Skrócony rejestr błędów

Opublikowano: 20.09.2012 | Kategorie: Gospodarka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 514

Główne błędy ustawowej procedury ustalania minimalnego wynagrodzenia.

Nie jest moim zamiarem powiększanie grona malkontentów, wyrażających swoje niezadowolenie z tego, że płaca minimalna w naszym kraju jest za niska. Ten fakt jest powszechnie znany… nie wymaga więc nieustannego „biadolenia”. Staram się jedynie dotrzeć do istotnych przyczyn takiego stanu rzeczy. Zwykle wymienia się sytuację ekonomiczną: a to np. że Polska jest ubogim krajem i nie stać nas na płace godziwe, albo że pracodawcy zbankrutują, jeśli będą zmuszeni podnieść najniższe wynagrodzenia, albo wreszcie że „produkt krajowy brutto” rośnie zbyt wolno, itd.

Wszystkie te argumenty nie mogą usprawiedliwić błędu, który polega na tym, że poziom najniższej płacy ustalany jest bez respektowania obiektywnych, ustalonych przez naukę, uwarunkowań (normy) i realnych faktów (ceny), które generują konkretne, obliczalne koszty. Żadne okoliczności nie upoważniają do ignorowania realnych, niezbędnych nakładów, jakie musi ponieść pracownik, aby utrzymanie siebie i swoją rodzinę…

Przede wszystkim więc zwracam uwagę, że obowiązująca (ustawowa) procedura przygotowania decyzji o poziomie płacy minimalnej jest obarczona błędami metodologicznymi, które nawet w czasie, kiedy gospodarka będzie w nienagannej kondycji, będą umożliwiały określanie poziomu najniższych płac w zupełnym oderwaniu od rzeczywistości i w efekcie sytuacja polskich rodzin pracowniczych będzie nieustającym problemem.

W Ustawie o minimalnym wynagrodzeniu za pracę [1] w ogóle nie wspomina się o kosztach utrzymania rodziny, znanych pod postacią minimum socjalnego, czy choćby minimum egzystencji – pomimo, iż wartości tych parametrów szacowane są od lat przez PAŃSTWOWY Instytut [2]. Wyniki uzyskiwane przez pracowników tego Instytutu traktowane są jako ciekawostki naukowe o „walorach poznawczych”, a nie „decyzyjnych”. Takie stanowisko zajął Sejm V kadencji, oceniając funkcjonowanie wspomnianej ustawy [3]. Dowodzi ono wyjątkowej arogancji nie tylko władz ówczesnych, ale i następnej rzeszy „trzymających oficjalną władzę” osób, posiadających tzw. inicjatywę legislacyjną, czyli prawo zgłaszania wniosków o nowelizację ustaw.

Nie należy wynagrodzenia minimalnego traktować jak jałmużnę, którą przekazuje się żebrakowi według własnego „widzi mi się”. Wynagrodzenie za pracę jest legalnym sposobem pozyskiwania środków na pokrycie co najmniej tych kosztów utrzymania, których rodzina nie może odłożyć w czasie. Pracownik istotną część swojego życia poświęca na tworzenie realnego majątku i w zamian ma prawo oczekiwać poszanowania zarówno jego elementarnych potrzeb, jak i jego obowiązków wobec rodziny.

Tak więc ani analiza wskaźników makroekonomicznych, ani „konsultacje społeczne” nie zastąpią prostych działań arytmetycznych, które pozwalają precyzyjnie określić, ile pracownik powinien otrzymać za swoją pracę, aby on i jego rodzina mogli normalnie funkcjonować. Obowiązujące procedury nie zastąpią elementarnej matematyki. Np. w Komisji Trójstronnej dopuszcza się akceptowanie proponowanego przez Rząd poziomu minimalnego wynagrodzenia… metodą głosowania. To jest tak, jakby ktoś metodą głosowania chciał decydować o tym, że człowiek, aby żyć musi się odpowiednio odżywiać… albo, że 2 x 2 = 4! Zarówno głosowanie, jak i każda inna procedura demokratyczna (ugoda, porozumienie, umowa), nie mogą być wykorzystywane do przesądzania o warunkach koniecznych!!! Rozstrzyganie takich zagadnień metodą głosowania jest parodią demokracji i nadaje się raczej do programu kabaretowego, a nie do zadań instytucji, której powierzono wydawanie opinii o sprawach kluczowych dla polskich rodzin.

