“Sens” według teologów

Opublikowano: 15.01.2015 | Kategorie: Publicystyka, Społeczeństwo, Wierzenia

Liczba wyświetleń: 622

Z odrobiną zdrowej bezczelności powiem, że człowiek nie potrzebuje jakiegoś szczególnego sensu wymyślonego przez teologów, księży, kapłanów, kaznodziei, proroków, guru, filozofów, pisarzy, ideologów itp. Jesteśmy istotami biologicznymi, podobnie jak inne gatunki mamy sens – chciałoby się powiedzieć – w sobie, w naszym organicznym wyposażeniu, w pragnieniu życia. Jest to naturalny sens życia, dany nam przez przyrodę, tj. naturę. Jeżeli ta chęć życia dominuje, życie ma dla nas sens. Bez tej organicznej woli życia nasz gatunek (tak jak i inne gatunki zwierzą) by nie powstał i nie utrzymał się.

Ktoś mógłby nazwać to poczucie sensu zwierzęcym. Tak, to zwierzęce, naturalne poczucie sensu. Nie gardźmy zwierzęcością. Jesteśmy gatunkiem zwierząt i różne zwierzęce właściwości są dane także nam. Możemy dostrzegać szczególne właściwości naszego gatunku, ale nie wywyższajmy się za bardzo, bo – powiedzmy pół żartem, pół serio – zwierzęta przypomną nam, jak bardzo jesteśmy do nich podobni (małpy wiedzą, że po ogonie zostały nam tylko szczątkowe kręgi, dlatego skłonne są traktować nas jako gatunek wybrakowany w toku ewolucji). Ale wróćmy do ludzi.

Życie bywa często trudne, organizm nie zawsze dopisuje, dlatego za rogiem czyha depresja psychiczna. Tzw. brak poczucia sensu jest często traktowany jako wręcz główny wskaźnik depresji. Nie jest to łatwa sprawa, ale religia niewiele może pomóc, bo oferuje jedynie złudzenia. W trudnych sytuacjach lepiej zastanowić się nad przyczynami. Nie słyszałem, żeby utrata lub brak wiary religijnej były dziś nawet w Polsce powodem zmartwień prowadzących do utraty sensu życia. Naturalny sens życia, dany nam przez przyrodę, pozwala nam przeżyć życie bez konieczności wiary w jakiekolwiek religie.

Spróbuję tu napisać, jak sens ludzkiego życia i świata przedstawiają teolodzy (mam na uwadze przede wszystkim – chociaż nie tylko – religie odwołujące się do Biblii, najbliższe kulturze Europy i Polski). Chciałbym też pokazać ciekawy proces: jak ten „sens” staje się nonsensem.

BÓG JAKO DOSTAWCA SENSU

Według teologów, ludzkiemu życiu, człowiekowi, światu sens nadaje religia. Jako dostawca sensu występuje bóg. Jaki to sens? Mówią oni, że bóg stworzył świat i człowieka, a po śmierci będziemy żyć wiecznie w niebie. Czasami dodają, że bóg nas kocha i wspomaga. To jest ten sens. Dlatego naszym celem powinna być głęboka wiara, oddawanie czci bogu-stwórcy, dążenie do boga. Ten „sens” jest przekazywany nieznośnym księżowskim żargonem, nieznośną retoryką, potokiem sloganów, jakby autorzy nie potrafili mówić ludzkim głosem. Wszystko przetykane religijną mitologią, z której wyparowały życiodajne soki.

Oto przykłady w miarę przejrzystych tekstów, chociaż przeładowanych teologią i księżowskim gadaniem (autorami są znani księża): „celem życia człowieka jest niebo, to znaczy zjednoczenie z Bogiem, który nas stworzył (tzn. „zrobił” z niczego, kodując w nas swój obraz i podobieństwo), zbawił (tzn. uratował od tego, co najbardziej nam ciąży, czyli od śmierci i lęku przed nią, od winy i od niszczącego jej poczucia) i w ogóle nas kocha. Wtedy (tzn. w niebie) osiągniemy pełnię szczęścia dostępując pełni podobieństwa do Boga”. Inny ksiądz pisze: „W rozumieniu ludzkim, nie tylko chrześcijańskim, sensem życia powinna być miłość – czyli: jednoczenie się z Bogiem. Słowo ‚miłość’ jest tu brane w szerokim znaczeniu. Bo człowiek jednoczy się z Bogiem nie tylko w akcie modlitwy kontemplacyjnej, ale również gdy postępuje w prawości, mądrości, wolności, pokoju i miłości. Kiedy tak myśli, mówi i czyni, jednoczy się z Bogiem, uczestniczy w Jego Bóstwie. Specyfika zaś chrześcijanina polega na tym, że w tej drodze pomaga mu Jezus, który ową prawdę uwyraźnił w Ewangelii. Tak przez swoje nauczanie, jak i przez przykład własnego życia. I w ten sposób prowadzi swoich uczniów”.

Ks. prof. Michał Heller próbuje odnosić rozważania teologiczne do współczesnej fizyki i kosmologii, akcentuje związek sensu ludzkiego życia z sensem wszechświata. Przez mieszanie teologii z fizyką i filozofią rozważania Hellera mogą sprawiać wrażenie głębokich i opartych na osiągnięciach nauki. Wychodzi jednak na to samo: bóg stworzył świat i człowieka, w tym zawiera się sens wszystkiego.

Według Hellera świat jest tworem racjonalnego boga i akcent położony na racjonalność stwórcy jest tu bardzo ważny. Bóg nie czyni nic bez celu, każde jego działanie jest sensowne. Stwarzając świat i człowieka bóg miał w tym racjonalny zamysł. Zarówno świat, jak i człowiek nabierają sensu w racjonalnym zamyśle boga-stwórcy. Jaki to zamysł? Jaki to sens? Tu pojawia się bardzo ważne stwierdzenie: my, ludzie, możemy tego nie rozumieć. Świat ma sens, bo stworzył go racjonalny bóg, który miał w tym swój zamysł. Ale ten sens to Tajemnica, pisana koniecznie przez duże T, co wskazuje, że to tajemnica boża. Teolog nie wskazał sensu istnienia świata. Powiedział tylko, że niezbadane są wyroki boże. Inni teolodzy mówią przy różnych okazjach, że bóg ma swój „plan zbawienia”. Najdziwniejsze absurdy można wyjaśniać tym „planem zbawienia”, którego możemy nie rozumieć.

U Hellera, a także u bliskiego mu prof. Krzysztofa Meissnera, znajdziemy też dość szczególny dowód istnienia i racjonalności boga. Wszechświatem – mówią – rządzą prawa przyrody, które odkrywają naukowcy. Prawa te dają się ująć w matematyczne formuły (nazwane to zostało matematycznością Wszechświata). Dowodzi to, że wszechświat musiał być stworzony przez racjonalnego boga lub – inaczej mówiąc – przez transcendencję, co na jedno wychodzi. Otóż, jak już pisałem w innym miejscu, jest to wnioskowanie całkowicie bezpodstawne. Z tego, że naukowcy odkrywają prawa przyrody, w żaden sposób nie wynika, że musiał je stworzyć bóg. Mamy tu typowy przykład posługiwania się koncepcją tzw. „boga luk”. Jeżeli nauka czegoś nie wyjaśnia (luka w wiedzy), teolodzy przypisują sprawstwo bogu, czyli wstawiają w lukę boga. To wyjaśnienia odrzucane na gruncie nauki i logicznego, racjonalnego myślenia.

BOGA NIE MA

Stworzenie świata i człowieka przez boga, plus nadzieja na zbawienie i wieczne życie w niebie, to jest ten sens-nonsens, o którym mówi teologia. Jest to ukształtowana przed tysiącami lat mitologiczna konstrukcja, przekazywana z pokolenia na pokolenie przez korporacje kapłanów. Mądry bóg może by się światu przydał, ale nic nie poradzimy, nie ma żadnych dowodów na jego istnienie. Czy mamy oszukiwać siebie? Dawać się oszukiwać? Żyć w kłamstwie?

