Stała cena nowych książek

Opublikowano: 09.04.2015 | Kategorie: Gospodarka, Kultura i sport, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 959

Ustawa o stałej cenie książek sztucznie zawyży ceny czy uratuje polskie czytelnictwo? Zdania są podzielone, ale poseł PSL Artur Dębski wniósł projekt ustawy do Sejmu i zapewnia, że popierają go praktycznie wszyscy jego koledzy z partii.

O co chodzi? Otóż wydawcy książek chcą ustanowienia prawa, które wprowadzi stałą cenę na nowości wydawnicze. Jeśli jakaś książka wejdzie na rynek, we wszystkich księgarniach przez 12 miesięcy będzie kosztować tyle samo. Nie ma mowy o rabatach i promocjach. Wszędzie książki będą kosztować tyle, ile zażyczy sobie wydawca. Ma to służyć ochronie polskiego rynku książki.

Pomysł jest kontrowersyjny. Powszechny jest pogląd, że ta ustawa będzie de facto zgodą na zmowę cenową w świetle prawa. Zmowy cenowe z zasady służą zawyżaniu cen produktów.

Wydawcy i księgarze są innego zdania. Przekonują, że dzięki stałej cenie mniejsze księgarnie będą mogły konkurować z dużymi sieciami sklepów i to pomoże polskiej książce. Pomysł na stworzenie takiej ustawy wyszedł od Polskiej Izby Książki.

Należy podkreślić, że Ustawa o książce to pomysł wydawców. Początkowo ministerstwo kultury wydawało mu się przychylne, ale potem zaczęło podkreślać, że to nie był pomysł ministerstwa. Wydawcy znaleźli więc nowych sojuszników w postaci posłów PSL. Dziś w Sejmie odbyła się konferencja prasowa PSL “w obronie polskiej książki”. Jeszcze przed konferencją poseł PSL Artur Dębski napisał na Twitterze: “Upieram się przy odbudowywaniu polskiego rynku książki i czytelnictwa o wszystkim należy dyskutować.”

Na konferencji prasowej w sejmie krótko przedstawiono projekt i dopuszczono do głosu pisarzy oraz Włodzimierza Albina z Polskiej Izby Książki. Albin zauważył, że podobne przepisy funkcjonują już w 18 krajach w Europie.

– Są to przepisy, dzięki którym rynek książki nie jest rynkiem zupełnie zdemoralizowanym pod względem dzikiego kapitalizmu – stwierdził przedstawiciel PIK.

Potem przemawiali autorzy, którzy przekonywali iż ustawa nie jest “skokiem na kasę”. Mówili o tym, że obecnie z dużych upustów na ceny książek korzystają głównie rynkowi giganci. Postraszono wchodzącym do polski Amazonem i wspomniano o tym, że bez tych przepisów niebawem w księgarniach znajdziemy tylko romanse z rozlewiskami w tle i kryminały.

Poseł Artur Dębski potwierdził, że projekt został już wniesiony do Sejmu i jest on popierany przez “praktycznie wszystkich” posłów PSL. Generalnie konferencja upłynęła w miłej atmosferze i nie padło żadne niewygodne czy trudne pytanie.

Już wcześniej na temat ustawy dyskutowano w Senacie, na posiedzeniu Komisji Kultury i Środków Przekazu. Nawet zwolennicy ustawy nie do końca są zgodni co do jej oczekiwanych efektów. Niektórzy zwolennicy ustawy uważają, że może ona obniżyć ceny książek. Inni mówią, że ta ustawa może skłonić ludzi do wydawania większych sum na książki, zatem… czy naprawdę chodzi o obniżenie cen?

