Szkoła śliczna, dogmatyczna

Opublikowano: 05.11.2015 | Kategorie: Edukacja, Publicystyka, Społeczeństwo, Wierzenia

Liczba wyświetleń: 908

Istnieje pewna hipoteza, mająca cechy niepodważalnego dogmatu. 395 mln lat temu w kamieniołomie Zachełmie tetrapod wypełzł z morza na ląd, tam już pozostał, i w drodze dalszych przemian stał się posłem znanym pod pseudonimem Liroy. Hipoteza ta, zwana teorią ewolucji, dzięki upowszechnieniu obowiązkowej edukacji, jest oczywistą oczywistością.

Dla przeciętnego, skromnie przez naturę wyposażonego w wiedzę, człowieka teoria ta może budzić wątpliwości. Stanowi bowiem zbiór przepadków o tak małym stopniu prawdopodobieństwa, że przypominających powtarzający się ciąg wygranych w toto-lotka. Małe prawdopodobieństwo nie dyskwalifikuje teorii; uzasadnia za to przekonująco fakt, że w zasięgu naszej obserwacji, na żadnym innym ciele niebieskim, podobne zjawisku cudu życia się nie przytrafiło. Nie mam, podobnie jak większość zwykłych ludzi, jednak ani wiedzy, ani kompetencji, ani odpowiednich informacji, by samodzielnie oceniać prawdziwość, lub nie, teorii ewolucji. Przyjmuję ją na wiarę, umacnianą wbiciem mi do głowy dogmatu w procesie publicznej edukacji.

Moje skromne zasoby intelektualne równie dobrze przyjąć mogą na wiarę teorię kreacjonizmu. Nie mogę podważyć przekonania, że za przemianą tetrapoda w Liroya stała nadinteligentna siła Stwórcy, realizująca plan, którego celu i sensu nigdy nie będziemy w stanie poznać. Kamień, gdyby miał rozum, też pewnie myślałby, że sam określił cel swego lotu. Tak czy inaczej, teoria Bożego Planu przyjęta może być na wiarę, w sposób podobny jak teoria ewolucjonizmu odrzucającego boską interwencje.

Człowiek nie tylko jest, ale też chce być istotą rozumną. Chciałby zatem by świat się kierował jakimiś logicznymi zasadami, tak by wszystko było wytłumaczalne. Gdyby jednak rozum został użyty do samokrytycznej oceny własnego postępowania w miejsce logiki zobaczylibyśmy chaos. Większość naszych działań codziennych nie ma racjonalnego uzasadnienia, większość naszych codziennych wyborów pozbawiona jest sensu. Jeśli tak jest w przypadku prawie każdej ludzkiej jednostki, to w jaki sposób możemy dowodzić, że zbiorowość rządzi się racjonalnymi planami…

Możemy przyjąć do wiadomości, że pewne nasze działania są dla nas szkodliwe (palenie tytoniu, oglądanie telewizji, jedzenie tłustej golonki), niemniej z przyjemnością ulegamy tym zgubnym nałogom. Ktoś, pragnący racjonalnie urządzić życie społeczne, potknie się o taką niefrasobliwą, niedoskonałość ludzi. Ileż było racjonalnych pomysłów ustrojowych, których twórcy płacząc wskazywali: system dobry, tylko ludzie nie dorośli…

Jednocześnie jesteśmy tak ukształtowani, że łatwo nam uwierzyć w mądrość wszystkowiedzących, którzy potrafią racjonalnie ułożyć życie nasze i naszych sąsiadów prowadząc tym samym Polskę w erę szczęśliwości. Jeśli im się to nie udaje, to pewnie wynika to z istnienia innych „wszechwiedzących”, zawiązujących potężny a tajny spisek przeciw naszej szczęśliwości. Skoro jesteśmy ludźmi rozumnymi, to zło jak i dobro, wynika z racjonalnego wyboru; jest tylko kwestią rachunku sił, czy wygra strona oferująca nam dobro, czy też armia zła.

