Turcja bliżej Unii Europejskiej czy Bliskiego Wschodu?

Opublikowano: 09.06.2015 | Kategorie: Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 564

Wybory w Turcji były oczekiwane nie tylko przez samych Turków, ale również świat zachodni. Pytanie jest zasadnicze: co będzie teraz z Turcją? Czy prezydent umocni swoją władzę, a AKP będzie dalej prowadzić swoją politykę? Czy jednak dzięki nowej partii kraj Osmanów zmieni kierunek dotychczasowej polityki? Teoretycznie powinno się to rozwiązać po wyborach z 7 czerwca br.

Przemianę współczesnej Turcji trzeba zacząć analizować od objęcia władzy przez Mustafę Kemala Atatürka, czyli od 1923 roku. Był to wielki przełom w dotychczasowej polityce tureckiej. Po wielu klęskach, jakie odniósł ten kraj (upadek Imperium Osmańskiego, przegrana w I wojnie światowej), miała nastać nowa epoka. Tak też się stało. Jednak nie do końca właśnie tego oczekiwało społeczeństwo, a nawet Bliski Wschód.

Powstało bowiem świeckie państwo narodowe, tym samym odcinając się od swojej historii i religii, a nawet języka. Czy społeczeństwo było przygotowane do takiej zmiany?

Szczerze należy w to wątpić. Głównymi cechami nowej władzy były laicyzm, turecki nacjonalizm oraz westernizacja kraju. Mieszanka ta spowodowała ogromny szok kulturowy dla ludności, która od setek lat była przyzwyczajona do zasad Imperium Osmańskiego. Nie można jednak zapominać, że Kemal postawił również na rozwój gospodarczy i ekonomiczny swojej ojczyzny, a na czele modernizacji stanęła armia, która w późniejszym czasie dała się we znaki Turkom.

Armia, już po II wojnie światowej kontrolowała wszelkie poczynania rządu i obywateli. Laickość państwa i prozachodnie nastawienie zbliżały Turcję do Zachodu. Natomiast pod względem politycznym i licznych wewnętrznych zatargów jeszcze wiele jej do niego brakowało. Należy tutaj wspomnieć o kilku zamachach stanu i przedwczesnej, wymuszonej dymisji tureckiego rządu.

Państwo ponadto oparte zostało na brutalności, dyskryminacji i prześladowaniu grup ludzi, którzy nie zgadzali się z prowadzoną polityką. Ciekawe jest to, że wiele osób zarówno pochodzących z elit, jak i z armii było ze sobą powiązanych. Bronili oni idei państwa oraz swojej pozycji, jaką w nim pełnili. Ataki terrorystyczne, zabójstwa i tajemnicze zniknięcia były częścią sprawowania władzy. Z takim podejściem nie było mowy o zbliżeniu się do Zachodu. Kraj pogrążył się w długotrwałym, wręcz permanentnym kryzysie politycznym i finansowym.

Dopiero przedterminowe wybory w 2002 roku dały tureckiemu społeczeństwu nadzieję na wielkie zmiany. Wygrała je Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP), która powstała w 2001 roku. Jest to ugrupowanie sięgające korzeniami ideologii politycznego islamu, wyznające antysyjonizm i prozachodnie wartości. Początkowa działalność partii była jak najbardziej słuszna i to właśnie ona wyprowadziła Turcję z epoki rządów wojskowych. Największym sukcesem było powierzenie zwierzchnictwa sił zbrojnych cywilnej osobie. To również AKP dostosowało państwo w dużej mierze do standardów Unii Europejskiej. Jednocześnie polepszeniu uległy standardy życia ekonomicznego, zaś modernizacja ruszyła z miejsca. Zaliczyć do nie należy powstanie wielu uniwersytetów czy upowszechnienie dostępu do Internetu. Niestety to był tylko pierwszy etap rządów AKP.

Od 2012 roku polityka partii przeszła gruntowną przemianę. Jakie były tego powody? Ciężko jednoznacznie wskazać jednorodną ich przyczynę. Niewątpliwie niebagatelną rolę odegrała tu turecka historia. W końcu Turcy stworzyli niegdyś wielkim imperium. Państwo to jednak znalazło się na pograniczu Bliskiego Wschodu z państwami wywodzącymi się lub zaliczanymi do zachodniego kręgu kulturowego. Sytuacja ta potęgowała dążenia do odnalezienia własnej tożsamości, polityki i wreszcie własnego pomysłu na państwo. Bruksela zablokowała negocjacje wiodące do członkostwa Turcji w UE, co osłabiło chęć dążenia do budowy demokratycznego państwa oraz przeprowadzania reform politycznych. Rozpoczęta kontrola Internetu oraz wyłączanie dostępu do konkretnych stron, takich jak Facebook, czy Youtube, tylko pogorszyła wizerunek Turcji w oczach rozmiłowanego w wolności słowa Zachodu. Kolejnym powodem zmiany może być osoba samego prezydenta, który w świetle konstytucji nie ma prawa na wpływanie decyzji rządu. Praktyka pokazuje zupełnie inną rzeczywistość. Recep Tayyip Erdoğan narzuca on własną wolę i pomysły polityczne, a co gorsza wymusza ich sukcesywną realizację.

