Ustawa o OZE wejdzie w życie dopiero w 2016 r.

Opublikowano: 08.05.2014 | Kategorie: Ekologia i przyroda, Prawo, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 512

Najwcześniejszym realnym terminem wejścia w życie ustawy o odnawialnych źródłach energii jest koniec 2016 r. – przekonują eksperci branży OZE. Przed Wielkanocą projekt ustawy przyjął rząd, jednak według osób związanych z branżą potrzebne jest jeszcze ustabilizowanie cen certyfikatów z wcześniejszych lat oraz wprowadzenie aukcji na farmy morskie wiatrowe.

“Projekt ustawy o OZE daje pewną nadzieję na koniec bardzo dużej niepewności regulacyjnej, która była niekorzystna z punktu widzenia inwestycji w odnawialne źródła energii” – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Zbigniew Prokopowicz, wiceprezes zarządu Polenergii, należącej do Kulczyk Investments.

Rząd zaplanował wprowadzenie nowej ustawy w 2011 r. Od tej pory pojawiło się kilka projektów, z których żaden nie doszedł do skutku, co zahamowało inwestycje w źródła odnawialne. Według przyjętego przez rząd projektu ustawy nowy system wsparcia dla OZE oparty będzie na aukcjach. Będą one przeprowadzane w zależności od zapotrzebowania na energię odnawialną i rozpisywane przez rząd. Dofinansowanie otrzyma przedsiębiorstwo, które zaproponuje najniższą cenę.

“Oczywiście jest to na razie tylko decyzja rządu, przed nami droga parlamentarna i notyfikacja przez Unię Europejską” – przypomina Prokopowicz. “Spodziewamy się, że operacyjnie nowe przepisy mogą wejść w życie najwcześniej z końcem 2016 roku lub na początku 2017 roku” – dodaje.

Obecnie obowiązujący system zielonych certyfikatów wymaga od dystrybutorów energii osiągnięcia określonego poziomu udziału energii ze źródeł odnawialnych. Jeśli firma zrealizuje ten cel, otrzymuje zielony certyfikat, który może sprzedać na Towarowej Giełdzie Energii. W przeciwnym razie płaci opłatę zastępczą. Przez 15 lat obydwa systemy mają współistnieć. Jak zauważa Prokopowicz, obecnie na rynku istnieje nadpodaż zielonych certyfikatów.

“Dotyczy to certyfikatów z lat poprzednich, gdyż obecnie system jest zbilansowany” – mówi Prokopowicz. “Uważam, że trzeba zlikwidować tę nadwyżkę, tak, aby ceny certyfikatów mogły się ustabilizować. Stanowiłoby to pewną bazę do podjęcia decyzji inwestycyjnych” – dodaje.

Jego zdaniem dążenie do przyjęcia ustawy to krok w dobrą stronę, jednak potrzebne są pewne poprawki. Jedną z nich jest wejście w życie zapisów dotyczących systemu certyfikacyjnego od razu po zatwierdzeniu ustawy przez parlament, a jeszcze przed notyfikacją przez UE.

“Po drugie, warto, by w ramach tej ustawy pojawiły się zapisy pozwalające na organizację aukcji w perspektywie 2016–2017 roku na morskie farmy wiatrowe lub inne istotne technologie – przekonuje Prokopowicz. – Chodzi o technologie, które wspomagałyby produkcję energii z odnawialnych źródeł. Zatem jako inwestorzy oczekujemy tych dwóch podstawowych zmian” – dodaje rozmówca Newserii Biznes.

Źródło: Newseria


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. mackadmin 08.05.2014 21:38

    He he he… – politycy są beznadziejni. Zatwierdzaja jakieś ustawy wdrożenia technologii zapóźnionej o dobre 20 lat. Ale dobre i to, – ktoś skożysta na pewno. Może jakiś sektor przemysłu skożysta? Niemcy maja na zbyciu te technologie. Sprzedadzą nam patenty i linie produkcyjne albo podzespoły. – Inwestycja szybko się spłaci i bedą mogli przejśc do innych rozwiązań….

  2. pablitto 09.05.2014 10:00

    heh, wszelkie zapóźnienia raczej nie dziwią w tych realiach…

    Może chodzi m.in. o to, by opóźnić jak najbardziej OZE w Polsce, by znaleźć usprawiedliwienie na stawianie tej wątpliwej mocy atomówki – za to za kosmiczną kasę, którą możnaby wykorzystać do poważnego energetycznego uniezależnienia tego kraju przez jego obywateli.

    Jak zawsze – nie ma co się oglądać na jakichkolwiek rządowych patał@chów – technologia już jest, i można ją już mieć. Na Europejskim e-bayu baterie słoneczne i małe wiatraczki są już po całkiem przystępnych cenach. Wszelkie DIY tymbardziej.

    To, czego m.in. obawia się tzw. rząd, to wyjście na jaw kompletnego ekonomicznego sensu stawiania atomówki za grubo ponad >100 mld (miliardów!) zł… – to jest przekręt dekady, jak nie stulecia w tym kraju, że u schyłku technologii reakcji rozszczepiania – instaluje się ją za taką kasę w kraju III-świata, jakim widać jest Polska. Takie numery przechodzą w jakimś Czadzie, czy Nigerii.