Warto postawić niewygodne pytanie, skąd Heller wie, że bóg wszystko robi racjonalnie, celowo, z sensem? Z objawienia przekazanego przez tegoż boga? Objawienie to ciekawe, ale mało wiarygodne źródło wiedzy. Co gorsza, okazuje się, że coraz więcej prawd objawionych to przenośnie. Moja dobra znajoma teolożka Celestyna twierdzi, że samo pojęcie boga to tylko przenośnia. Użyli jej autorzy Biblii, żeby zapanować nad zabobonnym i ciemnym ludem izraelskim, wierzącym w magię, wróżby, czary, co powodowało duże zamieszanie w głowach. Mędrcy wyznawali naturalizm, wiedzieli, że istnieje tylko przyroda, ale lud by w to nie uwierzył. Wymyślili więc boga, który jest metaforą przyrody. Dodajmy, że pogląd Celestyny to niewątpliwa herezja, a posądzenie autorów Biblii o wyznawanie naturalizmu jest skandalicznym nadużyciem. A co do racjonalności boga, to widząc bałagan panujący w mikro i makrokosmosie, można mieć wątpliwości, czy stwórca był racjonalny. Po co ustanowił tak niedoskonałe prawa przyrody, niezdolne zapewnić ład i porządek?

Nadawanie światu sensu przez wskazanie, że stworzył go racjonalny bóg i miał w tym swój zamysł czy plan zbawienia, jest dziś gołosłowną konstrukcją pojęciową i werbalną. To podtrzymywanie najzwyklejszej archaicznej mitologii, która wchodzi w głęboką kolizję ze współczesną nauką. Zapytajmy, skąd wyrasta ta mitologia?

W czasach archaicznych ukształtował się w świadomości ludzi dualistyczny podział na byty i zjawiska naturalne (przyrodnicze), oraz nadnaturalne, nadprzyrodzone. Powstały religie z menażeriami bogów i duchów, postaci zaludniających świat nadprzyrodzony. Aby uniknąć kabaretowej wręcz antropomorfizacji bogów, już w Starożytności zaczęto bytom nadprzyrodzonym, bogom, nadawać bardziej abstrakcyjną postać, wprowadzać takie zamienniki, jak transcendencja czy absolut.

Nauka współczesna ten podział na byty naturalne i nadnaturalne stopniowo podważała i w końcu odrzuciła. Jak dokonał się ten proces? Podstawowe znaczenie miała zasada, że w badaniach i teoriach naukowych nie uwzględnia się boga, sił nadprzyrodzonych, objawienia zawartego w świętych księgach. Jeszcze Newton obliczał wiek świata na podstawie Biblii na kilka tysięcy lat, z czasem takie postępowanie nie było już traktowane poważnie. Nauka, nie biorąc pod uwagę boga i innych bytów nadprzyrodzonych, stopniowo podważała przekonanie, że byty nadprzyrodzone istnieją. To jest realny proces i wielka zmiana w kulturze i świadomości ludzi, zachodząca powoli, ale dość wyraźnie. Na gruncie nauki zyskała znaczenie fundamentalna teoria, według której istnieje tylko przyroda, zaś byty nadprzyrodzone – w tym bóg – nie istnieją. Stanowisko takie, to integralny naturalizm. Nie wszyscy naukowcy muszą tę teorię uznawać, są oczywiście także naukowcy, którzy wierzą w boga; naukowcy najczęściej zajmują się pewną szczegółową dziedziną badań i wiara w boga daje się pogodzić z prowadzeniem badań szczegółowych, jeżeli tylko naukowiec nie zacznie głosić, że np. jakieś reakcje chemiczne zachodzą za sprawą mocy boskich. Rozwój nauki sprawia, że przybywa naukowców niewierzących w istnienie boga.

Nauka jako system badań i wiedzy nie stwierdza istnienia czegoś takiego, jak siły nadprzyrodzone i bóg. Nie ma żadnych dowodów wytrzymujących krytyczną weryfikację, które wskazywałyby, że byty nadnaturalne istnieją. Dowodów nie potrafią dostarczyć także teolodzy. Dlatego nauka współczesna przesunęła boga do kategorii wyobrażeń takich jak fikcyjne postacie literackie, krasnoludki, magia i czary.

Ostatnią przysłowiową deską ratunku bywa przekonanie, że nauka jednak nie jest w stanie stwierdzić, że boga nie ma (czasami mówią tak również naukowcy, co bywa zwykłym unikiem). Powiedzmy wyraźnie, to nie jest tak, że być może jednak gdzieś tam bóg istnieje i nauka nie może temu zaprzeczyć. Nauka odrzuciła istnienie bytów nadprzyrodzonych, w tym boga, dlatego, że nic nie wskazuje, by byty takie istniały. Nie jest to przekonanie, założenie czy stanowisko równoważne z innymi. Teza głosząca, że boga nie ma, jest dobrze uargumentowana. Nie ma dowodów na rzeczywiste istnienie czy obecność boga. Natomiast od czasów archaicznych funkcjonują różnorodne wyobrażenia (czy raczej urojenia) sił nadprzyrodzonych i bogów, powstałe w umysłach istot przyrodniczych, jakimi są ludzie.

Teolodzy, także Heller, posługują się niezmiennie argumentem, że skoro świat istnieje, to musiał być stwórca, bóg – świat nie mógł powstać z niczego. Ale na mocy definicji odrzucają pytanie, kto stworzył boga. Bóg to ma być już ten byt ostateczny, absolutny, którego nikt nie musiał stwarzać. Nie ma żadnego powodu, by przyjmować tę definicję boga i tę argumentację na rzecz jego istnienia. Jeżeli teolodzy mówią, że bóg nie musiał być stworzony, bo to byt absolutny, to tak samo uprawnione jest twierdzenia, że świat (tj. cała przyroda, wszystko, co istnieje fizycznie) nie musiał mieć stwórcy, nie musiał być stworzony, jest bytem samoistnym. Zaznaczmy, że świat w tym rozumieniu, to cała przyroda, wszystko, co istnieje fizycznie, nie tylko nasz wszechświat liczący około 14 mld. lat. Istnieją przypuszczalnie inne starsze wszechświaty, a także – jeżeli przyjmiemy teorię wielkiego wybuchu – istniała w jakiś formie rzeczywistość fizyczna (nie bóg) przed wielkim wybuchem.

Żadne definicyjne i werbalne zabiegi teologów nie są w stanie powstrzymać rozpadu archaicznych mitów i pojęć. Nie wystarczy podawać definicje stwierdzające, że bóg to ten nadnaturalny byt, który nie musiał już być stworzony. O bogu można mówić wszystko, co się chce – i wszystko jest pozbawione podstaw, z wyjątkiem tezy, że nie istnieje.

Pod wpływem rosnącej w siłę nauki „sens” oferowany przez religię, oparty na pojęciu boga, staje się nonsensem. Nie jest to proces zakończony, ale od trzech wieków, wraz z rozwojem współczesnej nauki, wyraźnie postępuje.

CZY ŚWIAT BEZ BOGA JEST POZBAWIONY SENSU?

Osoby religijne często twierdzą, że świat bez boga, to świat bez sensu, świat absurdalny. Tylko religia i bóg – mówią – nadaje światu i naszemu życiu sens, nieprzemijającą wartość, znaczenie. Powtarzają to czasami filozofowie, wraz z innym poglądem, że jeżeli boga nie ma, to wszystko wolno. Gdyby poglądy te były prawdziwe, gdyby poczucie sensu oraz porządek społeczny zależały od mocnej wiary w boga czy jakiś inny absolut, ludzkość chyba by już dawno nie istniała.

Naturalny sens życia, chęć życia, którą nosimy w sobie, ma dużo większe znaczenie niż religijne złudzenia. Wiara religijna większości ludzi nie jest na tyle głęboka, by religia rzeczywiście zaspokajała potrzebę poczucia sensu. Nie należy wyolbrzymiać znaczenia abstrakcyjnych systemów symbolicznych, takich jak religie, ideologie, filozoficzne przekonania, abstrakcyjna wiedza. W konfrontacji z życiem codziennym, z praktycznymi celami motywującymi ludzi, rola religii jako dostawcy sensu dla większości ludzi nie może być duża, a w warunkach współczesnego społeczeństwa słabnie. Procesowi temu można tylko przyklasnąć.

Powierzchowność życia religijnego jest rozpowszechniona także w krajach islamskich i Indiach. Pozwala to ludziom normalnie żyć tam, gdzie religijne „sensy” nie doprowadzają do walk i prześladowań. Na szczęście obok sacrum, obok religii, wszędzie istnieje profanum, zwyczajne ziemskie życie. Praktyczny sceptycyzm, zdrowa bezczelność, skłonność do konfrontowania religijnej i mitologicznej wiedzy z doświadczeniem, stwarzają często przeciwwagę totalitarnym zapędom kościołów, kapłanów, polityków wykorzystujących religię dla własnych partykularnych celów. Teolożka Celestyna mówi z właściwym jej poczuciem humoru, że bóg na szczęście chroni ludzkość przed sacrum i głęboko wierzącymi.