Darwinowska teoria ewolucji dotyczy świata roślin i zwierząt; dla ludzi pozornie jest obojętna. Stała się jednak, wbrew swojemu stwórcy, „matką” wszelkich innych, świeckich teorii próbujących całościowo wyjaśnić wszystko. Kto poznał mechanizm rządzący światem, ten może czuć się uprawniony by ten świat naprawić. Można zatem z książki Darwina wysnuć tezę, że historyczną rację mają osobnicy najlepiej przystosowani (najsilniejsi). Z tego kolejno można dowodzić prawa supremacji wybitnych jednostek, wybranych ras, narodów czy klas społecznych. Nie ma w tym cienia winy angielskiego przyrodnika, ale zwulgaryzowane przeniesienie jego teorii w świat ludzkiej społeczności zaowocowało ilością tragicznych zgonów, w większym stopniu niż zainfekowanie mieszkańców Europy zarazkami „czarnej ospy”. Pocieszać się można jedynie tym, że człowiek i tak by zabijał innych ludzi (bo taką ma drapieżną naturę), „naukowe” czy religijne teorie były tylko usprawiedliwieniem jego instynktu.

Rozum ludzki pozwolił nam znaleźć antidotum na zarazki czarnej ospy. Znane są także szczepionki chroniące przed totalitarnymi systemami, zagrażającymi egzystencji ludzi. Karol Darwin w gniewnym uniesieniu napisał: „nie wiem, ile wytworzyliśmy niedorzecznych kodeksów postępowania i bezsensownych wierzeń religijnych; nie wiem też, jakim sposobem wryły się tak głęboko we wszystkich krajach świata w umysł człowieka; warto jednak zaznaczyć, że wierzenie wpajane w pierwszych latach życia, gdy mózg jest wrażliwy, staje się niemal instynktem; a zasadniczą cechą instynktu jest to, że się go słucha niezależnie od tego, co mówi rozum”. Podkreślam ów stan uniesienia, bo zwykła refleksja podpowiada, że owe „niedorzeczne kodeksy i bezsensowne wierzenia religijne” uzbroiły ludzi w pewien instynkt moralny, chroniący przede wszystkim prawa do życia każdej jednostki. Zaplanowane ludobójstwo (w odróżnieniu od mordów w afekcie) jest niewątpliwym triumfem rozumu nad instynktem moralnym; koniecznym jest bowiem tworzenie silnego uzasadnienia intelektualnego, by dokonać rzeczy przeciw którym buntuje się natura człowieka.

Bezsprzeczne jest w twierdzeniu Darwina jedno: ukształtowanie człowieka jest najłatwiejsze w pierwszych latach życia, gdy mózg jest wrażliwy. Stąd znaczenie edukacji publicznej.

Spór czy szkoła powinna być trzy- (podstawówka, gimnazjum, liceum) czy dwustopniowa, tak jak i spór o wiek otwierający przymus edukacji (6 czy 7 lat), jest mniej istotny niż pytania o sens edukacji. Nasz model edukacji powszechnej jest rozwinięciem „szkoły bismarckowskiej”; państwo decyduje jakie prawdy należy wbić uczniom do głowy, by uczynić z nich dobrych poddanych. To państwo zdecydowało, że teoria ewolucji jest prawdą objawioną, którą trzeba przyjąć bez prób samodzielnej weryfikacji. To państwo narzuca nam kanony doktrynalne w poznawaniu historii, literatury, muzyki. Trudniej państwu ingerować tam, gdzie rządzi intelekt; prawa matematyczne czy fizyczne są sprawdzalne; uczący się może samodzielnie potwierdzić prawdziwość prawa Archimedesa czy Pitagorasa. Wszechwładza państwa dotyczy humanistyki. Twierdzenia, że 1000 lat temu powstał naród polski nie jesteśmy w stanie zweryfikować. Jest to prawda wymyślona i narzucona przez państwo, organizujące ten naród.

Nauczanie historii służyć nam może jako doskonały przykład narzucania dogmatów. Wiemy z własnego doświadczenie jakie spory wywołuje ocena faktów, które są nam bliskie ( spór o powstanie warszawskie, o Żołnierzy Wyklętych, o „Solidarność”). Można przyjąć, ze równie sporna jest ocenia zdarzeń z dalszej naszej przeszłości (bitwy pod Grunwaldem czy pod Wiedniem, chrztu Polski czy dorobku panowania Władysława Łokietka). W szkolnym przekazie spory nie istnieją; rolą ucznia jest przyjęcie bezkrytyczne (wykucie) przekazu zdefiniowanego przez państwo.

