Smarowanie lancetu

Opublikowano: 06.09.2009 | Kategorie: Prawo, Zdrowie

Liczba wyświetleń: 585

Koperty należy dawać elegancko i przyjmować z klasą.

Jest kolejny wyrok w sprawie doc. Tomasza Hirnlego, kardiochirurga z Białegostoku oskarżonego o przyjęcie 5 tys. zł łapówki. Pół roku temu sędzia Marcin Kęska uznał, że lekarz dał się skorumpować. Skazał go na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata, zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych w służbie zdrowia i wyraził zgodę na publikację danych osobowych. Przesłanie wyroku było czytelne: korupcja w polskiej służbie zdrowia to problem społeczny. Nie wolno brać, zwłaszcza jeśli chodzi o czyjeś życie.

Hirnle odwołał się od wyroku. Rozstrzygający w drugiej instancji sędzia Mariusz Kurowski zgodził się, że czyn miał miejsce, ale warunkowo umorzył sprawę. Lekarz ma zapłacić 10 tys. zł na dom dziecka, 100 zł dla skarbu państwa i pokryć koszty sądowe. Zachował status niekaranego, zatem w robocie włos mu z głowy nie spadnie.

Do wpadki doszło w czerwcu 2005 r. Szef kliniki kardiochirurgii Szpitala Klinicznego w Białymstoku w swoim gabinecie przyjął od córki przygotowywanego do operacji pacjenta kopertę z łapówką. 5 tys. zł pochodziło od policji, zajście nagrano. Między ordynatorem i gościem odbył się taki oto dialog:

Ona, czyli córka: – Ja bym może…

On, czyli lekarz: – Jezu kochany, naprawdę nie potrzeba, nie potrafię obiecać, że będzie lepszy wynik operacji. Ja na to nie mam wpływu, zrobimy to tak czy siak, no i zobaczymy, jak to będzie, oby było dobrze, Jezus Maria, nie.

Ona: – Dziękuję serdecznie i naprawdę ufam, i mam nadzieję, że będzie dobrze.

Ona wychodzi z gabinetu, kopertę zostawia na biurku. Policja znajduje ją w szufladzie biurka Hirnlego.

Policji pomagał podwładny ordynatora dr Wojciech Serwatka. On znalazł chorego, który zechciał wziąć udział w prowokacji. Bo podstawiony chory musiał rzeczywiście potrzebować kardiochirurga i operowania. Krakowska prokuratura oskarżyła Serwatkę i pomagające mu osoby o łamanie prawa, ale to historia na całkiem inną opowieść. W tej istotne jest to, że podstępnie prowokowany Hirnle mógł wygonić wziątkodawczynię, wezwać policję, a jeśli zagapił się – oddać kopertę swojej sekretarce, żeby zrobiła z nią, co należy. Ale tego nie zrobił.

Oto argumenty sędziego Kurowskiego w jego ocenie zmniejszające winę łapownika.

Tomasz Hirnle nie domagał się pieniędzy za przeprowadzenie operacji przed ustaleniem terminu zabiegu. Co więcej, kiedy Joanna S. wyciągnęła kopertę, protestował. Jednoznacznie stwierdził, że koperta nie jest potrzebna, że nie wpłynie na jego postępowanie. Nie wiedział też, ile pieniędzy jest w kopercie. Wywód sędziego wskazuje, że kompletnie nie zna polskich realiów.

Czy dawaliście kiedyś, szanowni Czytelnicy, łapówkę luminarzowi choćby najbardziej lokalnej medycyny? Bo ja dawałam i moi znajomi dawali. Nikomu nie zdarzyło się, żeby medyk oświadczył: Jestem łapówkarzem. Biorę tyle i tyle. Co, tylko 5 tysięcy?! Takim gównem nie będę sobie rąk plamić. Jak nie dostanę dyszki, termin zabiegu nie zostanie wyznaczony. Albo wyznaczę go i w trakcie operacji zabiję pacjenta.

Procedura jest zawsze ta sama. Trzeba dowiedzieć się od innych pacjentów, jaka jest stawka i przy jakimś sam na sam podsunąć kopertę. Powiedzieć, że to za serce i troskę, które lekarz do tej pory okazał. Że w zamian niczego nie oczekujemy. Wiemy, że nasz rozmówca to medyk z powołania, identycznie traktujący wszystkich podopiecznych. I nie da gwarancji nawet za potrójną stawkę, bo nie zechce zobowiązań na wypadek, gdyby poszło nie tak.

Rozmowy, które się przy tej okazji odbywają, łudząco przypominają nagraną przez policję gadkę doc. Hirnlego z panią Joanną, czyż nie? Rzecz bowiem w tym, że lekarz, gdy bierze pieniądze, musi mieć szansę zachowania godności, zrobić na pacjencie dobre wrażenie i ładnie wypaść w swoich własnych oczach.

Sędzia Kurowski uznał wziątkobranie dokonane przez doc. Hirnlego za zdarzenie „mniejszej wagi” i nieszkodliwe społecznie. Rozumiałabym tę argumentację jedynie pod warunkiem, że Hirnle byłby doktorem od uzdrowisk, któremu pacjent zapłacił, bo woli odpoczywać w Polanicy, a nie w Ustce.

Autor: Bożena Dunat
Źródło: Nie


Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.