Od 2013 roku Turcja przeżywa trudny okres. Spowodowane jest to wieloma protestami i demonstracjami ze strony niezadowolonego społeczeństwa. Pogłębia się bezrobocie, a co za tym idzie – standardy życia tureckich obywateli ulegają degradacji. Głowa państwa buduje nowy pałac prezydencki wraz z meczetem, który pochłonął ogromne środki liczne setkach milionów dolarów. Ludzie są tego świadkami i nie godzą się, aby ich pieniądze były przeznaczane na kolejne „widzimisię” prezydenta, który chce, aby rozszerzyć swoje prerogatywy, które z pewnością doprowadzą do powstania rządów autorytarnych. W dodatku samo zachowanie R.T. Erdoğana jako głowy państwa bywa karygodne. Ostatnio m.in. groził dziennikarzowi, namawiał do głosowania na konkretną partię, zapraszał do szukania złotych sedesów w swoim nowym pałacu, nie mówiąc już wprost o określeniu zachodnich dziennikarzy mało zaszczytnym mianem „prymitywów”.

W niedzielnych wyborach mogły zostać wypracowane jedynie dwa scenariusze: (1) po raz kolejny wybory wygra rządząca AKP i zdobędzie większość mandatów, co w rezultacie dalej będzie prowadziło do pogłębiania kryzysu, wzrostu liczby demonstracji i niezadowolenia społecznego. Jeżeli prezydent i jego ekipa zdobyliby większość za pomocą swoich „przyjaciół”, najbardziej oczekiwaną i prawdopodobną zmianą byłaby reforma konstytucji na korzyść swojego ugrupowania politycznego. Drugi scenariusz (2) był bardziej optymistyczny. Wygrana opozycyjnej partii doprowadziłaby do podziału parlamentu i wprowadzenia bardziej demokratycznych rządów, zależnych nie tylko od woli prezydenta. Jeżeli Demokratyczna Partia Ludów (HDP) odniosłaby sukces i pokonałaby wysoki próg wyborczy, to przyszłość Turcji pisałaby się w bardziej kolorowych barwach. Niewątpliwie HDP jest ugrupowaniem, która mogłoby doprowadzić do rozwiązania i ustabilizowania sprawy kurdyjskiej (Kurdowie zyskaliby większe szanse na wpływ polityki państwowej w ich sprawie) oraz skupieniu się na wyrównywaniu nierówności społecznej w Turcji. Jej przegrana mogłaby doprowadzić natomiast do wybuchu powstania Kurdów. Nie można tutaj pominąć Republikańskiej Partii Ludowej (CHP), która również miała wysokie notowania w sondażach, w dodatku po raz pierwszy powołując się w swoim programie wyborczym na rozwój gospodarczy i ekonomiczny, a nie, jak dotychczas – na ideologię.

Jeżeli wstępne wyniki wyborów ostatecznie potwierdzą się, to partia R.T. Erdoğana nie zdobyła większości głosów, czyli nie ma już szans na zaprowadzenie autorytarnego systemu rządów a HDP udało się przekroczyć próg wyborczy i dostać się do parlamentu.

Osobiście jestem usatysfakcjonowana, że wieloletnie samodzielne rządy AKP w sposób demokratyczny zostały obalone a Turcja może wejść na nowe tory polityki. Być może po raz kolejny zbliży się do UE. Kraj ten znów zacznie przeobrażać się w prawdziwe demokratyczne państwo, z wolnością wyznania, brakiem cenzury i ciągłej inwigilacji obywateli…

Autorstwo: Paulina Gasmi
Źródło: Geopolityka.org


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

6 komentarzy

  1. sandvinik 09.06.2015 11:13

    …tak jak Liban-wolny wyznaniowo, bez dyktatury, nawet marines tam już nie jeżdżą tak jest fajnie…
    europa chyba nigdy nie pojmie że kraje arabskie muszą mieć silny rząd albo każdy próbuje się rządzić-tylko w europie to jest na drodze dyskusji a tam mają argumenty liczone w milimetrach…

  2. masakalambura 09.06.2015 14:19

    Każdy Turek to Arab. Brawo. Bravissimo.

  3. sandvinik 09.06.2015 23:02

    @masakalambura
    nie napisałem że każdy turek to arab. tak jak nie każdy polak to katolik.
    ale kraje z dominującą religią muzułmańską nie są dla białego człowieka łatwe do zrozumienia, tak samo jak sposób myślenia krajów dalekiego wschodu.

    u nas jakby prezydent kupił sobie auto za pare mln to by było buuu!
    w iraku jak zapytali ludzi na ulicy czy nie przeszkadza im że saddam ma takie wypasione bryki to usłyszeli “to mój prezydent!, czym ma niby jeździć? rowerem?”
    autentyk-ale już nie pamiętam z jakiej tv, chyba bbc.

  4. Jedr02 10.06.2015 01:19

    @sandvinik, nazwanie Turków Arabami jest raczej jak nazwanie Polaków germanami. Arabowie to grupa ludów, niekoniecznie wyznających islam i tak się składa że Turcy do nich nie należą, to zupełnie inny lud o innym języku, kulturze i mentalności. A biali ludzie są różni, tacy co chcą zrozumień innych zrozumieją, tacy którzy nie chcą zrozumieć nie zrozumieją.

  5. masakalambura 10.06.2015 07:47

    Aby owacjom nie było dość, zarówno Arabowie, jak i Turcy oraz Irańczycy, wszyscy oni należą w większości do rasy białej. Nie tak są biali jak my tu na północy. Ale to dalej rasa biała.

    Zatem brawom ciąg dalszy.

    I ja mimo że ultra biały aż do przesady religię Islamu wyznaję.

  6. sandvinik 10.06.2015 22:04

    @ masakalambura i Jedr02
    macie racje-powinienem napisać Turcja i państwa półwyspu arabskiego plus kilka w afryce północnej.

    nic nie poradze że dla mnie między polakiem a niemcem czy rosjaniniem nie ma dużych różnic-podobna kultura, religia, wartości, styl myślenia
    mam rodzine w azji-wiem co to znaczy inny styl myślenia-dlatego nieumyślnie zrobiłem zbyt duże uproszczenie-jak kogoś uraziłem to przepraszam.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.