Stan obrzydzenia

Opublikowano: 11.12.2016 | Kategorie: Historia, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 750

Czy są analogie między stanem wojennym a stanem obecnym?

Niby jest inaczej, a wiele spraw dzieje się tak samo. Na razie jeszcze nie biją, jeszcze nie aresztują, przynajmniej na dużą skalę, ale ORMO Macierewicza już się organizuje, prokuratury obsiedli już nowi Piotrowicze i nowe Bardonowe.

To, co pamiętam ze stanu wojennego, a co jest bardzo podobne do sytuacji obecnej, to rozkwit wszechobecnego chamstwa i potworne kłamstwo w propagandzie (tu akurat PiS przebił na głowę Urbana).

Warto przypomnieć tamtą atmosferę, bo wyraźnie „wraca nowe”.

Lawina kłamstwa ruszyła jeszcze przed 13 grudnia, ale po tej dacie nabrała rozpędu. Najpaskudniejsze kanalie wypełzły z najciemniejszych kątów i zaczęły brylować (zupełnie jak teraz). Przodował w tym Dziennik Telewizyjny, którego skrót literowy DT interpretowano jako „Dawka Trucizny”, choć w porównaniu do dzisiejszych Wiadomości TVPiS, była to dawka umiarkowana i robiona po amatorsku. „Solidarność” miała ponoć przygotowywać „listy proskrypcyjne”, wedle których miała mordować członków PZPR, milicjantów i wojskowych.

Wprawdzie tych list nikt nie widział, ale poseł Janusz Przymanowski grzmiał w Sejmie, że „Solidarność była gorsza od Mongołów, bo ci nie zabijali dzieci niższych niż koła wozów, a wozy mieli wysokie”. ZOMO znalazło ponoć w siedzibie Regionu Mazowsze broń. Pokazywano ją w telewizji, było to moje nunchaku (byłem trenerem sportów walki), pałka gazowa Marka Nowickiego i bambusowa laska jednego z plastyków. No i moje radiotelefony, przeznaczone do łączności w górach.

Z tym nunchaku to było tak. Pożyczyłem je wraz z radiotelefonami Jackowi Karpińskiemu (który u mnie ćwiczył i jego żona właśnie rodziła, a na oddział wówczas nie wpuszczano – stąd radiotelefony, chciał z żoną pogadać). Jacek oddał mi to w piątek, tuż przed stanem wojennym. Miałem akurat duże siatki z zakupami, więc zamiast zabrać do domu, wrzuciłem do szuflady w biurku. Pałkę gazową dostał Marek Nowicki od Maćka Karpińskiego. SB i telewizja zrobiły z tego spisek Karpińskich, choć obaj Karpińscy nie mieli ze sobą nic wspólnego i nawet się nie znali. No i ta „broń”, parę drewnianych kijków, którymi mieliśmy ponoć atakować czołgi.

13 grudnia zaspałem, budzik nie zadzwonił. O szóstej rano obudził mnie Janusz Świeca (był w mojej grupie ludzi przygotowującej zejście regionu do podziemia). Stanu wojennego spodziewaliśmy się tydzień później, bo w weekend 12-13 grudnia nie było wolnej soboty i myśleliśmy, że to termin dla władzy niedogodny. Janusz był taksówkarzem i miał samochód. Wpadł i krzyczy: – „wstawaj, bo już po ciebie jadą, tylko się w śniegu zakopali!”.

I rzeczywiście. SB pojechało najpierw pod stary adres na Miodowej. Tylko, że ja od 4 września 1980 roku mieszkałem już na Ursynowie. To świadczy o tym, że listy do internowania robiono już w czasie strajków sierpnia 80’. Zwinęliśmy się z żoną błyskawicznie z naszym synem Grzesiem, który miał 3 lata, i poszliśmy do mieszkania Pawła Strojnego w bloku naprzeciwko. To był lokal z dawna umówiony na taką okazję. Żona była w ciąży, Romek miał się urodzić 4 lutego.

SB miała problem, bo nie tylko zakopali się w śniegu, ale i dozorca akurat tego dnia, zamknął od jednej strony klatki schodowe (by mieć mniej roboty ze śniegiem). SB-cy cwałowali więc dookoła dość długiego bloku na piechotę. Patrzyłem z okna, jak wpadają do naszego mieszkania. Przezornie zostawiłem uchylone drzwi, by ich nie wyłamali siekierami.

