Treneiro – Wyrok w zawieszeniu

Opublikowano: 03.02.2010 | Kategorie: Opowiadania

Liczba wyświetleń: 533

Ta noc nie należała do przyjemnych. Treneiro przewracał się z jednego boku na drugi, próbując ulżyć swym obolałym trzewiom. Oczywiście jako Prawdziwy Mężczyzna mógł znieść wszystko. No może poza tą jedną myślą – trzeba będzie odwiedzić Wyrocznię.

Kilka godzin później Treneiro zastanawiał się czy aby na pewno wypełniona Naprawdę Chorymi poczekalnia gabinetu lekarskiego jest dobrym miejscem na spędzenie wolnego czasu. Niestety właśnie w chwili, gdy przed oczami stanął mu wielki, pulsujący napis “NIE!!!”, usłyszał nie cierpiący sprzeciwu kobiecy głos:

– Pan Treneiro? Proszę za mną – literki tworzące napis rozprysły, ustępując miejsca białemu fartuchowi. Treneiro nieśmiało wszedł do gabinetu i przysiadł na skraju leżanki, podczas gdy Wyrocznia zaczęła za biurkiem przeglądać jego kartotekę.

– Co my tu mamy… – Wyrocznia najwyraźniej zamiast Treneira ujrzała jednostkę chorobową.

– Ostatnio kiepsko się czuję. Ale to chyba nic groźnego – powiedział niepewnie Treneiro, któremu nowa rola zdaje się nie przypadła do gustu.

Przez kolejną godzinę Wyrocznia poddawała leżące na leżance ciało swego pacjenta kolejnym torturom, wydając z siebie jedynie ciche “taaak…”, co z kolei wpędzało duszę Treneira w coraz większą rozterkę. Wreszcie ponownie usiadła za biurkiem, wskazała na krzesło i nieco przygnębionym głosem zachęciła – proszę, niech pan usiądzie.

– Czy to coś poważnego? – Treneiro nie krył już swego niepokoju.

– To zależy – Wyrocznia, przynajmniej na razie, nie zamierzała tchnąć w niego otuchy.

– Jak to? Przecież to chyba proste: choroba może być albo poważna, albo niegroźna – Treneiro najwyraźniej wziął sobie do serca wykłady z logiki, na które uczęszczał w czasie studiów.

– Niezupełnie… Z jakiego kraju pan pochodzi?

– A jakie to ma znaczenie? – Treneiro zwykł dzielić pytania na adekwatne i nieadekwatne do sytuacji. To, które właśnie usłyszał, bez zwlekania zaliczył do tych ostatnich. – Z Polski – wyjaśnił jednakże po chwili, jakby licząc, że wreszcie się czegoś dowie. – Czy to dobrze?

– Cóż, mogło być znacznie gorzej, ale mogło też być lepiej – Wyrocznia chyba zapomniała uprzedzić, iż ma dwie wiadomości: jedną dobrą, drugą złą.

– Błagam, niech mi pani wreszcie wyjaśni, o co w tym wszystkim chodzi – Treneiro czuł, że jeśli ta rozmowa potrwa jeszcze trochę, to tajemniczą chorobę uprzedzi zawał serca.

– Widzi pan… – Wyrocznia zrobiła pauzę, a Treneiro zobaczył tylko zapalanego przez nią papierosa. – To jest Bardzo Poważna Choroba. Na szczęście można ją leczyć – dodała prędko, spojrzawszy w oczy swego pacjenta.

– Czyli istnieje… lekarstwo… – wymamrotał Treneiro.

– Problem polega na tym, że jest ono bardzo drogie.

Gdyby ktoś zechciał zobrazować głuchą ciszę, powinien to zrobić właśnie teraz. – Ale… przecież…

– Widzi pan… – chyba nie tylko dym z papierosa zagęszczał atmosferę. – Gdyby mieszkał pan, dajmy na to, w Szwajcarii, nie byłoby kłopotu. Za kilka miesięcy mógłby pan wystąpić na olimpiadzie.

– Ja nie mieszkam w Szwajcarii – wycedził z trudem Treneiro, pierwszy raz w życiu gorzko tego żałując ze względów innych niż brak możliwości podziwiania górskich widoków.

– No właśnie… – Wyrocznia zdusiła niedopałek. – Dlatego będzie pan musiał poczekać na decyzję Ministerstwa. Bardzo mi przykro – dodała.

Treneiro zrozumiał, że po złej nocy przyszła kolej na jeszcze gorszy dzień. Nie spodziewając się już usłyszeć żadnych dobrych wieści, ruszył powoli w kierunku wyjścia starając się pozbierać rozsypane myśli. Stojąc w drzwiach odwrócił się nagle.

– A gdybym mieszkał, powiedzmy, w Kenii?

Wyrocznia westchnęła, spojrzała przez okno na ogołocone z liści drzewo, po czym odparła – Cóż… Wtedy musiałabym pozbawić pana złudzeń już teraz…

* * *

Każdego dnia w krajach trzeciego świata tysiące ludzi umierają tylko dlatego, że ani ich, ani rządy ich krajów nie stać na chronione patentami lekarstwa, które w krajach wysokorozwiniętych są powszechnie stosowane.

Koncerny farmaceutyczne przeznaczają setki milionów dolarów na badania nad środkami leczącymi choroby charakterystyczne dla krajów wysokorozwiniętych, ignorując choroby powszechnie występujące w krajach ubogich.

Autor: Stanisław Kamiński
Źródło: Pomagamy


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.