Nie możemy zdefiniować sensu istnienia świata wskazując stwórcę. Ani teologia, ani nauka nie są w stanie powiedzieć, jak świat powstał. Wstawianie boga w tę lukę w wiedzy, przywoływanie archaicznych mitów i pojęć, niczego nie wyjaśnia. To sianie złudzeń. Nie można wskazać obiektywnego sensu istnienia świata i człowieka. Co więcej, taki obiektywny sens nie jest ludziom do niczego potrzebny. Wystarczy, że nasze życie i świat będą mieć sens dla nas. Żadna religia, żaden bóg nie jest do tego potrzebny.

Jaki sens może mieć świat bez boga dla nas? Największe znaczenie ma naturalny sens życia, pragnienie życia, które mamy w sobie jako istoty biologiczne. Dodajmy do tego poczucie sensu, które daje ludziom spełnianie codziennych obowiązków, życie rodzinne i społeczne. Nie powinno się lekceważyć codzienności jako źródła sensu. Jest ważniejsza niż abstrakcyjne systemy wierzeń religijnych. Wśród ważnych dążeń praktycznie nadających sens życiu człowieka istotną rolę stanowią zabiegi o dobra materialne, pozycję społeczną, szacunek otoczenia. Nie należy deprecjonować tego rodzaju motywów, przeciwstawiając im religijność, „dążenie do boga” itp. Publicyści religijni zarzucają często ludziom, że ważna jest dla nich kasa, konto w banku, egzotyczne wakacje, a nie bóg. Niech religianci najpierw sami wyzbędą się agresji, hipokryzji, kłamstwa, stawiania krzyży i pomników na każdym kroku (praktycznie symbolizują one dążenia chrześcijan do panowania i agresję, a nie cokolwiek innego).

Co jeszcze? Świat bez boga pozwala nam cieszyć się życiem. To bardzo ważna postać naturalnego sensu. Religie na ogół wydatnie przeszkadzają w cieszeniu się życiem. Nie tylko zresztą religie. Cieszenie się życiem bywa nazywane pejoratywnie hedonizmem i często krytykowane przez konserwatystów. Nie powinniśmy im ulegać, nie powinniśmy brać poważnie tych oskarżeń. Mamy prawo cieszyć się życiem. Jeżeli potrafimy cieszyć się życiem, świat ma dla nas sens. I nie będą nas obchodzić depresyjne wywody niektórych filozofów, nawet jeżeli będą to znani filozofowie egzystencjalistyczni lub nawrócony prof. Leszek Kołakowski.

Jest też inny jeszcze sposób przeżywania sensu świata i życia. Warto o nim pamiętać. Jeżeli patrzymy na gwiaździste niebo (pisane przez małe n) albo na zaśnieżone szczyty Alp, możemy podziwiać piękno świata bez boga. Nasza zdolność do postrzegania piękna nadaje światu sens. Jest to sens głębszy niż ten, który daje wyobrażenie boga. A przede wszystkim jest to sens prawdziwy. Piękno postrzegamy rzeczywiście, zaś istnienie boga to trwające przez wieki oszustwo i złudzenie.

Warto wspomnieć o swoistym mistycyzmie bez boga (to mistycyzm naturalistyczny). Możemy podziwiać i przeżywać niepojętą tajemnicę świata. Nie wiemy, czym świat jest i jak powstał, ale ta wiedza nie jest potrzebna do szczęścia, ani nie musi nas wpędzać w depresję psychiczną. Piękna i tajemnicy świata możemy doświadczać bez boga. Być może pod tym względem zyskujemy takie samo poczucie sensu świata i życia, jak niektóre osoby religijne, gdy – jak mówią – doświadczają kontaktu z bogiem. Różnica polega na tym, że im w głowach zainstalowano boga (taki program instalacyjny sprzedawany przez kościoły i teologów), wskutek czego wszędzie skłonni są widzieć dzieło boga. Bez tegoż boga świat wydaje się im bez sensu. Jeżeli ktoś zaakceptuje religijny slogan, że tylko bóg czyni świat sensownym, skłonny jest też powtarzać, że świat bez boga nie ma sensu. To nieprawda, poczucie sensu nie zależy od wiary w boga. Warto zignorować ten kościelny program instalacyjny, nie dać się zaprogramować.

Na koniec jeszcze jedna kwestia. Spotkać można w różnych wersjach pogląd, że utrata wiary religijnej doprowadzi ludzkość do upadku, ludzie nie będą przestrzegać prawa i moralności, nie będą pracować tylko kraść, utracą poczucie sensu życia i popadną w depresję. Teolożka Celestyna mówi, że to fałszywy pesymizm. Religie to abstrakcyjny system pojęć i poglądów, ich stopniowy upadek niczym złym nie grozi. Raczej przeciwnie.

Wiele krajów, w których religia znalazła się w kryzysie, funkcjonuje dobrze, zaś w wielu religijnych dzieje się źle m.in. z powodu religijnych konfliktów. Nie od religii zależy porządek, dobrobyt, jakość życia, poczucie sensu. Usuwanie z życia społecznego religii niczego złego nie powoduje, wprost przeciwnie. Sądzi się czasami, że gdyby odsunięto na margines dziś dominujące religie, wtedy zapanowałyby prymitywne wierzenia i przesądy, wróżbiarstwo, szkodliwe sekty. Trzeba raczej uznać, że to dzisiejsze oficjalne religie napędzają i wzmacniają irracjonalne wierzenia i fanatyzm. Heller sądzi, że racjonalna religia pozwala okiełznać irracjonalne skłonności. Jak religia oparta na pojęciu boga, na archaicznych wierzeniach, mająca się nijak do współczesnej nauki, kultywująca wiarę w cuda i wskrzeszenia zmarłych, może być racjonalna? Ona irracjonalne skłonności utrwala, podsyca, potęguje, stwarza podatny grunt pod religijny fanatyzm i tzw. zabobony.

Autorstwo: Alvert Jann
Źródło: racjonalista.tv
Nadesłano do “Wolnych Mediów”

LEKTURA UZUPEŁNIAJĄCA

1. http://racjonalista.tv/racjonalnosc-wedlug-teologow/

2. http://racjonalista.tv/jak-zostalem-ateista/

3. http://wolnemedia.net/nauka/bog-jako-cos-nauka-a-religia/


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

27 komentarzy

  1. Maximov 15.01.2015 10:34

    Świetny tekst!
    Tak właśnie żyję: cieszę się życiem, zauważam piękno (6:45-7:15 – przepiękne niebo o świcie), daję i biorę.
    Nie krzywdź siebie, nie krzywdź innych.
    To proste.
    Odrzuć zabobony.
    Daj sobie szansę na szczęście.

  2. Jedr02 15.01.2015 13:01

    “Jeżeli potrafimy cieszyć się życiem, świat ma dla nas sens. I nie będą nas obchodzić depresyjne wywody niektórych filozofów, nawet jeżeli będą to znani filozofowie egzystencjalistyczni lub nawrócony prof. Leszek Kołakowski”

    Te zdanie sprawnie opisuje zaprezentowaną filozofię. Osoby ją prezentujące z chęcią odrzucą takie “banialuki” jak filozoficzny namysł aby móc spokojnie i nie skrępowanie korzystać ze swiata dla siebie. Problem w tym korzystaniu jest oczywiście taki że nie da się od niego otrzymywać tylko bodźców pozytywnych, dostaniemy masę negatywnych, nie raz nawet więcej. Łatwo jest głosić cieszenie się światem jak jesteśmy młodzi, zdrowi i bogaci, jak jesteśmy rozpadającymi się emerytami co czego większość ludzi zaczyna być mniej przyjemnie. Ta kwestia, kwestia cierpienia prowadzić może do dwóch rzeczy albo rozpoczęcia namysłu w tej kwestii albo próby usunięcia jego poprzez różne materialne starania(jak najbardziej ograniczać nieszczęście i jak najbardziej i najdłużej cieszyć się szczęściem). Pierwszy sposób może przynieść sukces, drugi będzie miał to do siebie że od owega cierpienia jeśli nas będzie szukać w żaden sposób nie uciekniemy. To który wybierzemy zależy od naszego przywiązania do tego wykorzystywania rzeczy dla naszej przyjemności.