Zostałem zatrzymany w poniedziałek, 14 grudnia, na Placu Zwycięstwa (dziś Piłsudskiego). Wieczorem postawili mi zarzut „kierowania strajkiem w stanie wojennym”, ale spartolili robotę, bo zamknęli mnie wcześniej, niż strajk się zaczął. Gdy prokurator się zorientował, wrzasnął: -„wypuścić go!”, a porucznik Jóźwiak i sierżant Okoń, potulnie wykonali rozkaz (zapomnieli, że mieli mnie internować).

Prokuratura kierowana przez Wiesławę Bardonową była obrzydliwa. Dziś mówi się, że wykonywała polecenia SB, ale ja mam wrażenie, że kierunek tych poleceń bywał odwrotny.

Następnego dnia idę ulicą Marszałkowską w stronę Mokotowskiej, gdzie była siedziba regionu. Oczywiście już zajęta przez ZOMO. Wokół plączą się bezradnie ludzie, którzy w regionie działali lub pracowali. Wielu z nich tak się boi, że udają, iż mnie nie znają, odwracają się, odchodzą, byle ktoś ich nie zobaczył razem ze mną. Na ulicach smutek. Wszyscy czują się jak zbite psy, milczą, patrzą w dół. Patrol ZOMO wlecze po ziemi ciężko pobitego człowieka. Wrzucają go do Nyski jak worek. Przerażeni ludzie bezradnie patrzą na tę scenę.

Z telewizji zaczyna lać się szambo. Występuje aresztowany rzecznik Solidarności Brune i kaja się. Na jego twarzy wyraźnie widać ślady pobicia. W kolejnych dniach, kolejni złamani, upokorzeni, ludzie chwalą z ekranu stan wojenny i WRON. Z telewizji, z radia, z gazet, wyrzucani są dziennikarze. Na ich miejscu prostytuują się ich niedawni koledzy.

Padają strzały w kopalni Wujek i Manifest Lipcowy. Giną ludzie. Oddziały specjalne milicji i ZOMO rozbijają ostatnie strajki.

Powstaje PRON, kolaborancka organizacja „Patriotyczny Ruch Ocalenia Narodowego”, garną się do niego wszelkiej maści kanalie i śmieją się nam w twarz. W mediach dziennikarskie prostytutki płodzą obrzydliwe paszkwile na porządnych ludzi.

W Sylwestra w telewizji noworoczna szopka. Pląsający z dwoma dziewojami z wojskowego zespołu „Desant” Zygmunt Broniarek – żałosne widowisko. Nasz nastrój to mieszanina upokorzenia i obrzydzenia. Telewizja po raz pierwszy zaczyna puszczać przed północą filmy porno. Nazywa się to „Różowa Landrynka”. To ma być taka łapówka: chleba nie ma, to macie igrzyska. Zabraliśmy wam wszystko, wolność, godność, bezpieczeństwo, nadzieję, no to sobie na gołe baby popatrzcie! Ludzki pan ten Jaruzelski!

Przez kolejne miesiące nieustanne nękanie. Niby normalnie żyję, niby jeszcze pracuję, ale raz po raz jestem gdzieś wzywany, zatrzymywany, jakieś dziwne rozmowy bez żadnego protokołu. Po moim wyjściu SB-ek sporządza jakiś raport i może w nim napisać wszystko, a ja nie wiem co. Podczas jednej z rewizji, mój trzyletni syn Grzesio staje przed milicjantem i mówi: „ten pan jest głupi i ożenił się z Wroną”.

Nie będę opowiadał o działalności w podziemiu, bo to osobny i rozległy temat. Zostałem aresztowany 8 czerwca 1982 roku w związku z akcją podziemia uwolnienia uwięzionego i postrzelonego przez ZOMO Janka Narożniaka.

Zawieźli mnie na ulicę Okrzei, gdzie mieścił się cały ówczesny sztab SB do walki z podziemiem. Wjechaliśmy windą na szóste piętro i zaczęła się próba zastraszania i wrzasków.

Wpada oficer oddziału specjalnego milicji, kpt. D., obecnie celebryta, którego dużo później rozpoznałem w siłowni klubu „Błyskawica” (przez kilka lat prowadziłem tam treningi) i wrzeszczy:

— Gdzie jest Borowski, gdzie jest Narożniak? Mam stu ludzi i wolną rękę z rozkazu premiera! Zaraz ich złapię! – i zaraz po tym – Gdzie jest Bujak?

