Telewizja, która nie kłamie

Opublikowano: 01.03.2015 | Kategorie: Media, Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 671

Zamknięcie publicznej telewizji było, być może, jednym z największych błędów Antonisa Samarasa, poprzedniego premiera Grecji. Nikt nie mógł się spodziewać takich konsekwencji.

ERT, czyli Greckie Radio i Telewizja, publiczne media, zostały zamknięte o 6 rano 11 czerwca 2013 roku. Na ich miejsc powołany został nowy twór, NERIT, Nowe Greckie Radio, Internet i Telewizja; organ rządowej propagandy. Jednak zarówno pracownicy, jak i odbiorcy ERT nie pogodzili się z tą decyzją. Przez wiele miesięcy trwały protesty, wielotysięczne demonstracje, okupacja budynku telewizji. Przez cały ten czas nadawany był też program. Zwolnieni dziennikarze, w ramach protestu, robili własne media. Społeczne, finansowane z solidarnościowych funduszy. Mówiące innym językiem, niż prywatne koncerny medialne, którym po drodze było z wielkim kapitałem, obławiającym się na greckim kryzysie. Dzisiaj Grecja jest jedynym państwem w Europie, gdzie ludzie faktycznie wychodzą na ulice, żeby popierać własny rząd. Był też chyba jedynym, gdzie ludzie wychodzili, żeby popierać państwową telewizję. Z zaskakującym skutkiem

2,5 TYSIĄCA LUDZI NA BRUK

– Publiczne media w Grecji były bardziej niezależne niż stacje prywatne – mówi Panagiotis Kalfagiannis, szef związku zawodowego pracowników ERT, Pospertu. – Oczywiście, były poddane pewnym regułom: kierownictwo było wybierane z klucza politycznego, o pewnych rzeczach się nie mówiło, albo mówiło w specyficzny sposób. Większość z nas prywatnie była przeciwna polityce cięć, narzuconej przez Troikę i grzecznie realizowanej przez rząd Samarasa. Ale dziennikarze mieli o wiele większe pole manewru niż w stacjach prywatnych, podporządkowanych interesom medialnych koncernów. Nie mówiąc już o NERIT, które było całkowicie prorządowe, czysta propaganda – mówi Kalfagiannis.

Jak twierdzi związkowiec i dziennikarz, ERT było całkowicie wypłacalną, świetnie prosperującą instytucją. W 88 proc. utrzymywało się z abonamentu telewizyjnego, który Grecy płacą razem z rachunkami za prąd. Reszta pieniędzy pochodziła z reklam. Poza wiadomościami w mediach publicznych obecne były programy edukacyjne, serie dokumentalne i kilka programów rozrywkowych.

W memorandum, narzuconym Grecji przez Troikę, rząd Samarasa zobowiązał się do zwolnienia 15 tys. ludzi z publicznych instytucji. W ERT pracowało 2,5 tys., wszyscy stracili pracę jednego dnia. Rząd tłumaczył, że telewizja ma słabą oglądalność (mniejszą niż stacje prywatne, które większy nacisk kładły na rozrywkę). – W czasach, kiedy wszyscy Grecy zaciskają pasa, nie ma miejsca na święte krowy – mówił wtedy Simos Kedikoglou, ówczesny wicepremier i rzecznik rządu Antonisa Samarasa.

SOLIDARNA TELEWIZJA

Jednak ani pracownicy telewizji, ani Grecy, nie pogodzili się z decyzją rządu. Pod budynkiem telewizji codziennie odbywały się wielotysieczne manifestacje zwolnionych, ich rodzin i wszystkich tych, którzy sprzeciwiali się zamknięciu mediów publicznych i powołaniu na ich miejsce rządowej wydmuszki. Samaras jeszcze w czerwcu 2013 proponował wybranym pracownikom powrót do pracy w nowym medium, jednak propozycja została odrzucona. Pracownicy ERT poszli do sądu, który orzekł, że decyzja o zamknięciu mediów publicznych była niezgodna z prawem – dostęp do nich gwarantuje Grekom konstytucja. Funkcję tę miało jednak pełnić NERIT.