    “Gdyby poglądy te były prawdziwe, gdyby poczucie sensu oraz porządek społeczny zależały od mocnej wiary w boga czy jakiś inny absolut, ludzkość chyba by już dawno nie istniała.”

    Jasne że te rzeczy nie zależą od wiary w Boga. To jest dosyć fanatyczne myślenie, że człowiek musi działać na platformie filozoficznej aby mieć takie rzeczy. Człowiek równie dobrze może być regulowany instynktami i pożądaniem, być przez to kontrolowany, jak każde inne zwierze.
    No właśnie co do zwierząt z początku artykułu. Różnica pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem w postaci możliwości filozoficznego namysłu jest różnicą ogromną. Ludzie posiadają pewną samoświadomosć i mają potencjał do jej rozwoju. Rzecz w tym że ludzie mogą odrzucić tę kwestie, wtedy różnice ze zwierzętami są tylko kosmetyczne. Autor artykułu właśnie odrzuca takie kwestie i dlatego mu wychodzi duże podobieństwo do zwierząt, widać że rozumowanie funkcjonuje mu dobrze 🙂

    Naturalnie w tej kwestii będą różne poglądy, tak było przez tysiące lat, jest i najpewniej będzie. Dobrze jest mieć wzajemny szacunek do siebie, do ludzi o innym podejsciu do zycia. Dobrze dlatego że jest to korzystne niezależnie od tych poglądów. Nikt nie chce być ani palonym na stosie ateistą ani atakowanym katolikiem 🙂 Fanatyzm religii czy antyreligijny naprawde jest zwykłą chęcią kontrolowania innych i ustawiania ich według własnego widzi mi się, z persektywy religii jest to jej zaprzeczenie a z perspektywy cieszenia się życiem jest to źródło problemów i frustracji.

  3. qrde blade 15.01.2015 22:19

    Jeżeli istnieje BÓG – tajemniczy stwórca wszechrzeczy, to jest on tzw. eterem – inteligentnym, przenikającym wszystko, energetycznym budulcem wszechświata. Natomiast religie, to już absolutnie niewolniczy wymysł ludzi. Jak to działa i jaki jest zaplanowany z uporem maniaka stale kontynuowany algorytm tych wszechobecnych, zawoalowanych działań ? Oto relacja znanego naukowca –> http://youtu.be/lAYYG580XhM

  4. Alvert Jann 16.01.2015 17:43

    Chciałbym dodać komentarz do bardzo istotnych spraw podniesionych przez Jedro02. Cieszenie się życiem może przybierać bardzo różne formy, mieć różną jakość, tak jak różna i różnej jakości może być np. muzyka. Radość życia można znajdować także w refleksji filozoficznej, w „filozoficznym namyśle”, w poznawaniu świata, w nauce, w pozytywnych kontaktach z innymi ludźmi, a także w codziennym zwykłym życiu. Cieszenie się życiem niekoniecznie oznacza egoizm. Cieszyć się można także pomaganiem innym, pożyteczna pracą. Może zbyt łatwo dajemy narzucić sobie slogan, że cieszenie się życiem jest równoznaczne z egoizmem i bezmyślnością. Dodam też, że osoby chore i stare (każdego to czeka) mogą na swój sposób cieszyć się życiem – może to polegać na tzw. pogodzie ducha. Warto nad tym się zastanowić, zamartwianie się nie jest dobrym podejściem do życia. Chciałbym natomiast zniechęcić do religii, bo opiera się na archaicznych złudzeniach i urojeniach. Zniechęcam też do filozoficznych rozważań, które polegają na powtarzaniu, że życie jest absurdalne, bez sensu itp., a także do tych filozofów, którzy mówią, że tylko religia nadaje naszemu życiu sens, a świat bez boga jest pozbawiony sensu. To nie są mądre poglądy, a zaczął je – niestety – głosić także prof. Leszek Kołakowski.
    A co do zwierząt, to zwróćmy uwagę na wyniki wnikliwych badań. Wskazują one, że wśród zwierząt żyjących w grupach (zwierząt społecznych) rozwinięta jest pomoc wzajemna, współpraca, lojalność, a także poczucie sprawiedliwości, altruizmu i empatii. Zresztą łatwo zauważyć, że pies potrafi być wierniejszy i lepszy niż człowiek. Nasze zasady etyczne mają zwierzęce pochodzenie, powstały na drodze ewolucyjnej. Wbrew potocznym opiniom, zwierzęta społeczne są bardzo uczuciowe, bardziej uczuciowe niż człowiek. Co więcej, człowiek potrafi być bardziej okrutny niż zwierzęta, m.in. dlatego, że dzięki rozwiniętym umiejętnościom myślenia potrafi obmyślić i zrealizować okrucieństwa, do których nie są zdolne zwierzęta. Ludziom potrzeba więcej pokory wobec świata zwierząt, do którego należą; nie jest właściwe wywyższanie się.
    Alvert Jann

  5. realista 16.01.2015 19:00

    bardzo brawo!
    lepiej bym tego nie ujął. pozdrawiam serdecznie… .. .

  6. Beem 16.01.2015 19:09

    Tekst głupiutki, typowe wyznanie wiary młodego “nowoczesnego” człowieka Zachodu, zespół dogmatów i przesądów, efekt impregnacji przez system szkolenia i media, ogólna powierzchowność
    i brak głębszej wiedzy o poruszanych tematach. Autora ratuje jedynie przekonanie o przynależności do świata zwierząt. Człowieka od zwierzęcia różni to,że człowiek może wybierać, zwierzak nie wykroczy poza przyrodzony sobie świat. Pocieszeniem niech będzie fakt iż teoria Darwina ma nie więcej dowodów niż bajania kreacjonistów. Co do Natury: jest w niej wielka mądrość i porządek, poznawanie jej praw uczy pokory powala na kolana, może dlatego Chrześcijaństwo ,to prawdziwe od IV w. niszczone przez K.Kat. zastąpiło Boga wszechmądrego wszechmocnym co było ważnym elementem infantylizacji wiary. A sensu życia szuka zazwyczaj Istota ludzka dotknięta jakimś cierpieniem, u jednych skutkuje to postępem w duchowym rozwoju u innych prowadzi do samozniszczenia.
    Kiedy wielka fala tsunami zabiła wielu Szwedów w tym laickim kraju nagle zapełniły się kościoły, ot, taka ciekawostka. Pozdrawiam. Beem.

  7. realista 16.01.2015 20:25

    masz rację. jest takie przysłowie zdradzające prymitywne źródła wiary. brzmi ono: “jak trwoga to do boga”… .. .

  8. Jedr02 16.01.2015 22:34

    “Cieszenie się życiem niekoniecznie oznacza egoizm.”

    Można różnie na to patrzeć, zależnie od rozumienia ego. Jeśli ego zdefiniujemy jako nasze utożsamienie, coś z czym się utożsamiamy to działanie dla “innych” może być egoistyczne. Na przykład, mamy dziecko i utożsamiamy się z rolą jego rodzica, w związku z tym praktycznie mu służymy. Przebieramy je, myjemy je, gotujemy, zapewniamy całą egzystencje, jest to mnóstwo pracy i środków, właściwie życie rodziny jest często całkowicie podporządkowane dziecku na początku jego życia. Możemy na to popatrzeć jako działanie na rzecz innej jednostki i altruizm, albo jako realizacje swojego utożsamienia i działanie na rzecz MOJEGO dziecka.

    “Zniechęcam też do filozoficznych rozważań, które polegają na powtarzaniu, że życie jest absurdalne, bez sensu itp., a także do tych filozofów, którzy mówią, że tylko religia nadaje naszemu życiu sens, a świat bez boga jest pozbawiony sensu. To nie są mądre poglądy, a zaczął je – niestety – głosić także prof. Leszek Kołakowski.”

    Tu by raczej pewne rozumowanie przedstawić, raczej nie ma podstaw żeby z definicji uznać za niemądre takie poglądy. Chyba że ktoś stosuje subiektywną definicje typu to co mi bliskie – mądre, to co nie – niemądre.

