Skandale finansowe rzucają cień na kanclerza Niemiec
Hamburska parlamentarna komisja śledcza kontynuuje dochodzenie w sprawie roli, jaką odegrał kanclerz Olaf Scholz w transakcjach „Cum-Ex” Warburg Banku. W sierpniu Scholz będzie musiał ponownie stanąć przed komisją. Dotychczasowe wypowiedzi kanclerza wywołały pewną konsternację.
Tłem sprawy są spotkania ówczesnego burmistrza Scholza z udziałowcami banku, Christianem Oleariusem i Maxem Warburgiem, które odbyły się w latach 2016 i 2017. W tym czasie Olearius był już objęty śledztwem w związku z podejrzeniem o poważne uchylanie się od płacenia podatków. Po pierwszych spotkaniach, w roku 2016, kiedy nastąpiło przedawnienie, urząd skarbowy zajmujący się dużymi firmami wstępnie umorzył zaległe podatki w wysokości 47 mln euro. O kolejne 43 mln euro upomniano się dopiero w roku 2017, po interwencji Federalnego Ministerstwa Finansów.
Przechodzimy do sprawy Wirecard. Firma zajmująca się płatnościami elektronicznymi została przyłapana na gorącym uczynku w roku 2020, kiedy odkryto, że 1,9 mld euro, oficjalnie przechowywanych w zagranicznych funduszach powierniczych, nie istnieje. Przez lata, konta były fałszowane i pojawił się podejrzany przepływ pieniędzy do Afryki. Jej prezes, Markus Braun, przebywa obecnie w więzieniu. Niemiecki regulator giełdowy, BaFin, zamiast prowadzić dochodzenie po publikacji śledztwa przez Financial Times, postanowił w roku 2019 zakazać krótkiej sprzedaży akcji Wirecard. Do czasu aresztowań władze finansowe w Berlinie udawały, że niczego nie widzą. Na ich czele, jako minister finansów, stał właśnie Scholz.
Kiedy prokuratorzy wysłali swoich ludzi do siedziby ministerstwa, aby sprawdzić, czy jednostka wywiadu finansowego była naciskana, aby ignorowa kwestię, Scholz potępił nalot, twierdząc, że śledczy mogli wygodnie otrzymać informacje za pośrednictwem poczty elektronicznej.
Na podstawie: Investireoggi.it, RND.de, en.Wikipedia.org [1] [2]
Źródło zagraniczne: Nogeoingegneria.com
Źródło polskie: BabylonianEmpire.wordpress.com