Przede wszystkim jednak, poza demonstracjami i procesami sądowymi, pracownicy ERT nigdy nie przestali nadawać programu. Z 19 stacji radiowych 17 nigdy nie przestało działać – w tym dwie krajowe i 15 regionalnych. W Salonikach ciągle można oglądać lokalną stację telewizyjną. Krajowy kanał jest 24 godziny na dobę dostępny w internecie. – Z 2,5 tys. pracowników, zwolnionych w 2013 roku, 700 wciąż pracuje w naszych mediach – mówi Kalfagiannis. – Oczywiście, nie wszyscy. 17 osób zmarło. Wiele ma depresję, część znalazła inną pracę, inni są bezrobotni. Dostaliśmy dość wysokie odprawy, długo się z nich utrzymywaliśmy. Sprzedajemy gadżety: koszulki, znaczki, plakaty. Organizujemy zbiórki publiczne. Udaje nam się utrzymać na powierzchni – opowiada związkowiec.

W tej chwili ERT zajmuje budynek naprzeciwko swojej poprzedniej siedziby. W listopadzie 2013 roku policja w końcu straciła cierpliwość i po pięciomiesięcznej okupacji budynku siłą zamieniono ERT na NERIT. W obecnej siedzibie, opłacanej ze składek i z ofiar darczyńców, na ścianach wiszą zdjęcia z wielomiesięcznych protestów. Przedstawiają sylwetki zwolnionych dziennikarzy, ogromne demonstracje, uzbrojone po zęby kordony policji. Na jednym z nich widać uśmiechniętego Alexisa Tsiprasa z koszulką ERT.

STRATEGICZNY BŁĄD SAMARASA

– Czy do ERT przed zamknięciem zapraszaliśmy Syrizę? Rzadko. Teraz staramy sie zapraszać wszystkich po równo, chociaż Nowa Demokracja raczej do nas nie przychodzi – śmieje się Kalfagiannis. Nowa Demokracja to partia byłego premiera Samarasa. – Daliśmy głos różnym grupom, które wcześniej były uciszane, związkom zawodowym, samoorganizującym się strukturom walki z kryzysem. Także Syrizie czy Niezależnym Grekom. Nie jesteśmy medium prorządowym, chociaż przed wyborami na pewno byliśmy antyrządowym – mówi.

ERT od antyestablishmentowych mediów społecznych na całym świecie różniła jedna podstawowa rzecz. Część z nich, jak np. radio i telewizja w Salonikach, wciąż miała dostęp do sygnału, a we wszystkich pracowali profesjonalni dziennikarze, znani i szanowani w Grecji od lat. I to oni zaczęli prowadzić wywiady z umacniającą się nową siłą polityczną, na jaką urosła Syriza w ciągu ostniego roku. – Tak, nasza działalność pomogła Syrizie w zwycięstwie w wyborach. Rząd, zwalniając nas z pracy, stawiając nas w tak trudnej sytuacji, zadziałał na swoją niekorzyść, jestem o tym przekonany – mówi Kalfagiannis.

Decyzja o zamknięciu ERT była fatalna jeszcze z jednego względu – pod wpływem społecznych protestów i oburzenia, jakie wywołał ruch Samarasa i jego rządu, z koalicji rządzącej odeszła partia Dimar, Lewica Demokratyczna. Nowa Demokracja i PASOK nie straciły jeszcze wtedy większośći w parlamencie, jednak to m.in. głosów sześciu posłów Dimaru zabrakło w grudniu 2014 roku, kiedy premier potrzebował parlamentarnego poparcia dla swojego kandydata na prezydenta, Stawrosa Dimasa. Wyrażony po raz trzeci brak poparcia dla prezydenta, zgodnie z greckim prawem, wymusił wcześniejsze wybory parlementarne, które przywiodły do zwycięstwa koalicję Syrizy i Niezależnych Greków.

NIKT TAK WCZEŚNIEJ NIE ZROBIŁ

– Teraz musimy wynegocjować z nowym rządem powrót do pracy wszystkich zwolnionych pracowników – mówi Panagiotis Kalfagiannis. – Nie możemy się ugiąć, tak jak nie ugięliśmy się, kiedy poprzedni minister proponował stanowiska tylko niektórym, wybranym osobom. Wszystko to, co do tej pory stało się z greckimi mediami publicznymi i ich rolą w debacie dowodzi, że jeżeli walczysz, wygrywasz – mówi dziennikarz. – Nikt przed nami jeszcze czegoś takiego nie zrobił.

Autorstwo: Justyna Samolińska
Źródło: Strajk.eu


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.