Śmierć Anneliese Michel

Opublikowano: 02.07.2011 | Kategorie: Paranauka, Wierzenia

Liczba wyświetleń: 1685

35 lat temu w swoim domu w Klingenburgu zmarła Anneliese Michel – kobieta, która dla wielu stanowi dowód tego, że fanatyczna wiara, prowadzi niekiedy do patologii i tragedii. Annelise od dziecka wychowywana była w strachu przed grzechem, odczuwając presję ze strony religijnych rodziców. Kiedy dorosła, przemieniło się to w chorobę psychiczną, której znamienną cechą były diabelskie wizje i ciągnące się przez miesiące egzorcyzmy, w wyniku których zmarła ona z wycieńczenia. Inni wierzą, że jest ona doskonałym przykładem na to, że Szatan nie śpi…

Przy końcu całkiem zwykłej drogi, w niewielkim bawarskim miasteczku stoi niczym niewyróżniający się dom. Ma brudne białe ściany, a z jego pomalowanych na zielono okien łuszczy się farba. Jednak za jego zamkniętymi drzwiami i zasuniętymi roletami czai się niezwykle przerażająca historia – horror, który miał miejsce w rzeczywistości.

W 1976 r. dom ten stał się siedliskiem strachu. Nocami dochodziło z niego wycie i krzyki, niekiedy też zupełnie nieludzkie głosy. Sąsiedzi nie do końca wiedzieli, co się tam dzieje. Były to odgłosy egzorcyzmów przeprowadzanych na młodej rzekomo opętanej kobiecie, która wkrótce zmarła.

W tym czasie jej rodzina i egzorcyzmujący kapłani uważali, że Anneliese Michel, 23-letnia studentka z Klingenbergu została opętana przez sześć demonicznych istot, które nie pozwalały jej na normalne funkcjonowanie. Po poddaniu jej 67 próbom egzorcyzmów, które odbywały się w ciągu 9 miesięcy, Michel zmarła z powodu wycieńczenia, 1 lipca 1976 r.

Dziewczyna zmuszała się do postu wierząc, że pozwoli jej to na wyrwanie się z rąk Szatana, jednak ostatecznie doprowadziło ją to do śmierci głodowej. Tuż przed zgonem ważyła zaledwie 30 kg. Jej rodzice, Anna i Josef oraz dwaj księża, zostali postawieni przed sądem za spowodowanie jej śmierci w czasie egzorcyzmów. Wszystkich oskarżono o dopuszczenie do śmierci głodowej i skazano na półroczną karę pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata.

Matka Anneliese, która w 2005 r. nadal mieszkała w domu, w którym zmarła jej córka, nigdy do końca nie otrząsnęła się ze wspomnień o tamtym przerażającym okresie. Jej mąż zmarł w 1999 r. a trzy inne córki wyprowadziły się. Anna Michel, mająca wówczas ponad 80 lat, musiała mierzyć się z ciężarem przeszłości w samotności. Z okna jej sypialni widać cmentarz, na którym pochowano Anneliese, która leży pod drewnianym krzyżem z napisem „Spoczywaj w pokoju”.

Dom jest dziś znacznie bardziej cichy. Właściwie wszystko w nim zamarło. Jej matka mówi, że nie chce oglądać filmu, który powstał na podstawie powieści o jej córce:

– Owszem, tęsknię za Anneliese. Była moją córką. Z domu widzę jej grób. Często chodzę tam, zanoszę kwiaty.

Pani Michel nie lubi mówić o śmierci Anneliese. Przez długi czas milczała na ten temat, jednak nadal nie żałuje swego postępowania. Ta głęboko wierząca kobieta nadal uważa, że egzorcyzm był potrzebny.

– Wiem, że zrobiliśmy dobrze, bo widziałam na jej dłoniach znamiona Chrystusa – mówi dobitnie. Miała stygmaty i był to znak od Boga, że powinniśmy przegnać demony. Anneliese umarła dla zbawienia innych dusz, w ofiarowaniu za ich grzechy. Była dobrą, kochającą i posłuszną dziewczyną. Ale kiedy została opętana działo się coś nienaturalnego, czego nie da się wyjaśnić.

Od samego początku życie Anneliese Michel toczyło się w cieniu strachu. Jej rodzina była bardzo religijna. Ojciec miał zamiar iść do seminarium, zaś trzy ciotki zostały zakonnicami. Ale rodzina Michel miała też swój sekret.

