Serwery wyborcze u kolegi Tuska

Opublikowano: 04.06.2014 | Kategorie: Polityka, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 1238

Kilka tygodni przed eurowyborami serwery Krajowego Biura Wyborczego przeniesiono do firmy Exatel, której prezesem w marcu 2014 r. został Marcin Jabłoński, wcześniej wiceszef MSW w rządzie Donalda Tuska oraz członek KLD i PO. Wiceprezesem Exatela jest od niedawna syn Władysława Bartoszewskiego, sekretarza stanu w Kancelarii Premiera – pisze “Gazeta Polska”.

Tegoroczne wybory do Parlamentu Europejskiego upłynęły pod znakiem licznych wyborczych skandali: łamania procedur, nieprawidłowości w liczeniu głosów, ogromnej liczby nieważnych głosów. Poważne wątpliwości budził też elektroniczny system sumowania głosów i przesyłu danych, zwłaszcza że w wielu komisjach to informatyk akceptował – bądź nie – dane umieszczane później w protokołach wyborczych.

Wybory do Parlamentu Europejskiego odbyły się 25 maja 2014 r. Jak ustaliła „GP”, kilka tygodni wcześniej, na początku maja, serwery Krajowego Biura Wyborczego przeniesiono do serwerowni firmy Exatel SA. Firma ta została również niedługo przed eurowyborami wyłoniona w przetargu jako operator łączy internetowych KBW.

Nasze informacje potwierdził Romuald Drapiński, wicedyrektor Zespołu Prawnego i Organizacji Wyborów KBW ds. Informatycznego Systemu Wyborczego. “Serwery KBW, które były dotychczas usytuowane w firmie ATM, zostały z początkiem maja przeniesione do serwerowni Exatela” – powiedział Drapiński w rozmowie z „GP”.

Exatel jest niemal w całości własnością Polskiej Grupy Energetycznej, kontrolowanej przez skarb państwa – więc na pozór przekazanie jej serwerów KBW i nadzoru nad wyborczymi łączami internetowymi jest zrozumiałą decyzją. Zwolennikiem zlecenia Exatelowi obsługi wyborów był m.in. Jerzy Urbanowicz, zmarły w 2012 r. autor głośnego raportu o możliwości ingerowania Rosji w proces wyborczy w Polsce.

Problem polega jednak na tym, że w marcu 2014 r. – a więc dwa miesiące przed wyborami – dotychczasowego prezesa Exatelu Wojciecha Pomykałę zastąpił na tym stanowisku Marcin Jabłoński, polityk rządzącej Platformy Obywatelskiej. Jabłoński przez lata należał do Kongresu Liberalno-Demokratycznego, Unii Wolności, a później do PO. Dwukrotnie startował z list partii Donalda Tuska do sejmu (w 2001 r. i 2005 r.) i raz do Parlamentu Europejskiego (2004 r.). W latach 2008–2010 był marszałkiem województwa lubuskiego, a w 2011 r. Donald Tusk powierzył mu stanowisko wojewody lubuskiego. W marcu 2013 r. Jabłoński trafił do MSW, gdzie został wiceministrem ds. policji i BOR. To właśnie on odpowiadał za policyjne zabezpieczenie ostatniego Marszu Niepodległości, który zakończył się atakiem na rosyjską ambasadę. Według wielu komentatorów była to rządowa prowokacja wymierzona w opozycję.

Jabłoński to niejedyna osoba powiązana z rządem, która trafiła tuż przed eurowyborami do Exatelu. W maju 2014 r. wiceprezesem Exatelu został Władysław Teofil Bartoszewski, syn Władysława Bartoszewskiego, sekretarza stanu w Kancelarii Premiera Tuska, od wielu lat deklarujący wrogość wobec PiS.

