TRAPPIST-1 – obiecujący układ planetarny

Opublikowano: 24.02.2017 | Kategorie: Nauka i technika, Wiadomości z wszechświata

Liczba wyświetleń: 910

Teleskop Kosmiczny Spitzera znalazł pierwszy znany nam system pozasłoneczny, w którym siedem planet wielkości Ziemi okrąża tę samą gwiazdę. Trzy z tych planet znajdują się w ekosferze, czyli w takiej odległości od gwiazdy, która pozwala na istnienie wody w stanie ciekłym na powierzchni planety skalistej. Wszystkie z siedmiu planet mogą posiadać ciekłą wodę – wiele zależy tutaj od właściwości ich atmosfery – jednak największe szanse na jej występowanie są na trzech wspomnianych wcześniej planetach.

“Odkrycie to może mieć duże znaczenie dla poszukiwania życia. Odpowiedź na pytanie czy jesteśmy sami to jeden z priorytetów nauki. Odnalezienie tak wielu planet w ekosferze to znaczący krok w kierunku udzielenia na nie odpowiedzi” – stwierdził Thomas Zurbuchen z NASA Science Mission Directorate.

System TRAPPIST-1, nazwany tak od chilijskiego teleskopu Transiting Planets and Planetesimals Small Telescope, znajduje się w odległości około 40 lat świetlnych od Ziemi, w Gwiazdozbiorze Wodnika. Po raz pierwszy zauważono go w maju 2016 roku, gdy naukowcy używający TRAPPIST poinformowali o odkryciu trzech planet. Teleskop Spitzera, przy pomocy kilku teleskopów naziemnych, potwierdził istnienie dwóch z tych planet i odkrył pięć kolejnych. Spitzer umożliwił też wykonanie pomiarów wielkości planet oraz szacunków ich mas, co z kolei pozwoliło na określenie ich gęstości.

Na podstawie dotychczas uzyskanych danych naukowcy przypuszczają, że wszystkie planety systemu TRAPPIST-1 są skaliste. Masa siódmej, najbardziej oddalonej od gwiazdy macierzystej, nie została jeszcze oszacowana. Niewykluczone, że to zimy lodowy świat.

“Siedem cudów TRAPPIST-1 to pierwsze planety wielkości Ziemi krążące wokół tego typu gwiazdy. Są one również najlepszym celem przyszłych badań składu atmosfery egzoplanet i poszukiwania w niej wody” – mówi Michael Gillon z Uniwersytetu w Liege.

Gwiazda TRAPPIST-1 to ultrazimny karzeł. Jest ona tak chłodna, że płynna woda może znajdować się na planetach krążących bardzo blisko niej. Wszystkie siedem planet okrążają gwiazdę w odległości mniejszej niż Merkury okrąża Słońce. Planety są bardzo blisko samej gwiazdy i siebie nawzajem. Ktoś, kto stanąłby na powierzchni jednej z tych planet prawdopodobnie mógłby zobaczyć struktury geologiczne planet sąsiednich. Planety te przynajmniej czasem muszą wydawać się obserwatorowi większe niż Księżyc oglądany z powierzchni Ziemi. Niewykluczone też, że planety – z powodu oddziaływania sił pływowych swojej gwiazdy – obracają się względem niej synchronicznie. Jeśli tak, to na jednej ich półkuli panuje wieczny dzień, a na drugiej wieczna noc. Występowanie takiego zjawiska byłoby związane z niezwykłymi, niewystępującymi na Ziemi wzorcami pogodowymi, jak silne wiatry wiejące pomiędzy półkulami i ekstremalne zmiany temperatury.

Do obserwacji planet układu TRAPPIST-1 zaprzęgnięto też Teleskop Hubble’a, który bada cztery z nich, w tym trzy znajdujące się w ekosferze. Hubble poszukiwał atmosfery podobnej do tej, jaka występuje na Neptunie. W przypadku dwóch planet najbliższych gwieździe takiej atmosfery nie zaobserwowano, co zwiększa prawdopodobieństwo, że są to planety skaliste. System jest też badany przez teleskop Keplera.

