Tanie zupy pod obstrzałem
Urzędnicy skarbowi coraz częściej kwestionują rozliczenia właścicieli barów mlecznych, na podstawie których takie miejsca dostają publiczne dotacje.
Bary mleczne otrzymują dofinansowanie od Ministerstwa Finansów na produkty jarskie (ich listę zapisano w rozporządzeniu). Właściciele barów mogą liczyć na zwrot 40 proc. wartości zakupu. W zamian nie mogą sprzedawać dań z marżą wyższą niż 30 proc., dlatego posiłki w takich miejscach są tanie. Rocznie budżet państwa przeznacza na ten cel ok. 20 mln zł. Bary mleczne powoli jednak znikają z polskiego krajobrazu – alarmuje portal Wirtualna Polska.
Ważnym powodem jest to, że fiskus coraz częściej domaga się od barów zwrotu dotacji. Przykładowo, urzędnicy traktowali kukurydzę słodką jako zboże, dlatego nie można było starać się o jej dofinansowanie. Ostatnio jednak stwierdzili, że kukurydza słodka to nie zboże i należy się do niej dopłata, a kto postępował inaczej musi zwrócić dotację od wszystkich produktów, i to z poprzednich kilku lat. „Nawet status pietruszki się zmienił. Dotąd rozliczano tylko jej korzeń. Teraz uznano, że także nać powinna być dofinansowana. Jeśli bar mleczny tego nie robił, musi zwrócić całość dotacji przyznanej na wszystkie produkty w miesiącu, w którym zupę doprawiono posiekaną pietruszką” – mówi Krzysztof Kunowski, doradca podatkowy reprezentujący kilka pomorskich barów mlecznych.
Jeśli skarbówka nie zmieni podejścia, już wkrótce może nie być śladu po barach mlecznych, które nie tylko spełniają ważną funkcję społeczną, oferując tanie posiłki osobom niezamożnym, ale również często mają w lokalnych społecznościach status tzw. kultowych miejsc.
Źródło: Nowy Obywatel