Ta metoda sprawdzała się, gdy za cnotę obywatelską uznawano posłuszeństwo i lojalność wobec władzy. Tyle, że ceną za to była intelektualna nieodporność wyuczonych obywateli wobec wszelkich innych doktryn. Szkoła rozwijała ciąg myślowy: władza = autorytet = monopol na posiadanie prawdy. Ten styl dostrzegalny jest u niektórych nauczycieli, tych, którzy z równym zapałem dziś beatyfikują Żołnierzy Wyklętych, tak jak wczoraj gloryfikowali gwardzistów z GL czy AL. W tej zmianie poglądów owi zacni ludzie nie widzą nic nagannego, bo przecież ich rolą jest przekazywanie takiej prawdy, jaką ustaliła władza.

Świat jest zbyt otwarty i rozedrgany by państwo było w stanie, nawet kontrolując ściśle programy szkolne, utrzymać swój monopol na prawdę. Istotą szkody czynionej przez edukację publiczną jest wspomniana nieodporność intelektualna wobec doktryn. Przyjmujemy pewne mądrości „na wiarę”, nie potrafiąc weryfikować ich prawdziwości, uznajemy je za nasze i bronimy jak Westerplatte, podejrzewając oponentów o herezje. Jeśli ktoś wierzy, że światem, a Polską w szczególności, rządzą Żydzi; to znaczy, że zaakceptował i przejął jako własne poglądy głoszone przez kogoś, kogo uznał za autorytet. Dowodzenie nieprawdziwości tej tezy jest pracą bez znaczenia, ponieważ w żaden sposób nie możemy równać się z obranym „nosicielem prawdy”. Nie celowe, a nawet szkodliwe, jest zakazywanie głoszenia takowych poglądów; męczeństwo zwykle umacnia wiarę.

Jest więc dyskurs publiczny formą meczu, gdzie boksują się autorytety; kibicujemy swoim, wybaczając im wszelkie faule, licząc na ostateczne zwycięstwo. Istota sporu mniej nas interesuje od samej walki.

W XVII w. w krwawych bitwach walczyli Polacy z Rosjanami; jedni mieli na sztandarze Matkę Boską Częstochowską, drudzy Matkę Boską Kazańska. Sto lat temu żołnierze jednej strony mieli na pasach napis „Gott mit uns”, drugiej śpiewali „God save the King”. Skoro się można było mordować, przejmując na kibica „swojego” Boga i Jego Matkę; nie dziwmy się, że dziś ktoś na potrzeby swych racji zawłaszcza Ojczyznę i jej sztandary. Gorącej wiary wierni nie raz na stosie spalili misjonarzy; a Bóg (jeśli istnieje) pewnie się przyzwyczaił, że najgorliwiej biczują Go wyznawcy.

Mam swoją teorię dotyczącą rozwoju świata. Gdyby nasi przodkowie mężnie bronili wyznawanych doktryn i zasad, tkwili byśmy nadal w puszczańskich bagnach. Na szczęście dla nas, przybyłym rzymskim kupcom nie dano po głowie maczugami, lecz rozpoczęto debatę nad wymianą jednych wartości (skór i bursztynów) na inne (gotówka z rzymskiej walucie). Nasi umiejętnie podkreślali w dyskusji walory bursztynów, kupcy wzajemnie tłumaczyli, na co dalej można wymienić ich pieniądz. I tak doszło do kompromisu, wzajemnie korzystnego. I przez taki ciąg kompromisów, spotkań, dyskusji doszliśmy do tego czym jesteśmy obecnie.

Niestety, szkoła nie nauczy nas weryfikować prawdziwości tej tezy, tak jak nie nauczy nas dyskusji i umiejętności dochodzenia do kompromisów. Cóż, w końcu nie temu ma służyć…

Autorstwo: Jarosław Kapsa
Źródło: FundacjaWiP.wordpress.com


TAGI: , , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

11 komentarzy

  1. sandvinik 05.11.2015 10:37

    @wszyscy
    ktokolwiek z was czyta teksty z książek z których uczą się nasze dzieci? tematy lekcji i zawartość zeszytów? bo chyba Ci co tłumaczyli po dobranocce co ta nauczycielka mówiła na lekcji i ile z tego to prawda a ile kłamstwo wymarli po 1989…
    zwłaszcza historia, religia, polski, wszelkie wosy i pokrewne