Spitzer, Hubble i Kepler pozwolą nie tylko dowiedzieć się więcej o TRAPPIST-1 ale posłużą również do zaplanowania obserwacji systemu przez Teleskop Kosmiczny Jamesa Webba (JWST). Ma on trafić w przestrzeń kosmiczną już w przyszłym roku. JWST, największy teleskop umieszczony przez człowieka w przestrzeni kosmicznej, będzie w stanie wykryć wodę, metan, tlen, ozon i inne molekuły występujące w atmosferze planet pozasłonecznych. Przeanalizuje też temperaturę na powierzchni i ciśnienie. Wszystkie te dane pozwolą na określenie, czy planeta nadaje się do zamieszkania.

Autorstwo: Mariusz Błoński
Na podstawie: NASA.gov
Źródło: KopalniaWiedzy.pl


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

5 komentarzy

  1. Wędrowny 24.02.2017 14:33

    Można tę wiadomość traktować jedynie jako ciekawostkę, ponieważ ta niezwykle naiwnie nazywana przez media jako NIEZNACZNA odległość prawie 40 lat świetlnych jest i tak odległością tak dla nas olbrzymią, że nawet używając silników o napędzie nuklearnym, potrzebowalibyśmy niemal tysiąca lat na jej pokonanie. Gwiazdy i w ogóle nawet odległe galaktyki stałaby się dla nas osiągalne tylko wtedy, kiedy rozkminimy samą przestrzeń i będziemy potrafili ją zaginać lub tworzyć tunele czasoprzestrzenne.

  2. realista 24.02.2017 15:18

    wiesz… kiedyś też podróż do Ameryki trwała kilka tygodni, a teraz kilka godzin.
    a “w 1894 r. autor jednego z artykułów opublikowanych w londyńskim dzienniku Times prognozował, że za pięćdziesiąt lat każda większa ulica w stolicy Wielkiej Brytanii zostanie przykryta trzema metrami końskiego łajna. W Nowym Jorku – przewidywano – nawóz miał sięgać drugiego piętra domów na Manhattanie.”
    śmieszne, prawda? ale pokazuje, że zawsze trzeba mieć świadomość, że pewne odkrycia są dopiero przed nami.
    głowa do góry! damy radę, to tylko 40 lat świetlnych!… .. .

  3. Piotr Piekarczyk 25.02.2017 09:06

    40 czy 400 a może 4 mln lat świetlnych wydaje się nie mieć tak naprawdę znaczenia. Żadna z obecnych technologii nie pozwala na komfortowe podróże wewnątrz naszego Układu Słonecznego a co dopiero mówić o innych układach. Jeśli kiedykolwiek opracujeny odpowiedni “napęd” to myślę, że nie będzie miało wielkiego znaczenia odległość do wybranego układu. Problemem będą jego współrzędne alby nie minąć go o kilkaset bilionów km. Ponadto uważam, że trzeba brać naprawdę duży margines na wszelakie obliczenia tak zwanej ekosfery jak i parametrów samych egzoplanet. Dobrym przykładem jest Pluton, który mamy pod nosem a dopiero po przelocie NH zobaczyliśmy jak wiele jeszcze było do odkrycia i zweryfikowania.

  4. Wędrowny 25.02.2017 14:47

    Na przykład taki Pluton to zobaczyliśmy tylko z orbity (i tak było ogromne zdziwienie uczonych) a co się kryje pod powierzchniami poszczególnych globów naszego układu (chociażby pod naszym Księżycem!) – to jest wielka zagadka. Jednak czas, w którym człowieczek rozpracuje samą czasoprzestrzeń znajdując jej tunele np. badając cząstki elementarne – ten czas może nadejść całkiem nagle będąc właśnie takim nagłym odkryciem. I wtedy to już nie będzie miało żadnego znaczenia, czy będzie 40 ly, czy bilion ly do pokonania. No i będzie wtedy jeszcze problematyczna kwestia podróży czasowych, bo jak np. przeskoczyć na galaktykę, która istniała 40 miliardów lat temu – jak przeskoczyć na galaktykę, która już dawno nie istnieje?…

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.