Sądzą nas dzieci sędziów – sąd genetycznie zmodyfikowany

Opublikowano: 24.10.2012 | Kategorie: Prawo, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 524

Polskie sądy są “skażone genetycznie” – stanowiska są często rozdawane dzieciom sędziów. Przegrywa na tym wymiar sprawiedliwości, bo szansę na bycie sędzią tracą doświadczeni prawnicy, byli adwokaci i prokuratorzy.

Krajowa Rada Sadownictwa nominuje na stanowiska sędziowskie niedoświadczonych asystentów, a odrzuca doświadczonych prokuratorów.

1. O urząd sędziego jednego z sądów rejonowych ubiegała się pani prokurator, z siedmioletnim stażem prokuratorskim, wcześniej z siedmioletnim stażem jako oskarżyciel urzędu skarbowego w sprawach karno-skarbowych, z nienagannymi opiniami służbowymi i wzorowymi opiniami zawodowymi. W konkurencji do niej stanęła młoda pani prawniczka, z trzyletnim stażem zawodowym na stanowisku asystentki sędziego. Jak państwo sądzą – kto wygrał? Doświadczona zawodowo i życiowo pani prokurator, czy nieopierzona asystentka?

Zgadli państwo – w Krajowej Radzie Sadownictwa stosunkiem głosów szesnaście do zera wyścig do urzędu sędziego wygrała asystentka, a pani prokurator otrzymała uprzejme zawiadomienie, że jej kandydatura nie uzyskała poparcia.

I jeszcze taki jeden, pewnie nieistotny szczegół – rodzice pani asystentki są sędziami. To już trzecia toga sędziowska w rodzinie i niekoniecznie ostatnia.

Nie, nie… ja niczego nie sugeruję! Krajowa Rada Sadownictwa z pewnością więzami rodzinnymi asystentki się nie kierowała…

2. Trochę mnie ostatnio rozbawił przewodniczący Krajowej Rady Sadownictwa pan sędzia Antoni Górski, gdy na posiedzeniu sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka mówił, że zawód sędziego powinie być ukoronowaniem zawodów prawniczych, ale doświadczeni prawnicy nie chcą nosić tej korony i się nie zgłaszają.

Proszę bardzo – podałem pierwszy lepszy, znany mi przykład – doświadczona pani prokurator zgłasza się i przegrywa z asystentką, rodzinnie powiązaną ze środowiskiem sędziowskim.

Zaglądam do przedstawionej w Sejmie informacji Krajowej Rady Sadownictwa i czytam, że w 2011 roku, do konkursów o stanowiska sędziowskie przystąpiło 77 prokuratorów. Nominacje dostało pięciu z nich, 72 odpadło. W tym samym 2011 roku na stanowiska sędziowskie mianowano 89 asystentów sądowych.

Pytanie za sześć punktów do Krajowej Rady Sądownictwa – w czym tych 89 przyjętych asystentów było lepszych od tych 72 odrzuconych prokuratorów? Co przeważyło o wyborze asystentów? Czy przypadkiem nie predyspozycje genetyczne?

3. Słyszymy coraz częściej wstrząsające historie o tym, jak źle się nas sądzi, tym bardziej więc przyjrzyjmy się, kto nas sądzi. Otóż coraz częściej sądzą nas dzieci. Zamiast doświadczonych, sprawdzonych w innych zawodach prawników, sądzą nas dzieci, bywa że dzieci sędziowskie.