W 1948 r. matka Anneliese urodziła nieślubną córkę, Marthę, co obłożyło rodzinę tak złą sławą, że przystępując do ołtarza musiała ona wystąpić w czarnym welonie. Kiedy w 1952 r. na świat przyszła Anneliese, jej matka zdecydowała się zacząć odpokutowywać grzechy poprzez żarliwą wiarę. Martha zmarła w wieku 8 lat w wyniku komplikacji wynikających z usunięcia guza nerki. Anneliese, która była bardzo wrażliwym dzieckiem, musiała czuć silny nacisk ze strony matki na dokonywanie pokuty.

Dziewczyna coraz bardziej pogrążała się w świadomości bycia grzeszną i starała się co rusz temu zapobiegać. Podczas gdy większość dzieci w latach 60-tych zaczęła buntować się przeciw ograniczeniom narzucanym przez rodziców, Anneliese spała na gołej kamiennej podłodze, aby pokutować za grzechy narkomanów, którzy spali na betonie na miejscowej stacji kolejowej.

W 1968 r., kiedy miała 17 lat, zaczęła cierpieć na konwulsje. Choć początkowo zdiagnozowano u niej padaczkę typu petit-mal, jej stan psychiczny zaczął się pogarszać, kiedy w czasie modlitwy doznawała ona halucynacji z udziałem diabłów. Do 1973 r. pogrążyła się w ciężkiej depresji i miała próby samobójcze. Głosy w głowie mówiły jej, że jest potępiona. Choć poprosiła miejscowego księdza o egzorcyzm, dwukrotnie jej odmówił.

Anneliese stopniowo staczała się w otchłań choroby. Podczas ataków czuła przymus nieustannego klękania, a czyniąc to do 600 razy dziennie zrujnowała sobie stawy kolanowe. Dziewczyna wchodziła pod stół, a pewnego razu przez dwa dni warczała jak pies. Jadła pająki, węgiel i zdarzyło jej się odgryźć głowę martwemu ptakowi. Jedną z najbardziej drastycznych scen w jej przypadku było zlizywanie z podłogi kałuży moczu oraz krzyki, które godzinami dały się słyszeć z domu.

W 1975 r. na jej trzecią prośbę o dokonanie egzorcyzmu odpowiedział biskup Wurzburga.

– Nie żałuję tego. Nie było innego wyjścia – mówi dziś jej matka.

Ale nigdy się nie dowiemy, jak ta historia mogła się skończyć. Niedługo później Anneliese odmówiła leczenia w Klinice Psychiatrycznej w Wurzburgu. Stopniowo zaczęto rozpoznawać u niej objawy porównywalne ze schizofrenią.

Istniało przypuszczenie, że na Anneliese znaczny wpływ mógł mieć film pt. „Egzorcysta”, jednak niezależnie od tego, co leżało u podstaw jej przypadłości, egzorcyzm mógł sprawić, że dziewczyna zaczęła głęboko wierzyć w treść swoich halucynacji.

Egzorcyzmu na niej dokonali o. Arnold Rens oraz pastor Ernst Alt na podstawie „Rituale Romanum” z 1614 r. Przez 9 miesięcy praktykowano w jej domu 4-godzinne sesje przepędzania demonów, które odbywały się dwa razy w tygodniu. Duchownym udało się „zidentyfikować” imiona kilku nawiedzających Anneliese bytów. Byli to kolejno: Lucyfer, Judasz Iskariota, Kain i Adolf Hiter, który ponoć przemawiał przez nią z austriackim akcentem.

42-godzinny materiał z przeprowadzonych egzorcyzmów jest dla słuchającego prawdziwym szokiem. Nieludzkie dźwięki pomieszane z gardłowymi bulgotami, wykrzykiwane przekleństwa i dialogi między demonami prezentują prawdziwy horror. Egzorcyzmy miały również tak gwałtowny i brutalny charakter, że Anneliese przytrzymywano, a czasem nawet przywiązywano do stołka łańcuchem.

Wiosną 1976 r. Anneliese wycieńczona sesjami, zapadła na zapalenie płuc. Stopniowo tracąc siły, zmarła 1 lipca. Rodzice pochowali ją przy siostrze na obrzeżach cmentarza gdzie zwykle chowano samobójców lub bękartów. Nawet w momencie śmierci Anneliese wciąż czuła presję bycia potępioną, od której nie mogła się uwolnić.

Dziś mieszkańcy dwutysięcznego Klingenbergu nie chcą rozmawiać o Michel.