— Tam, gdzie was nie ma – odpowiadam i wywołuję furię SB-ków.

— Zaraz dostaniesz wpierdol. Będziesz tu skakał pod ścianką, a ja cię będę bił, a jak się zmęczę to ich zawołam! – wyciąga pistolet, przeładowuje i wrzeszczy – zaraz będziesz miał kaliber 9 i o 10 gram będziesz cięższy! Zaraz cię wyrzucę przez okno!

Żałosna jest ta odwaga SB-ków wobec człowieka, który nie tylko ma skute na plecach ręce, ale jeszcze jest przykuty do krzesła.

Przychodzi inny oficer (sierżant Okoń) i robi mi wykład w stylu „widzita, rozumita, wszystko o was wiema”. Wylicza, gdzie i ile razy się spotkaliśmy, kto był, o czym była mowa. To był największy błąd, jaki w tej sprawie zrobiła SB-cja. Chciał zrobić na mnie wrażenie, że wiedzą wszystko, a pokazał mi, że nie wie nic.

Następuje kolejna faza przemocy i wrzasków. Jeden z SB-ków łapie mnie za włosy i kilka razy uderza twarzą o blat stołu. I wrzaski: „zgwałcimy twoją żonę”, „a twoje dzieci też dostaną wpierdol”, „już są na izbie” (milicyjna izba dziecka to było wówczas piekło gorsze od więzienia, pobicia gwałty, grypsera…), „zgnijesz na Syberii”, „wszystko ci znajdziemy, już zrywamy parkiet”. Tym ostatnim wrzaskiem por. Małecki pokazał mi, że to wszystko lipa. W moim mieszkaniu nie było parkietu.

Po kilku godzinach bicia zatrzymany razem ze mną Mirek Ś. załamał się i złożył obszerne zeznanie o treści podyktowanej przez SB-ków. Nie mam do niego żalu. Dwudziestoletni chłopak nie mógł wytrzymać takiej presji. Nie tylko go bili, ale jeszcze szantażowali, pokazywali sfałszowane rzekomo moje zeznania (Mirek nie znał mojego charakteru pisma). Z zeznań Mirka wynikało, że nie tylko planowałem założenie organizacji terrorystycznej, ale jeszcze terroryzowałem ich wszystkich, a oni przychodzili na zebrania, bo się mnie bali.

Późnym wieczorem przewieźli mnie do celi w Pałacu Mostowskich. Na pożegnanie SB-ek zapowiada jeszcze: „jutro będziesz śpiewał, jutro zrobimy ci piętki i imadełko!” Z ujawnionych już przez IPN dokumentów wiem, że protokół zatrzymania sporządzono dopiero o godzinie 23.20. W ten sposób SB zyskiwała 11 godzin do ustawowego czasu zatrzymania (48 godzin). Wówczas nie znałem tego dokumentu, ale dziś jest on i przerażający (bezprawiem) i komiczny (głupotą). W rubryce opisującej rodzaj przestępstwa wpisano dużymi literami: „UWOLNIENIE J.NAROŻNIAKA”. To chyba jakiś nowy artykuł w kodeksie karnym. W innej rubryce: „stan zdrowia dobry” orzekł kapral Jakiś Tam (zapewne dyżurny z KS MO).

Mijają dwie doby i nic się nie dzieje. Przez ten czas Prokuratura Wojskowa odmawia wszczęcia postępowania. Uzasadnienie – brak przestępstwa. Zdesperowany porucznik Witold Jóźwiak dwoi się i troi, aby mnie nie wypuścić. Gdy mija 48 (a właściwie 59) godzin od zatrzymania, wpada na pomysł i załatwia dla mnie postanowienie o internowaniu. Wracam do tej samej celi, ale już jako internowany. Po kolejnych dwóch dniach jestem znów zatrzymany na 48 godzin, a jeden z podwładnych idealnie dyspozycyjnej prokurator Wiesławy Bardonowej przedstawia mi zarzut: […] akcje terrorystyczne wobec funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej, kradzieże z państwowych instytucji urządzeń poligraficznych, rozpowszechnianie antypaństwowych ulotek, jak również podejmowanie rożnego rodzaju akcji sabotażowo-dywersyjnych.” W uzasadnieniu prokuratura pisze, że „celem działania podejrzanego było przywrócenie swobód demokratycznych i zniesienie rygorów stanu wojennego” a następnie wyciąga z tego wniosek, że „szkodliwość społeczna czynu jest znaczna”.

