Stomatologia – wychodzenie z lat 1830.

Opublikowano: 15.08.2013 | Kategorie: Publicystyka, Zdrowie

Liczba wyświetleń: 1209

Opublikowano: 02.08.2012

Zastosowanie rtęci w stomatologii jest przedmiotem moich badań od czternastu lat. Sądziłem, że historię kontrowersji wokół amalgamatu rtęci znam całkiem dobrze, ale wczoraj wyciągnąłem z półki książkę, którą otrzymałem kiedyś od jednego z pacjentów. Był to opasły tom Dental Student’s Magazine z lat 1942 i 1943. To, co tam znalazłem, rzuciło nowe światło na historię amalgamatu rtęci oraz ścisły związek między nim i zorganizowaną stomatologią.

Stomatologia jako odrębny zawód wykształciła się w Stanach Zjednoczonych dopiero w latach 1780–1800. W tym czasie funkcjonowały dwa typy „dentystów”. Byli wśród nich tacy, którzy ukończyli szkoły medyczne i praktykowali w obydwu profesjach. Nazywano ich dentystami medycznymi. Oprócz nich zdarzali się również zwyczajni rzemieślnicy zajmujący się na co dzień czymś zupełnie innym – strzyżeniem, rzeźbą w drewnie, kości słoniowej, metalu… to spośród nich wywodzili się wędrowni wyrywacze zębów. Grupę tę nazywano dentystami rzemieślnikami.

Przed rokiem 1840 w Ameryce nie istniały ogólnokrajowe organizacje stomatologiczne, nie było też szkół o profilu stomatologicznym. Dentyści zdobywali więc wiedzę samodzielnie, na zasadzie „prób i błędów”, albo też terminowali u innego, prowadzącego własną praktykę dentysty.

Pierwszą szkołę stomatologiczną w Stanach Zjednoczonych otwarto 1 lutego 1840 roku pod nazwą „Baltimore College of Dental Surgery”. Warto w tym miejscu odnotować, że Radę uczelni tworzyło dziewięciu lekarzy i pięciu duchownych – nie było w niej ani jednego dentysty. Początkowo szkoła miała jedynie zapewniać program dla absolwentów innych szkół medycznych. Nauka w niej trwała tylko jeden semestr i nie obejmowała ani chemii, ani patologii. Tu właśnie bierze swój początek szkolenie stomatologów w oderwaniu od edukacji medycznej.

Również w roku 1840 utworzono pierwszą krajową organizację stomatologiczną. Otrzymała ona nazwę American Society of Dental Surgeons (Amerykańskie Towarzystwo Chirurgów Dentystycznych). Jej członkami zostali dentyści medyczni, a nie fryzjerzy, stolarze czy rzeźbiarze. Dentyści medyczni żywo interesowali się medycznymi, biologicznymi i mechanicznymi aspektami stomatologii. Dentystów rzemieślników obchodziły wyłącznie aspekty mechaniczne i w ogóle nie zaprzątali sobie głowy problemami natury medycznej.

Amalgamat rtęci przywieźli do Stanów Zjednoczonych z Europy w roku 1833 bracia Crawcour. Przeprowadzona przez nich kampania reklamowa była zakrojona na szeroką skalę i bardzo skuteczna. Obiecywali w niej uratowanie zaatakowanych przez próchnicę zębów poprzez bezbolesne ich wypełnienie w ciągu zaledwie kilku minut. Wielu dentystów medycznych uważało Crawcourów za stojących na bakier z etyką szarlatanów. Bracia potrafili usuwać złote wypełnienia i zastępować je amalgamatem rtęci. Zupełnie nie suszyli chorych zębów, a nawet nie usuwali próchnicy przed wypełnieniem dziury. Zachowało się kilka relacji stwierdzających, że w przypadku braku ubytków upychali amalgamat między zębami. W ten sposób doszło do rozpoczęcia pierwszej wojny z amalgamatem.

Wojna z amalgamatem była w istocie wojną między rzemieślniczym dążeniem do jak najłatwiejszej manipulacji a medyczną troską o uniknięcie niebezpieczeństwa systemowego zatrucia rtęcią. Już w latach trzydziestych XIX wieku lekarze doskonale wiedzieli, że rtęć jest trująca.

W roku 1845 American Society of Dental Surgeons (ASDS) zakazało stosowania srebrnych amalgamatów (rtęci) i jego członkowie musieli podpisać dokument zobowiązujący ich do niestosowania tego środka oraz przeciwstawiania się jego używaniu bez względu na okoliczności pod groźbą wykluczenia ze stowarzyszenia. Pamiętajmy jednak, że do ASDS mogli należeć wyłącznie dentyści medyczni.

Tymczasem znaczna większość dentystów rzemieślników opowiedziała się za amalgamatem. Niewiele ich obchodziły skutki uboczne obecności rtęci w ludzkim organizmie. Anatomia, chemia, histologia, patologia i fizjologia uznawane były za zupełnie niepotrzebne dla dentystów rzemieślników. Amalgamat zaczęło stosować tak wielu dentystów (z uwagi na łatwość użycia i osiągane zyski), że napływ nowych członków do ASDS został spowolniony. W roku 1850 ASDS postanowiło anulować swoją antyamalgamatową rezolucję w nadziei, że pozyska dzięki temu więcej członków. Lecz dentyści rzemieślnicy zdecydowali się już na utworzenie własnej organizacji.