“Z jednej strony to dobrze, że obsługę wyborów powierzono firmie państwowej, a nie prywatnej. Ale obsadzenie Exatela ludźmi związanymi z obozem PO, i to niedługo przed wyborami, niepokoi. Jeśli pojawią się jakiekolwiek uzasadnione zastrzeżenia co do prawidłowości procesu wyborczego w obszarze, za który odpowiedzialny był Exatel, winę za to ponosić będzie rząd Donalda Tuska” – mówi „GP” Antoni Macierewicz, poseł PiS, były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

W poniedziałek pełnomocnik wyborczy komitetu PiS skierował do Sądu Najwyższego protest wyborczy przeciwko ważności wyborów do Parlamentu Europejskiego. Liczne udokumentowane przykłady łamania przepisów wyborczych zebrał powołany przez tę partię zespół ds. monitorowania wyborów kierowany przez poseł Annę Sikorę.

Najgłośniejszy przypadek pogwałcenia kodeksu wyborczego został uwieczniony na nagraniu przedstawiającym wydarzenia po zakończeniu wyborów w komisji, której lokal znajdował się w warszawskiej Szkole Głównej Handlowej. Po godz. 21 głosy z tej komisji zapakowane zostały przez część członków komisji do worków, a następnie wyniesione z lokalu komisji i włożone do bagażnika prywatnego auta. Wcześniej nie wywieszono protokołu przy wejściu do siedziby komisji, choć według przepisów powinno się to zrobić niezwłocznie po przeliczeniu głosów. Rozliczenie kart do głosowania nastąpiło przez wrzucenie worków do piwnicznego okienka, bez sprawdzenia ich zawartości. Co ciekawe, osobie, która nagrywała film, tłumaczono, że sporządzone protokoły przed wywieszeniem ich w ogólnie dostępnym miejscu musi zatwierdzić… informatyk. Dlaczego? „Nie wiemy, czy system przyjmie to, co policzyliśmy” – powiedział autorowi filmu członek warszawskiej komisji. W oczekiwaniu na przybycie informatyka część członków komisji spacerowała po warszawskich ulicach z workami, w których znajdowały się głosy. PKW takie działania komisji nazwała „niewątpliwym naruszeniem przepisów”.

Jak zdradził „GP” Bartłomiej Misiewicz z PiS, do podobnych zdarzeń – wynoszenia głosów bez wywieszenia protokołu – doszło w kilkudziesięciu komisjach w całym kraju, m.in. w powiecie krakowskim (gminy Skawina, Liszki, Skała), w Żywcu (woj. śląskie) i w Kętrzynie (woj. warmińsko-mazurskie). PKW nie wyjaśniła, jaką rolę odgrywają w procesie wyborczym informatycy i dlaczego „system” może głosów nie przyjąć.

Podczas eurowyborów miały też miejsce inne nieprawidłowości, np. w Okręgowej Komisji Wyborczej nr 1 w Warszawie wyproszono na półtorej godziny – bez podania podstawy prawnej – męża zaufania komitetu PiS. “Ponadto w całej Polsce z lokali wyborczych wyniesiono 1755 kart do głosowania, co jest niedozwolone. W komisji nr 469 w Warszawie wyniesiono aż 400 sztuk ostemplowanych kart do głosowania” – mówi „GP” Bartłomiej Misiewicz.

Autor: Grzegorz Wierzchołowski
Źródła: Gazeta Polska, Niezależna.pl


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

9 komentarzy

  1. agama 04.06.2014 12:51

    lol sami na siebie jak zwykle zagłosowali

  2. Murphy 04.06.2014 13:51

    Głosowanie w obecnym systemie wyborczym to farsa. Dopóki się nie zmieni systemu dopóty nic nie da jak się będzie głosować, bo i tak zrobia jakąś machloję i wynik wyjdzie taki jaki ma wyjść.