Przesłuchania prowadzi porucznik Jóźwiak. Kierunek dociekań jest stały: „Gdzie jest Narożniak?” Postęp śledztwa też jest stały: „Tam, gdzie was nie ma”. Po trzech miesiącach zastępuje go pułkownik Jan Będkowski. Jest znacznie inteligentniejszym i przez to groźniejszym przeciwnikiem. Mimo to sprawa nie posuwa się ani trochę.

Już w pierwszym miesiącu aresztowania zaczynają się dziwne gry. Zostaję wezwany na „spotkanie” w gabinecie naczelnika. Nie przesłuchanie, tylko „spotkanie” z facetem, który mówi, że jest „pracownikiem kancelarii premiera”. Nie przedstawia się nazwiskiem. Proponuje mi „załatwienie sprawy” w zamian za zgodę na emigrację i wystąpienie w telewizji z pochwałą stanu wojennego. Odmawiam. Facet widząc, że jestem palący, a nie mam papierosów, zostawia mi paczkę „Sportów”. Rozmowa jest wręcz uprzejma.

Po kilku dniach niespodziewanie przenoszą mnie na drugi pawilon. W celi jest już dwudziestoletni chłopak, dziwnie milczący. Próbuję go zagadywać (w więzieniu jest nudno), ale on milczy.

— Czekam na wykonanie kary śmierci. Nie chcę rozmawiać – mówi w pewnym momencie, jakby się usprawiedliwiał.

Na trzeci dzień drzwi celi otwierają się i wpada kilku klawiszy. Wywlekają go. Chłopak przeraźliwie krzyczy. Zostaję sam. Następnego dnia wracam do celi na III pawilonie. Znów pojawia się dziwny facet na kolejnym „spotkaniu”. Ponawia propozycję emigracji i wystąpienia w telewizji. Ponownie odmawiam. Na odchodnym facet mówi:

— Pan mi jest winien paczkę papierosów.

— Oddam, kiedy pan będzie siedział – odpowiadam

Mija kolejne kilka dni i porucznik Jóźwiak prowadzi mnie do budynku administracji. Tam czeka ekipa telewizyjna z Markiem Barańskim z redakcji Dziennika Telewizyjnego. Barański proponuje mi wywiad. Odmawiam. Tłumaczy, że mogę dostać o trzy lata więcej, a poza tym odpowiadam nie tylko za siebie, ale i za tych chłopców, którzy siedzą razem ze mną. Jest to kłamstwo, bo wszystkich chłopaków zwolniono po kilku dniach nie stawiając im żadnych zarzutów. Najdłużej siedział Mirek Ś., którego bili podobno przez 9 dni. Pół roku był na zwolnieniu lekarskim. Do pracy w Teatrze Wielkim już nie wrócił. Ale ja o tym nie wiedziałem. SB utrzymywała mnie w przekonaniu, że oni wszyscy siedzą i że ode mnie tylko zależy, czy wyjdą. Jak będę zeznawał, to wyjdą, a nie, to siedzą przeze mnie. Wywiadu nie udzieliłem, dodatkowych zeznań nie złożyłem. Przez kolejne trzy miesiące nic się nie dzieje, tylko prokurator (Anna Detko i Krystyna Bartnik) przedłużają areszt powołując się na „czynności, które nie są zakończone”.

Rozprawa w sądzie. Prokurator Detko mówi, że „wprawdzie nie ma dowodów, ale trzeba wziąć pod uwagę, że Narożniak jednak został uprowadzony”. Domaga się dla mnie 3 lat więzienia. Pytam Mirka Ś. (zeznaje jako świadek), czy był bity w śledztwie. Mówi: „Nie chcę tego wspominać” i dodaje: „moje zeznanie nie było moim pomysłem”. Sędzia J. Szrotki nie reaguje. Leszek G. otwarcie zeznaje, że był bity, a zaznanie jest wymuszone i niezgodne z prawdą. Znów brak reakcji sędziego. Uchyla jednak tryb doraźny. Skazuje mnie na 1,5 roku więzienia.

