Liczba wyświetleń: 794
Bez względu na decyzję, którą prezydent Barack Obama podejmie wspólnie z Kongresem USA (bądź z pominięciem Kongresu) o podniesieniu limitu zadłużenia Stanów Zjednoczonych, wiadomo, że Ameryka pociągnie świat w następny kryzys. Tym razem poważniejszy.
Nie chodzi wcale o to, że USA grozi niewypłacalność i upadłość, po której znany świat już się nie podniesie. Tak się nie stanie. Amerykanie są potęgą. Na tyle silną, że nie znikną z gospodarczej i politycznej mapy świata. Bezspornie zmienia się jednak punkt ciężkości w świecie. Amerykanie zrezygnują z pozycji światowego żandarma. Zaś centrum finansowe świata z Wall Street zacznie przenosić się do Szanghaju, Hongkongu i Pekinu. Patrzcie uważnie, bo oto zmienia się świat.
Czas na fakty: dzisiejszy dług publiczny Stanów Zjednoczonych to ca. 14,5 bln dolarów, co oznacza 100 proc. dochodu narodowego brutto – są więc Amerykanie największym dłużnikiem świata. Do 2 sierpnia formalnie wypłacalnym i, jak na razie, najbardziej wiarygodnym – o czym najlepiej świadczy oprocentowanie amerykańskich obligacji wciąż popularnych (choć coraz ostrożniej kupowanych). Bezrobocie USA to obecnie 9 proc. – to dużo jak na największą gospodarkę świata. Warunkiem uratowania kondycji finansów publicznych jest zmiana – radykalna – limitu długu, co pozwoli Departamentowi Skarbu na wydrukowanie nowych obligacji, które – sprzedane – zbilansują deficyt wydatków. Czy to wystarczy jednak, żeby zażegnać kryzys o jakim Amerykanie nie śnili nawet w najgorszych koszmarach?
Na niespełna tydzień przed datą koniecznego podniesienia limitu zadłużenia USA Republikanie i Demokraci w Kongresie nie znajdują kompromisowego rozwiązania sporu w tej sprawie. W środę w Izbie Reprezentantów miało się odbyć głosowanie nad planem podniesienia pułapu długu i redukcji deficytu budżetowego przedstawionym przez republikańskiego przewodniczącego Izby Johna Boehnera. Przełożono je jednak na czwartek, gdyż okazało się, że zawyżono cięcia obiecanych wydatków rządowych – zamiast 1,2 biliona dolarów w ciągu 10 lat, plan przewiduje w istocie tylko 850 mld dolarów. Wywołało to protesty polityków republikańskich domagających się znaczniejszych redukcji wydatków.
Plan Boehnera nie miał zresztą i tak szans na uchwalenie w Senacie, jak to oznajmił przywódca demokratycznej większości w wyższej izbie Kongresu, senator Harry Reid. Przewiduje on bowiem rozłożenie podniesienia limitu zadłużenia na dwa etapy – przed 2 sierpnia tylko o około 1 biliona dolarów, a potem jeszcze raz za około 6 miesięcy. W zamian za zgodę na podniesienie pułapu długu Republikanie zażądają bowiem redukcji deficytu co najmniej w takiej samej wysokości, i to wyłącznie przez cięcia wydatków – bez podnoszenia podatków.
Zgodnie z planem senatora Reida deficyt miałby być zmniejszony o 2,2 bln dolarów (czyli o 500 mld mniej, niż Reid proponował w pierwszej wersji), choć ta propozycja również nie ma szans na przegłosowanie w Kongresie. Republikanie uważają bowiem, nie bez pewnej słuszności, że opiera się on na nieczystych sztuczkach budżetowych, zaś rzeczywiste redukcje będą znacznie mniejsze.
Po raz pierwszy od bardzo dawna w dyskusji o ratowaniu finansów USA pojawiają się propozycje cięć w obronności (Reid: 1,2 bln dolarów plus 1 bln dolarów w związku z zakończeniem wojny w Afganistanie).
Osłabienie militarnej ekspansji Ameryki zmieni układ sił na Bliskim Wschodzie, co nie pozostanie bez znaczenia dla cen ropy naftowej. Decyzje OPEC będą miały zaś wpływ na to, w jaki sposób i za ile swoje zasoby naturalne będzie sprzedawała Rosja, kraj silny wyłącznie zasobami.
W przypadku potknięcia się Ameryki wyspą na oceanie niestabilności w finansach zostaną Chiny, wciąż najdynamiczniej rozwijające się państwo świata. Chińczycy, którzy zaczynają stawiać na popyt wewnętrzny nieco uniezależniając się od pogrążonych w mniejszym, bądź większym kryzysie największych partnerów handlowych, rozbudowują również swoją armię. Jednocześnie coraz silniej budują swoją pozycję w międzynarodowych organizacjach – od ONZ do WTO.
Chińczycy jednak nie mają zamiaru angażować się w konflikty poza własnymi granicami. Chyba, że będzie to miało znaczenie dla bieżących interesów Państwa Środka. Przynajmniej na początku przejmowania przez Chiny roli pierwszego państwa świata.
Zmiany, które zajdą z pewnością będą radykalne. W gospodarce, polityce i w społeczeństwach. A takie zmiany zawsze wiążą się z kryzysem.
Autor: Paweł Pietkun
Źródło: Nowy Ekran
Poprawka – USA są największym dłużnikiem świata jedynie w sumach absolutnych. W procencie długu do dochodu narodowego są daleko w tyle za Japonią (dług = 228% GDP), Grecją (144%), Włochami (118%) i Singapurem (102%).
Czy aby ten megakolosalny dług USA nie wynika z tego, że pożyczają dług w ramach finansów MFW i BŚ ? USA może się wygramolić z tego bagna swoimi technologiami. Ale czy mogą one służyć celom pokojowym ? Ile może być warta maszyna o ilorazie inteligencji IQ=>100 ? Tryliard $ ? Kwadrylion, może sekstylion $ Trzeba wiedzieć, że takie maszyny zbudują nowe cywilizacje to i coś wartają. No i masa innych technologii, którymi mogą ciągle czarować Świat.
zaczyna brakować państw które mozna okradać i zabierać bogactwa naturalne.I tu własnie widać na czym opiera się bogactwo USRAELA.
Ale to może i lepiej szybciej zakończy się era ropy naftowej i zaczniemy czerpac z wynalazkw Tesli…
Koniec USrA jest już bliski i obecnej cywilizacji jest juz bliski!! i dobrze bo gdy sie patrzy co my gatunek ludzki wyrabiamy na tej planecie to jeszcze dziw mnie bierze że Bóg nie zareagował!!!!
A tak serio to ludzie budzą sie z ciemnego snu by stworzyć ludzką cywilizacje opartą na miłości, zrozumieniu i Prawdzie !!!
Pozdro wszystkich