    “Chciałbym natomiast zniechęcić do religii, bo opiera się na archaicznych złudzeniach i urojeniach”

    Religia religii nie równa 🙂 Szeroka jest ta definicja i w popularnym rozumieniu posiadająca pewną sprzeczność. Rozumie się w niej jako religie zarówno jakąś instytucje religijną, jej pismo, filozofie za tym stojącą, rytuał w niej i działania wierzących. Wszystkie te elementy zwykle nie idą tę samą stronę. Same te elementy składają się z mniejszych często idących wręcz w przeciwne strony. W religiach masowych widać do najbardziej. Pisma i filozofia mówią jedno, instytucja religijna drugie, a wyznawcy robią trzecie. Krytycy religii mają to do siebie że ignorują różne cele i motywacje poszczególnych elementów przypisując całości wybrane przez siebie(wedle zasady poglądy tworzą fakty) cechy jednego z elementów, a właściwie to pojedyncze cechy z różnych elementów. Naturalnie obraz takiego bytu jaki kreują takie osoby jest obrazem absurdalnym, ale tworzenie tego obrazu w ten sposób też jest absurdalne. Trzeba wszystko rozłożyć na czynniki pierwsze i przeanalizować co jest czym. Możemy na przykład zobaczyć że zachowania Jezusa, który stanowić mają pewien przykład dla Chrześcijan są sprzeczne z działaniami KK w tej sytuacji ocenianie nauk Jezusa na podstawie działań KK jest fałszywe, jest niczym ocenianie jabłek na podstawie gruszek, a nawet gorszej jak ocenianie smaku słodkiego po cechach kwaśnego, bo wymordowanie paru narodów, zniszczenie całej cywilizacji w Południowej Ameryce itd jest przeciwnością miłości której nauczał Jezus. Mamy więc różne elementy w obrębie tej samej definicji które są ze sobą sprzeczne. I teraz różne elementy mogą się odwoływać do różnych wartości. Instytucje religijne w przeciwieństwie do mistycznego rozumienia religii skupią się na nauczaniu wiary i lojalności. Dla nich ważnym jest by było jak najwięcej ślepo wierzących pod ich skrzydłami. W mistycznym rozumieniu religii ostatecznym odniesieniem będzie doświadczenie. W tym drugim przypadku nie mamy nic archaicznego, doświadczamy tylko teraźniejszości 🙂 Mistycyzm religijny polegał będzie uświadamianiu sobie Boga i naszej relacji z nim poprzez kontemplacji(medytacji) i służenie w oddaniu. Jest to kompletna zmiana motywacji naszego działania. Pełne służenie w oddaniu sprawia że z pozycji podmiotu radości stajemy się przedmiotem radości, w pewnym sensie źródłem radości dla Boga co w praktyce okazuje się niezwykle satysfakcjonujące. Jak oddawanie wszystkiego komuś innemu może być satysfakcjonujące? Możemy to zrozumieć na przykładzie żołądka. Różne części ciała jak ręce wykonują pewną pracę po to żeby dostarczyć pożywienie do żołądka i na skutek tej pracy same zostają odżywione. Tak samo działając dla Boga źródła naszej witalności rozwija się ona w pełni. Zmiana stanu z podmiotu na przedmiot dla większości wydaje się bardzo nieatrakcyjna, co bym nie napisał to tego nie zmienie. Lubimy tę niezależną pozycję podmiotu. Lubimy jak rzeczy dzieją się dla nas. Pewnie dlatego też jesteśmy w takiej sytuacji 🙂 Ta pozycja jest oparta na pewnym złudzeniu, ponieważ próżno szukać naszej niezależności od natury która przecież w teistycznym poglądzie na świat jest jego energią. Ostatecznie każdy ma tu pole do działania tak jak woli i odpowiednio do użycia tej woli ma z tego takie a takie skutki. Religia w prezentacji istytucji religijnych nie ma nic wspólnego ze stawaniem się przedmiotem radości dla Boga, w nich cały czas zostajemy tym podmiotem. Chcemy zbawienia, wybawienia od cierpień, chcemy wiecznego życia, chcemy jedności z Bogiem, rajów itd. Chcemy, chcemy. Chcemy to dostać za przynależnosć do instytucji i wykonywanie rytuałów. W świecie chrześcijańskim czy islamskim mamy dużo takich różnych spekulacji jak tu tylko najłatwiej dostać te wszystkie rzeczy. Takie podejście można jak najbardziej zaliczyć do zabobonów i ciemniactwa, aczkolwiek można docenić to co Ci ludzie przez takie podejście robią dobrego. Można docenić ich rolę w ustanawianiu pewnej etyki i zasad społecznych, aczkolwiek na tym polu to co mają do zaoferowania może być w wielu miejscach przestarzałe.

    “Wbrew potocznym opiniom, zwierzęta społeczne są bardzo uczuciowe, bardziej uczuciowe niż człowiek.”
    A jak mierzysz uczuciowość? W jakich stopniach? Sam człowiek jest zwierzęciem społecznym i wydaje się że w tej materii tworzy najbardziej złożone struktury. Tworzenie sztuki jest też dsoyć wyróżniającym go osobnikiem pod względem uczuciowym, nawet jakby podobnie rozumieć niektóre działania jakiś bardziej rozwiniętych zwierząt to złożoność tej tworzonej przez człowieka będzie większa.

  9. realista 17.01.2015 00:12

    piszesz: “działanie dla „innych” może być egoistyczne” i masz rację. źródło altruizmu leży IMHO (choć to wygląda na sprzeczność) w egoizmie. a dalej piszesz: “Mistycyzm religijny polegał będzie uświadamianiu sobie Boga i naszej relacji z nim poprzez kontemplacji(medytacji) i służenie w oddaniu. Jest to kompletna zmiana motywacji naszego działania. Pełne służenie w oddaniu sprawia że z pozycji podmiotu radości stajemy się przedmiotem radości, w pewnym sensie źródłem radości dla Boga co w praktyce okazuje się niezwykle satysfakcjonujące.”
    dla mnie jest to ta sama motywacja co w pierwszym cytacie, a nawet bardziej egoistyczna, bo ego stawiane jest jeszcze wyżej i utożsamiane z bogiem. oczywiście jest ono dużo bardziej “zabezpieczone” i obudowane duchowymi mitami, ale jest to to samo ego. nawet twoje ostatnie zdania wydają się o tym świadczyć, gdyż zauważasz, że “człowiek jest zwierzęciem społecznym i wydaje się że w tej materii tworzy najbardziej złożone struktury. (…) nawet jakby podobnie rozumieć niektóre działania jakiś bardziej rozwiniętych zwierząt to złożoność tej tworzonej przez człowieka [sztuki] będzie większa”. jest to – kolokwialnie mówiąc – dowartościowywanie się, gdyż faktycznie te przymioty ludzkie są jedynie wynikiem proporcjonalnie większej inteligencji i umiejętności tworzenia abstrakcyjnych modeli myślowych. pomijam tu, że tak naprawdę takie zdolności są relatywnie rzadkie wśród ludzi, więc podawanie tego jako argumentu jest – znowu kolokwializm – podłączaniem się do tych wyróżniających się jednostek.
    konkludując – wszyscy karmimy jedynie swoje ego, tylko że pożywienie znajdujemy w różnych miejscach. a od innych zwierząt odróżnia nas niemal wyłącznie większa inteligencja (co pociąga za sobą “złożone” skutki)… .. .

  10. Jedr02 17.01.2015 01:18

    “ego stawiane jest jeszcze wyżej i utożsamiane z bogiem”

    W tym co ja pisałem nie jest ono utożsamione z Bogiem, a połączone z Bogiem poprzez bycie przedmiotem jego przyjemności. To naturalnie też jest ego(utożsamienie) ale jest zasadniczo inne. Porównując do ciała to tak jakbyśmy z pozycji mózgu mieli stać się ręką, czy też dokładniej będąc ręką przestali zgrywać mózg.

