Szaleństwa Europejskiego Banku Centralnego

Opublikowano: 19.03.2016 | Kategorie: Gospodarka, Publicystyka, Publikacje WM

Liczba wyświetleń: 640

Pod koniec zeszłego tygodnia Europejski Bank Centralny wszedł w nowy etap szaleństwa. Bank centralny, który powinien stać na straży stabilizacji monetarnej, robi wszystko co w jego mocy, aby zniszczyć wspólną walutę. Jeszcze 10 lat temu podobne działania podejmowane były wyłącznie przez przesiąknięte korupcją banki centralne krajów Trzeciego Świata. Dziś jednak mamy do czynienia z nowym standardem, z którego konsekwencji niestety mało kto zdaje sobie sprawę. Wracając jednak do konkretów: na czwartkowym posiedzeniu ogłoszono kilka zmian, z których trzy mają bardzo istotne znaczenie.

1. Obniżono z – 0,3% do – 0,4% stopę depozytową. Od czasu wprowadzenia negatywnych stóp procentowych banki komercyjne płaciły za możliwość przechowania kapitału na kontach EBC. Po czwartkowej decyzji opłaty te wzrosną. Kwestią czasu pozostaje, kiedy banki komercyjne zaczną pobierać od nas podobne opłaty. Nie dość, że banki praktycznie nie płacą już odsetek, to niedługo przyjdzie nam płacić za możliwość pożyczenia bankom naszych pieniędzy.

2. Zwiększono skalę dodruku z 60 do 80 mld EUR miesięcznie. Przy obecnym tempie EBC niszczy walutę szybciej niż robił to FED podczas ostatniej rundy QE, zwiększając podaż waluty o prawie 1 bln EUR  rocznie. Dla porównania, w 2006 roku bilans EBC wynosił 1 bln EUR, czyli tyle ile obecnie dodrukowujemy co roku.

3. Rozszerzono zakres skupu obligacji. O ile wcześniej EBC skupował głównie dług rządowy, o tyle obecnie zajmie się także skupem obligacji korporacyjnych. Twoja korporacja jest bankrutem i nikt na rynku nie chce pożyczyć jej kapitału (skupić obligacji)? Nie ma problemu, EBC ci pomoże. Wygląda na to, że banki komercyjne umoczone w amerykańskich obligacjach łupkowych, domagają się kolejnego zakamuflowanego bail-outu. Raczej nie przypadkiem od czasu decyzji EBC notowania funduszu obligacji śmieciowych wzrosły o ponad 10%.

Tak radykalne kroki świadczą, że EBC zachowuje się, jakby miał nóż na gardle. Pytanie tylko, czy Europie potrzebne są takie działania?

RENTOWNOŚĆ OBLIGACJI KRAJÓW EUROPEJSKICH

W 2011 roku wśród inwestorów zapanowała obawa, czy aby długi euro-bankrutów zostaną kiedykolwiek spłacone. Wiele krajów, jak chociażby: Włochy, Hiszpania, Grecja, Irlandia czy Francja, miały poważny problem z pozyskaniem finansowania. Rentowność 10-letnich obligacji Portugalii sięgnęła 14%. Był to moment, w którym bankructwa oczyszczające system były naprawdę blisko.

Politycy obawiając się jednak rozpadu politycznego projektu jakim jest euro, ogłosili, iż zrobią wszystko co jest konieczne, aby uratować wspólną walutę.

Przekaz dla inwestorów był jasny – zbliża się dodruk. Albo Niemcy pozwolą, aby EBC za dodrukowane euro skupił długi, których nikt nie chce, albo zrobi to zakulisowo inny bank centralny.