Młodość jest atutem wszędzie, ale w sądzie niekoniecznie. Wiem coś o tym, bo sam byłem sędzią bardzo młodym, za młodym, choć znającym życie, bo tak się korzystnie dla mnie złożyło, że nie byłem wychuchanym maminsynkiem i od dzieciństwa musiałem harować w gospodarstwie. Nie zmienia to faktu, że aby sądzić innych ludzi, żeby oceniać ich uczynki, trzeba mieć nie tylko głowę nabitą paragrafami, ale trzeba mieć zwyczajne ludzkie życiowe doświadczenie, którego młody człowiek zazwyczaj mieć nie może, zwłaszcza jeśli to jest młody człowiek wychuchany w ciepełku tak zwanych dobrych domów. Co on rozumie, co to są trudy życia, co to jest bieda, co to jest nieszczęście, co to jest ból po stracie kogoś bliskiego. Taki człowiek bez mrugnięcia powieka powie wtedy zrozpaczonej matce, której syn wczoraj umarł na rękach po wypadku – jeszcze dziecko pani nie ostygło, a pani po zaświadczenie przychodzi?

4. Młodemu sędziemu z dobrego domu wydaje się, że świat jest piękny, on sam jest piękny i wszyscy powinni być tacy piękni jak on. Sądzi ludzi, wydaje nieomylne wyroki, a nie zna życia, o którym się wypowiada.

I potem taki sędzia radzi żonie siedzącego w więzieniu rolnika za wypadek rolnika, żonie mającej na głowie dwoje dzieci, starych rodziców, 30 hektarów, 50 krów i 100 świń – że skoro jej ciężko z finansami, to niech sobie idzie do dorywczej pracy…

Bo co taki maminsynek wie o wsi, o pracy, o życiu, o świecie? O tęsknocie dzieci za zabranym do więzienia ojcem? Nic nie wie. A sądzi…

5. Nie, panie Przewodniczący Krajowej Rady Sadownictwa – tak wcale być nie musi. Już z samych sprawozdań Rady wynika, że zgłaszają się do zawodu sędziowskiego doświadczeni kandydaci, są doświadczeni prokuratorzy, są doświadczenie radcowie prawni i adwokaci, ale nie chcecie ich przyjmować. W 23011 roku chciało na przykład zostać sędziami 63 adwokatów – przez sito przeszło siedmiu. Przegrali w konkurencji z asystentami sędziego…

6. Rozmawiałem niedawno z doświadczonym adwokatem. Pięćdziesiąt kilka lat, doświadczenie zawodowe prokuratorskie, potem adwokackie. Wie Pan – mówi – ja teraz czuję, ze mógłbym być naprawdę dobrym sędzią. Znam prace prawniczą od podszewki, przez dziesiątki lat stawałem z obu stron sędziowskiego stołu, a i sam w życiu niemało już przeżyłem. I powiem Panu – mówi dalej ów adwokat – ja chciałbym zostać sędzią, ale nie wystartuję w tej upokarzającej konkurencji, bo przegram z jakąś dwudziestoparolatką, która poprzez rodziców jest do zawodu sędziowskiego genetycznie predystynowana.

Nie wiem, jakie to sprawiają argumenty, ale ze statystyki widać, że Krajowa Rada Sądownictwa woli powierzać stanowiska sędziowskie młodym niedoświadczonym prawnikom, ale pupilom korporacji. Zamiast sędziów w koronie woli sędziów z programu „pierwsza praca”… Jakby to powiedział klasyk – nie idźcie tą drogą….

7. Kiedyś, w paskudnym PRL-u, związki rodzinne między sędziami, prokuratorami adwokatami były wykluczone. Nie mogło być w ogóle małżeństw sędziowsko-adwokackich, dalsza rodzina nie mogła wykonywać pozostających w kolizji zawodów prawniczych w tym samym okręgu. Dziś w tym samym mieście powiatowym mąż prokurator rejonowy kieruje akty oskarżenia do sądu rejonowego, gdzie sędzią w sprawach karnych jest jego czcigodna małżonka i nikomu to nie przeszkadza. Nikt nie podejrzewa, że pan prokurator może na przykład nie składać apelacji, żeby małżonce nie przysporzyć pracy i nie opóźnić przez to rodzinnego obiadu…

Trochę nam się sądownictwo genetycznie zmodyfikowało…

Źródło: Stefczyk.info


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

16 komentarzy

  1. Murphy 24.10.2012 13:53

    No niestety tak to się głupkowato porobiło i nie ma komu z tym porządku zrobić. Choć za PRL’u nie było ciekawie ale zgodzić się trzeba, że co do sądownictwa wymogi mieli racjonalne.

