W dupie z taką demokracją!

Opublikowano: 18.07.2017 | Kategorie: Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 818

Czas, aby polscy “obrońcy demokracji” z obu stron barykady, zastanowili się – czego tak naprawdę bronią?…

Moje doświadczenie życiowe każe mi z przymrużeniem oka traktować to coś, co zwykliśmy definiować jako… „demokrację”. Podpowiada mi, że jest to przede wszystkim postać chwytliwego pustosłowia w propagandzie zwalczających się stronnictw. Wzajemne oskarżenia o brak poszanowania dla „demokracji” są zazwyczaj lekką bronią na pierwsze starcie z politycznym przeciwnikiem, dopóki nie pojawi się jakiś konkret – coś ekstra z czarnej teczki albo z samego dna ciemnej szafy. Cała troska polityków „o władzę ludu” szybko się kończy z chwilą osiągnięcia upatrzonych korzyści i przewagi nad ludem. Demokratyczne rozstrzygnięcia, czyli zgodne z wolą większości – jak już wcześniej pisałem – w swojej nieskażonej formie mogą w praktyce funkcjonować najwyżej w drobnych lokalnych sprawach – te o większej skali automatycznie stają się przedmiotem różnych odgórnych chwytów socjotechnicznych. Proszę w tym miejscu nie posądzać mnie o jakąś pretensję lub żal, bo nigdy w tej kwestii nie miałem złudzeń ani wygórowanych oczekiwań – po prostu według mnie właśnie taka jest specyfika „demokracji” i tyle.

To życiowe doświadczenie czerpię głównie z naszego polskiego grajdołka – co chyba logiczne i oczywiste. Porównując stan rodzimej „demokracji” z tą w innych krajach, w zasadzie postawiłbym znak równości, gdyby nie jeden wyjątek, który rzeczywiście sprawia mi pewien kłopot – Szwajcaria.

NIE TYLKO SERY, KROWIE DZWONKI, CZEKOLADA I MATTERHORN

W państwie tym nie ma prawa wejść w życie żaden przepis, ani żadna zmiana, które nie zostaną uprzednio zatwierdzone przez większość obywateli w drodze referendum. Co ciekawe – Szwajcaria mimo to (a może dzięki temu) daje radę utrzymywać swój rzadki ustrój oraz bardzo dobre wyniki gospodarcze. Od 1291r., tj. od daty powstania, nigdy nie miała króla, ani prezydenta w klasycznym rozumieniu, ani typowej armii, na dodatek będąc zlepkiem różnych nacji i religii – potrafiła jednak utrzymać niepodległość, wielokrotnie dając w historii odpór ekspansji ze strony sąsiadów. Szczególnie polecam tu książkę pt. „Czy wiesz, dlaczego nie wiesz, kto jest prezydentem Szwajcarii?”, wydaną w tym roku przez Polsko-Amerykańską Fundację Edukacji i Rozwoju Ekonomicznego (PAFERE), autorstwa Joanny Lampki – Polki mieszkającej od kilku lat w tym kraju (także jej blog: www.blabliblu.pl).

Często mówi się, że Szwajcaria zawdzięcza bogactwo sieci swoich banków, w których światowi potentaci ukrywają „rezerwy finansowe” – jednak zaledwie 13-15% jej PKB pochodzi od sektora bankowego – natomiast przeszło 80% majątku tworzą przemysły; głównie farmaceutyczny i urządzeń precyzyjnych. To także ewenement wobec braku surowców naturalnych i trudnych warunków geograficznych. Zresztą – wracając jeszcze do sprawy marki i roli szwajcarskich banków, które z pewnością miały istotny wkład w neutralność tego kraju podczas obydwu światowych wojen – przecież zanim międzynarodowy kapitał zdecydował się deponować środki akurat tutaj, coś musiało o tym zadecydować. Była to wyjątkowa stabilność polityczna i ekonomiczna.

W 1848r. została uchwalona konstytucja zawierająca obowiązujące do dziś reguły szwajcarskiego systemu politycznego. Za podstawę przyjęto decentralizację. Szwajcaria jest konfederacją podzieloną na 26 kantonów – odpowiedników naszych województw. Kantony są różnojęzyczne – z dominującym włoskim, francuskim, niemieckim i romansz – na poziomie centralnym nie próbowano wprowadzać jednego języka urzędowego. Szwajcarzy bardzo pilnują, aby żaden kanton, mimo autonomii, nie zyskał przewagi nad innymi. Każdy z nich ma dodatkowo swoją konstytucję, własny parlament, rząd i własne sądownictwo.