W każdym razie, sytuacja zaczęła się uspokajać. EBC zwiększył podaż Euro, kupując tym samym czas. Inwestorzy mając za sobą bank centralny z nieograniczonym kapitałem, zaczęli ponownie inwestować w obligacje rządowe nie dla 4-5% odsetek, ale po to, aby po roku czy dwóch odsprzedać obligacje po wyższej cenie. Ostatecznie, jeżeli bank centralny skupuje obligacje, to automatycznie generuje dodatkowy popyt. Ten z kolei wpływa na obniżenie rentowności obligacji, czyli na wyższe ceny.

Mając kupca w postaci EBC, ceny obligacji europejskich osiągnęły ekstremalnie wysokie poziomy (niską rentowność). Poniżej widzicie wykres, przedstawiający odsetki, jakie płaciły obligacje Włoch oraz Singapuru.

Włochy (kolor niebieski) na przestrzeni 20 lat nie dał rady ani razu zbilansować budżetu. Tymczasem, dług Włoch w relacji do PKB przekroczył 132%.

Dla porównania, Singapur (kolor czerwony) nie ma długu netto (dług bilansuje się z funduszami rządowymi). Kraj ten systematycznie wygospodarowuje nadwyżki w budżecie, a obecne tempo wzrostu PKB wynosi 6,5%.

Jak to jest zatem możliwe, że Singapur, by pozyskać finansowanie, musi oferować odsetki na poziomie 2,2% rocznie? Podczas gdy w przypadku zbankrutowanych Włoch wystarczy 1,3% i od razu pojawiają się kupcy na obligacje.

Logicznego wyjaśnienia tu nie znajdziecie, gdyż jest to wypaczenie rynkowe spowodowane interwencjami EBC. Rentowność obligacji Singapuru opiera się na prawach rynkowych, podczas gdy dodruk oraz interwencje EBC sprawiły, iż Włochy mogą dalej się zadłużać, praktycznie nie oferując odsetek.

NEGATYWNE STOPY PROCENTOWE

Dowodów na manipulacje cenami obligacji w Europie jest znacznie więcej. Obecnie 40% wszystkich obligacji rządowych w Europie ma negatywne oprocentowanie. Oznacza to, że poszczególne kraje każą sobie płacić za „przywilej” pożyczenia im pieniędzy. Zastanówmy się zatem, kto kupuje obligacje z negatywnym oprocentowaniem?

Załóżmy, że jesteście managerem w funduszu inwestycyjnym. Czy zainwestowalibyście w obligacje z negatywnym oprocentowaniem, czyli gwarancją straty? Oczywiście, że nie, gdyż udziałowcy natychmiast zastąpiliby was kimś bardziej rozsądnym.

Zresztą, negatywne oprocentowanie obligacji rządowych nie jest jedynym zagrożeniem. Jeżeli EBC straciłby kontrolę nad stopami procentowymi i rentowność obligacji wróciłaby do normalnych poziomów, cena waszych obligacji spadłaby o kilkadziesiąt procent.

Jeżeli jednak EBC stanąłby na głowie, aby utrzymać niską rentowność (wysoką cenę) obligacji, to przyśpieszyłby dodruk, wywołując inflację, która zniszczyłaby siłę nabywczą pieniądza. Co z tego, że inwestują 1 mln? Po 10 latach otrzymalibyście, powiedzmy, 950 tys. jeżeli rzeczywista wartość waluty spadłaby o połowę.

Czy w takim otoczeniu istnieje jakiekolwiek logiczne uzasadnienie za inwestycjami w dług rządowy o negatywnym oprocentowaniu? Oczywiście, że nie. Dużo bezpieczniej jest przechować kapitał w gotówce.

Kto zatem kupuje obligacje o negatywnym oprocentowaniu? Na pewno nikt, kto inwestuje środki w poszukiwaniu zysku czy ochrony kapitału. Pozostają zatem banki centralne, instytucje z nimi powiązane oraz nieliczne fundusze emerytalne, zmuszane regulacjami prawnymi.

