Smutna historia człowieka-drzewa

Opublikowano: 02.06.2013 | Kategorie: Publicystyka, Zdrowie

Liczba wyświetleń: 1019

Dlaczego jedni ludzie przeżywają swoje życie praktycznie w zupełnym zdrowiu, podczas gdy na innych spadają nieszczęścia, które nie śniły się nawet w najgorszych koszmarach? Taki tragiczny los spotkał Indonezyjczyka Dede Koswarę. Ten człowiek powoli przemienia się w drzewo. Żadne lekarstwo nie jest w stanie mu pomóc.

Wszystko zaczęło się, gdy Dede był jeszcze dzieckiem. Rósł zdrowy i wesoły, był duszą towarzystwa. Bardzo ciekawski z natury, Dede godzinami mógł z przyjaciółmi badać dżunglę. Pewnego razu, kiedy miał 10 lat, upadł w lesie i mocno podrapał sobie kolana. Jednak nie przejął się tym. Który z chłopców nigdy nie miał zadrapań?

Rany długo się nie goiły, a kiedy już zaczęły, to na ich miejscu zaczęły pojawiać się brodawki. Z początku nie było ich dużo. Jednak przybywało ich z każdym miesiącem. Powoli zaczęły pokrywać całe ciało dziecka, a Dede nie pozostawało nic innego, jak obserwować, co dzieje się z jego ciałem. Koswara pochodzi z biednej rodziny, pieniędzy na lekarzy nie było. A miejscowi znachorzy nie umieli wyleczyć tej dziwnej choroby.

Jak to często bywa, póki z nami jest wszystko w porządku, to mamy wielu przyjaciół, a kiedy coś się wydarzy, przyjaciele znikają. Dede został sam. Przyjaciele z dzieciństwa odwrócili się od niego i zaczęli się z niego naśmiewać. Tak samo, jak i cała wieś. Z każdym rokiem stan Dede pogarszał się. Drzewopodobne narośla pokryły jego nogi, uczyniły ręce podobne do gałęzi, a jego twarz stopniowo porastała „korą”. Poruszanie się wiązało się z nieznośnym bólem. Każdy krok przyczyniał Dede wiele cierpienia.

Wcześniej, kiedy narośli było mniej, mógł wyżywić się z połowu ryb, ale wraz z postępem choroby nie pozostało mu nic innego, jak umrzeć śmiercią głodową. I kiedy do wsi zajechał wędrowny cyrk, Dede podjął decyzję, że ucieknie z cyrkiem. Taki „eksponat” jak Koswara oznaczał dla cyrku ogromne zyski. Wszystko, czego od niego wymagano, to siedzieć z tabliczką „Człowiek-Drzewo” i przyciągać publiczność.

Minęło wiele czasu, aż wreszcie Koswarę dostrzegła ekipa filmowa. Zrobiono o nim reportaż i cały świat dowiedział się o „smutnej historii człowieka-drzewa”. Ten dokument zobaczył także prezydent Indonezji Susilo Bambang Yudhoyono, który osobiście zlecił wyleczenie Dede Koswary.

Najlepsi lekarze kraju rzucili się na pomoc. Przeprowadzono trudne i niebezpieczne operacje usunięcia drzewopodobnych narośli z ciała Dede z pomocą laseru. Łącznie usunięto 5 kilogramów narośli. Dede po raz pierwszy od wielu lat zobaczył swoje ręce i pojawiła się nadzieja na normalne życie. Ale choroba nie odpuściła. Po jakimś czasie jego ciało znów zaczęło zamieniać się w „drzewo”.

O możliwych przyczynach pojawienia się oraz nawrotu choroby Głosowi Rosji opowiedziała dermatolog Nina Tiurina: “Najwyraźniej chodzi tu o dysplazję Lewandowsky’ego-Lutza czyli Epidermodysplasia verruciformis. To rzadka choroba genetyczna, dziedziczna. Charakteryzuje się nadzwyczaj szerokim występowaniem brodawek na całym ciele. Myślę, że w przypadku Dede Koswary ta choroba jest szczególnie progresywna ze względu na słabą odporność organizmu. Niestety, na razie dysplazja Lewandowsky’ego-Lutza uważana jest za chorobę nieuleczalną.”

Zatem Dede nie pozostaje nic innego, niż powtarzane każdego roku usuwanie narośli. Trudno nazwać to pełnowartościowym życiem. Jednak Koswara nie poddaje się i wierzy, że kiedyś jego chorobę uda się wyleczyć.

Autorka: Alona Rakitina
Źródło: Głos Rosji


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. Lakszmi 02.06.2013 21:35

    dziwne a słyszałam że to ma coś do rzeczy wirus brodawczaka z którym jego odporność sobie nie radzi

  2. Il 03.06.2013 01:25

    Z Indonezjji blisko do Indii i Tybetu a tam Jogini, mnisi Tybetańscy itp. Jakie to dziwne, że nie potrafią wyleczyć swojego Ziomala.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.