Niewątpliwie trzeba dyskutować o ustawie, a tym bardziej o problemie polskiego czytelnictwa. Pojawia się tylko pytanie, czy politycy wspierający tę ustawę naprawdę przeanalizowali argumenty obu stron? Ustawa o książce ma wielu przeciwników wśród zwykłych czytelników, którym też na książkach zależy. Tym czytelnikom trudno kupić argument, że ustalanie stałej ceny ma służyć jej obniżeniu. Owszem, wydawcy powinni działać racjonalnie, ale czy będą działać racjonalnie?

W Izraelu wydawcy nie wykazali się racjonalnością. Dzięki podobnej ustawie w tym kraju sprzedaż nowych książek spadła o 35%. Klienci księgarni po prostu unikają kupowania drogich nowych książek. Wolą szperać po półkach w poszukiwaniu starszych pozycji, których cena była ustalona przed wejściem ustawy w życie i może być nawet o połowę niższa.

Oczywiście są i takie kraje, które mają podobne ustawy i najwyraźniej to nie zaszkodziło czytelnikom. Francja ma takie prawo od roku 1981, Niemcy od roku 1988, Austria od 2002, Portugalia od 1996. Można z tego wyciągać różne wnioski. Może tego typu ustawy przestają być szkodliwe po jakimś czasie? A może były one dobre 10-20 lat temu, ale w nowej rzeczywistości zaczynają sprawiać problemy? Czy za tego typu ustawami nie pójdą bardziej absurdalne pomysły, takie jak pomysł zabraniania darmowej dostawy książek?

Autorstwo: Marcin Maj
Źródło: Dziennik Internautów


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

6 komentarzy

  1. agama 09.04.2015 09:43

    zabijanie czytelnictwa

  2. dagome12345 09.04.2015 11:42

    Jeszcze ciekawiej sytuacja wygląda z e-bookami . Wydanie papierowe jest w cenie 30 zł, a e-book za 25 zł 🙂 Już nie wspomnę gdy chcą za e-book 30-40 zł.

  3. lboo 09.04.2015 12:22

    @dagome12345: Prawdopodobnie w cenie ebooka jest sugestia żeby takowym podzielić się z conajmniej 10-cioma osobami 🙂

    A tak serio, to pewnie już niedługo autorzy się zorientują że wiecej zarobią z opublikowania w internecie elektronicznej wersji i wolnych datków od czytelników. A z takiego podejścia już niedługa droga do usługi drukowania ksiązki. I wtedy za wydrukowaną wersje będzie się płacić za jakość, a nie za to że dane wydawnictwo wykupiło sobie monopol na treść, czy autora.

  4. norbo 09.04.2015 19:34

    Pisarz raz napisze i chce do końca życia pobierać za to opłaty, muzyk raz nagra płytę i chce do końca życia pobierać za to opłaty… Ale już taki rzeźbiarz czy malarz swoje dzieło może sprzedać tylko raz, a mógłby przecież pobierać opłaty za podziwianie swojej rzeźby czy obrazu do końca życia. Podobnie hydraulik za użytkowanie instalacji wykonanej przez niego…

  5. Rozbi 10.04.2015 17:45

    Chcecie uratować polskie czytelnictwo?
    Wprowadźcie 0% VAT na książki (obecnie 5%) i e-booki (obecnie 23% – dlatego też są tak drogie).
    Ceny spadną , problem się rozwiąże.
    Tylko że to nie jest możliwe bo od 10 lat nie jesteśmy już suwerennym narodem i o stawkach VAT decyduje Bruksela:
    Artykuł dotyczący VATu na e-booki
    http://czasopismo.legeartis.org/2015/03/vat-na-ebooki.html

    Przykre…

  6. Komzar 11.04.2015 10:56

    @norbo trafił w samo sedno problemu. Naukowcy też piszą książki i publikacje ale muszą z niewiadomych powodów pracować dalej. 🙂
    Nie bardzo też rozumiem, dlaczego sprzątaczka która świetnie wysprząta toaletę musi to robić raz jeszcze. Powinna zrobić zdjęcia i potem co miesiąc je prezentować i brać zasłużoną pensję za świetną robotę.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.