    Co do zwierząt i ludzi. Właściwie to nie chcę pokazywać że człowiek z zasady przynależności gatunkowej ma być lepszy niż krowa czy świnia. Bez wątpienia myślenie o sobie jako lepszym od innych gatunków bo jest się człowiekiem jest popularnym aktem dowartościowywania się. Większość rzeczy jakie robią ludzie są tym cą robią zwierzęta, tylko ma bardziej wyrafinowaną formę. Pies śpi po prostu na podłodze, a człowiek ma ładne łóżko itp. Ale samoświadomość, dociekanie na jej temat, pytanie “dlaczego?” stanowią istotną różnicę pomiedzy człowiekiem i zwierzęciem, która na wpływ na to jak żyją. W przypadku większości ludzi ma to wpływ marginalny , rzadko się zajmują tą kwestią, w przypadku pewnego procenta czy nawet promila dociekanie na ten temat staje się w życiu dominujące i powoduje rozwijanie tej samoświadomości. Samo pytanie dlaczego odnośnie sensu życia nie jest różnicą ilościową a jakościową. Żadne zwierze nie myśli, a “po co się reprodukować?”, “a po co jeść?”,” a po co dążyć do szczęścia i uciekać od nieszczęścia?”. One to po prostu robią. Ludzie w większości też tak po prostu robią, nawet jak czasem pomyślą nad tym.
    Z perspektywy kogoś kto ma materialistyczną wizje ta odmienność ludzka nie ma większego znaczenia, bo jest to jakaś cecha gatunkowa powstała jak wszystkie inne. Ale z perspektywy bardziej spirytualistycznej wizji świata, jest to bardzo istotne, bo jest to właśnie cecha która powoduje że człowiek może czynić tak zwany postęp duchowy(tyle osób używa tego stwierdzenia i każdy o czym inny mówi). Sprawa zależy od perspektywy, przyjęcie pewnych aksjomatów na początku rozumowania ma wpływ na to co z niego wynika. Można więc dyskusje na temat różnicy pomiędzy człowiekiem a zwierzęciem sprowadzić do ontologii. Bo jak ktoś tutaj stwierdzi że istnieje tylko materia, to jaka może być zasadnicza różnica pomiędzy jedną formą biologiczną a drugą? Jeśli ktoś uzna istnienie trwałego wiecznego indywidualnego elementu świadomości – duszy, to możliwość dociekania na jej temat jest różnicą istotną. A póki co nie widziałem żeby ktoś faktycznie obalił za pomocą samego rozumowania jedną z tych stron.

  11. Jedr02 17.01.2015 01:37

    “duchowymi mitami”

    A jakbyś zbadał że to mity? Badasz tylko w obrębie pewnej platformy bytów zrobionych z pewnych postrzegalnych przez nasze zmysły energii(czy ich postrzegalnych skutków) i jak na tej bazie mógłbyś sprawdzić czy ktoś na bazie własnie świadomości nie przekroczył tego? Jakbyś czytał opisy doznań mistycznych to mógłbyś próbować sie odwoływać do różnych reakcji w mózgu i szukać tam źródła, ale jakbyś ustalił że nie są one skutkiem pewnych działań na platformie świadomości które będą się ciągnąć i po śmierci tego mózgu? Obalenie transcendencji może być dosyć kłopotliwe. Jak można obalić istnienie czegoś co z definicji wykracza poza stosowane narzędzia badawcze? Badanie może być różne rozumiane i badania z obrębu jednego systemu badawczego mogą nie pasować do drugiego. Zaproponowane w Wedach czy buddyjskie badanie świadomości może się okazać niepotwierdzalne i nie do obalenia materialistycznymi metodami naukowymi.

  12. realista 17.01.2015 01:55

    zadawanie pytania “dlaczego?” też jest tylko bardziej wyrafinowanym skutkiem większej inteligencji, a próby odpowiedzi to także “karmienie ego”.
    dążę do wniosku, że jesteśmy po prostu tylko bardziej skomplikowani.

    cyt.:”Badasz tylko w obrębie pewnej platformy bytów zrobionych z pewnych postrzegalnych przez nasze zmysły energii”

    a właśnie że myślę, że świadomość to jedno, fizyczność drugie, a jest jeszcze trzecie, które jest rodzajem pola energetycznego, informacyjnego czy duchowego, i wszystkie te aspekty na siebie wpływają. i myślę, że wszystko co istnieje można zbadać naukowo, tylko nauka musi dostosować narzędzia badawcze.
    wychodzę po prostu z założenia, że rzeczywistość jest jedna, i trzeba tylko dojść do sedna. wierzę, że istoty inteligentne to potrafią… .. .

  13. kroton 17.01.2015 10:54

    Doprawdy Bóg to niesamowita osoba. Jest tak atrakcyjny, że przyciąga nawet tych, którzy nie uznają Jego egzystencji.
    Ludzie ci potrafią nieomal całe swoje życie strawić na udowadnianie tego, że Boga nie ma. Oni głoszą, i są dogłębnie przekonani, że Bóg nie istnieje, a jednak, gdy tylko pojawi się jakiś artykuł związany z Bogiem, oni są w tym temacie niezwykle aktywni. Czy to nie dziwne? Dlaczego tak interesuje ich to czego nie ma?
    Czy jest przejawem psychicznego zdrowia takie gadanie o kimś, kogo, ich zdaniem, nie ma i nigdy nie było? Czy gadanie o niczym, o czymś co nie istnieje, jest oznaką psychicznej równowagi? Czy jest to oznaką zdrowego rozsądku? Według tego typu osób, tak właśnie jest. Oni uważają siebie za umysłowo rozgarniętych.

    Niech więc spróbują wymyślić coś czego nie ma i podyskutować o tym. Jak długo wytrzymają? Po jakim czasie uznają, że to nie ma sensu? Po jakim czasie znudzi im się gadka o czymś nieistniejącym?
    Niech przeprowadzą na sobie tego typu eksperyment.

  14. realista 17.01.2015 11:06

    rozmawiamy nie o czymś, czego nie ma, tylko o przekonaniach.
    nawet jeśli boga nie ma, to istnieją jego wyznawcy, którzy wpływają na życie niewierzących.
    doprawdy, ileż energii tracisz udowadniając, że ateiści to bezmyślne psychole…

    cyt.:”Czy gadanie o niczym, o czymś co nie istnieje, jest oznaką psychicznej równowagi? Czy jest to oznaką zdrowego rozsądku?”

    no właśnie. miliardy ludzi przez tysiąclecia rozprawiają o czymś i oddają życie czemuś, co nie istnieje. także uważam, że nie jest… .. .

  15. WiK.W. 17.01.2015 13:32

    Problem dzisiejszej Europy polega wlasnie na tym, ze wielu Chrzescijan chca byc “modnymi”, uwazaja, ze religia jest passé, wola byc ateistami i szczycic sie tym, ze w nic nie wierza, ze Boga nie ma itp. W tym samym czasie – muzulmanie szanuja swoja religie, nie wstydza sie jej, chodza do meczetow, klekaja na ulicach gdy nadchodzi czas ich modlitwy, nie wazne, ze jest to akurat przy restauracji na stacji benzynowej w centrum Wiednia!!! W domach na satynowych poduszkach lezy u nich koran, a ich kobiety chodza pozawijane w chustach w centrum najbardziej europejskich miast!!!
    I najczesciej ci “nasi” ateisci wyrazaja ogromna tolerancje dla tychze muzulmanskich braci, przy jednoczesnym obrazaniu “naszych” chrzescijan wyzywajac ich od katoli, oszolomow, a jak juz ktorys ma krzyzyk i nie boi sie go nosic, albo ma w domu biblie – to prawie powod do stukania sie po glowie!

    Europa chce byc coraz bardziej laicka, wolna od religii, ateistyczna.. dlatego ma problem bo “wierni” muzulmanie tylko wykorzystuja ten wakat! MATKA NATURA nie lubi prozni, a wiec zawsze znajdzie sie COS co te luke wypelni.

    Zgadzam sie z jednym – KTOS na gorze bardzo udolnie wykorzystuje religie (liczba mnoga) do konfliktow – zaden problem DZIS wywolac jakies wojny religijne, ale to nie jest wina religii jako takiej, ani krzyza czy mahometa.. Tak jest, ze te wredne polityczne-hieny ZAWSZE bede wykorzystywac przeciwko nam takich narzedzi, od ktorych zadane rany najbardziej beda nas bolaly!

  16. realista 17.01.2015 13:47

    cyt.:”wielu Chrzescijan chca byc „modnymi”, uwazaja, ze religia jest passé, wola byc ateistami i szczycic sie tym, ze w nic nie wierza, ze Boga nie ma”

    coś mi się tu nie klei. chrześcijanie udający ateistów?… .. .

  17. WiK.W. 17.01.2015 13:50

    “Chrzescijan” czyt. pseudochrzescijan, czyt: ludzi, ktorzy moze i sa ochrzczeni, ale ich chrzescijanstwo jest tylko na papierku albo “wynikajace z tradycji rodzinnych” – moze niezbyt jasno sie wyrazilem, sorki.

  18. realista 17.01.2015 14:23

    no to czyli ani chrześcijanie, ani pseudochrześcijanie, skoro tylko na papierku, bo zostali ochrzczeni. tak patrząc to pewnie 90% ateistów to chrześcijanie, bo ich ktoś kiedyś ochrzcił.
    sprzeciwiam się używaniu takich sformułowań… .. .