W stanowieniu prawa w całym państwie obowiązuje zasada, że szczebel wyższy nie próbuje regulować tego, co może ustalić dla siebie szczebel niższy. Dlatego najwięcej przepisów tworzonych jest lokalnie w gminach przez ich społeczności, oczywiście w drodze miejscowego referendum. Szczebel centralny odpowiada jedynie za obronność, cło, politykę zagraniczną i sprawy monetarne. Kantony zajmują się zdrowiem, szkolnictwem, kulturą, częścią podatków. Gminy – szkołami, pomocą społeczną, energetyką, drogami, podatkami lokalnymi i całą resztą. Każdy obywatel może zgłosić swój osobisty projekt ustawy, dotyczący dowolnego szczebla. Także projekt zmiany w konstytucji. Musi jedynie stworzyć 27-osobową grupę inicjatywną, wraz z nią złożyć projekt do Kancelarii Federalnej w Bernie, a po ogłoszeniu w Dzienniku Federalnym zorganizować zbieranie podpisów o referendum – 100 tysięcy w ciągu 18. miesięcy (w przypadku zmian do ustawy już procedowanej w parlamencie – 50 tysięcy podpisów w 100 dni). Po spełnieniu tego warunku referendum powinno odbyć się niezwłocznie, podobnie jego wynik – ustalony większością – możliwie szybko wprowadzony w życie. Przeciętny obywatel Helwecji jest przyzwyczajony, że rocznie – w zależności od kantonu – uczestniczy w co najmniej kilku referendach (2-4 są centralne). Przed każdym otrzyma kartę do korespondencyjnego głosowania oraz rzetelną oficjalną broszurę informacyjną, w której tyle samo miejsca przeznaczono dla argumentacji „za”, co „przeciw” danej inicjatywie – przekazanych przez zainteresowane nią organizacje.

PODSUMUJMY I PORÓWNAJMY

W Polsce powiedziano by, że jest to uciążliwe i niewykonalne. W Szwajcarii – na porządku dziennym. Frekwencja w ich referendach rzadko spada poniżej 50. procent. Co ciekawe – mieszkańcy dwóch kantonów – Glarus oraz Appenzell Innerhodes – odrzucili możliwość głosowania korespondencyjnego i mimo uciążliwości wielogodzinnego wystawania na centralnych placach miast, wolą tradycyjne Landsgemeinde, czyli osobiste głosowanie przez podniesienie ręki z kartą (jak demokracja bezpośrednia – to bezpośrednia!).

Szwajcarzy traktują ten styl współrządzenia poważnie i odpowiedzialnie. Niedawno, bo w 2016r., świat był zszokowany wiadomością, że obywatele Szwajcarii większością 77-procentową odrzucili możliwość otrzymywania przez każdego z nich comiesięcznego dofinansowania w kwocie 2500 franków. Podobnie postąpili 4 lata wcześniej z możliwością wydłużenia urlopu z 4 tygodni do 6-ciu (67% przeciw). Oni po prostu wiedzą, skąd się biorą pieniądze – że nie z czarodziejskiej różdżki, drukarki czy abstrakcyjnego państwowego skarbca – ale z ciężkiej pracy. Rozumieją podstawowe związki przyczynowo-skutkowe ekonomii. Może po części także dlatego, że z mocy umowy społecznej od 80-ciu lat partycypują w podziale zysków ze swoimi pracodawcami… Jak to się ma do naszych kolejek po zasiłki, pomysłów przekupywania ludzi ich własnymi pieniędzmi w ramach „500+”, „Mieszkanie +” itp.?..

Oczywiście można stwierdzić, że Polacy do szwajcarskiej demokracji nie dojrzeli – to fakt. Ale z drugiej strony, kiedy mieli dojrzeć i czy to wyłącznie wina samych obywateli? Zasadnicza różnica w postawach obydwu społeczeństw bierze się z relacji „władza-obywatel”. Tam obywatele faktycznie rządzą tworząc prawo w każdym calu i czują to, zaś politycy i urzędnicy czują, że są tylko przez nich zatrudnieni. Być może dlatego Didiera Burkhaltera – odpowiednika naszego prezydenta – spotykano jeżdżącego nie limuzyną, lecz zwykłą koleją bez ochrony. U nas przeciwnie – władza zawsze była i jest scentralizowana i odgrodzona. Prawo tworzone jest odgórnie i podawane na dół. Nasz system można porównać do gry, gdzie po jednej stronie jest społeczeństwo, a po drugiej władza, z tym że ona nie tylko gra, ale także może zmieniać reguły gry w trakcie jej trwania. Przeciętny obywatel czuje, że w zasadzie stoi na przegranej i tyle jego, co zdoła wyrwać. Wpływ na państwo miewa raz na cztery lata. Referendum jest z rzadka i zwykle wtedy oraz takie, aby władza mogła je wygrać. Tu zaznaczę, że są środowiska, które próbują rolę referendum zmienić – „Wolni Obywatele” Stefana Oleszczuka czy Stowarzyszenie „Oburzeni”. Ci ostatni np. chcą, aby każde referendum, pod którym zebrano wymaganą ilość podpisów, musiało się odbyć – zaś jego wynik, ustalony większością głosów – musiał być wprowadzony w życie bez tzw. progu frekwencyjnego.