  2. Takie_tam 24.10.2012 16:06

    Coś w tym jest. I nie jest to problem nowy. Jakieś kilkanaście lat temu, kolega ze szkoły średniej skończył studia prawnicze z pierwszym wynikiem na wysoko plasowanej w rankingach uczelni i jakież było jego zdziwienie, kiedy nie mógł się nigdzie dostać na aplikację. Po jakimś czasie już wiedział o co chodzi i mi objaśnił. Prawnicy mają jakieś tam stowarzyszenie i to właśnie tam dogadują się co do obsady aplikantów i innych stanowisk. Człowiek spoza układu, choćby miał kasę ma problem, żeby zaistnieć w tym środowisku.
    Swoja drogą znam osobiście pewną panią sędzinę i jej męża, wziętego adwokata. Działają w tej samej miejscowości, tym samym sądzie. Przyznam, że trochę to chore 🙂

  3. janpol 24.10.2012 16:15

    Chore państwo to i chore jego instytucje. Nie powinno to nikogo dziwić. Tu wystarczy chyba za całą dyskusję opinia Adama Strzembosza, sędziego, wykładowcy KUL i byłego Pierwszego Prezesa SN, który był zwolennikiem samooczyszczenia się środowiska sędziowskiego a potem za to wszystkich przepraszał.

  4. Roots Chant Rising 24.10.2012 17:15

    Czy zna ktoś z Was sprawę Mariusza Lewińskiego ? Jest to przykład z życia wzięty tego jak funkcjonują sądy, na jakich dokładnie zasadach oraz rażący przykład tego co się stanie z każdym, kto będzie chciał pokazać prawdziwe oblicze polskiej temidajki i jej kasty. Polecam gorąco zainteresować się tą sprawą. To jest aż niewiarygodne, zupełnie jakby czytać scenariusz orwellowskiego filmu . Nie jest to dość popularna sprawa w łżemediach , ale to prawda 🙂

  5. papamobile 24.10.2012 17:34

    Pamiętacie, jak bodajże Marcinkiewicz albo Kaczyński próbowali toto ruszyć? Co się wtedy rozpętało w mediach? Myślę, że to był początek końca tamtych rządów. Podobne było z reformą finansów państwa przygotowaną przez Gilowską. Gdy już zaczęły się przygotowania do opracowywania projektu przez sejm, Gilowska została posądzona o współpracę z SB i w ten sposób się jej pozbyli, a sprawie ukręcono łeb. Co z tego, że ją później oczyszczono z zarzutów. Obie reformy godziły w interesy tego środowiska. Pejsato-czerwone dynastie rządzą tym krajem, zajmują intratne i strategiczne stanowiska, a fucha przechodzi z rodziców na dzieci. Widać to także w mediach, a zwłaszcza w telewizji. Polecam cykl “Czerwone dynastie” na pewnym blogu. Wujek Google pomoże.

  6. papamobile 24.10.2012 17:38

    O wyczynach naszych sądów można poczytać także w Nowym Ekranie – cały cykl artykułów.

  7. papamobile 24.10.2012 17:56

    Ci sami ludzie, którzy wybrali Donka i Bronka?

