Szaleństwo cięć

Opublikowano: 15.12.2011 | Kategorie: Gospodarka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 1533

„Wymagamy of…” – głos włoskiej minister spraw społecznych załamał się w trakcie przedstawiania planów brutalnych cięć świadczeń socjalnych. Elsa Fornero zaczęła łkać.

„Ofiar. Wymagamy ofiar” – dokończył z uśmiechem siedzący obok niej premier Mario Monti.

„Super Mario” jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Nigdy nie był przez Włochów wybrany w wyborach na żaden urząd, jednak jego kariera w banku inwestycyjnym Goldman Sachs i regularna obecność na nasiadówkach oligarchicznej grupy Bilderberg powoduje, iż cieszy się zaufaniem „rynków”. Podczas gdy inny niewybrany przez nikogo bankier Lucas Papademos mości się w fotelu premiera Grecji, zaś kolega z Goldman Sachs, Mario Draghi, obejmuje Europejski Bank Centralny, Monti bez większego sprzeciwu kogokolwiek składa ofiarę z przyszłości Włochów „rynkom”. Dzieje się to przy wciąż słyszalnych odgłosach wiwatów włoskiej lewicy, zadowolonej z odsunięcia Berlusconiego.

Przyszłość obywateli Republiki Włoskiej to oczywiście dla tamtejszej lewicy ważny temat, nie tak istotny jednak jak potrzeba emocjonalnej satysfakcji z udziału w udanej „kolorowej rewolucji” (bodajże fioletowej) przeciw Berlusconiemu. Od dłuższego czasu jej działalność to walka z interesami jednego miliardera (Berlusconiego) na rzecz interesów innego miliardera (De Benedetti). W kluczowych miesiącach, gdy niepokorny rząd Il Cavaliere nie chciał się poddać dyktatowi wielkich instytucji finansowych i jak nigdy potrzebny był ogólnonarodowy opór przeciw ich działaniom, włoska opozycja dołączyła do kampanii przeciw swemu premierowi. Tym samym dopełnia się to, czemu udało się zapobiec Berlusconiemu w latach dziewięćdziesiątych. Wtedy to detonacja skandalu P2 (tzw. akcja „Czyste Ręce”) miała za zadanie zmieść skorumpowany krajowy układ i zastąpić go nowym, zupełnie uległym wobec finansowej oligarchii. Dziś włoski system polityczny ostatecznie kapituluje przed Wall Street i City.

EUROPEJSKA WOJNA FINANSOWA

Przy ogólnoeuropejskim trendzie cięć i oszczędności nie powinno nas dziwić, iż wielu analityków przewiduje w przyszłym roku znaczące spowolnienie tempa wzrostu PKB, a nawet recesję. O ekonomicznej przeciwskuteczności działań oszczędnościowych, podejmowanych w celu zredukowania deficytu, przekonała się w ciągu ostatniego stulecia cała plejada politycznych nieudaczników. Od kanclerza Heinricha Bruenninga za czasów Republiki Weimarskiej po ex-gubernatora Schwarzeneggera i ex-premiera Papandreou.

Żaden z dzisiejszych przywódców nie jest w stanie przyznać, że Europa stoi w obliczu ataku pasożytów finansowych, dokonywanego przy pomocy powiązanych z nimi agencji ratingowych. Żaden nie kwestionuje legalności instrumentów pochodnych CDS, mających być ubezpieczeniem na wypadek niewypłacalności państw, wydawanych jednak para-legalnie, bez spełniania kryteriów zabezpieczeń, jakie powinien posiadać legalny ubezpieczyciel. To właśnie niesławne CDS-y są przyczyną, dla której wielu spekulantów życzy sobie niewypłacalności poszczególnych państw atakowanych przez S&P, Fitch oraz Moody’s.

Taktykę obraną przez finansowych agresorów trudno określić inaczej niż mianem bezczelnej. Z jednej strony, przy wielkim PR-owskim wysiłku wykreowano narrację, wedle której kraje mocno zadłużone lub o dużym deficycie „same się proszą” o ukaranie przez rynki finansowe i o lichwiarskie warunki pożyczania pieniędzy. Efekt – grabież podstawowej infrastruktury pod zastaw długów – może być zatem przedstawiany jako kara za nieroztropne „rozdawnictwo”. Z drugiej jednak strony, rzeczywiste kierunki przeszłych i zapowiadanych wspólnych ataków agencji ratingowych i spekulantów mają bardzo małą korelację z poziomami długu lub deficytu do PKB.

Grecja została wybrana za cel ataku nie ze względu na poziom długu (wówczas pierwszym celem byłaby Japonia), lecz z uwagi na płytkość rynku i możliwość stosunkowo taniego wstrząśnięcia całą strefą euro. Włochy z kolei trzymają deficyt w ryzach, zaś dług, choć spory, nie powinien znacząco się powiększać. Niechęć do premiera Włoch, zaangażowanego z Rosjanami w projekt budowy rurociągu South Stream – zagrażającego hegemonii dolara jako waluty rozliczeniowej za surowce – miała zapewne większe znaczenie przy ataku na ten kraj.