  2. balcer 05.11.2015 21:53

    Ja patrzyłem na obrazek informujący przedszkolaka, że ludzie mają wolność wyznania, a na nim kościół katolicki i synagoga. W naszym kraju jest kilkaset razy więcej wyznawców prawosławia niż wyznawców judaizmu, a jednak na obrazku była świątynia z gwiazdą Dawida , a nie ośmioramiennym krzyżem (słowiańskim) prawosławnych. Jak to pisał Fredro: “Proporcyję znaj mocium panie”.
    Przedszkolaki są także uczone bezwarunkwego stania na czerwonym świetle … co powoduje podkopywanie autrytetu przedszkolanek na wycieczce w Anglii 🙂

  3. janpol 05.11.2015 23:11

    Ciekawy artykuł ale kilka uwag:
    – tzw. teoria Darwina jest nieaktualna w odniesieniu do świata przyrody już co najmniej od lat 50-tych XX w (zupełnie nie rozumiem po co się tego uczy dzieci, a zacytowana wypowiedz tegoż Darwina ujawnia jak słaby był to intelektualnie i naukowo człowiek, który tu np. nie odróżnia instynktu od wiedzy nabytej i nie wierzy w rozum, który jest najpotężniejszym narzędziem, jeżeli się umie z niego korzystać) a ma jeszcze zastosowanie w “czerwonej” socjologi właśnie;
    – to nie Darwin jest autorem koncepcji, że najłatwiej i najszybciej uczy się dzieci. Znane to jest od starożytności a Arystoteles pisał już na ten temat traktaty z którymi dyskutowano przez długi czas później a współczesne poglądy na to zjawisko wykrystalizowały się w dyskusji Kartezjusza i Locke’a (no może raczej ścieraniu się poglądów zwolenników, bo ci uczeni mieli małe szanse się spotkać) dobre 150 lat wcześniej;
    – opisywany sposób nauczania historii to już historia, jeżeli dziś ktoś tak uczy historii to w zasadzie “stary i zasłużony” historyk, który ma w “poważaniu” obowiązujący program, np. w znanej mi szkole na lekcję o Powstaniu Warszawskim nauczyciel poprosił o przygotowanie prezentacji z argumentacjami za i przeciw i wywołał pono burzliwą dyskusję na lekcji (ale trzeba zauważyć, że ten istniejący też jest słaby i powinno historii być mimo wszystko więcej).

    Kończąc i nawiązując do innej dyskusji na temat szkolnictwa w RP, koniecznie trzeba dokończyć reformę szkolnictwa i ustalić nowe programy oraz poprawić jakość nauczania i kadry aby szkoła przygotowała właściwie młodego obywatela do dorosłego życia a nie była miejscem pracy nauczyciela.

  4. realista 05.11.2015 23:40

    pie rdolety. nonsensy powtarzane przez ludzi bez wyobrażenia na czym faktycznie polega ewolucja. a jej prawa dadzą nam, ludzkości po tyłku już niedługo, kilka pokoleń i będzie genetycznie pozamiatane.
    a szkoła ma uwsteczniać, dlatego trzeba chcieć dowiadywać się i rozumieć więcej, ale po co, nie?
    janpol, od lat 50′ to dopiero jest pewność, że Darwin się ogólnie nie mylił. o genach to ty słyszał?… .. .

  5. janpol 06.11.2015 04:28

    Ja słyszał o genach ale Darwin nie a tzw. neodarwiniści niby słyszeli ale nie bardzo wiedzą co z nimi zrobić i dalej głoszą swoje pierdy. Np. do dziś nie chcą powiedzieć skąd zięby Darwina wzięły te geny, które umożliwiły im opanowanie wszystkich nisz ekologicznych i np. skąd u ludzi geny, które np. u nietoperzy pozwalają im tworzyć obraz dźwiękowy otoczenia, a u osób niewidomych po odpowiednim treningu pozwalają na to samo. No i w ogóle zachowują się tak jakby tacy uczeni jak Thomas Morgan, Motoo Kimura, Jack Lester King czy Thomas H. Jukes nigdy nie istnieli (proszę zapoznać się z taką pozycja jak “Non-Darwinian Evolution” i pojęciami: mutacje neutralne, dryft genetyczny, ewolucja molekularna i neutralistyczna teoria ewolucji – to może podyskutujemy).

  6. realista 06.11.2015 09:07

    a no widzisz, Darwin nie słyszał, ale okazało się, że miał rację, bo późniejsze odkrycia to potwierdziły.
    nie będę z tobą dyskutował, bo to nie ma sensu, ani ty ani ja genetykami nie jesteśmy. faktem jest, że ewolucja polega na tym, że organizmy zmieniają się wraz z ich genami, oraz że te, które są lepiej przystosowane przeżywają liczniej. czy istnieją JESZCZE jakieś mechanizmy, to badają naukowcy, którzy przynajmniej ROZUMIEJĄ o co kaman, i nie odrzucają ewolucji jako takiej, więc mi Morganem i Kimurą nie wymachuj… .. .

