Uwolnić słonia z Machu Picchu

Opublikowano: 13.05.2010 | Kategorie: Historia

Liczba wyświetleń: 732

Wszystko to, co powszechnie wiadomo o odkryciu najsłynniejszego inkaskiego miasta można wyrzucić do kosza.

A CO WIADOMO?

Wiadomo, że 24 lipca 1911 roku Machu Picchu w Peru, jeden z siedmiu nowożytnych cudów świata, odkrył amerykański naukowiec Hiram Bingham. Wikipedia pisze, że było to jego największe życiowe osiągnięcie. Pisze o tym w kilkudziesięciu językach.

Z mediów drukowanych wybierzmy wydawnictwo Insight Guides, które na całym świecie wydaje kolorowe przewodniki turystyczne. W milionowych nakładach. W wersji polskiej, która ukazała się w ramach kolekcji Podróże Marzeń Gazety Wyborczej, odkrywcą Machu Picchu także jest Bingham. Ale to nie zarzut, bo to samo podają wszystkie przewodniki o Peru.

Podobnie jest z filmami. Setki, jak nie tysiące dokumentów o tej ukrytej w Andach osadzie Inków opowiada, że jej odkrywcą jest nieżyjący od 54 lat amerykański profesor.

I właśnie wszystko to można spokojnie wyrzucić do kosza. A to dlatego, że na światło dzienne wychodzą… fakty o odkryciu Machu Picchu.

Kilka tygodni temu szczegółowo opisał je Juan Carlos Lázaro z peruwiańskiego portalu dziennikarzy obywatelskich Lima Norte. Na jego artykuł natknęli się autorzy uruchomionej kilka dni temu strony Prekolumbijskie. To grupa pasjonatów, którzy wolny czas poświęcają na dzielenie się wiedzą o cywilizacjach zamieszkujących obie Ameryki przed najsłynniejszym rejsem Krzysztofa Kolumba. Tłumaczenie artykułu J.C. Lázaro, którego dokonała studentka iberystyki i autorka bloga Kolumb-ona wersja kieszeniowa, jest pierwszym w polskim internecie tekstem ujawniającym kulisy odkrycia Machu Picchu.

AMERYKANIN BYŁ… TRZECI

Bingham dotarł do inkaskich ruin na czele dużej ekspedycji finansowanej przez Uniwersytet Yale i National Geographic Society. Okazuje się jednak, że dziewięć lat przed nim był tam niejaki Agustín Lizárraga Ruíz, właściciel ziemski z regionu Cusco, który swoją wyprawę sfinansował z własnych pieniędzy. By zostawić ślad swojego odkrycia, Peruwiańczyk kawałkiem węgla napisał na jednej ze skał Świątyni Trzech Okien: Agustín Lizárraga – 14 lipca 1902 – dla potomnych.

Jednym z powierników tej historycznej przygody był José Gabriel Cosio, wykładowca z Uniwersytetu San Antonio Abad w Cusco. Ten sam, który jako reprezentant rządu Peru kilka lat później uczestniczył w wyprawie Binghama. Jednak z niewiadomych przyczyn postać Lizárragi została zapomniana, pominięta lub zmarginalizowana. Również przez historyków, którzy byli świadomi jego prekursorskiej roli w odkryciu Machu Picchu.

Odzyskiwanie pamięci o rzeczywistym odkrywcy tego miejsca dopiero się zaczyna i dzięki dwóm historyczkom – Yasminie López Lenci i Mariannie Mould de Pease – przeniknęło krużganki Uniwersytetu w Cusco.

Gdyby ktoś jeszcze wątpił, uznanie Lizárragi, jak na ironię, przyszło ze strony samego Binghama. Jeden z jego synów, Alfred M. Bingham, w biografii ojca opowiada, że w notatniku z wyprawy do inkaskich ruin znalazł zdanie: Agustín Lizárraga jest odkrywcą Machu Picchu i mieszka w wiosce San Miguel.

Bingham nie był nawet drugi. W 1904 roku do ruin dotarła dziewięcioosobowa ekspedycja Peruwiańczyków prowadzona przez Enrique Palmę, przyjaciela Lizárragi. Można ich uważać za pierwszych turystów w Machu Picchu, bo ich wyprawa nie miała charakteru naukowego.

ODKRYWCA CZY ŁUPIEŻCA?

Wszystko to wydaje się nieprawdopodobne, a gdy dodać jeszcze jeden fakt, zamienia się w kuriozum. Otóż w 1911 roku rząd Peru pozwolił Binghamowi zabrać do Stanów Zjednoczonych artefakty znalezione w Machu Picchu. Na półtora roku, w celach badawczych. Jednak ani naukowiec, ani jego uczelnia nie zwróciła ich do tej pory. W tej sprawie dwa lata temu państwo peruwiańskie wniosło pozew przed amerykański sąd przeciwko Uniwersytetowi Yale. W odpowiedzi uczelnia poprosiła o odrzucenie skargi.

Czy w tej sytuacji nie jest uprawnione rozpatrywanie roli Hirama Binghama nie jako odkrywcy, ale wręcz łupieżcy Machu Picchu?

Los cusqueños, czyli mieszkańcy Cusco, są z natury ironiczni. Dzięki temu potrafią równie szybko wpaść w gniew, co z niego wypaść. Ale gdy swoich znajomych z tej historycznej stolicy Inków zapytałem o odkrycie Machu Picchu, ich zdenerwowanie było dużo dłuższe i większe, niż zazwyczaj.

Nie dlatego, że dowiedzieli się prawdy. Ale dlatego, że… znają ją od dawna, lecz nic nie mogą z tym zrobić.

CUD DO POPRAWKI

Po prawie stu latach nazwisko amerykańskiego profesora to nie tylko zapisek w książkach i encyklopediach, ale przede wszystkim szyld, pod którym w Peru robi się wielkie pieniądze. Hiram Bingham to między innymi nazwa luksusowego składu kolejowego kursującego między Cusco a Machu Picchu. Bilet na ten pociąg kosztuje kilkaset dolarów i jeśli wierzyć moim rozmówcom tylko niewielka część z nich zostaje w Peru.

Ale tak naprawdę nie o pieniądze chodzi. Przewodnicy, którzy już wiedzą kto naprawdę był odkrywcą Machu Picchu, nieźle się gimnastykują, by sprostować to, co przywożą w swoich głowach turyści. Ich opowieści o dzielnym Peruwiańczyku, który za własne pieniądze odkrył dla świata inkaską twierdzę i nic z tego nie miał w zamian, brzmią niewiarygodnie. Bo czy ktoś jest w stanie sprostować to, co podaje oficjalny nurt informacyjny, który także czerpie korzyści z mitu o wyczynie Binghama?

Los cusqueños jakby szlag trafiał, gdy o tym mówią. Jakby skrywali w sobie wielki ciężar. Może kiedyś ktoś uwolni tego słonia i zrobi miejsce na to, co im się należy? Zwykłą ludzką dumę z osiągnięcia jednego z nich.

Autor: Piotr Maciej Małachowski
Źródło: Dziennikarstwo Obywatelskie
a licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 2.5 Polska


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.