Czas, aby obecni polscy „obrońcy demokracji” z obu stron barykady zastanowili się, czego naprawdę bronią. Czy nie czas opuścić fikcję i jeśli już to patrząc na gotowy wzór, zacząć wreszcie taką prawdziwą demokrację budować?

Autorstwo: Tomasz J. Ulatowski – e-Ulatowski.pl
Źródła: NEon24.pl


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

5 komentarzy

  1. skyhigh 18.07.2017 08:38

    co innego jest gdy mieszka 8 mln ludzi a co innego jak 38 mln,
    no ale kto nie wierzy, że można coś zmienić, ten nic nie zmieni…

  2. Stanlley 18.07.2017 12:53

    Technologia idzie o przodu co może pomóc ale i tradycyjne rozwiązania mają sens bytu. Dla większego kraju też moża wprowadzać stopniowo elementy demokracji bezpośredniej. W stanach podczas ostatnich wyborów odbyło się 170 referendów stanowych. Przecież prawie co roku mamy jakieś wybory – a to samorządowe, a to prezydenckie a to na osłów głosujemy – właśnie przy tej okazji można by robić referenda. Wtedy zbijamy argument o dodatkowych kosztach. Bardzo szkodliwy jest próg wyborczy bo ci którzy nie idą to ich nie interesuje i każdy wynik będzie dla nich dobry.

  3. dagome12345 19.07.2017 09:00

    Rozumiem argumenty autora, ale jest jeszcze inna kwestia , która w znaczącej mierze spowodowała to czym obecnie jest Szwajcaria.
    Taki kraj jak Szwajcaria był po prostu potrzebny większości elit europejskich na przestrzeni ostatnich kilkuset lat , a już szczególnie w ostatnim stuleciu.
    Kraj, w którym można się schronić, a następnie zorganizować w spokoju sobie ucieczkę , wyprać brudne pieniądze, sprzedać skradzione dewocjonalia oraz sztukę , stworzyć “legalną historię” krwawych diamentów, schować przed oczami świata poczynania w swoich “biznesach”(system prawny bardzo pilnujący prywatności, nawet bandytów i morderców) itd

    Szwajcaria to kraj , w którym bez przeszkód międzynarodowi terroryści poszukiwani przez służby wielu krajów ( często sąsiadujących z Szwajcarią 🙂 spędzali sylwestra lub organizowali “rodzinne” imprezy. I nawet po udowodnieniu takich fraków nikt nie śmiał nazwać Szwajcarii krajem ukrywającym terrorystów, jedyne co można powiedzieć to to ,że szanuje się tam “prywatność” 🙂
    Podobnie było z praniem “brudnej ropy ISIS” przez synalka Erdogana, sprawa ucichła w momencie gdy zaczęło wychodzić na jaw ,że piorą ja na rynkach surowców “maklerzy” ze Szwajcarii:)

    Szwajcaria jest potrzebna 🙂

  4. skyhigh 19.07.2017 11:04

    @dagome
    mówimy tu o sposobie sprawowania władzy, postawie obywatelskiej, odpowiedzialności za stan państwa ponoszonej przez większość obywateli, kontroli rządzących, możliwe, że to też prawdziwa sprawiedliwość społeczna

    oczywiście w pozostałych kwestiach masz rację 🙂

  5. dagome12345 20.07.2017 10:23

    @skyhigh

    Troszkę nie doprecyzowałem swoja wypowiedź.
    Chodziło mi o to ,że Szwajcarzy świetnie zdają sobie sprawę z swojej historii , z tego, jak z narodu pasterzy stali się jednym z najbogatszych narodów na świecie , z tego , że zbrodnia popłaca gdy jest odpowiednio wyciszona, i z tego ,że gdy istnieje “wyższa wartość” umożliwiająca ukrycie własnych grzechów to może zaistnieć bezprecedensowa sytuacja narodowej zgody co do tego ,że rząd centralny nie może być silny, bo zbyt wiele mogło by wyjść na światło dzienne, lub co gorsza mogło by dojść do sytuacji uszczuplenia portfeli obywateli 😉

    Nigdy nie mieszkałem w Szwajcarii, a swoje stanowisko argumentuję zdobytą wiedzą , informacjami oraz długimi “prelekcjami” pewnego pana profesora , z którym miałem przyjemność mieć wykłady. Ów pan profesor spędził wiele lat w Szwajcarii na placówce dyplomatycznej ,a że przedmiot , który wykładał był tak naprawdę zapchaj dziurą na kierunku , tak wiec słuchaliśmy jego arcyciekawych opowieści i wynikających z nich wniosków.
    (To ten człowiek ukształtował moje poglądy na temat islamu i muzułmanów – z tego wynikają moje spory z forumowiczem @maskalambura ( jakoś tak się ten nick pisz 😉

    PZDR

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.