Ustne uzasadnienie wyroku nie zostało nigdzie zapisane, ale wyuczyłem się go na pamięć. Było rekordem bezprawia: „W czasie rozprawy nie udowodniono czynu karalnego, ale oskarżony działał z dużym natężeniem złej woli. Sąd wziął pod uwagę, że braki w materiale dowodowym wynikają z uporczywego uchylania się od zeznań oraz arogancji oskarżonego i świadków”. W uzasadnieniu pisemnym, ten sam sędzia pisze, że organizacja za kierowanie którą mnie skazał „nie istniała”.

* * *

Minęły lata. W 2016 roku dowiaduję się od Jarosława Kaczyńskiego, że jestem „komunistą i złodziejem”, „człowiekiem gorszego sortu”, „różową świnią oderwana od koryta”, „elementem animalnym”, że ktoś płaci mi za demonstrowanie w marszach KOD, a przedwczoraj usłyszałem w Wiadomościach TVP, że ja, z imienia i nazwiska, ze zdjęciem, chcę „obalić legalnie wybrane władze państwa”. Skąd ja to znam?

Pytacie mnie dlaczego 13 grudnia chcę protestować przeciw władzy PiS? Między innymi, właśnie dlatego. Według moich obserwacji, ok. 70 procent członków KOD, to ludzie, którzy w latach 1980. należeli do „Solidarności”, a dziś facet, który „13 grudnia spał do południa”, wyzywa nas od komunistów i złodziei, dzięki któremu dziś z telewizji leje się podobne szambo, jak wtedy.

Autorstwo: Krzysztof Łoziński
Autor wykorzystał fragmenty własnej książki pt. „Życie pod wiatr”
Źródło: StudioOpinii.pl


TAGI: , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

14 komentarzy

  1. emigrant001 11.12.2016 12:51

    KOD jest dobry, prezydent Bolek wcale Bolkiem nie był, a nawet gdyby był to tylko w dobrej wierze. Prawdę i tylko prawdę przepowie nam GW, że Amber Gold to prowokacja Alkaidy i nie miała związku z POlitykami. Frankowicze sami sobie winni. Dobrze, że nie mieszkam w Polsce, bo życie tam staje się coraz bardziej skomplikowane.

  2. Anonymous-X 11.12.2016 13:32

    “Czy są analogie między stanem wojennym a stanem obecnym?”

    No i gdzie te analogie????? Autor zapomniał je przedstawić?

  3. robi1906 11.12.2016 13:40

    Krzysztof Łoziński,
    żydów bronisz i się wybielasz?, sprzedajny głupcze,
    “Oni” walczyli o Polskę?,

    a ty emigrant001, możesz mówić o Polsce?, mieszkasz tutaj?,
    zapiepszasz (bład celowy), za 2 tysiące złotych na miesiąc?,
    a jeśli mowa o 2 dwóch tysiącach,
    większość polaków marzy żeby taką kasę dostawać
    więc juz proszę nie wstawiaj mi tu kitów ani swoich wyobrażeń o tym jak powinno być,
    nie ma na świecie drugiego narodu, którego by tak bezprzykładnie okradziono i obszabrowanego,
    chcesz zabrać głos?,
    to wróć do kamienicy, której po odbudowaniu przez cały nasz naród,
    oddano żydowskiemu “panu” i wtedy się wypowiadaj.

  4. emigrant001 11.12.2016 16:15

    Polecam wszystkim cały czas aktualny obraz Polaków.
    https://www.youtube.com/watch?v=84uL-1JNIXY

  5. robi1906 11.12.2016 16:54

    Komu chcesz to pokazywać,
    to ma być obraz człowieczeństwa czy Polaka?
    co chcesz osiągnąć tym “dziełem”,
    pokazać Ci dzieło!,

    w Przebrażu,
    uratowono tam ponad dwadzieścia tysięcy ludzi,
    a tylko Polacy tam rządzili, komendant wojskowy i polityczny, to sami Polacy,
    gryzie Cię w to zęby?.

    O co Ci chodzi?,
    chcesz udowodnić żydowskie i niemieckie brednie,
    o tym jak Polacy, to słowiańskie świnie które niczego się nie nauczą i niczego nie umią?,
    chcesz nam to wszystkim wmówić?.