  7. Prometeusz 06.11.2015 13:29

    @realista:

    Rozumiem, ze dla Ciebie stwierdzenie, iz teoria ewolucji jest bledna, wywoluje rownie histeryczna reakcje, co krytyka papiezy u zagorzalego katolika… ale ponoc to teoria naukowa – czyli taka, ktora opiera sie o fakty, definicje i powtarzalne eksperymenty; jest sprawdzalna i odzwierciedla aktualny stan wiedzy: innymi slowy nie wymaga WIARY?

    Jezeli tak, to @janpol nie ma w ogole pojecia o ewolucjonizmie i jego historii: od II polowy XIX wieku jako teoria naukowa byl zdyskredytowany:

    1) Darwin napisal swoje opus magna, odwolujac sie do spolecznego zastosowania teorii rasowej; stad tytul oryginalu: “On the Origin of Species by means of Natural Selection or Preservation of Favored Races in the Struggle for Life” – w dokladnym tlumaczeniu na jezyk polski: “O Pochodzeniu [wlasc. Wywodzeniu sie] Gatunkow poprzez Selekcje Naturalna LUB/CZYLI Przetrwanie Ras Wybranych [Uprzywilejowanych] w Walce o Zycie”.
    Darwin nie popelnil “On the Origin(…)” z mysla o wyjasnieniu pochodzenia gatunkow in toto; cale dzielo podporzadkowane jest konkluzji, ktora przedstawia on expresis verbis: pewne rasy ludzkie blizsze sa zwierzetom niz inne; skoro zas, jako ludzie, jestesmy elementem przyrody, to znaczy, iz jestesmy takze czynnikiem selekcji naturalnej – i, jako taka, powinnismy WYELIMINOWAC RASY NIEPOZADANE celem poprawy swoich szans rozwojowych; Charles Darwin wymienia w swoim dziele naukowa liste ras ludzkich, od najbardziej zaawansowanej po najbardziej prymitwna (czyli Irlandczykow), ktorych zaleca wyeliminowac. Tym, ktorzy historii nie znaja, polecam zapoznac sie z dzialalnoscia kuzyna Darwina, Galtona, oraz szeregu innych prominentow (Darwin pochodzil z niezwykle bogatego i wplywowego rodu, byl czlowiekiem bajecznie bogatym), oraz tego, do czego ich (Galton bardzo przyczynil sie do rozpropagowania pogladow i popularnosci swojego kuzyna) teorie doprowadzily, tak w Irlandii i obu Amerykach (dokad miliony irlandczykow wywieziono jako tansza alternatywe dla murzynskich niewolnikow z Afryki), jak i w RPA (ludobojstwo calego narodu burskiego) i innych koloniach brytyjskich, oraz postepowych panstwach i imperiach (Prusy i KW Institut, Stany Zjednoczone, Francja).
    Czy jego oryginalna teoria wymaga jeszcze dalszego obalania? Chyba, nawet Twoim zdaniem, nie.

    2) Mimowolnie stworzyl Darwin podwaliny pod koncepcje o ewolucji gatunkow – ktora umozliwila wytworzenie kosmogonii naukowej. Oparl sie o prace nad podobienstwem i interpretacje zapisu geologicznego – co rowniez uczynili jego nastepcy; problemy sa nastepujace:

