Śmieciowe pogotowie

Opublikowano: 24.09.2014 | Kategorie: Gospodarka, Wiadomości z kraju, Zdrowie

Liczba wyświetleń: 622

Ratownicy medyczni, zmuszani do pracy na kontraktach, czyli w charakterze jednoosobowych firm świadczących usługi pogotowiu, skarżą się na brak elementarnej stabilizacji zawodowej.

„Gazeta Wyborcza” podaje przykład Ewy, które pracuje w Wojewódzkim Pogotowiu Ratunkowym w Katowicach. Obawia się, że gdyby zaszła w ciążę, musiałaby zrezygnować z dyżurów, a ponieważ pracuje na kontrakcie, w ogóle straciłaby jakiekolwiek dochody – zostałby jej tylko niewielki zasiłek z ZUS. Nikt nie wie, ile jest w Polsce ratowników medycznych, ale wiadomo, że jest ich na tyle dużo, że kiedy komuś nie podoba się dyżurować za 11 zł na godzinę, to szefowie straszą go, że są chętni na jego miejsce gotowi robić to za 8 zł – przekonuje gazeta.

Szefowie WPR w Katowicach też używają takich argumentów, jednak w porównaniu z innymi stacjami płacą całkiem dobrze: 24 zł za godzinę. Jednocześnie są to gorsze warunki niż w przypadku umowy o pracę. – „Na etacie miałam 13, 14 dyżurów w miesiącu i zarabiałam od 2 do 2,5 tys. zł miesięcznie. Teraz sama muszę płacić ZUS, ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej i podatek. Żeby zarobić tyle co przedtem, muszę więc brać co najmniej 19, 20 dyżurów w miesiącu” – mówi Ewa.

„Lekarze na kontraktach zarabiają spore pieniądze, coś odłożą na czarną godzinę. My nie mamy z czego odłożyć. Jeśli się rozchoruję, to rodzina zostanie bez środków do życia. Zresztą, jak człowiekowi dadzą tylko pięć dyżurów w miesiącu, wychodzi na to samo. Co wtedy robić? Dać dzieciom jeść czy opłacić ZUS?” – narzeka Józef, który żałuje, że został ratownikiem. Wyjaśnia, że szpitale, które zatrudniają pielęgniarki na kontraktach, gwarantują im w umowach minimalną liczbę dyżurów w miesiącu, np. 15. Zatrudnieni na kontraktach w WPR nie mają takiej gwarancji, dlatego jeśli ktoś np. podpadnie szefom, to może nie dostać ani jednego dyżuru w miesiącu. Jednocześnie ratowników wiąże zapisany w kontrakcie zakaz pracy dla konkurencji. „Kontrakt jest skonstruowany jak pułapka. Nie mogę go nawet nikomu pokazać, bo znajduje się w nim zapis, że jest tajny” – mówi Józef.

W tej chwili z prawie 700 ratowników zatrudnionych w WPR na kontraktach jest już 40 proc. „Tak niestety dzieje się wszędzie w Polsce. Oszczędza się na ratownikach, bo jest ich dużo” – przyznaje Jarosław Gucwa, ekspert w dziedzinie ratownictwa medycznego. Tymczasem stacje pogotowia wcale nie muszą ciąć kosztów, gdyż są finansowane bezpośrednio z budżetu, i to naprawdę nieźle. Przykładowo, za utrzymanie w gotowości do wyjazdów karetki podstawowej (bez lekarza, tylko dwóch ratowników) dostają ponad 3 tys. zł na dobę. Dyrektorzy mówią wprost, że nie muszą oszczędzać, ale robią to, bo dzięki temu zwiększają zysk swoich placówek. Urzędy marszałkowskie chwalą szefów takich jednostek, a zgłaszane im wątpliwości w sprawie formy zatrudnienia nie robią na nich wrażenia. Ratownicy nie poskarżą się inspekcji pracy, bo nie może ona kontrolować kontraktów.

„Taki wyzysk w ochronie zdrowia nie da się niczym usprawiedliwić” – komentuje etyk prof. Zbigniew Szawarski. Zdaniem prof. Wiesławy Kozek, która bada zatrudnienie w ochronie zdrowia, odpowiedzialni za sytuację są ministrowie i władze samorządowe. „W grę rynkową wrzucono zawody, od których zależy nasz los: zdrowie i życie. Ratownicy medyczni, tak jak lekarze i pielęgniarki, powinni mieć poczucie stabilizacji w pracy. Nie mają go. Zatrudnieni na kontraktach nie mogą nawet zastrajkować” – mówi prof. Kozek.

Źródło: Nowy Obywatel


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. kozik 24.09.2014 11:50

    Na kupno nowego SUVa dla dyrektora musi złożyć się wielu takich MiŚ-ów, ale cóż zrobić, jeśli wygodne samochody kosztują tak dużo. Niech wiedzą nędzne chamy, gdzie ich miejsce!

    Przykład idzie z góry drodzy Państwo i albo polskich szoł-posłów przystrzyżemy tak, jak np. zrobiło to społeczeństwo w Szwajcarii, albo zdechniemy myjąc d… naszym sąsiadom z zachodu.

  2. matimozg 26.09.2014 08:12

    Oczywisty skandal ja nie sadzilem ze w takim waznym zawodzie pracuje sie w takich warunkach. Kolego z komentarza z gory najpierw ludzie musza sie obudzc i wylaczyc tv, bo jak narazie to stado baranow ktore jest kierowane przez mass media. Swiadomych ludzi jest maly procent. Sorki za pisownie, ale klepie z telefonu. Pomysl na zalatanie dziury budrzetowej. Zamkniecie bandytow typu tusk kaczynski, a pozniej mozliwosc odwiedzenia ich w zakladzie oczywiscie za odpowiednia oplata, mozna by bylo powiedziec co sie o nixh mysli, opluc , sprzedac liscia. Ogromny budrzet marnotrawiony, kiedy przy obnizce podatkow mozna by bylo zbudowac potezne panstwo. Ja czekam jeszcze 3 lata, jak sytuacja sie nie zmieni to wybiore jakis inny narod ktory nie daje sie dymac.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.