JAKI CEL STOI ZA SZTUCZNIE ZANIŻANĄ RENTOWNOŚCIĄ EUROPEJSKICH OBLIGACJI ORAZ NEGATYWNYMI STOPAMI PROCENTOWYMI?

Jedyne uzasadnienie, jakie mi się nasuwa, to obrona dolara. Banki centralne nigdy nie działają w pojedynkę. Ich działania są ustalane i koordynowane na poziomie Banku Rozrachunków Międzynarodowych z Bazylei, pełniącego rolę banku centralnego dla banków centralnych. Sytuacja pojedynczego kraju czy regionu jest drugorzędna. Najważniejsze jest zapewnienie ciągłości kontroli na poziomie międzynarodowym.

Zresztą, banki centralne jednego kraju wielokrotnie wspierały instytucje w innych krajach. W 2010 roku Ben Bernanke przyznał przed Kongresem USA, że w ramach pomocy, FED udzielił pożyczek wielu europejskim bankom, ale „nie pamięta” ani banków, ani kwot.

Obecnie wiele wskazuje na fakt, iż Europa rewanżuje się Stanom Zjednoczonym. Utrzymując ekstremalnie wysokie ceny obligacji sprawiamy, że europejski rynek długu jest niekonkurencyjny w stosunku do obligacji USA. Inwestorzy zatem dużo chętniej wybierają obligacje amerykańskie, w efekcie czego ucieczka kapitału od dolara powinna się spowolnić.

Poniższy wykres pokazuje, ile obligacji Stanów Zjednoczonych posiadały Chiny oraz Belgia, za którą, jak już wiadomo, stali właśnie Chińczycy.

Tylko na przestrzeni zeszłego roku Chiny pozbyły się obligacji wartych 230 mld USD. Nie jest to mała kwota. Popyt na USD osłabł także w wyniku niższych cen ropy oraz odchodzenia od dolara jako waluty transakcyjno-rezerwowej. Co więcej, inwestorzy doskonale zdają sobie sprawę, że historycznie najsilniejszy kurs dolara przypadał na moment pierwszej podwyżki stóp procentowych. Ponad 20-procentowe umocnienie się amerykańskiej waluty, z jakim mieliśmy do czynienia między czerwcem 2014 a połową 2015 roku już uwzględniało podwyżkę stóp w USA. Obecnie, na dolara oddziaływuje negatywnie kilka czynników i najwyraźniej BIS (Bank Rozrachunków Międzynarodowych) postanowił coś z tym zrobić.

Zniechęcenie zatem inwestorów do inwestowania w obligacje europejskie jest bardzo na rękę FED, który dwoi się i troi, aby podtrzymać mit zdrowej gospodarki i silnego dolara. Zresztą, EBC nie jest jedynym bankiem centralnym, który wprowadził negatywne stopy procentowe, podczas gdy FED, jako jedyny bank centralny, podniósł je o 0,25%. Obecnie, patologiczną politykę monetarną prowadzą także banki: Szwajcarii, Japonii, Szwecji oraz Danii.

NEGATYWNE STOPY PROCENTOWE – WYŻSZY CEL

W mojej ocenie, utrzymanie negatywnych stóp procentowych ma jeszcze jeden ważny cel. Chodzi mianowicie o pozbycie się długu nagromadzonego na przestrzeni ostatnich 45 lat. Jeżeli mamy zerowe lub negatywne stopy procentowe, to przy rzeczywistej 4-8% inflacji, wartość długu w relacji do PKB zaczyna nam spadać. Oczywiście, nie dzieje się to w magiczny sposób. Oszczędności klasy średniej dewaluują się równolegle do spadku zadłużenia. Promujemy zatem kredytobiorców kosztem oszczędzających.