Podobny „walor” metodologiczny ma procedura decydowania o poziomie minimalnego wynagrodzenia przez porównanie z określoną (w wyniku badań budżetów rodzinnych) częścią płacy średniej. Jest to przykład wykorzystania analogii, a więc rozumowania nie dającego gwarancji na podejmowanie trafnych decyzji. Stwierdzenie faktu, że w badanej grupie rodzin na pokrycie bieżących wydatków przeznaczało się określoną część wynagrodzenia nie upoważnia do uogólnienia, czyli do stwierdzenia, że w każdej innej grupie rodzin ta proporcja będzie identyczna.

Struktura wydatków (czyli jakie części środków wydajemy na żywność, czynsz, ubranie, itd.) zależy od tego, czym dysponujemy. Jeżeli mamy do dyspozycji tyle, że wystarcza na wszystko, co niezbędne i jeszcze pozostają oszczędności, to struktura wydatków będzie zupełnie odmienna od tej, którą spotykamy w rodzinach ubogich. Niedostatek środków powoduje, że głównie dbamy o to, aby przeżyć. Nikt nie myśli o innych zakupach, jeśli nie starcza na chleb.

Dlatego też fatalnym skutkiem może się zakończyć forsowany ostatnio przez związki zawodowe postulat (oparty na wynikach badań budżetów rodzinnych w krajach Starej Unii), aby minimalne wynagrodzenie za pracę ustalane było na poziomie 50% płacy średniej [4]. Oczywisty jest fakt, że 50% średniej płacy np. w Niemczech, to nie to samo, co 50% średniej płacy w Polsce. Nie tylko nominalnie, ale i strukturalnie. Inna jest struktura wydatków w państwach o wysokim standardzie życia, a zupełnie inna w państwach, gdzie gospodarka zrujnowana wojną była przez 44 lata „królikiem doświadczalnym” ekonomii politycznej socjalizmu, gdzie dbano tylko o to, aby tempo wzrostu płac nie było rażąco niższe od tempa wzrostu cen (zresztą taka reguła obowiązuje nadal! [5]).

Struktura przeciętnego wynagrodzenia w krajach zamożnych, gdzie na wydatki bieżące wystarczało 50%, czy 60% wszystkich środków, jakimi dysponowały rodziny badane (a reszta środków była odkładana „na czarną godzinę”), nie upoważnia do przenoszenia tej proporcji do Polski, gdzie wynagrodzenie przeciętne kształtuje się poniżej kosztów utrzymania na poziomie minimum socjalnego, a rodziny pracownicze zamiast oszczędności mają długi… przekraczające ostatnio 530 miliardów złotych! [6].

Aktualnie w naszym kraju nawet cała płaca średnia netto nie wystarcza na utrzymanie czteroosobowej [7] rodziny pracowniczej. Oto fakty. Weźmy rok 2011. Minimum socjalne (obliczone przez IPiSS) wynosiło 3221,50 złotych netto. Natomiast przeciętne wynagrodzenie w gospodarce narodowej w 2011 roku osiągnęło poziom 3399,52 zł brutto, czyli „na rękę” pracownik otrzymywał 2435,40 zł, a więc o 786,10 zł mniej od kosztów utrzymania rodziny na poziomie minimum socjalnego [8].

Określanie poziomu minimalnego wynagrodzenia za pracę w jakiejkolwiek relacji do płacy średniej nie ma w Polsce żadnego uzasadnienia. Dlatego ustawa o minimalnym wynagrodzeniu za pracę powinna być znowelizowana w taki sposób, aby poziom najniższej płacy był w pierwszym etapie co najmniej równy kosztom utrzymania rodziny pracowniczej.

Trudno oczekiwać natychmiastowych zmian w tej dziedzinie. Jednak nie można unikać jednoznacznej deklaracji, iż konieczne są korekty obowiązującej w tej dziedzinie procedury. Strategicznym celem polskiej polityki płac powinno być doprowadzenie w krótkiej perspektywie do sytuacji, w której najniższe wynagrodzenie będzie wielokrotnością kosztów utrzymania. Tego nie da się osiągnąć bez zmiany sposobu określania poziomu minimalnego wynagrodzenia za pracę. Dopiero wtedy polskie rodziny stworzą niezbędny dla normalnego funkcjonowania gospodarki, nieustannie rosnący popyt na towary i usługi, a nadwyżkę środków zaczną wreszcie lokować na kontach oszczędnościowych, zapewniając sobie i następnym pokoleniom bezpieczną przyszłość. Pracodawcy natomiast będą dodatkowo zdopingowani do modernizacji swoich firm, aby konkurencyjność oferowanych towarów i usług nie była oparta na fatalnym poziomie płac. Wskazany byłyby powrót do dawnych praktyk „rasowych” kapitalistów, którzy byli dumni z zamożności swoich pracowników, zapewniając im nie tylko godziwe zarobki, ale i np. mieszkania…