  6. emigrant001 11.12.2016 17:41

    @robi1906 mógłbyś zachować pozory dyskusji. pozdrawiam.

  7. robi1906 11.12.2016 18:27

    “pozory”, ciekawe słowo,
    “pozór” (uwaga), mówi Gustlik do Janka w 4-pancernych,
    to świadczy między innymi jak stary jest język słowiański,
    po zangielsczeniu pozory to między innymi
    “udawanie”, co mam udawać mój drogi “emigrancie”?.

    Wstawiasz jakieś żydowskie psychicznie chore przedstawienie i co,
    ja mam udawać że mi się to podoba?,
    chore i wynaturzone brednie,
    a ja mam cmokać z zachwytu?.

    Przecież powinieneś (po tylu latach), że ja nie klękam przed “autorytetami”,
    chcesz mnie czymś zachwycić, żebym Cię szanował?,
    to zacznij pisać uczciwie co myślisz,
    przedstaw się prawdziwie,
    a nie wstawiaj mi tu “głodnych kawałków”.

  8. emigrant001 11.12.2016 20:20

    Polacy jak rzadko który naród nienawidzą się nawzajem. Polak Polakowi nawet biedy zazdrości.
    Jest to skutek trudnej historii i ogromnych strat wśród elity podczas ostatniej wojny.
    Władzę narzucono Polsce ze wschodu i było wśród nich wielu żydów którzy Polaków nienawidzili. Tylko czy to jest powód aby swoje obecne porażki tłumaczyć żydowskim spiskiem.
    Julian Tuwim też był Żydem, ale czy dlatego dzieci nie będą czytać jego bajek? Przekręty reprywatyzacyjne majątku po żydach lub nie robią Polacy a dokładniej warszawski magistrat. Sami żydzi?
    Polskie wady najlepiej widzą inne nacje i nikt nie zarzuca Bismarkowi nienawiści, że mówił jeśli chcecie zniszczyć Polaków pozwólcie im samodzielnie rządzić.
    Film Szulkina (żyd) może groteskowo ale pokazuje polskie wady, a Polacy zamiast wyciągnąć wnioski zaczynają nienawiść. Bo żydowski spisek, albo niemiecki, albo rosyjski troll. Osobiści nie przepadam za żydami mimo, że poznałem tylko jednego ale szukanie wciąż dziury w całym to przesada.
    Daleko nie trzeba szukać – walka PO z PISem. Niby sami Polacy a pozabijali by się w ciemnym pokoju. Dla mnie to POPIS i różnic między nimi nie ma. Tylko zmiany przy korycie.
    Nie wiem jak jest we Francji ale pewnie kiepsko skoro zmienia religie na islam. Mieszkałem i pracowałem łącznie w pięciu krajach Europy i najwięcej przykrości spotkało mnie w Polsce.
    13 Grudzień to będzie świetna okazja ponawidzieć się nawzajem. Frakcja starego systemu pod nazwą KOD powalczy z PIS-em, PIS – frakcja amerykańsko żydowska powalczy z PO – frakcją niemiecką a zwolennicy krzyża smoleńskiego – frakcja katolicka ze wszystkimi zwolennikami aborcji.
    Nic nie będzie miało wspólnego ze stanem wojennym 1981 roku. Polski bigos. I nikt jakby chciał lub nie chciał atos nie będzie Polski szkalował, to przyjdzie samo.

  9. robi1906 12.12.2016 16:58

    Dlaczego Poska jest biedna, bo nienawidzimy się między sobą?,
    pozwól,
    emigrant, że ja mam odmienne zdanie.

    Skąd się bierze dobrobyt kraju?,
    z pracy (głównie),
    ale naszym “rządzącym” to wisi ilu ludzi będzie u nas pracować,
    ja nie widzę żadnych starań by takie miejsca pracy tworzyć,
    jak to wytłumaczyć?.

    Im więcej pracy tym bogatszy kraj,
    przecież każdy z nas pamięta jak w szkole go uczono o tym,
    że Hitler wygrał z Polską,
    bo miał więcej czołgów, samolotów i dział,
    przecież to wszystko bierze się z produkcji czyli z pracy,
    Hitler zatrudnił wszystkich Niemców i zlikwidował bezrobocie,
    on mógł a my nie,
    a u nas dalej nikt niczego nie rozumie, jak to wytłumaczyć?.