Ludzie stojący za systemem monetarnym zdają sobie sprawę, że poziom nasycenia długu na poziomie osobistym, korporacyjnym i rządowym osiągnął swój limit i z obecnych poziomów może zastać zredukowany albo poprzez wyższe stopy procentowe i masowe bankructwa, albo poprzez ukryty podatek inflacyjny. Drugie rozwiązanie jest oczywiście bardziej pożądane, gdyż większość populacji nie rozumie konsekwencji inflacji. Masowe bankructwa natomiast doprowadzą do niepokojów społecznych, przy których łatwo można utracić kontrolę.

Cykl redukcji długów metodą inflacyjną już się zaczął, co widać wyraźnie na przykładzie USA.

W 2007 roku całkowity dług USA sięgnął 374% PKB. Osiem lat później spadł poniżej 350%. Czy w tym czasie konsumenci, rząd czy korporacje nagle spłaciły zadłużenie? Oczywiście, że nie. Po prostu, wysoka inflacja zdewaluowała dług szybciej niż przyrastały odsetki.

Wiele wskazuje na fakt, iż tą drogą pójdziemy w kolejnych latach. Banki centralne oficjalnie mówią o konieczności wywołania 2-2,5% inflacji CPI, co w zależności od kraju przekłada się 7-8% rzeczywisty wzrost cen. Różnica ta wynika z podejścia do liczenia inflacji dziś, a przed laty.

Celem wydaje się być wysoka inflacja rzeczywista, niska inflacja oficjalna CPI oraz zerowe stopy procentowe. Jedno tylko jest zastanawiające: banki centralne skupują większość długu rządowego i w pewnym momencie wejdą w posiadanie większości długu. Ciekawe czego zażyczą sobie w zamian za jego odpisanie w końcowej fazie resetu monetarnego? Czyżby w grę wchodziło oddanie resztek suwerenności narodowej, w zamian za umorzenie fikcyjnego długu?

Autorstwo: Trader21
Źródła: IndependentTrader.pl, WolneMedia.net


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

11 komentarzy

  1. janpol 19.03.2016 13:39

    Gospodarka światowa to tak złożony organizm, że można sobie robić różne analizy, gromadzić różne argumenty i wyciągać dowolne wnioski. Jest niewątpliwie kilka faktów, które bardzo zaciemniają obraz gospodarki światowej a najważniejszy to fakt istnienia grupy, którą np. tu (ale nie tylko) określa się “banksterzy” czyli grupy, która czerpie zyski z “dziwnych” (delikatnie nazywając) operacji finansowych (głównie tzw. “derywatów” i innych instrumentów pochodnych, mechanizmów dźwigni, na których jakoś rzadko oni tracą, czyli takich gdzie nie obraca się gotówką, towarem, akcją, obligacją czy rzeczywistym kredytem, tylko “obietnicami”, “ryzykiem” czy “kontraktami na przyszłe zyski” itp.). Zgromadzili oni przez ok. 30 lat (np. wymieniany tu często G.Soros np. na “grze” na zniżkę funta, w którą zainwestował dziesiątki mld $ (nie swoich ale sobie podobnych) a zarobił pono ok. 1 mld$ na tym na czysto, powodując tym nie małe perturbacje na światowym rynku walut) takie fundusze, że są w stanie spekulować (ze “zniszczeniem” włącznie) na bardziej płytkich rynkach (do których zalicza się nasza GPW!) czy manipulować kursami słabszych walut (z CHF chyba włącznie, bo jak już wcześniej pisałem nie mogę zrozumieć o co z kursem CHF tak naprawdę chodzi?) a kieruje nimi chyba jednak głównie chciwość i osiągnęli oni taki poziom niezależności z jednej strony oraz wpływów na rządy (w tym zapewne USA włącznie), że potrzebne są jakieś ogólnoświatowe porozumienia aby z nimi i skutkami jakie są wstanie wywołać, skutecznie walczyć. Jestem niemal pewien, że za umowami typu ACTA, TPP, TTIP itp. stoją też “lobbyści” przez nich opłacani.

