Trwa wojna walutowa na nieznaną dotąd skalę

Opublikowano: 07.03.2013 | Kategorie: Gospodarka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 783

Rynki finansowe przypominają teraz wielki ocean wzburzony przez setki złych informacji przychodzących z bankrutujących krajów. Na skraju upadku jest dolar i euro a Chińczycy robią, co mogą, aby juan nie podrożał nagle, co wpłynęłoby źle na ich eksport.

Chiny skupują duże ilości dolarów, aby osłabić juana do tej waluty. Prawdopodobnie, dlatego Amerykanie psują niemiłosiernie swoją walutę uzyskując kredyt praktycznie za darmo a wręcz zarabiając na nim. Chiny nie będą długo tolerowały takiej sytuacji, dlatego w najbliższym czasie zapewne pojawi się plan wykreowania jakiegoś wirtualnego pieniądza międzynarodowego, który będzie surogatem dolara w rozliczeniach międzynarodowych.

Jak wszyscy wiemy USA nie może do tego dopuścić, ponieważ wtedy ich ryzykowna gra może się obrócić przeciwko nim. Chińczycy twierdzą, że są przygotowani na nowa odsłonę wojny walutowej. Świadomi są tego wszyscy więksi gracze i próbują się dogadywać na poziomie spotkań G7 lub G20. Teoretycznie granie przeciwko sobie powinno być wykluczone, ale często chwianie kursami innych krajów odbywa się za pomocą innych instytucji pośredniczących. Stąd już tylko krok do odkrycia, że obecny bałagan może mieć jakiegoś konstruktora pociągającego za sznurki.

Nie jest to jednak takie proste, aby zidentyfikować, kto gdzie i kiedy pociągnie i za jaki przysłowiowy sznurek, dlatego trzeba mieć świadomość tego, że wszelkie waluty na świecie mogą być w krótkim czasie narażone na spore wahania. Pierwszą ważną światową walutą, która znacznie się przewartościowała w dół był japoński jen. Od czasu, gdy premierem Japonii w grudniu zeszłego roku został Shinzo Abe , jen spadł o 20%. Tłumaczy się to głównie inflacja, która jest w tym wypadku dodatkowym podatkiem dla społeczeństwa japońskiego. W ciągu ostatnich kilku tygodni jen wahał się między 92,30 i 94,30 za dolara i był to najniższy wskaźnik od ponad roku.

Analitycy zwracają uwagę, że należy spodziewać się kolejnych takich znacznych przewartościowań jak w przypadku waluty japońskiej. Dewaluacja waluty działa w pewnym sensie stabilizująco, bo pozwala szybciej zauważyć problemy i przeciwdziałać. Czasami jak w przypadku Islandii dewaluacja była koniecznością, aby poradzić sobie z bankructwem.

Prawdopodobnie gdyby dzisiaj istniała grecka drachma czy hiszpańskie peso to bylibyśmy w stanie spędzać dwutygodniowe wakacje w tych krajach za mniej niż 1000 złotych, ale ponieważ euro nie da się zdewaluować tylko dla jednego kraju to pompuje się w te gospodarki środki pieniężne. Bynajmniej celem tych podejrzanych operacji nie jest ratowanie społeczeństwa Grecji czy Hiszpanii, jest nim ratowanie banków, które pożyczyły za dużo tym bankrutom.

Istnieje też kontekst oszczędności obywateli. Utrata wartości euro to realna strata zwłaszcza dla Niemców, którzy mają rekordowe ilość zakumulowanych środków pieniężnych na rachunkach bankowych. Podatnikom w tym kraju nie spodobałoby się gdyby mieli stracić nagle kilkadziesiąt procent wartości swoich oszczędności. Zresztą ten sam mechanizm działa też obecnie w USA.

Ataki walutowe są coraz częstsze i dotyczą zwłaszcza krajów eksportujących produkty. Ostatnio dotknęło to na przykład Tajlandię, której waluta, bhat, bardzo się ostatnio umocniła. Tego typu zjawisko to poważny problem dla eksporterów. Jedynie Chiny są w stanie kreować wartość swojej waluty regulując sztucznie konkurencyjność. To właśnie, dlatego już teraz praktycznie wszystko robi się w państwie środka.

Wojny walutowe są faktem, a polska waluta z pewnością jeszcze nie raz w nadchodzących miesiącach doświadczy tego, że jej pozycja jest taka jak łupiny orzecha pływającej we wzburzonych morzach pełnych rekinów. Pewnym pocieszeniem jest fakt, że nie tylko my jesteśmy w takiej sytuacji. Niewątpliwie negatywne jest w tym wszystkim to, że nie mamy na te procesy dewaluacyjne zbyt wiele wpływu. Warto jednak o tym przynajmniej wiedzieć.

Źródło: Zmiany na Ziemi

BIBLIOGRAFIA

1. http://www.nationmultimedia.com/opinion/Chinas-response-to-the-currency-wars-30201144.html

2. http://www.wantchinatimes.com/news-subclass-cnt.aspx?id=20130302000110&cid=1102


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

5 komentarzy

  1. bro 07.03.2013 15:13

    Warto wiedzieć o czymś innym, że wojna walutowa to dobre wytłumaczenie na wszystko, ale dla widzów TVN24. Powolny upadek wszystkich walut to nie wojna, a możliwość, by za pomocą inflacji, przenieść cieżar gigantycznego zadłużenia państw na ich obywateli.

  2. cetes 07.03.2013 16:55

    @ bro!

    Upadek wszystkich walut, to metoda przeniesienia prawa własności do całej Ziemi na właścicieli Fed, czyli ród Rothszildów.

  3. bro 08.03.2013 11:09

    @ Cetas

    No więc właśnie, nie ma żadnej wojny walutowej, wojna jest zupełnie o co innego, a walutę możnaby nazwać jedną z używanych w tej wojnie broni.

  4. cetes 08.03.2013 22:16

    Jasne!

  5. oporowiec 08.03.2013 22:56

    Rozwiązaniem jest powrót do walut które mają pokrycie w złocie, lub do samego złota…

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.