W roku 1859 powstała nowa organizacja stomatologiczna, a w jej skład weszli przede wszystkim dentyści rzemieślnicy. Nazwa tej organizacji brzmiała American Dental Association (Amerykańskie Towarzystwo Dentystyczne). Przeciętny członek nowo powstałego ADA niewiele miał wspólnego z medycyną. W rezultacie lekarze zajęli szczególnie wrogą postawę wobec tej profesji. W owym okresie szkoły stomatologiczne zlikwidowały wykłady z fizjologii, patologii i materia medica, zaś zajęcia z anatomii ograniczyły do głowy oraz szyi.

W październikowym numerze Dental Student’s Magazine z roku 1942 wydawca stwierdza z nadzieją: „Zawód dentysty z niecierpliwością oczekuje… uznania swoich słusznych praw do miejsca wśród innych sztuk leczenia”. Do dnia dzisiejszego sytuacja nie uległa zmianie.

Aby stomatologia mogła na dobre rozstać się z latami trzydziestymi ubiegłego wieku i w pełni dać wyraz swojej odpowiedzialności za leczonych pacjentów, musi całkowicie zakazać stosowania rtęci. Używanie rtęci w stomatologii zostało niedawno zakazane w Niemczech. (Austria, Szwecja, Dania i Kanada albo zakazały już całkowicie, albo ograniczyły stosowanie wypełnień ze „srebrnego” amalgamatu. Szkoły stomatologiczne w Szwajcarii w ogóle już o nim nie uczą). Któregoś dnia używanie tej substancji zostanie zabronione także w Stanach Zjednoczonych. My znamy prawdę od początku. Rtęć jest trująca.

“Każda prawda przechodzi trzy fazy. Najpierw jest wyśmiewana. Potem spotyka się z gwałtownym sprzeciwem. Na koniec jest akceptowana jako coś oczywistego.” (Arthur Schopenhauer)

Autor: Dr stom. James E. Hardy
Tłumaczenie: Mirosław Kościuk
Źródło: Nexus


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

4 komentarze

  1. zydor 02.08.2012 18:37

    „Każda prawda przechodzi trzy fazy. Najpierw jest wyśmiewana. Potem spotyka się z gwałtownym sprzeciwem. Na koniec jest akceptowana jako coś oczywistego.” Pasuje do innego zupełnie tematu: Zamach Smoleński. Przepraszam że nie na temat artykułu, ale to było pierwsze skojarzenie po przeczytaniu tego zdania.

  2. Koleś 03.08.2012 09:32

    “Aby stomatologia mogła na dobre rozstać się z latami trzydziestymi ubiegłego wieku…” – przepraszam, ale powinno być “dwa wieki temu” albo jakoś tak, bo ubiegły wiek to XX, a mówimy o latach 1830, co pokazuje anachronizm pewnych metod medycznych, np. stosowania amalgamatu, ale też np. transfuzji krwi.

  3. Tusia 03.08.2012 16:10

    Tak się akurat składa, że byłam w lipcu w Niemczech u dentysty. Niemieccy pacjenci mają do wyboru refundowane wypełnienie z amalgamatu lub płatne kompozytowe (określane tam jako Kunststoff). Nie wygląda więc na to (jak sugeruje autor), że amalgamat jest tam zakazany. Spytałam dentystę co sądzi na temat wypełnień z amalgamatu i czy poleca raczej te kompozytowe. Odpowiedź (tak jak zapamiętałam): “Absolutnie nie jestem przeciwnikiem amalgamatu. Jest on stosowany od wielu dziesięcioleci i jest dla mnie materiałem przetestowanym już przez wiele pokoleń. Gdyby zerknąć na skład chemiczny nowoczesnych białych wypełnień, które znajdują się na rynku dopiero od 30-40 lat (nie pamiętam dokładnie) można byłoby się przekonać o tym, że jest to istna “tablica Mendelejewa” z wieloma truciznami i ropopochodnymi składnikami. Jakie będą skutki zdrowotne stosowania tych plomb okaże w przyszłości. Producenci co roku wprowadzają na rynek nowe, coraz lepsze produkty.”
    Powiedział również, że więcej szkody spowoduje wymiana wszystkich plomb amalgamatowych na białe, niż gdyby pozostały one w zębach do końca życia. Plomb raz założonych lepiej nie ruszać, bo wtedy może przeniknąć dużo rtęci do organizmu.
    Wychodzi na to, że czego by pacjent nie wybrał, i tak sobie szkodzi. Pozostaje nam tylko jedno: szczotka, pasta, kubek, ciepła woda, tak się zaczyna wielka przygoda ;)…

  4. guarana 04.08.2012 12:11

    „Absolutnie nie jestem przeciwnikiem amalgamatu. Jest on stosowany od wielu dziesięcioleci i jest dla mnie materiałem przetestowanym już przez wiele pokoleń.”

    To jest przekonujący argument 🙂

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.