    Po nieco przydługim wstępie może krótko do artykułu:
    – jak już pisze (nie tylko ja, zresztą) od jakiegoś czasu -pomysł euro to chory pomysł i albo padnie albo (co niestety jest też prawdopodobne) zapłacimy za niego wszyscy i to dużo za dużo;
    – rożni “analitycy” ciągle zapominają, że gospodarka USA się zaczęła dynamicznie rozwijać, wzrasta produkcja, wydobycie ropy i gazu (właśnie od ok. 2007r.) i stała się z importera – eksporterem żywności i paliw – i moim zdaniem, wystarczy aby do władzy wrócili republikanie to obraz gospodarki amerykańskiej znacznie się poprawi.

  2. emigrant001 19.03.2016 16:24

    Nie jestem ekspertem stąd nie wiem gdzie są biliony USD które wprowadza FED i EBC. Rozumiem, że to zapisy na wirtualnych kontach ale czyich? Skoro nie ma inflacji to tych “dodrukowanych” tez nie ma na rynku, więc gdzie są? Dlaczego banksterzy pobierają prawdziwe prowizje od wirtualnych pieniędzy?

  3. emigrant001 19.03.2016 19:20

    Pieniądz bez odsetkowy, dywidenda narodowa, lub inne rozwiązania, które pomijają banksterów, nie tylko można, lecz trzeba wprowadzić, bo w przeciwnym wypadku dojdzie do krwawej rewolucji. Problem to zaufanie. Ludzie ufają banksterom, bo oni mają gwarancje państwa. Płacą banksterom lichwiarskie odsetki na utrzymanie systemu w którym są niewolnikami. Skoro to wszystkim pasuje to kto będzie chciał zmian. Może frankowicze? Banksterska chciwość ich finansowo wykańcza i mają powód do buntu, ale może się boja a może chcą żeby było jak jest, ponieważ nie robią NIC. Ludzie wierzą w pojęcia “zdolność kredytowa”, “zaufanie publiczne”. Ale nie uwierzą w pieniądz bez odsetkowy. Polacy mają niewolniczą mentalność i nie widzę szans na zmiany, które nie tylko poprawią ich byt ale dadzą szansę na świadomą wolność. Zjawisko arcy rzadkie w Polsce.

  4. janpol 19.03.2016 23:55

    @emigrant001 19.03.2016 19:20: BDP (dywidenda obywatelska) oczywiście tak, pieniądz bezodsetkowy jako podstawowy pieniądz państwa to bzdura. Reszta tu: 2 post pod tym artykułem w WM “O planach stworzenia rządu światowego”.

  5. emigrant001 20.03.2016 10:15

    Mieszkanie to nie towar tylko podstawowa potrzeba. Szkoda, że to tylko dyskusja o niemożliwym ale pieniądz bez odsetkowy ma sens w jednym przypadku. Jako jednorazowy kredyt wyłącznie mieszkaniowy. Nieistotne czy rynek pierwotny czy wtórny. Dla młodych to podstawa trwania rodziny i nie może być obciążona lichwą. Pewnie pamiętasz jak to działało za Gierka. Czynsz był po to aby spłacić mieszkanie po 30 latach bez odsetek. 28-latek nie ma zdolności kredytowej, poza tym zasady kredytu są nieludzkie, bo mieszkanie jest tylko zabezpieczeniem kredytu a nie jego powodem. Dziś gdy zabierzesz frankowiczom mieszkanie bo nie płacą, zostają bez mieszkania ale z długiem o jego wartości i to jest nieludzkie.

  6. hashi 20.03.2016 10:18

    Tu nie chodzi o pomnażanie majątku bo gotówki jest tyle, że można by wykupić 4 planety Ziemia. Tu chodzi o zniewolenie ludzkości i służenie. Większość globalistów kieruje się dywidendą cały majątek gojów należy do żydów. Obecnie aby zachować aktualny poziom życia wystarczyło by pracować 10 h tygodniowo 80% naszej siły nabywczej jest rabowana bezpowrotnie w legalny sposób.