    1. Erozja; skamieliny nie maja milionow lat, gdyz dawno zerodowalyby, wraz z zawierajaca je formacja skalna w przeciagu nie stu milionow, ale ledwie dziesieciu tysiecy lat;
    2. Skamieliny nie powstaja spontanicznie – tworza sie w sposob gwaltowny, w wodzie, w warunkach beztlenowych – ich obecnosc nie wskazuje na powolne odkladanie sie sladow przeszlosci, ale gwaltowne powodzie na niespotykana skale, ktore przyczynily sie do ich powstania.
    3. Kolumna geologiczna nie istnieje, nigdzie; wystepuje fragmentarycznie, nie pokrywa sie liniowo. To wymysl, w dodatku sprzeczny z brzytwa Ockhama: czy przez miliony lat na tych samych obszarach nie bylo erozji, ale jednak nastepowaly gigantyczne powodzie, czy moze w trakcie jednej powodzi ciala tych zwierzat, ktore maja wieksza gestosc wlasna, opadly blizej dna warstwy sedymentacyjnej, zas te, ktore mniejsza gestosc – wywedrowaly blizej powierzchni?
    4. Tzw. ‘gatunki posrednie’ to ciagla historia lat falszerstw i prob znalezienia tego, czego nie ma; obecnie popularniejsza jest metoda paleontologiczna, dzieki ktorej probuje sie znalezc owe ‘brakujace ogniwa’ poprzez ‘odkrywanie’ przodka wszystkich ssakow na podstawie znaleziska skladajacego sie z 5 kregow ogonowych i fragmentu zebra.
    5. Datowanie radioizotopowe jest bezuzyteczne, gdyz nie sa znane wartosci wyjsciowe; udowodniono to wielokrotnie i kazdy, przy odrobinie checi i srodkow finansowych, moze sie o tym przekonac. Przez ‘niewiarygodne’ mam na mysli roznice o tysiace RZEDOW WIELKOSCI.

    3) Genetyka i ewolucjonizm nie zmienily niczego, z wyjatkiem prob odkrycia ewolucji w mikroskali – w makroskali, rzecz jasna, trwalaby ona miliony lat (dowody wskazuja jednak wyraznie, iz nie tylko nie bylo tych milionow lat, ale nawet samej ewolucji – tez nie bylo. Byla zmiennosc, taka jak i teraz). Co udowodnila genetyka? Nic; mikroorganizmy sa zmienne. Czy ewoluuja? Nie.

    —————

    Nauka zaklada sprawdzalnosc. Jezeli trzeba slepo wierzyc autorytetom, to jest to religia.
    Jezeli teoria, w ktora wszyscy wierza, zaklada, ze kamienie spadaja w gore – to chocby nie wiem, jakie studia i jacy geniusze i ile Nagrod Nobla za nia dostali – jest bzdurna.
    Zalozenia sa sprawdzalne, nawet jezeli zaawansowane koncepty nie (bo nie stac Ciebie, czy mnie, na sprzet pomiarowy).
    Wyjasnienie nie jest ozsame z prawda ani logika. “Grawitacja to takie aniolki”, “Grawitacja to Bozon Higgsa i wlasnie go zaobserwowalismy” – to sa wyjasnienia. W ten czy inny sposob mozna je sprawdzic, i nie trzeba do tego tytulu, laboratorium i Uniwersytetu… na marginesie: jak to sie dzieje, ze pratycznie wszystkie PRAKTYCZNE odkrycia zostaly dokonane przez laikow-amatorow? Jakos nie chadzali na uniwersytety i dogmatow nie znali?

    Jezeli cyt. ‘my sie nie znamy, a genetycy tak i oni juz dawno wszystko odkryli’, to ja sie poddaje: naukowcy i lekarze juz dawno odkryli, ze palenie jest nie tylko nieszkodliwe, ale takze leczy raka, pylice, astme i kaszel. Kazdy, kto uwaza inaczej, to ciemnogrod, glupek, teoretyk spiskowy i antypostepowy kretyn – i niejeden taki skonczyl w sadzie za znieslawienie, a i w wiezieniu. Palenie bylo przepisywane, istnialy setki badan naukowych, trestow i eksperymentow. Oni wiedza lepiej.
    Na pewno?

    Innymi slowy: jezeli Dostrzegasz male klamstwa propagandy sukcesu jakiegos tam jednego czy drugiego rzadu i ich przyczyne -> kontrole nad zyciem, praca i dochodami ludzi, ale Uwazasz, ze w kwestiach zasadniczych, czyli kontrola nad rzedem dusz miliardow ludzi te same elity poja Ciebie prawdami objawionymi – to chyba na prawde sam Jestes pomnikiem wlasnej slepoty.

  8. realista 06.11.2015 14:56

    Prometeusz, wybacz, nie mam czasu czytać, przeleciałem pobieżnie.
    w każdym razie teoria ewolucji to nie jest wiara, tylko teoria naukowa, która jest dosyć obszernie udokumentowana. na historii nie można przeprowadzać eksperymentów, więc to nieco absurdalne uzasadnienie dla odrzucania TE, natomiast pośrednio jak najbardziej ją potwierdzają. reszta to jakiś bełkot powtarzany przez – wybacz – nieuków z małą wyobraźnią (wyobraźnią, nie fantazją – uprzedzam twój zarzut). więc wybacz, ale o pierdołach nie mam ochoty już rozmawiać z ludźmi takimi jak wy… .. .