  19. Jedr02 17.01.2015 15:07

    ” i myślę, że wszystko co istnieje można zbadać naukowo, tylko nauka musi dostosować narzędzia badawcze.
    wychodzę po prostu z założenia, że rzeczywistość jest jedna, i trzeba tylko dojść do sedna. wierzę, że istoty inteligentne to potrafią… .. .

    Z perspektywy mistyków wszystko jest wyjaśnione i jest jedna rzeczywistość, ale nie można tej perspektywy poznać po przez obserwacje relacji pomiędzy materialnymi cząstkami ani rozumowanie, a jedynie poprzez praktykę pod okiem kogoś kto już rzeczywistość poznał. I na przykład podstawową instrukcją w Wisznuizmie jak ten proces wygląda będzie Bhagavat-Gita, dla innych może to być Wedanta-sutra, buddyści zależnie od szkoły będą mieli jakieś swoje teksty. W jaki sposób jesteś w stanie stwierdzić że to co jest tam napisane to jest kit i że nie ma już właśnie innej metody naukowej tam opisanej która pozwala każdemu indywidualnie poznać tę jedną rzeczywistość?

    No co do pytania dlaczego, to jak pisałem zaleznie od pewnych założeń wyjdą nam inne wnioski. Taki rodzaj pytania może być mało istotny z punktu widzenia materialistycznych nauk, ale z punktu widzenia większości nauk postulujących istnienie ducha, dlatego że jest wstępnym krokiem do jego samopoznania.

  20. WiK.W. 17.01.2015 20:53

    @realista
    mozesz sie sprzeciwiac czemu tylko chcesz. Najbardziej denerwujace jest czepianie sie szczegolow: czy ochrzczony, czy nie ochrzczony, czy chrzescijanin, czy pseudochrzescijanin – nie bedziemy sie tu rozdrabniac bo nie w tym rzecz – czasem takie rozwazanie przypominaja mi afery tasmowe: kto nagrywal, jakim sprzetem, a czemu nie w stereo, a gdzie ukryl podsluchy, a ile za to dostal.. itp! Kazdy zajmuje sie drobiazgami, a sedna sprawy NIKT nie tyka. Tak samo TU – umowmy sie, ze w tym przypadku nie jest wazne: katolik czy ewaneglik, ochrzczony czy nie, a moze ochrzczony, a “nie praktykujacy” (choc uwazam, ze cos takiego nie istenieje! Albo sie wierzy, albo nie!) – Moim celem bylo przekazanie: w Europie odchodzi sie od religii na poczet NICZEGO – bo ateizm czy nie-wiara to NIC – i pozostanmy na tym etapie. Realisto, nie jestes glupi – znam Cie od lat i znam tez Twoj sposob “rozmawiania”, wiec wybacz, ale nie mam dzis czasu na rozwazania iscie filozoficzne..
    Pozdrawiam 😉

  21. realista 17.01.2015 23:06

    chciałbym tylko, żebyś nie pisał takich głupot jak „wielu Chrzescijan chca byc „modnymi”, uwazaja, ze religia jest passé, wola byc ateistami i szczycic sie tym, ze w nic nie wierza”, bo to właśnie sprowadza dyskusję na manowce. sprowadzasz ateizm tylko do zachcianki albo bezmyślności.

    i jeszcze stwierdzasz, że „odchodzi sie od religii na poczet NICZEGO – bo ateizm czy nie-wiara to NIC”. nie, ateizm to tylko brak wiary w boga, a ty to przedstawiasz jak wielką, czarną D.
    ateizm to pogląd w sprawie istnienia boga, a nie NIC.

    to nie są szczegóły.

    SPRZECIW… .. .

    PS. ty pierwszy napisałeś o chrzcie. ja bym tego tematu nie poruszył, bo to dla mnie bez znaczenia…

  22. realista 17.01.2015 23:19

    cyt.:”nie można tej perspektywy poznać po przez obserwacje relacji pomiędzy materialnymi cząstkami ani rozumowanie”

    no ja właśnie myślę, że być może można.

    cyt.:” W jaki sposób jesteś w stanie stwierdzić że to co jest tam napisane to jest kit”

    nie twierdzę tak.

    cyt.:”i że nie ma już właśnie innej metody naukowej tam opisanej która pozwala każdemu indywidualnie poznać tę jedną rzeczywistość? ”

    no, czyli jest? też tak myślę.

    cyt.:”Taki rodzaj pytania może być mało istotny z punktu widzenia materialistycznych nauk”

    nieporozumienie wynika z traktowania przez ciebie nauki o jakiej piszę jako “materialistycznej”. ale przecież napisałem, że “nauka musi dostosować narzędzia badawcze” i że “wszystkie te aspekty na siebie wpływają”. nauka wyklucza obecnie zbyt wiele możliwości.

    cyt.:”z punktu widzenia większości nauk postulujących istnienie ducha, dlatego że jest wstępnym krokiem do jego samopoznania.”

    nie tylko ducha. a wydaje mi się też, że pytanie “dlaczego” to akurat źródło nauki. ale mogę się mylić. wyprowadź mnie z błędu jeśli tak… .. .

  23. Jedr02 18.01.2015 05:44

    “nie tylko ducha. a wydaje mi się też, że pytanie „dlaczego” to akurat źródło nauki. ale mogę się mylić. wyprowadź mnie z błędu jeśli tak… .. .”
    Zależy od definicji nauki, główny nurt dzisiejszej nauki nie odpowiada na pytanie dlaczego, a na pytanie jak. Jak funkcjonuje wszechświat, mózg itd. Ale w kulturze europejskiej właśnie filozofowie byli pierwszymi naukowcami. Zródłem może i jest, ale cel się zmienił. Tak naprawde to jak mieliby odpowiadać na takie pytania skoro badają materie, która nie działa celowo, pytanie dlaczego można zadawać w kontekście żywych istot bo te mają pragnienia co za tym idzie działają celowo.

    “nieporozumienie wynika z traktowania przez ciebie nauki o jakiej piszę jako „materialistycznej”.”
    Wybacz, odnoszę się głównie do tego co ogólnie jest znane jako nauka. Wyrażenia zarówno takie jak nauka jak i religia zdają się mało precyzyjnymi 🙂

  24. realista 18.01.2015 11:16

    cyt.:”nie odpowiada na pytanie dlaczego, a na pytanie jak.”

    a, no to masz na myśli “dlaczego” w sensie “w jakim celu”.
    ja mówię o “w jaki sposób”, “skąd” i “jak”.

    cyt.:” pytanie dlaczego można zadawać w kontekście żywych istot bo te mają pragnienia co za tym idzie działają celowo. ”

    no to się zgadzam. a spośród istot żywych na Ziemi to człowiek ma największe pragnienia, a jego mózg – skomplikowana maszyneria – szuka wszędzie wzorów i celowości nawet tam, gdzie ich nie ma. człowiekowi trudno zrozumieć, że coś PO PROSTU jest. otacza się wytworami swoich rąk więc nic w tym dziwnego. a dopóki mechanizmy istnienia pozostają niezgłębione, to łatwiej wierzyć w cel istoty nadprzyrodzonej. ja to rozumiem.

    cyt.:”odnoszę się głównie do tego co ogólnie jest znane jako nauka.”

    no też stąd moje krytyczne uwagi w stronę nauki, czy raczej w stronę skostniałego, naukowego establiszmentu. jeszcze 200 lat temu naukowcy orzekliby, że elektromagnetyzm czy cząsteczki subatomowe to mistycyzm, bo niewidzialne i nieudowadnialne.
    dlatego oczekuję jeszcze wielu naukowych odkryć… .. .