  7. eLJot 20.03.2016 10:40

    @emigrant
    Wartość mieszkania w kredycie złotowym spłacasz 2-3x w zależności od banku. Policz w kalkulatorach kredytów. O walutach nawet nie piszę.

  8. janpol 20.03.2016 13:25

    @emigrant001 20.03.2016 10:15: “Mieszkanie to nie towar tylko podstawowa potrzeba” – i tak i nie tak. Zależy jakie mieszkanie i jaka potrzeba. Zgoda, że chyba w naszym rozwoju cywilizacyjnym “dorośliśmy” do tego momentu, że jako społeczeństwo (i jego dobro wspólne – państwo), na razie narodowe (Polska, Czechy, Szwecja, Holandia, Francja, itp.), lub federacyjne jeżeli tak sobie życzą jego obywatele (Niemcy, Szwajcaria, Belgia, USA, itp.) powinno zapewnić PODSTAWOWE warunki egzystencji swoim obywatelom i zabezpieczyć PODSTAWOWE ich potrzeby (potrzeba bezpieczeństwa, w tym jakiś dach nad głową i jakąś choćby “kufajkę i walonki” i ochrony przed głodem (jakąś ciepłą zupę i kawałek chleba, nie wspominając o czystej wodzie bo to chyba jasne) i podstawowej opieki zdrowotnej) a dzieciom, tej inwestycji w przyszłość, możliwie dobrą edukację. Jeżeli takie państwo tego nie zabezpiecza to jest NIEPOTRZEBNE i albo trzeba go zmienić (o co nawołuję od lat – tak naprawdę już będzie zbliżała się 40 rocznica!!!) albo w ostateczności zrezygnować z niego i pozwolić obcym zrobić tu porządek (ale jak pokazuje doświadczenie historyczne nie jest to ŻADNE rozwiązanie, bo obcy to jednak zawsze obcy i ma ważniejsze sprawy niż pomaganie innym obcym może ich tylko w razie co “przywołać do porządku” a w ostatecznym rozrachunku wynarodowić lub zniszczyć).

    Różnicą, łatwo zauważalną, dla myślących oczywiście, czy państwo to dobro wspólne obywateli, czy policyjne państwo pod zarządem kogoś-tam (znanych jako “oni”), którego celem jest spacyfikowanie obywateli i zmuszenie aby bez szemrania utrzymywali “onych” to nie banki i pieniądz odsetkowy (bo to “starożytne” wynalazki, ktore w państwie obywatelskim służą tymże (tak na marginesie pierwsze banki założyli Fenicjanie grubo ponad 3 tyś lat temu, następnie zakładali banki Grecy i Rzymianie a pierwszy “współczesny” (bo nasze banki są jego kontynuacją) założyli Wenecjanie 860 lat temu, co ciekaw nie Żydzi, którzy jak onegdaj Japończycy a dziś Chińczycy umieją wykorzystywać dobre wynalazki do swoich celów) tylko bzdur-prawo (np. za posiadanie tego czy tego jest kara (a co jak to mi ktoś podrzucił a sąd, który jest od tego aby byle komu nie usługiwał, nie daje wiary?), bzdur-podatki (nie używam a muszę płacić np. abonament RTV), bzdur-przepisy (np. 50 km/h w mieście na prostej drodze gdzie jest np. 1 km, bez żadnego skrzyżowania, czy przejścia dla pieszych ale jest za to fotoradar), bzdur-urzędy (nie dam decyzji i co mi zrobisz, śmieciu i won bo tu się pracuje i nie ma czasu na głupoty) i ściśle limitowany dostęp do praw i rzeczy, które obywatelowi się należą jak “psu zupa” (a ew. ograniczenia są prosto i JEDNOZNACZNIE opisane w prawie np. broń nie będzie sprzedawana kryminalistom i osobom chorym psychicznie), a np. policjant to ktoś kogo należy się bać a nie ktoś kto ma pomagać obywatelowi itp. itd. Czyli żyj obywatelu cicho i spokojnie, nie wychylaj się, płać bzdur-podatki, bo musimy z czegoś żyć, to damy ci spokój a jak coś ci się nie podoba to do “pierdla” lub won z NASZEGO kraju (lub ew. przyłącz się do NAS a była np. taka szansa w okolicach “okragłego stołu”, a nie załapałeś się to próbuj, jakieś szanse są pono).