Hipokryzja przeczenia przez „rynki” swym własnym rzekomym dogmatom została dobrze wypunktowana przez wicepremiera Pawlaka, zapowiadającego przedstawienie na forum europejskim propozycji anty-lichwiarskich dla rynku obligacji państw. W propozycjach Pawlaka oprocentowanie obligacji podlegałoby „sufitom” – maksymalnym kwotom, zmieniającym się w zależności od poziomu zadłużenia/deficytu państw. Tym samym wielkie instytucje byłyby zmuszone do podporządkowania się własnej zakłamanej teorii. Podobny nurt anty-spekulacyjny prezentuje coraz większe grono państw Unii Europejskiej, czego skutkiem jest rozbrat krajów kontynentu z Wielką Brytanią na ostatnim szczycie Rady Europejskiej. Kością niezgody w brukselskim sporze z Brytyjczykami był rysujący się na ciągle dość odległym horyzoncie podatek od transakcji finansowych, będący śmiertelnym zagrożeniem dla londyńskiego City.

Jednak nawet uwolnienie Europy i świata od pasożytów finansowych i służących im pseudonaukowych teorii zatrzyma co najwyżej regres w standardzie życia społeczeństw, podczas gdy wyzwania cywilizacyjne, tak w rodzimych stronach, jak i w innych częściach świata są ogromne. Podejście redystrybucyjne, podobnie jak neoliberalne, nie jest w stanie odpowiedzieć na te wyzwania w satysfakcjonujący sposób, tj. zaproponować sposobu na stałe zwiększanie bogactwa. W tym kontekście warto napisać o źródłach postępu.

KILKA SŁÓW O EKONOMII

Podstawowym celem nauki ekonomii (aplikowanej w praktyce jako polityka gospodarcza) jest poprawa warunków życia ludzi („By żyło się lepiej”, jak napisał pewien klasyk). Ta poprawa historycznie objawiała się w tym, iż ta sama ilość pracy zapewniała jednostce coraz lepsze warunki: więcej i coraz lepszej jakości dóbr. Bogactwo tym samym objawia się fizycznie w postaci dóbr kapitałowych, a zatem coraz łatwiejsze tworzenie coraz większej ilości i lepszej jakości tych dóbr jest odzwierciedleniem prawidłowej polityki gospodarczej.

Ponieważ źródłem postępu, tj. tworzenia nadwyżki, nie jest ani „niewidzialna ręka”, ani trud robotnika, lecz dokonywanie i implementacja w procesie produkcji przełomów naukowo-technicznych, właśnie na tych dwóch aspektach winny się skoncentrować wysiłki rozwojowe społeczeństw. Pierwszy, dokonywanie przełomów, jest mniej uchwytny, lecz bardzo realny w efektach, a stanowi pokłosie odpowiedniej, szeroko rozumianej, edukacji oraz wysiłku badawczego. Drugi wiąże się z podejmowaniem inwestycji, z których zwroty pośrednie (infrastruktura) i bezpośrednie (przemysł) znacząco przewyższają koszt ich dokonania. Rezultatem takiej polityki jest wzrost mocy wytwórczej, wartości dodanej na głowę. Wzrost krajowej wytwórczości oznaczałby podwyższający się standard życia obywateli.

Wchodząc w czas światowych turbulencji warto mieć na uwadze nie tylko liczne i wielkie zagrożenia dla przyszłości cywilizacji, ale i wielkie szanse, które niekiedy udaje się uzyskać wyłącznie w tak turbulentnych czasach. Rozwój Afryki, pomniejszenie obszarów biedy, rozpowszechnienie badań naukowych i dobrodziejstw medycyny – to wszystko będzie nagrodą za odważne decyzje w trudnych czasach. Słyszycie nas, przywódcy Europy?

Autor: Krzysztof Mroczkowski
Źródło: Nowy Obywatel

O AUTORZE

Krzysztof Mroczkowski (ur. 1987) – publicysta, absolwent historii i ekonomii na University of Manchester. Aktualnie studiuje międzynarodowe stosunki gospodarcze w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie oraz współprowadzi portal EkonomiaPolityczna.pl, zajmujący się przybliżaniem i promowaniem nieortodoksyjnej ścieżki osiągania rozwoju gospodarczego.


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

4 komentarze

  1. mgmg 15.12.2011 13:20

    Mądrego to aż dobrze posłuchać.

  2. JamiroQ 15.12.2011 13:23

    Ktoś tu woła? Nikt nie słyszy… reszta jest milczeniem.

  3. edek 16.12.2011 23:46

    Oligarchowie niestety mają media. I wykorzystują je do urabiania społeczeństw. U nas nawet tv publiczna coraz bardziej zbliża się do tvn. Podobno “wymieniono” niewygodnych dziennikarzy…
    I ludzie cicho siedzą i liczą, że jednak kryzys będzie dotyczył innych. Krajów, branż, sąsiadów. Nie mnie.

  4. davidoski 17.12.2011 21:40

    Dobry artykuł!

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.