  3. tosshi 04.06.2014 14:30

    Za komuny było lepiej, bo wtedy przynajmniej wiedziano, że rządzi kolesiostwo a teraz stara się społeczeństwu wmówić, że władza jest legalnie wybrana. Tutaj akurat dobre jest przysłowie, nie ważne kto głosuje, ważne kto liczy. Powiedzmy sobie szczerze, że te wybory były dziwne. Głosy były liczone następnego dnia przez cały dzień chociaż mało było tych głosów. Kilka lat temu kiedy były wybory parlamentarne to głosujących było dwa razy tyle (chyba nawet więcej) i przed 20 były pełne wyniki. Trzeba też podkreśli, że komisja musi po wyborach podliczyć głosy i przekazać protokół przez serwer, więc dlaczego to tak długo trwało? Ja nie jestem zwolennikiem teorii spiskowych ale tutaj akurat jest coś nie tak i chociaż nie lubię Macierewicza to w tej sytuacji z nim się zgadzam.

  4. RobG56 04.06.2014 21:34

    Czy byli obserwatorzy międzynarodowi, którzy mogliby oficjalnie wskazać na te nieprawidłowości? Czy też w demokracji nie ma nieprawidłowości?

  5. norbo 04.06.2014 22:37

    Dezinformacja – po co fałszować wybory skoro wynik i tak jest przesądzony? Zawsze zwycięży opcja pro-kapitałowa. A dlaczego? Bo wybory to medialne show a na to potrzeba kasy, kto ma kasę łatwo odgadnąć…

  6. pablitto 04.06.2014 23:04

    PS. byłem jednym z tych “szczęśliwców”, który sprawdził wyniki wyborów online w swojej komisji… i zobaczył “0” przy liczbie głosów oddanych na kandydata, na którego głosowałem. Obawiam się, jak widać doniesienia w necie, że takich przypadków było sporo – i to tylko te, które ewidentnie można łatwo sprawdzić (gdzie było “0” przy kandydacie, na którego ktoś głosował).
    Jak mniemam, pewnie mój “krzyżyk” był o 0,3 nm zbyt gruby, i głos trafił… do kibla.

  7. sacro 04.06.2014 23:30

    Tusk wygrywa wybory od kiedy był na kursie u Putina jak je organizować ciekawe czego nauczył się od Obamy?

  8. skyhigh 05.06.2014 09:00

    to juz wiadomo co jest z Bartoszewskim, myslałem wczesniej, że dziadka sklera już łapie i już mu się miesza wszystko a tu okazuje sie, ze to nie demencja starcza, dziadek ma jasny umysł, dokładnie wie co robi kiedy występuje w spotach PO głosząc jedynie słuszną drogę. A taki był z niego fajny herbatnik

  9. chemdog1 05.06.2014 10:39

    EXATEL- firma oszukuje ludzi jak tylko sie da, bylem na rozmowie kwalifikacyjnej oraz na “szkoleniu” w tej firmie, rozmowa jak to rozmowa wygladala normalnie, za to szkolenie bylo ciekawe… praca to bylo chodzenie po mieszkaniach i nagabywanie ludzi na zmiane abonamentu telefonicznego ale ta rozmowa (regulka) wygladala mniej wiecej tak: jestesmy przedstawicielami TELEKOMUNIKACJI POLSKIEJ i mozemy obnizyc panstwa rachunki, wystarczy pokazac trzy ostatnie zaplacone rachunki (oczywiscie jak ktos nie mial to nie bylo problemu) potem nagabywanie na podpisanie umowy w ktorej nie bylo normalnym drukiem napisane ze to jest zmiana operatora oraz chyba umowa na 2 lata i za zerwanie jakies kary, abonament oraz rozmowy oczywiscie drozsze niz w TPSA, przedstawiciele niezle skurw***** ale dla klientow oczywiscie mili, za to kazde ich slowo to klamstwo. Oczywiscie jak przedstawiciel trafi na starsza osobe to w 90% taka osoba podpisze umowe. Rotacja oczywiscie ogromna, wiadomo nikt normalny tam nie bedzie pracowal mi wystarczylo to co zobaczylem “szkoleniu”. Aha i jak to bywa w takich firmach nowe osoby sa ludzone wysokimi zarobkami rzedu kilku-kilkunastu tysiecy zl, oraz swoim wlasnym sztabem ludzi.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.