Liczba wyświetleń: 1398
Europejska energetyka atomowa musi poważnie podnieść standardy bezpieczeństwa. W wielu krajach są one nieadekwatne do współczesnych wymagań Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej. To najważniejsze wnioski raportu głównego resortu energetycznego Unii Europejskiej. 3 października zapoznał z nim swoich kolegów komisarz Unii Europejskiej do spraw energetyki Gunther Oettinger.
Dla dziennikarzy raport na razie jest niedostępny. Oficjalnie zostanie on ogłoszony dopiero 18 października na tradycyjnym jesiennym spotkaniu liderów Unii Europejskiej. Ale pewne informacje już przedostały się do prasy.
Jeśli wierzyć francuskiej “Le Figaro”, głównym maruderem jest Francja. Z atomu w tym kraju otrzymuje się około 80 procent całej energii elektrycznej. Takich ilości nie ma nawet w USA. Przy tym inspektorzy Unii Europejskiej wyjaśnili, że ani jedna z 58 francuskich elektrowni nie odpowiada ustalonym przez Agencję Energetyki Atomowej międzynarodowym standardom bezpieczeństwa. W 19 elektrowniach atomowych nie ma czujników sejsmicznych. Sprzęt ratunkowy i ochronny przechowywany jest nieprawidłowo. Według danych przedstawionych w raporcie, w dziedzinie zapewniania bezpieczeństwa elektrowni Francja znacznie odstaje od Niemiec, Wielkiej Brytanii i Szwecji. Niektórzy rosyjscy eksperci mają wątpliwości, czy rzeczywiście sytuacja we Francji wygląda aż tak źle. Chodzi bardziej o drobne naruszenia, uważa wiceprezydent Atomowego Towarzystwa Rosji Andriej Gagarinski: “To niemożliwe, żeby wszystkie 58 elektrownie we Francji nie przeszły stres-testów. To pewnie niezbyt dokładne wybranie fragmentu z obszernego tekstu. To niemożliwe, żeby wszystkie reaktory były w takim samym stanie. Te, które wybudowano 40 lat temu, i te, które wybudowano 5 lat temu. Poddałbym w wątpliwość takie twierdzenie. Trzeba szczegółowo zapoznać się z raportem.”
Oleg Dwojnikow, redaktor naczelny rosyjskiego pisma „Atomowa Strategia”, przeciwnie, nie widzi we wnioskach ekspertów Unii Europejskiej niczego dziwnego: “Nie widzę tutaj nic zaskakującego. Chodzi o to, że projekty na podstawie których wybudowano elektrownie, to projekty sprzed 30-50 lat. Wtedy były inne wymagania i inne standardy bezpieczeństwa. Teraz zostały one zaostrzone. Ale elektrownie stopniowo niweluję różnice między starymi a nowymi normami.”
Eksperci Unii Europejskiej przeprowadzili stres-testy we wszystkich 143 działających elektrowniach atomowych w Europie. Program prób został opracowany zaraz po awarii japońskiej elektrowni atomowej Fukushima w 2011 roku. Wtedy zaczęło się sprawdzania gotowości elektrowni na wypadek nadzwyczajnych sytuacji – od trzęsienia ziemi, huraganów i powodzi do ataków terrorystycznych.
Ale w dokumencie nie ma żadnych rekomendacji, co do zamknięcia elektrowni atomowych. Zespół podliczył, że Unia Europejska musi wydać 25 miliardów euro, żeby doprowadzić standardy bezpieczeństwa do surowych wymagań MAE. To nie mała suma dla pogrążonej w kryzysie Europy.
Źródło: Głos Rosji
Oj tam, oj tam, “pogrążonej w kryzysie Europy”. Ciągle ten sam błąd – “kryzys” jest tworem specjalnie zaprojektowanym dla ubogich – by ich jeszcze bardziej zubożyć. “Kryzys” to również narzędzie przejmowania dóbr/nieruchomości/środków trwałych za niewielki procent ich realnej wartości. Taka “Szopka” najbogatszych stworzona specjalnie dla całej reszty, by nie wierzgała gdy jej Godność amputują.
Jak wszystko na to wskazuje, wykreowano tzw. “Kryzys” by koniecznie prowadzić “NOWY PORZĄDEK ŚWIATA”.
co ma 25 miliardów prywatnych korporacji do kryzysu europy?
Ciekawe kto teraz zapłaci ludziom w Europie odszkodowania za emisje substancji radioaktywnych ,każda elektrownia atomowa powinna być obciążona dożywotnią kwotą emisji radioaktywnej obejmującej też emisję ze składowiska odpadów ,a to by było jakieś kilka tysięcy lat .Czy teraz ekolodzy też powiedzą że emisje nie szkodzą ,że oni kochają radioaktywność i czystą energię do tego stopnia że będą pili tylko wodę z chłodzenia reaktora ?