  9. emigrant001 20.03.2016 16:43

    @janpol Rzeczywiście (powinno być precyzyjnie pierwsze i jedyne mieszkanie to potrzeba a nie towar). Być może winni są Polacy, bo nie dorośli do bycia wolnymi ludźmi. Może podczas ostatniej wojny zginęło zbyt wiele wzorców bez potomków, a nowa elyta narzucona ze wschodu bez norm, zasad stała się jako jedyna godna urzędu Rzeczpospolitej. Sam muszę przyznać, że jako emigrant mam więcej praw w nowym kraju niż w ojczyźnie. Poza tym aby być niewolnikiem trzeba mieć predyspozycje. A tych w Polsce nie braknie. Zawiść, zazdrość, nietolerancja, hipokryzja itd. Szkoda tylko, że dotyka to też tych świadomych tej tragedii.

  10. Maximov 20.03.2016 20:10

    @emigrant001
    Co do zniewolenia to masz, niestety, rację.
    Może się to zmienić, ale nie z tymi mediami, które tylko ogłupiają zwykłych ludzi.
    Ja ciągle próbuję otwierać innym oczy ale to jak orka na ugorze.
    Ostatnio jedynym wyjściem jakie widzę, to reset, w postaci wyłączenia prądu.
    Bez mediów, telefonów, wirtualnego, elektronicznego pieniądza ludzie będą zmuszeni do powrotu do podstaw.
    Do zwykłej, werbalnej komunikacji międzyludzkiej, do wytwarzania realnych dóbr i usług, do handlu w oparciu o gotówkę, do odpowiedzialności za siebie.
    Podstaw, o których chcą abyśmy zapomnieli…

  11. janpol 21.03.2016 22:25

    @emigrant001 20.03.2016 16:43: Problem”pierwszego mieszkania” to nie problem “towar” czy “potrzeba” tylko problem taki, że w dzisiejszych czasach, przy aktualnym stanie gospodarki, kultury i cywilizacji w ogóle, po ok. 15 – 20 latach nauki młody człowiek, naładowany wiedzą, pomysłami, nadziejami ale często “goły i wesoły” wpada do dorosłego życia i bez pomocy społeczeństwa i państwa (tego dobra wspólnego obywateli, będę to podkreślał do znudzenia aż się utrwali) marnuje czas, energie i wreszcie na końcu ochotę do walki o dobro wspólne i spłatę długu wobec tego społeczeństwa tylko przyjmuje postawę: “macie mnie w d..ie to ja was też” i zajmuje się “prywatą” jeżeli może albo się stacza, co jest dla społeczeństwa dużą stratą i w ostatecznym rozrachunku świadczy o jego krótkowzroczności i głupocie. Dlatego młodym ludziom należy programowo pomagać w starcie w dorosłe życie i to skutecznie, bo dziś potrzeba całkiem sporej sumki aby zacząć życie na własny rachunek nawet na zupełnie niskim ale znośnym poziomie. Ale czy powinno się “rozdawać” mieszkania? Nie wiem, raczej nie ale jakieś “bez odsetkowe” (ale oczywiście odsetki byłyby refundowane bankom w ramach jakiegoś programu rządowego) konkretne kredyty z możliwie długa spłatą? Czemu nie, moim zdaniem wskazane.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.