdy Indianie Kri opowiadają o Mannegishi, zawsze jest to opowieść o całkowicie prawdziwych stworzeniach z krwi i kości, bez wspomnienia o konceptach takich jak złe duchy, czy też inne duchowe byty.

Indianin Cree z północnego Quebecu

Opowieści na temat tych istot wywołały swego czasu wiele kontrowersji wśród badaczy zjawiska, które miało miejsce jeszcze w 1977 r. Mowa tu o wydarzeniach z miasta Dover w stanie Massachusetts. Wówczas pojawiło się wiele zgłoszeń dotyczących stworzenia które otrzymało przydomek „Demona z Dover”. Jak się okazało, to stworzenie w swoim wyglądzie było dokładną kopią Mannegishi.

„Demona” po raz pierwszy ujrzano 21 kwietnia 1977 roku. Trzej nastolatkowie Bill Bartlett, Mike Mazzock i Andy Brody jechali późnym wieczorem, ciemną drogą na przedmieściach. W pewnym momencie minęli oni stary kamienny płot i dostrzegli ruch na jego szczycie. Początkowo uznali, że jest to poprostu kot, ale kiedy po kilku sekundach podjechali bliżej, a reflektory samochodu oświetliły tę część ściany, Bartlett zobaczył, że nie było to zwierzę, ale człowiek lub coś co przypomina człowieka.

Humanoid siedział w dziwacznej pozycji, i był wyraźnie zgarbiony. Jego oczy były duże i jaskrawo pomarańczowe bez powiek, rzęs i błyszczące jak szkło. Ręce stworzenia były chude jak patyki i bardzo długie, a na ich końcach znajdowały się wręcz szponiaste cienkie palce. Skóra stwora była szaro-różowa i szorstka z wyglądu.

Nastolatek widział to stworzenie tylko przez kilka sekund, ponieważ niedługo potem szybko uciekło i zniknęło w ciemności. Bartlet czym prędzej wysiadł z samochodu i podbiegł do płotu aby upewnić się, że dziwna istota którą widział nie była przywidzeniem. Podczas gdy nie znalazł on tam niczego co mogłoby być pomylone z humanoidalną sylwetką nie widział już śladu po tym stworzeniu. Nastolatek wykonał jednak jego szkic i jak się później okazało rysunek ten stał się najbardziej kultowym obrazem „Demona z Dover”.

Bartlett przysięgał miejscowym reporterom, że naprawdę widział to stworzenie. Jego słowa uzyskały potwierdzenie gdy wkrótce potem pojawił się inny świadek, który widział to samo stworzenie tego samego wieczoru. 15-letni John Baxter szedł do domu wzdłuż Millers High Road, wracając od swojej dziewczyny, gdy nagle zobaczył dziwnego, małego mężczyznę. Początkowo Baxter wziął go za małe dziecko, a nawet starał się mu pomóc, ponieważ uznał, że chodziło ono samotnie w tym niezamieszkałym miejscu.

Dopiero po zbliżeniu się do niego zdał sobie sprawę, że to nie był człowiek. Postać miała mniej niż metr wysokości i wyjątkowo chude ręce i nogi. Mężczyźnie wydawało się to niewiarygodne, że te kończyny mogły utrzymać jego dużą owalną głowę. Okrągłe świecące oczy stwora były widoczne na jego głowie, a ciało przypominało Baxterowi niewielką małpkę. Próbując przyjrzeć się bliżej stworzeniu, Baxter zaczął się do niego zbliżać, ale humanoid nagle skoczył na bok, a potem szybko zniknął na poboczu drogi.

Następnego dnia, Will Tyntor i jego dziewczyna Abby Brabham dostrzegli podobne stworzenie podczas jazdy samochodem w Springdale Avenue. Zgodnie z ich relacją, widzieli oni tego samego stwora z owalną głową i patykowatymi kończynami, który pojawił się w świetle reflektorów. Zgodnie z opowieścią pary, humanoid czołgał się szybko na czworakach obok drogi. Jego oczy płonęły zielonkawym światłem, natomiast jego nos i uszy nie były widoczne. Stwór nie miał też ubrania, podobnie jak włosów. Z zewnątrz wyglądał on jak brzydka, ogolona i do tego chuda małpa.

W trakcie następnych dziesięcioleci nie dochodziło już do żadnych spotkań z tym stworzeniem a sam “Demon” stał się zaledwie postacią legendarną. Ten stan rzeczy zmienił się w 2004 r, kiedy kolejny mieszkaniec Dover zetknął się z bardzo podobnym humanoidem. Podobnie jak większość świadków, jechał on samochodem, bardzo późnym wieczorem na podmiejskiej drodze. Zgodnie z jego relacją:

„Nagle zobaczyłem coś ciemnego i głośnego, co szybko przesuwało się od strony lasu do drogi. Kiedy się zatrzymało i można było je zobaczyć, zobaczyłem dużą zaokrągloną głowę o wielkich okrągłych oczach. Stworzenie stało na czworakach i nie miało ubrania. Nie miało też ogona i na pierwszy rzut oka wydawało mi się nawet, że jest dużym psem. Potem stworzenie znowu zniknęło i szybko przeczołgało się z powrotem do lasu. Nie wiem, co to jest, ale jak na psa było to zbyt dziwne ”.

To jednak nadal nie wszystko, a przeszukując zasoby internetowe, można trafić na jeszcze dwie historie spotkań z tym stworem pochodzące z Reddita. Również opowiadają one o obserwacji w pobliżu Dover niezwykle małych humanoidów z dużą głową i chudymi kończynami. Czy to możliwe, że „Demon Dover” to w rzeczywistości opisywany w indiańskich legendach Mannegishi? Wiele osób zainteresowanych tym zagadnieniem uważa iż jest to prawdopodobne.

Zreszą to nie wszystko! Słuchając o istotach przedstawianych w tak konkretny sposób, na myśl przychodzą popularne w popkulturze obrazy Obcych, czyli tak zwanych szaraków. Zarówno ich niezwykły wygląd jak i tajemnicze spotkania z nimi w odludnych miejscach powinny budzić pewien poziom konsternacji. Teoretyzowanie że “Demon z Dover” to w rzeczywistości przedstawiciel obcej cywilizacji z którą w interakcje wchodzili przodkowie Indian Kri brzmi oczywiście jak ogromny przeskok myślowy. Prawda jest taka, iż istota z Dover może być wszystkim a może wogóle nie istnieć o ile nie uda się wykonać jej fotografii lub może nawet złapać żywy egzemplarz. A biorąc pod uwagę częstotliwość z jaką pojawiała się ona w przeszłości, możliwe że nie dojdzie do tego za naszego życia.

Autorstwo: M@tis
Źródło: InneMedium.pl


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.