Sobowtór Lecha Wałęsy
Mamy w końcu potwierdzenie naszych wieloletnich podejrzeń: ten gadatliwy tłusty dziadek w sombrero na zdjęciu to sobowtór dzielnego robotnika Stoczni Gdańskiej, Lecha Wałęsy. Podmiany dokonały służby PRL w sierpniu 1980 roku. Oto szokujące fakty:
W mediach pojawił się watek dowiezienia Lecha Walesy motorówką Marynarki Wojennej na strajk w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 roku. Miał mu towarzyszyć admirał Romuald Waga, który zrobił później oszałamiającą karierę podczas prezydentury Wałęsy. Brat Romualda Wagi, Jan Waga, zajmował przez lata kluczowe stanowisko w polskiej piramidzie doktora Jana Kulczyka, jako prezes spółki Kulczyk Holding.
Jednak Lech Walesa twierdzi, że chodziło najprawdopodobniej o jego sobowtóra, czyli o ohydną manipulację służb PRL. Uzasadnienie Walesy jest logiczne (cytat): „Jeżeli ja nie bylem, a mówią że bylem, to nie mogło być inaczej”.
Lech Walesa ma na pewno racje, ale kto nam teraz zagwarantuje, że Lech Walesa, który do nas mówi, jest tym prawdziwym a nie sobowtórem?
Nabieraliśmy podejrzeń stopniowo. Znając w miarę złożone i logiczne wypowiedzi robotnika Lecha Walesy podczas negocjacji w Stoczni Gdańskiej w sierpniu 1980 roku, byliśmy z czasem coraz bardziej zaskoczeni bełkotem najpierw Prezydenta Walesy, a następnie byłego Prezydenta Walesy.
Czy ten prawdziwy Lech Wałęsa mówiłby „Nie chcem ale muszem” albo „Ani be ani me ani kukuryku”? Czy robotnik Wałęsa zachowywałby się autokratycznie i chaotycznie? Czy ten nadęty rozgadany dziadek ma coś wspólnego z robotnikiem Lechem Wałęsą?
Towarzysze z PRL-u, oddajcie nam prawdziwego Lecha Wałęsę i weźcie sobie z powrotem tego sobowtóra!
Autor: Stanislas Balcerac
Źródło: Nowy Ekran