    Skoro ja, szary obywatel mam więcej rozumu od rządzących,
    bo to wiem że im więcej pracujących tym bogatszy kraj,
    to tego wszystkiego nie da się inaczej wytłumaczyć niż zdradą.

    Zresztą nie zmyślam niczego,
    Solidarność była finansowana przez CIA,
    Wyszyński ostrzegał Wałęsę, że otacza się z żydami z KOR-u,
    a pierwszy rząd Mazowieckiego?, ilu tam było żydów?.

    Dlatego Polskę masz biedną, bez pracy i bez perpektyw,
    nie zgadzasz się z tym, to napisz w czym sie mylę.

  10. MvS 12.12.2016 17:39

    @robi1906
    Akurat analogia z Hitlerem to mało trafiona. Rozkręcił biznes wojenny po to by zrealizować założone cele. Zatrudnił Niemców, to prawda, tylko że w przemyśle zbrojeniowym i okołozbrojeniowym a to nie jest recepta na długoletni sukces. Ja bym raczej podawał przykład odbudowy i sukcesu gospodarczego Niemiec Federalnych po wojnie. I od razu proszę: nie pisać o planie Marshalla, najważniejszy był wspólny wysiłek i ciężka praca. A przede wszystkim wizja.

  11. robi1906 13.12.2016 15:54

    MvS
    Dlaczego dałem przykład przedwojennych Niemiec?,
    bo to nasza przedwojenna propaganda nam wmawiała “że armaty zamiast masła”,
    u niemców było wszystko, tam naprawdę nie zaciskali sobie pasa i zębów na zbrojenia.

    Poza tym mamy podobną sytuację teraz również straszą nas wojną,

    i co robią w związku z tym?,
    traktat nato-wski jest kitem, tak jak sojusz polsko-francuski sprzed wojny,
    władza o tym wie że nie będzie żadnej pomocy, wiedziała wtedy i wie teraz,
    powiedzmy że oszukują społeczeństwo dla naszego dobra psychicznego,
    ale jeśli widzimy że nie ma kompletnie budowania przemysłu a już zwłaszcza obronnego, to jaką możemy dać odpowiedz, szykują nam taką samą zdradę jak przed 2 wojną światową, oczywiście przed wojną obudził się jakiś Polak i zbudowano kilka fabryk w ramach tego COP-u, ale to było za mało i za pózno.

    Dobra załóżmy że Maciarewicz nie wywoła wojny z ruskimi,
    ale i tak, sprzedaż i likwidację stoczni, hut, kopalni, przemysłu elekronicznego i tak dalej uważam za zdradę,
    kraj bez własnego przemysłu narodowego jest niczym.

    Rolnictwo,
    tutaj też udało się doprowadzic do ruiny, jeszcze większość ludzi tego nie widzi, ale zapewniam was że w razie jakiejś “czarnej godziny” kilka milionów z nas,
    umrze z głodu, dlaczego?,
    bo na wsi nic się nie opłaca, w mojej rodzinnej wsi zostało zaledwie 4 lub pięć krów, czyli tyle ile było w jednym średnim gospodarstwie 30 lat temu.

    Dlaczego tak się stało?,
    przecież nic w tym kraju sie nie opłaca, u Niemców dobrobyt a u nas bida z nędzą,
    czy faktycznie nasz naród jest taki głupi i się rządzić nie potrafimy?,
    moim zdaniem, nie.

    Cegielski już pokazał że potrafimy robić lepsze rzeczy niż oni.