Autor: Henryk Lewandowski
Źródło: Lewica

PRZYPISY

[1] Dziennik Ustaw nr 200 z 2002 roku, poz. 1679 (ze zmianami).

[2] Instytut Pracy i Spraw Socjalnych (www.ipiss.com.pl).

[3] Zob. Druk sejmowy nr 1064 V kadencji Sejmu:
www.skpnszz.org/downloads/2007r/inne/przepisy/pracy i ue/placa minimalna.pdf.

[4] Takie są zalecenia Międzynarodowej Organizacji Pracy, a Rada Europu (wykorzystując badania budżetów rodzinnych przeprowadzonych we Francji) zaleca nawet poziom równy 68% wynagrodzenia przeciętnego w danym kraju.

[5] … co potwierdzone zostało w piśmie Departamentu Prawa Pracy w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej z dnia 11 marca 2008 roku (nie publikowanym, ale dostępnym dla zainteresowanych).

[6] W lutym br. Komisja Nadzoru Finansowego donosiła, że na koniec 2011 r. zobowiązania gospodarstw domowych wobec banków działających w Polsce były równe 530 miliardów złotych, z czego 130 mld przypadało na kredyty konsumpcyjne, czyli przeznaczone na pokrywanie kosztów utrzymania polskich rodzin.

[7] Zgodnie z postulatem obowiązującym w UE, obliczenia takie wykonuje się dla rodziny czteroosobowej o strukturze M + K + 2D (w wieku szkolnym).

[8] Jeszcze większe dysproporcje ujawniane są, kiedy koszty utrzymania oblicza się proponowaną przeze mnie uproszczoną metodą „trzech standardów” (zob. henryk-lewandowski.blog.onet.pl).


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

11 komentarzy

  1. Tomaszek 20.09.2012 11:13

    no comment
    Zwłaszcza porównanie średniej krajowej i minimum socjalnego.
    Teraz wiadomo kto finansował “zieloną wyspę” Tuska

  2. CD 20.09.2012 15:54

    No tak – wystarczy wyliczyć ile powinna wynosić płaca minimalna, pstryknąć palcem i już zlikwiduje się ubóstwo :D.

  3. CD 20.09.2012 15:55

    A już tak na poważnie – największym błędem w ustalaniu płacy minimalnej jest fakt, że w ogóle jest ustalana.

  4. _SL_ 20.09.2012 20:44

    Co se zalujecie, 10000 pln/mc dajcie i bedzie raj na ziemi.

  5. edek 20.09.2012 20:49

    Płaca minimalna, choć niska, ratuje miliony Polaków przed nędzą i głodem. Tylko tyle i aż tyle.

  6. kozik 21.09.2012 08:12

    @edek
    Płaca minimalna, choć niska, ratuje miliony Polaków przed podjęciem legalnej pracy i jest jednym z powodów oficjalnego bezrobocia. Każdy kij ma dwa końce.

  7. lboo 21.09.2012 09:01

    Za czasów niewolnictwa, właściciel niewolnika musiał mu zapewnić jedzenie i dach nad głową, teraz jak widać mamy wyższe standardy.