– Na miasto spadła hańba – mówi Christiana Metzler, która pracuje w lokalnym biurze turystycznym. Kiedy to się działo, byłam uczennicą. Wiele rzeczy wówczas ukrywano i ludzie nie chcieli o tym mówić, ale uważa się powszechnie, że to wina jej rodziców, którzy byli tak religijni, że nie dostrzegli, co dzieje się z ich dzieckiem. Niekiedy na miejsce przyjeżdżają katolickie pielgrzymki wierząc, że to pomoże im oczyścić dusze, ale nie ma ich wielu.

Kościół również nie był bez winy. W 1984 r. niemieccy biskupi złożyli w Rzymie petycję w sprawie unowocześnienia procedury egzorcyzmu w oparciu o tragedię Michel. Choć nie zaakceptowano ich propozycji, Watykan w 1999 r. dokonał rewizji egzorcyzmów, która była pierwszą od XVII w. zmianą wprowadzającą konieczność znajomości podstawowych procedur medycznych przez egzorcystę.

– Nie przeprowadzałbym egzorcyzmu na Anneliese Michel – przyznaje o. Dieter Feineis, proboszcz w kościele św. Pankracego w Klingenbergu. Jednak zarówno Anna Michel, jak i jej mąż byli zdania, że to, co robią jest słuszne. Według stanowiska Kościoła, ich córka mogła być nawiedzona, jednak w Niemczech nie odprawia się egzorcyzmów.

Inaczej jest np. we Włoszech. Zgodnie z Włoskim Stowarzyszeniem Psychiatrów i Psychologów, pomocy u egzorcyzmów szuka corocznie ok. pół miliona Włochów. Na świecie wciąż pojawiają się przypadki śmierci podczas odpędzania złych duchów. W 2005 r. podczas rytuału w rumuńskim Tanach, 23-letnia zakonnica uznawana za opętaną zmarła z wycieńczenia.

Czy śmierć Anneliese była dziełem szatana czy może błąd leży po stronie zbyt gorliwych egzorcystów? Pytanie to przez wieki nękało wiele osób i prowadziło na obrzeża nauki. Jednak dla Anny Michel nie ma żadnych wątpliwości:

– Modlę się każdego dnia i dziękuje Bogu, że mogła ona poświęcić swe młode życie za grzeszników, aby pokazać, jak powinniśmy się poświęcać woli Boga.

Oprócz tej wiary, Annie Michel nie pozostało już nic więcej…

Autor: Elizabeth Day
Źródło oryginalne: Telegraph.co.uk
Tłumaczenie i źródło polskie: Infra


TAGI: , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

9 komentarzy

  1. T_chasyd 02.07.2011 09:28

    Myślę że to co bierzemy za demony to duchy dostojników kościelnych, to by wyjaśniało ich złość gdy muszą słuchać rozkazów z ust zwykłego księdza

  2. Marek 02.07.2011 12:17

    Jestestwa nadnaturalne tj. metafizyczne są prawdą, która jeszcze czeka na swój głos na Zachodzie. Oczywiście nie jest obowiązkiem wierzyć w tego rodzaju prawdę. Rozumiem doskonale trudność przyjęcia za prawdę czegoś czego nie widać, nie słychać ani nie czuć… ale osobiście twierdzę, że to wina niedouczenia, brania omylnych teorii psychologów (zapominając o parapsychologach) za jedyna i niepodważalną prawdę, która jak na ironię nieraz była podważana i co? szydło wyszło z worka, a miało trzymać solidnie i być opisane w niemalże perfekcyjny sposób tworząc jakby dogmat nie do obalenia.

    Podobnie oberwało się w przeszłości fizykom, gdy Einstein podważył wiarygodność aksjomatów. Piję do tego, że oficjalna wiedza człowieka to mysz w porównaniu do słonia, którym jest Cała Prawda.

    Od zawsze istniały (i istnieją nadal) swego rodzaju stowarzyszenia, które nie podważały wiarygodności jestestw nadprzyrodzonych (przychylnych człowiekowi, czy też mu szkodliwych), weź sobie na przykład pierwszego prezydenta USA (według niektórych jasnowidza) Georgea Washington’a – masona. Czy zaprzeczyłby on istnieniu duchów? być może publicznie, ale prywatnie? wątpię.