    PS. dodam jeszcze, że nawet na WM był niedawno news o uzyskaniu większej energii na wyjściu z Tokamaka (synteza jądrowa), jak też nikt nie podważył działania reaktora E-Cat… itd. itd.. nie mówiąc, że obecnie Niemcy z samego OZE mają zamontowaną moc niedaleko mniejszą od zapotrzebowania Polski na energię – zabawne, co?

    PSS. Obecnie – przeliczając ten przekręt jądrowy na np. km autostrad – to wychodzi co najmniej 3 000 – 5 000 km – i to po naszych zawyżonych cenach.

    Każdy powinien zacząć produkować energię dla siebie = najmniejsze straty, większe bezpieczeństwo, kraj nie musi niczym kopcić albo płacić jakimś dyktatorom i korporacjom za surowce energetyczne – no tak, ale to jest raczej na końcu listy “to do” obojętnie jakich rządzących – VAT, ukryte podatki, akcyzy… ehhh, prawdziwy raj ;), a mega-projektu np. takiej atomówki, któy będzie trwał latami, przedłuży się jeszcze zwiększając jeszcze kwotę potrzebną na jego realizację – a od wszystkiego wszelcy (nie)rządowi eksperci odciągną po parę % 😉 – przecież za taką jedną elektrownię można ustawić całe klany na pokolenia – kto zrezygnuje dobrowolnie z takiej okazji??? – zresztą były p. minister, prezes “Polskiego Atomu” (czy jak się ta pralnia pieniędzy nazywa) ciągnął już całkiem nieźle:

    http://biznes.interia.pl/gieldy/news/gigantyczne-zarobki-bylego-ministra-skarbu,1990580,1844 – pierwszy lepszy link mainstream’owy.

    Sama roczna pensja pensja takiego gogusia to z 1 MW zainstalowanych instalacji OZE (jak na polskie warunki to dużo, bo nie mamy obecnie dużo więcej – nawet się Polski nie bierze pod uwagę w rankingach produkcji energii z OZE, bo przegrywamy póki co z Bangladeszem i Ukrainą – to nie żart) – a to tylko jeden koleś z całej ekipy balansujących po rządowych spółeczkach krawaciarzy…
    … dlatego wiecie już, dlaczego jeśli nic nie zrobimy sami, ten (i następny, i jeszcze następny) rząd wydoi nas konkretnie na kasę, zadłużając nasze wnuki…

    … do tego nawet nie zacząłem poruszać kwestii środowiska, ryzyk, i dbania przez następne 100-1000 pokoleń o odpady z takiej elektrowni, zanim po ~30 latach stanie się eksterytorialną napromieniowaną wyspą na mapie Polski…

  3. pablitto 09.05.2014 11:45

    a tu kolejny przykład:

    http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/elektrowni-atomowej-nie-ma-i-nie-bedzie-ale-afery-juz-sa,7529164812

    – widzimy, jak jedna rządowa spółeczka szasta milionami (naszymi milionami) – więc śmiem twierdzić, że rocznie spółka PGE EJ1 “konsumuje” na wszelkie zajęcia propagandowe (żeby za naszą kasę wytłumaczyć nam, że atom wg. projektu z końca lat ’90 jest przyjazny, fajny i bezpieczny – Maciavelli lepiej by nie tego nie obcykał ;), pensje prezesów, pracowników i koszty utrzymania “biura” (bo gdzieś pewnie egzystują, hę?) – kilkadziesiąt mln zł rocznie – czyli pi*oko przeliczając – przejadają rocznie kilkadziesiąt MW instalacji OZE. I prosta kalkulacja:

    1) “polska” atomówka ma powstać ok. roku 2024 (ten termin też jest nierealny, patrząc na budowy analogicznych 2 reaktorów w Finlandii i Francji jak pamiętam)

    2) 2014-2024 = 10 lat pierdzenia w stołki za naszą kasę (a przecież już wydano kupę forsy gdzieś od +4 lata, od 2010 kiedy zaczynano tą propagandę!)

    3) upraszczając: 10 x (kilkadziesiąt milionów) = kilkaset minionów = kilkaset MW mocy zainstalowanej w instalacjach OZE

    wniosek – sama działalność tej “spółki” zupełnie BEZ KOSZTÓW BUDOWY mitycznej elektrowni jądrowej pochłonie kasę, za którą możnaby zainstalować z OZE powiedzmy 1/6 mocy przyszłej “polskiej” atomówki.

    – to oczywiście wyliczenia z powietrza, bo nie wiem, ile naszej kasy przetrwonią ci mili ludzie ze spółki-córki – póki co idzie im całkiem sporo, więc założyłem, że będzie podobnie (a obawiam się, że w miarę rozwoju sytuacji będzie to DUŻO więcej, bo przecież trzeba będzie “obsłużyć” cały proces budowy + media, dalsza propaganda, walka z lokalesami w miejscowości wyznaczonej pod budowę atomówki itd.)… a to wszystko o nędzne 3 GW (w praktyce jeszcze mniej, bo to 100% mocy tego jądrowego czajnika)…

    śmiechu warte, nieprawdaż?

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.