  12. MvS 13.12.2016 19:22

    @robi1906
    Raczej mi chodziło o wniosek, który wyłania się z Twojego postu: dobrobyt powstaje, kiedy ludzie dużo pracują, nie ważne czy to praca przy żniwach czy przy zbrojeniach. Szurnięty Austriak ze swoimi kolegami przekonał ogromną większość Niemców, że mogą wywalczyć należne im miejsce w Europie wjeżdżając na podium PzKw I I II tym łatwiej, im mocniej pielęgnowali oni urazę po “ciosie w plecy” w 1918 r. Niemcy nie byli (z pewnymi wyjątkami) więźniami we własnym kraju. Te tłumy rozhisteryzowanych Fräulein I Mädeln oraz zapatrzonych z rozdziawionymi gębami Jünglingen były całkowicie oddane wizji budowy Rzeszy, którą roztaczał Goebbels i przyjaciele. Tyle, że nie zbudowali dobrobytu a ogólnopaństwową machinę, która przemieliła 3/4 Europy, ponieważ przemawiała do nich ideologia NSDAP, trafiała nie w próżnię a na podatny grunt. Po prostu zauważyli oni sens w tej wytężonej pracy. A tego, że budowali za uprane przez finansjerę z Wall Street “opcje” to prawie nikt wtedy nie wiedział. Celem istnienia takiego układu musiała być wojna, gdzieś te pociski MUSIAŁY zostać zoptymalizowane finansowo. Na zbrojeniach na pewno skorzystało część firm lokalnych t.j. IG Farben i koncerny amerykańskie t.j. Ford, IBM ale czy statyczny Muller ? Szczerze wątpię. Już bardziej mnie rusza wysiłek rozwojowy i budowlany lat powojennych w PRLu. Tego, skąd ludzie wykrzesali w sobie takie pokłady energii i przede wszystkim środki (!), nie rozumiem do dzisiaj. Huty, walcownie, cementownie, fabryki samochodów, wagonów, tramwajów. Z takiej biedy i dewastacji ? I nie chodzi mi o lata 70te !

  13. robi1906 14.12.2016 17:50

    MvS
    czy Niemcy tylko dzięki lichwie miały pieniądze na te zbrojenia?,
    oczywiście że nie,
    stać je było na zbrojenia, bo miały dobrą gospodarkę.

    Czy Polska miała dobrą gospodarkę?,
    sam dałeś przykład PRL, wtedy mieliśmy jedną z lepszych gospodarek świata,
    byliśmy wśróód najlepszych rozwiniętych krajów świata,
    czy mogło być lepiej?,
    ależ oczywiście, i to jak sam zauważyłeś dokonaliśmy tego w zaledwie kilka lat po wojnie, po wojnie która w Polsce wyharatała wszystko.
    można było to zrobić?, można.

    A teraz patrząc na to wszystko co się dzieje,
    jak zrozumieć to że staliśmy się dziadami?.
    Widzę że zadajesz sobie te same pytania które sam sobie kiedys zadawałem?,
    jak to możliwe że kiedyś coś budowaliśmy a teraz niszczymy,

    ja już sobie odpowiedziałem na to pytanie,
    bo rządzą nami obcy i zdrajcy.

  14. Czejna 14.12.2016 20:06

    atos
    “Nie rozumiem dlaczego Polacy ( oczywiscie nie wszyscy) tak szkaluja swój kraj.”
    Ze co, ze nie mozemy, my wszyscy, ktorzy mieszkaja poza granicami Polski napisac tutaj cos o nas, o naszych rodakach w Polsce, o systemie, o ukladzie ktory tam istnieje, rujnuje nasza ojczyzne i niejednokrotnie sprawil, ze ja opuscilismy? Szkalowanie?
    Zarysowales swoj poglad o emigracji i tylko tak go odbieram, jako Twoj z cala twoja wydumana przyczyna zachowan.
    I choc masz troche w tym racji, bo przeciez
    “i tak samo jak wszędzie są ludzie mądrzy i szlachetni jak i kompletni idioci”,
    to domyslam sie, ze pozwalasz sobie odpowiednio z takowymi osobami postepowac bez wzgledu na nacje i miejsce, ale skoro “Nie mnie oceniać Polskę, bo nie mieszkam i nie znam teraźniejszości w Polsce”, to moze lepiej odzywaj sie tylko pod artykulami o Francji? Chociaz pod innym artykulem napisales, jak to Ci sie ta Polska teraz podoba, bo tyle zbudowano itp. to jednak juz Cie nie interesuje, ze ukradziono jeszcze wiecej, a za wszystko to obecne, jak i przyszle pokolenia, beda placic w nieskonczonosc, gdyz dlug ten jest niesplacalny. A nie zdziwilbym sie, gdyby banksterzy wiadomego pochodzenia wszystko sobie to odebrali.
    Jak dla mnie kazdy dorzucil cos sensownego w tej dyskusji, wytknal pole dzialan do naprawy, lecz spojrzcie sami jaki to ugor:
    http://nikander.neon24.pl/post/135594,zarzydzenie-i-murzynskosc

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.