  25. Jedr02 19.01.2015 00:20

    zaimek
    (1.1) …pytający, używany w zdaniach, w których pytający pyta o przyczynę lub cel jakiejś czynności
    (1.2) …względny, używany w zdaniach podrzędnych określających przyczynę lub cel czynności
    według http://pl.wiktionary.org

    Zgodnie z definicją używałem tego słowa. Zdobywanie wiedzy na zasadzie “jak” to może przeprowadzać i zwierze, które się uczy np jak zdobywać jedzenie, jak się odurzać itd. Nie robią tego zwierzęta w sposób usystematyzowany, ale te bardziej rozwinięte uczą się jak zadowalać te swojego pragnienia i są w stanie sobie nawzajem to pokazywać. Rozważanie świata w zakresie wykorzystania go do realizacji swoich pragnień, nie jest czymś co jakościowo odróżnia człowieka od zwierzęcia, różnica jest ilościowa. Jakościowa różnica jest wtedy kiedy ktoś wychodzi poza ramę dążenia do przyjemności i uciekania od nieprzyjemności i się pyta “po co to robić?” “po co to jest?” “czy to ma jakis cel?” “czy jest jakiś sens mojego istnienia?”. Zwierze tego nie robi ono po prostu działa wedle swoich instynktów. Człowiek też takie ma, choć bardziej złożone i też może po prostu wedle nich działać, wtedy w ogóle filozoficzne rozumowanie staje się wręcz kłopotliwe, bo podważa sens życia dla jedzenia i prokreacji(czy innych form nietrwałego tworzenia).

    “no to się zgadzam. a spośród istot żywych na Ziemi to człowiek ma największe pragnienia, a jego mózg – skomplikowana maszyneria – szuka wszędzie wzorów i celowości nawet tam, gdzie ich nie ma. człowiekowi trudno zrozumieć, że coś PO PROSTU jest. otacza się wytworami swoich rąk więc nic w tym dziwnego. a dopóki mechanizmy istnienia pozostają niezgłębione, to łatwiej wierzyć w cel istoty nadprzyrodzonej. ja to rozumiem.”

    http://pl.wikipedia.org/wiki/Sens_%28filozofia%29
    Odnosząc się do takiej filozoficznej definicji sensu jako pewnego celu, to możnaby powiedzieć że świat który “po prostu jest” jest pozbawiony sensu. W tym momencie czyż panowie teologowie nie mają trochę racji? 🙂 Jeśli coś po prostu jest, nie ma żadnego celu, nie istnieje z żadnej przyczyny i do niczego nie dąży jest czyms pozbawionym sensu. Nie ma przyczyny, coś jest i sobie jest. Po co więc wciskać ludziom kity na temat istnienia sensu w życiu? Te ich sensy nie mają żadnego sensu w szerszym kontekście niż ich wyjście na kielona z kumplami czy dostaniu nowej pracy.

    Dla mnie podstawowym problemem tego jest że wyciągamy wnioski na podstawie obserwacji materii, a nie na podstawie obserwacji obserwatora. Przyczyną obserwacji jest obserwator a nie przedmiot obserwacji. To obserwator jest podmiotem a obserwacja jest działaniem na przedmiocie obserwacji. Cele mają podmioty a nie przedmioty. Patrzymy na przedmiot to nie ma on pragnień, więc i celów, patrzymy na podmiot to on wykonuje coś po coś. W wizji materialistycznej zakładamy że ten podmiot – obserwator, stworzony jest z przedmiotu swojej obserwacji. Takiemu materialiście można zaproponować, niech zaobserwuje siebie w tym przedmiocie obserwacji, z niego przecież jest, niech się więc w nim zobaczy, niech zobaczy tę świadomość.

    Aczkolwiek w kwestii celu to wątpie żebyśmy mogli poza częściowym wzajemnym zrozumieniem do czegoś dojść. Np wschodzie mamy takie filozofie jak buddyzm czy teistyczna wedanta od ponad 2000 lat w jednym miejscu i póki co istnieją obie, a jedna (buddyzm) mówi podobnie że świat po prostu jest i nie ma żadnej pierwotnej przyczyny(czyli nie ma sensu pytać dlaczego) a druga że jak najbardziej jest i pierwotną przyczyną jest Osobowy Bóg i emanującego z niego duchowe cząstki(żywe istoty) i dokładną przyczyną jakiekolwiek różnorodności są pierwotnie relacje Boga i tych cząstek, czyli pierwotną przyczyną jest miłość, pragnienie wspólnego cieszenia się.

    Filozoficznie żeby znaleźć ten ostateczny cel, tak naprawde musimy mieć jakąś osobe która jest przyczyną istnienia, bo cele i sense są właśnie domeną osób. Rzeczy po prostu są. Dlatego jeśli chcemy mieć coś takiego jak ostateczny sens, to praktycznie musimy się do Boga odwołać. Jeśli nie potrzebujemy żadnego takiego sensu, bo starczą nam “sensy” odnajdywane w różnych przyjemnościach życia lub z powodu frustracji związanej z tym podążaniem za tą przyjemnością chcemy tylko przestać podążać to żadnego Boga nam od strony filozoficznej nie potrzeba, oczywiście się nam przyda(przy podążaniu za przyjemnością) jako mentalny koncept służący do chronienia się w chwilach strachu i bólu, oraz jako “forma świata” do której możemy rzucać swoje życzenia, co byśmy chcieli dostać. I tak właściwie to nie ma innych dróg niż te dwie.

  26. Jedr02 19.01.2015 00:33

    Można by też powiedzieć że sens i pragnienie są ze są ściśle powiazane. Pragnienia tworzą nam cele przez które do czegoś dążymy i w tym widzimy sens. To że autor widzi sens w tych wszystkich rzeczach pochodzi z jego pragnienia cieszenia się tymi rzeczami. Widzenie sensu w filozofii która mówi że nie ma sensu też wynika z naszych pragnień. I też więc właśnie filozofia która mówi że świat nie powstał z pragnienia mówi też że on sensu nie ma. Jeśli coś do niczego nie dąży nie ma tak naprawdę znaczenia co się po drodze temu wydarzy. Spełnianie jakichkolwiek małych celów(sensów) jest bezcelowe – pozbawione sensu.

    Niezależnie od naszej filozofii atrakcyjnym może być samobserwacja w kwestii pragnień, bo one właśnie kreują nasz stan. One czynią dane cele da nas atrakcyjnymi i sensownymi. One powodują że patrzymy na coś i myślimy “O to jest fajne” albo ” O to jest podejrzane”. Czyż nie przez te pragnienia mamy atrakcje do takich a takich pragnień? Dobrze to sobie uświadamiać poprzez obserwacje, automatycznie zrozumiemy też innych, którzy przecież również na tej zasadzie działają.

  27. realista 19.01.2015 08:54

    cyt.:”Takiemu materialiście można zaproponować, niech zaobserwuje siebie w tym przedmiocie obserwacji, z niego przecież jest, niech się więc w nim zobaczy, niech zobaczy tę świadomość.”

    a no pewnie. ja na przykład przyglądam się procesom fizycznym, chemicznym i biologicznym, z których się składam. są PRZEWSPANIAŁE!

    cyt.:”Jeśli coś po prostu jest, nie ma żadnego celu, nie istnieje z żadnej przyczyny i do niczego nie dąży jest czyms pozbawionym sensu”

    otóż to. ale czy sens istnienia jest jakimś obiektywnym wymogiem? czy istnienie bez celu umniejsza istnieniu? przychodzi mi tu na myśl celowa hodowla trzody chlewnej vs. dzik w puszczy…

    cyt.:”Rzeczy po prostu są. Dlatego jeśli chcemy mieć coś takiego jak ostateczny sens, to praktycznie musimy się do Boga odwołać”
    …czyli IMHO stworzyć go…

    wszystko sprowadza się do określenia co jest dla nas sensem. tylko należy oddzielić sens swojego życia od sensu istnienia ogółem. bo powyższa dyskusja jest o tym, ile zamków jest w zamku.
    każdy człowiek może (ale nie musi) mieć cel swojego życia, na przykład wydać tom wierszy albo wybudować latarnię morską. albo iść na wódkę, mniejsza o to.
    jednak szukanie celowości swojego istnienia („stworzony zostałem po to, aby…”), istnienia życia na Ziemi, istnienia Wszechświata itd. nie nadaje obiektywnego sensu życiu, tylko złudzenie jego istnienia. zadawanie pytania „dlaczego, boże?” nie daje odpowiedzi, tylko w najlepszym razie nadzieję.

    moim zdaniem o to chodzi w oświadczeniu „szukajcie, a znajdziecie”, by samego siebie przekonać ( komentarz 42-43 http://wolnemedia.net/nauka/bog-jako-cos-nauka-a-religia/ ). a skoro szukamy…
    …to i znajdujemy. ( https://www.youtube.com/watch?v=mzlCdWwYn2I )

    ale, jak już pisałem, naprawdę rozumiem ludzką potrzebę osadzania siebie w jakiejś celowości i całą, potrzebną do tego koncepcję stwórcy z miłości, ale jej nie potrzebuję, odnajdując sens w samym istnieniu rzeczy bez wyższego celu… .. .

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.