Tniemy jak leci

Opublikowano: 09.04.2019 | Kategorie: Ekologia i przyroda, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 2420

Według raportu Najwyższej Izby Kontroli masowa wycinka drzew w 2017 r. nie była w żaden sposób monitorowana i kontrolowana.

Gminy nie miały dostatecznej kontroli nad wycinką drzew i krzewów, częste zmiany prawa potęgowały chaos, jak informuje „Rzeczpospolita”, opierając się na raporcie NIK. „Na sytuację mogła wpływać pięciokrotna w okresie od 2015 do 2018 r. zmiana przepisów ustawy o ochronie przyrody, regulująca m.in. zasady wycinki drzew i krzewów” – mówi Krzysztof Kwiatkowski, prezes NIK.

Izba wzięła pod lupę 30 organów – marszałków województw, starostów, wójtów, burmistrzów i prezydentów miast – i zbadała, jak się wywiązywali z zadań związanych z usuwaniem drzew i krzewów oraz zagospodarowaniem drewna. Dopatrzyła się długiej listy zaniedbań. Przede wszystkim procedura wydawania zezwoleń na wycinkę była prowadzona zbyt lekką ręką. W blisko połowie urzędów wydawano zezwolenia mimo luk we wnioskach. Skali wycinki nikt nie monitorował.

Od 2015 r. do maja 2018 r. zbadane urzędy wydały 17 tys. zezwoleń na usunięcie 330 tys. drzew i 133 tys. mkw. krzewów. „Lex Szyszko”, czyli słynna liberalizacja prawa o ochronie przyrody, pozwoliła wycinać drzewa na własnej posesji bez zezwolenia i organizować masowe wycinki i karczowanie pojedynczych drzew, a nawet lasów.

Liberalizacja wywołała falę krytyki. Jednak sama skala wycinki była tak wielka, że gminy nie wiedzą, ile drzew konkretnie znikło przez pół roku w 2017 r., gdy każdy Polak mógł szaleć z piłą niemal bez ograniczeń. „Żaden z kontrolowanych wójtów, burmistrzów i prezydentów miast nie monitorował wycinki i nie znał liczby drzew usuniętych w tym okresie przez osoby fizyczne na cele niezwiązane z działalnością gospodarczą” – alarmuje NIK. Z ankiety Izby wynika, że tylko w 17 z 525 urzędów gmin (3 proc.), oszacowano skalę wycinki w tym czasie.

Krytykowane przepisy zmieniono w czerwcu 2017 r. – odtąd, by usunąć drzewa na cele niezwiązane z działalnością gospodarczą, trzeba (gdy obwód drzewa przekracza określony rozmiar) zgłosić to do gminy. A ta powinna dokonać oględzin i zmierzyć obwody pni. To jednak często było fikcją – wynika z raportu. „Postępowania dotyczące wydania zezwoleń często prowadzone były nierzetelnie i niezgodnie z przepisami” – czytamy w raporcie. W blisko połowie urzędów wydawano zezwolenia mimo niekompletnych wniosków – tak było w co piątej sprawie (70 z 392 zbadanych).

Inne zaniedbanie: odraczano opłaty za wycinkę (można to zrobić na trzy lata) przy zobowiązaniu, że posadzi się nowe drzewo. Taki obowiązek nałożono w 35 proc. zezwoleń. Rzecz w tym, że urzędnicy nie sprawdzali, czy nowe rośliny faktycznie zasadzono. W 14 z 30 urzędów nie badano tego rzetelnie – wskazuje Izba. Urzędnicy często także nie sprawdzali nawet, czy drzewa wycięto zgodnie z warunkami zezwolenia – nie monitorowali tego w blisko 90 proc. badanych jednostek. Efekt: nie wiadomo, czy wycinki dokonano legalnie. Tylko w dwóch gminach z 21 zbadanych szacowano ilość i wartość drewna uzyskanego z wycinki drzew z nieruchomości gminnych.

Zdjęcie: jdz (CC0)
Źródło: NowyObywatel.pl


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. Stanlley 09.04.2019 17:07

    Ujadanie amatorów zarządzania cudzą własnością. Mam dęba blisko domu, nie jest stary i nie mogę go wyciąć – dalszego, starszego powaliła wichura w tamtym roku i stąd moje obawy są uzasadnione – ale nie dla urzędasów i amatorów zarządzania cudzą własnością…

  2. RobG56 09.04.2019 17:08

    Rzecz jasna dla Nowego Obywatela nie może istnieć rzeczywistość, które nie podlegałaby kurateli urzędu.
    Najwyższy czas, by Nowy Obywatel starał się o papier na swoje wydawnictwa a nie kupował je i zamawiał. Przyznam, że mam wątpliwości, czy papier który zadrukowuje Nowy Obywatel spełnia obywatelskie oczekiwanie, czyli czy czasem to dobro nie jest marnotrawione – a papier to konieczność dokonywania wycinki drzew.
    Obywatele i Nowi Obywatela mają wpływ poprzez wybór władz gminnych na stan i ilość drzew na prywatnych działkach nie mówiąc, że mogą decydować o tym co się dzieje w przestrzeni będącej własnością gmin, miast czy dzielnic – uchwalanie planów zagospodarowania.
    Czy Nowy Obywatel uważa, ze należy odebrać to prawo Obywatelom, i decydować o losie drzewa czy krzewu tylko przy biurku redaktora naczelnego Nowego Obywatela, z ewentualną pomocą jakiegoś centralnego urzędu? – czy tak sobie wyobraża Nowy Obywatel budowę społeczeństwa nowoobywatelskiego?

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.