  8. Takie_tam 24.10.2012 21:44

    Sytuacja się nie zaognia. Sorry, ale artykulik na Stefczyku czy Wolnych to nie ogień. Sprawy nie ma w mainstreamie, sprawa nie istnieje. A jak już gdzieś się niepostrzeżenie przedostanie to zaraz znowu gdzieś dach przecieknie, rodzicielka Madzi zatańczy na rurze i inne takie. Tak to działa jakbyście jeszcze nie zauważyli.
    W tej sitwie trzeba by wysadzić wszystkich z siodła i obsadzić nowych. Kto się za to weźmie, skoro ci którzy już siedzą są opłaceni, znajomi i tańczą jak ta lala? NIE MA OPCJI :)))

  9. spaceman 25.10.2012 00:54

    ..Czytając przypomniało mi się co słyszałem w Jarocinie ok 91r….

    …. “to chory kraj, rządzony przez świnie a koryta są pełne…”

  10. janpol 25.10.2012 01:06

    No właśnie, dlatego, że “koryta są jeszcze pełne” swiniom zależy na utrzymaniu się przy nich. Ale to nasza wina, że na to pozwalamy a nie ich że sobie rządzą tak jak im na to pozwalamy. Byli by durniami aby nie korzystali a my jesteśmy jeszcze bardziej durnowaci, że się dajemy wodzić za nos.

  11. adambiernacki 25.10.2012 01:25

    “Czy pani prokurator wnosi sprzeciw? Nie no co ty…oj tzn. wysoki sądzie”. To jest kraina bezprawia. Po 89 roku kiedy zbudowały sobie bolszewickie męty raj kradziejski prawo należy do nich. Czyli do drobnych złodziei, seryjnych prostytutek, sadystycznych zboczeńców czy też po prostu prostackich chamów saute. Rozbijałem się to tu to tam i wiem, że większość zwłaszcza strategicznych stanowisk zajmuje to barachło. Barachło przyciąga do siebie inne barachło oraz mnoży się produkując barachło. Najlepsze jest to, że im bardziej prostackie barachło tym bardziej pierś wypina i kreuje się na nową magnaterię. Wyrosłe toto pokoleniowo z czekistowskiej degrengolady albo z nieczytatych gawnozjadów wypełzłych z jam średniowiecznych hołdujące w swym bezmyśle najprostszym instynktom oraz batowi teraz kreuje się na niegdysiejszych swoich rzekomych oprawców. Byle się tylko nachapać i mieć więcej niż drugie takie gawno człekokształtne. Prezesy, dyrektory i menagiery tera my so i o! Więcej! Elyta! Magnateria! Okupacja PRLowska to jeszcze nic! Okrągły pakt czerwono-czarny zapewnił po 89 roku fory jednostkom najbardziej zdegenerowanym moralnie a przede wszystkim bezpieczeństwo wszelkiej maści draństwu, które potem oglądali Polacy w poczuciu upokorzenia i przegranej. Nadal oglądamy te ryje i jeszcze dajemy głos na komendę a potem ochłap może się jakiemuś kundlowi trafi spośród sfory przeznaczonej do walki na arenie. Syf. Nie będę się bił dla tego społeczeństwa a ono nie będzie się biło dla mnie ani nawet dla siebie.

  12. janpol 25.10.2012 01:40

    Powoli powoli… Może jednak trochę pracy też nad sobą? Pogarda to bardzo niedobra postawa. Ja myślę, że jednak powoli dociera, nawet do tych co dali się nabrać propagandzie w środkach masowej dezinformacji, że od nich zależy jakie będziemy mieli rządy.

  13. oporowiec 25.10.2012 07:17

    Brakuje faktów popartych nazwiskami….

  14. Roots Chant Rising 25.10.2012 13:00

    oporowiec chyba tylko Tobie .

  15. papamobile 25.10.2012 22:43

    @oporowiec Twój nick, nomen omen, nie oznacza chyba oporności na fakty? Proszę, fakty i nazwiska:
    http://rebeliantka.nowyekran.pl/post/77811,rdza-niszczy-zelazo-a-klamstwo-dusze-panie-sedzio-owczarek

  16. Roots Chant Rising 25.10.2012 23:41

    Może zamiast kupowania wyborczej lepiej totka wysłać 😉

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.