  9. janpol 06.11.2015 20:20

    Ewolucja jest FAKTEM a faktach się nie dyskutuje. Natomiast mechanizm ewolucji jest nadal nieznany ale najlepiej udowodniona jest neutralistyczna teoria ewolucji i moim zdaniem, najbliższa prawdy. A niejaki durwin był tylko wiejskim głupkiem, który nie tylko udowadniał wyższość jednej rasy nad drugą ale też wyższość mężczyzn nad kobietami itp. brednie a “estyma” jaką się cieszy do dziś wynika tylko z tego, że guru “czerwońców” jeden z braci (a może dziadek?) Marx, który opracował pewną “naukową” teorię i oparł się na innych “równie naukowych” w tym niejakiego durwina. Te “naukowe” teorie są “naukowe” bo tak twierdzą ich zwolennicy, którzy niestety niewiele słyszeli o falsyfikacji czy koroboracji ale za to umieją głośno krzyczeć, nie słuchają dobrych rad i nie korzystają z propozycji dokształtu. A jeżeli ktoś twierdzi, że nie jestem genetykiem, nie znając mnie, to się może GRUBO pomylić (skończyłem m.in. biologię molekularną i na jednej z uczelni ok. 10 lat pracowałem w Zakładzie Genetyki)!

  10. realista 06.11.2015 20:46

    o, to świetnie, czyli MY rozmawiamy bezprzedmiotowo, bo TY ewolucji nie negujesz, bo w tym siedzisz. tyle, że szczegółowo wnikasz w konkrety darwinowskiej teorii, a ta jest, delikatnie mówiąc “przestarzała”, więc wiadomo, że dziurawa i niezbyt precyzyjna w pierwotnej formie. i okej, ale przynajmniej zapoczątkowała pewien sposób myślenia, i o to chodziło, i to ruszyło naszą wiedzę biologiczną z miejsca.
    mnie drażni paplanie o tym, jaki to cholerny przypadek, ble ble ble. podejście od d… strony. dlatego skomentowałem. brakuje tylko słoika po maśle orzechowym… .. .

  11. janpol 07.11.2015 10:29

    Mimo trwającego już od tysiącleci dyskursu na temat czym jest życie i jak powstało nikt jeszcze niczego mądrego nie wymyślił. Na pewno nie są nim wymyślone ostatnio systemy i gry komputerowe zdolne do symulacji organizmów żywych (niekiedy nawet zwane “życie” lub “cybernetyczne życie”). Od liposomów i koacerwatów (które w opinii co poniektórych są już “prawie” podobne do struktur “żywych” i mają niektóre cechy żywych komórek a uzyskiwane metodami laboratoryjnymi) do najprostszych, naprawdę żywych komórek jest gigantyczna przepaść, której nikt nawet w przybliżeniu nie wie jak “przekroczyć”. To jest problem na, mam wrażenie, daleką przyszłość. Nie uda się go nam rozwiązać przed zbadaniem materii jako takiej i praw rządzących na poziomie cząsteczek elementarnych, wyjaśnieniem czym jest ciemna materia i energia, czy istnieje coś takiego jak, zaproponowana przez prof. Sedlaka “bioplazma” (a może w ogóle życie to rodzaj elektromagnetycznego stanu materii – bioelektronika) a może wrócimy jeszcze dalej – do metafizycznych teorii starożytnych filozofów? Na pewno, co chyba jest już udowodnione, jest jakiś, pozamaterialny nośnik informacji (ba nawet “świadomości” ale to już zupełnie wykracza poza stan dzisiejszej nauki).

    Dlatego współczesny ewolucjonizm się tym nie zajmuje (może właśnie oprócz w/w neodarwinistów, którzy dalej brną w durnoty swego guru), tylko ewolucją od najprostszych, jednokomórkowych form życia do człowieka (a ściślej, jego biologiczno – fizjologicznej postaci, choć to błąd, bo np. jogini już dawno udowodnili, że człowiek to ROZUM + fizjologia (nawet nie fizjologia + rozum!) więc pomijanie rozwoju (ewolucji?) świadomości, samoświadomości i rozumu jest chyba błędem, w moim rozumieniu, ale te badania to też chyba przyszłość).

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.