    W końcu nasz rodak: Adam Mickiewicz, czyżby także jasnowidz? 😉
    1. “Tam sięgaj, gdzie wzrok nie sięga; Łam, czego rozum nie złamie”
    2. “Czucie i wiara silniej mówi do mnie, niż mędrca szkiełko i oko”

  3. T_chasyd 02.07.2011 12:56

    Słowa Adama Mickiewicza były każdorazowo podyktowane:
    1. Epoką w której tworzył
    2. Składnią wiersza
    George Washington – jeśli Stany Zjednoczone gloryfikują go jako jednego z największych ludzi w ich krótkiej historii to nie daje to w żadnym wypadku podstaw, aby uznać że był bardziej nieomylny w kwestiach “metafizycznych” niż pierwsza z brzegu babcinka z Koziej Wólki. To samo dotyczy zresztą Adama Mickiewicza.
    Wreszcie – istnienie rzeczy niewytłumaczalnych, które zawsze były i zawsze będą, w żaden sposób nie sankcjonuje w żaden sposób działalności Kościoła Katolickiego jako instytucji (nie mylić z wiernymi) dla którego podstawą zawsze było kłamstwo i nie zawsze godziwie uprawiana polityka. Einstein to co innego, to był naukowiec, a w nauce można podważać dogmaty. W kwesti wiary nie ma żadnego progresu i nigdy nie będzie co widać na przykładzie wierzeń różnych kultur, można tworzyć dogmaty ale są one oderwane od rzeczywistości i służą zwykle całkowitemu podporządkowaniu ludzi

  4. Marek 02.07.2011 13:21

    @T_chasyd “dla którego podstawą zawsze było kłamstwo” – To niewłaściwa wypowiedź kogoś, kto jest anty-kościelny, tym samym anty-chrystusowy.

    “I On jest Głową Ciała – Kościoła.” – Słowa Piotra z Tarsu o Jezusie Chrystusie, które znaleść można w liście do kolosan 1, 18.
    Teraz, dlaczego anty-chrystusowy? Słowo anty, ang. anti pochodzi z języka greckiego od słowa ἀντι i oznacza: „przeciw”, no i? no i Ty jesteś przeciw, bo Jezus Chrystus jestm TYM, który w tradycji Chrześcijańskiej jest ZAŁOŻYCIELEM kościoła. Piszesz: “zawsze było kłamstwo”, tym samym ukazujesz swój niesmak względem kościoła i Namiestników Chrystusa na Ziemi (mam na myśli księży, biskupów, mnichów, może nawet dzisijeszy Benedykt XVI ci niepasuje), dalej.. twierdzisz, że Paweł z Tarsu, Piotr Apostoł, Jezus Chrystus i ci, którzy ich zastępują w każdym stuleciu (aż po dziś dzień) są kłamcami. Wiedz, że To Twoje stwierdzenie dotyczy również Jana Pawła II, dla którego -według ciebie- “podstawą zawsze było kłamstwo” jakoż był przecież Słowiańskim Następcą Piotra XX wieku kościoła katolickiego, tego kościoła, którego uważasz za zawsze kłamliwy. Człowieku… Tyle ode mnie.

  5. Marek 02.07.2011 13:51

    Poprawka: Słowa Pawła* z Tarsu, przepraszam bardzo.

  6. Staszek 02.07.2011 15:56

    Artykuł bardzo powierzchowny.Faszerowanie końskimi dawkami leków przez psychiatrów spowodowało zatrucie organizmu i w efekcie zgon ,tak że Anneliese miała opiekę tzw.światłych lekarzy. Proces kapłanów i rodziców miał dowieść nieistnienia szatana,wszak to był 20 wiek. Proponuję opracowanie:Kaspar Bullinger ;Życie i śmierć Anneliese Michel oraz zdemaskowanie parodji procesu przez Ericha Grodztmana.

  7. wjmm 02.07.2011 16:21

    Dokładnie- artykuł pominął wiele istotnych faktów, sprawa Michel była o wiele bardziej skomplikowana. Cóż, nie przeczę, że to mogła być tylko choroba, ale uważam, że lekarze też powinni mieć więcej respektu do tego typu zjawisk- na świecie mogą dziać się rzeczy, których nigdy nie wyjaśnimy racjonalnie.

  8. radzio 03.07.2011 13:55

    Wiara = patologia.
    Każda wiara.

  9. obserwatorek 04.07.2011 00:27

    radzio,
    myślę, że religia to patologia. Wiara może być czymś bardzo pozytywnym w zależności do czego się odnosi. A religia i wiara to dwie różne rzeczy.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.