  8. edek 21.09.2012 11:33

    Dlaczego piewcy liberalni lekarstwo na duże bezrobocie widzą zawsze w wyzysku pracowników a nie w rozwoju gospodarki? Rozwoju przemysłu choćby? W Polsce przez ostatnie 23 lata niszczono to co pozostało po poprzednich pokoleniach. Co nie zniszczono to zostało sprzedane obcemu kapitałowi. Polski zaś kapitał ma mentalność XIX-wiecznych wyzyskiwaczy. Biznes nie jest jakimś cudownym cielcem któremu całe społeczeństwo ma składać daniny. Biznes istnieje dzięki reszcie społeczeństwa. I to społeczeństwo i jego interes jest nadrzędny. A wszystkim cwaniakom krytykującym płacę minimalną radzę spróbować przeżyć miesiąc za pensję minimalną. Dlaczego liberały podobno walczący o rozwój małych firm ostro krytykują np. ograniczenia dla wielkiego biznesu, bezpardonowo niszczącego właśnie mniejsze firmy? Dlaczego wyśmiewają się z haseł świadomego konsumpcjonizmu, np. o wspieraniu i kupowaniu produktów rodzimych firm, w naszym przypadku polskich? Dlatego że tak naprawdę liberalizm i libertynizm ma za zadanie wspierać wielki biznes i przejęcie własności całego świata przez garstkę finansjery. Sami tego nie wiedzą, ale są narzędziem ideologicznym NWO. Jeszcze jedno. Argumenty w stylu: “mniejsze płace spowodują mniejsze koszty” włóżcie na półeczkę obok kopciuszka i innych, zresztą mądrzejszych bajek.

  9. Fuxygen 21.09.2012 18:21

    Edek, z konfliktu pomiędzy liberalizmem a socjalizmem nie ma prostego wyjścia, oba systemy mają swoje wady i zalety, mniej więcej po równo.

    Moim zdaniem mniej ważny jest system a ważniejsi ludzie jacy się w nim poruszają. Dlatego powinno się inwestować w edukację, także etyczną. Jakby ludzie byli dobrzy, to nie byłoby ‘kapitalistycznego wyzysku’ 😉

  10. lboo 22.09.2012 09:09

    Na świecie są dobrzy ludzie, ale to nie oni obecnie mają władzę. Obecny system promuje tych złych zamiast dobrych. Wystarczy spojrzeć na naszych polityków.
    Po drugie w znacznej części to system kształtuje ludzi. Porownaj sobie czego się uczylo w szkole za komuny a czego się uczy teraz. Albo co bylo za komuny w telewizji z tym co jest teraz.
    Dlatego moim zdaniem system ma duże znaczenie jeśli chodzi o relacje międzyludzkie. A zarówno poprzedni system jak i obecny są destrukcyjne.

  11. edek 22.09.2012 11:02

    Macie rację. Liberałowie po prostu negują osiągnięcia demokracji i kapitalizmu w ujęciu powiedzmy pro społecznym (keynesizmu?). Demokracja nie jest systemem stabilnym. Wymaga aktywnego udziału społeczeństwa. I kontroli tego społeczeństwa nad innymi procesami zachodzącymi np. w gospodarce, finansach, nauce it.d. Doktryna liberalna pozbawia/pozbawiła społeczeństwa kontroli nad wszelkimi procesami. Kapitał stał się nadrzędny nad interesami poszczególnych społeczeństw, narodów. Zyski zostają transferowane od społeczeństw do właścicieli globalnych. Brakuje na wszystko, dodatkowo politycy w słabnących strukturach państwowych są coraz bardziej podatni na propagandę, a przede wszystkim korupcję. Media wszelkiego rodzaju nie przestały edukować. Po zagarnięciu ich przez biznes edukują ludzi nie na członków wspólnoty, społeczeństwa, ale na bezmyślnych konsumentów nieświadomych zachodzących przemian i czekającej ich przyszłości. Koło się zamyka. Nie wymyślono na razie lepszego systemu od demokracji. Jednak wymaga ona ciągłej troski o jej funkcjonowanie. Dowiodła tego już nieraz historia. Ideologia liberalna niszczy demokrację i to w tak perfidny sposób, że większość ludzi nie jest tego nawet świadomych. Ideologia wolnego rynku bez żadnej kontroli natomiast wymusza wyścig szczurów i równanie w dół kosztów pracy. Wygrywają najbardziej bezwzględni i zachłanni. To jest logiczna konsekwencja tej ideologii. Etyka na niewiele tu się zda.
    Tylko świadome i mądre (mądrość nie jest synonimem wiedzy) społeczeństwo może utrzymać demokrację i w okresie długofalowym rozwijać się.
    Jest taki stary kawałek KSU
    “W tym miejscu – był nasz świat
    Punkt zero – W drodze do gwiazd
    Zbiorowy grób – Pamiątką jest
    Po dużych dzieciach – Lubiących śmierć”
    Ideologia liberalna niweczy naszą przyszłość.
    Może to mocne słowa, ale tak niestety się dzieje.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.