Równanie w dół

Opublikowano: 19.04.2012 | Kategorie: Gospodarka, Wiadomości z kraju, Zdrowie

Liczba wyświetleń: 1574

Branża mięsna chce się rozwijać głównie w oparciu o wędliny kiepskiej jakości. Zdaniem Głównego Inspektora Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, jest to droga donikąd – doraźne zyski zostaną okupione długofalowym spadkiem zaufania do całej branży i jej produktów.

Podczas konferencji „Jakość wyrobów mięsnych” ujawniono niepokojące informacje na temat niskiej jakości wyrobów mięsnych w polskich sklepach. O przebiegu konferencji informuje PAP. Najpoważniejszym problem branży mięsnej to brak norm na wyroby. Otwiera to drogę do nadużyć, pozwalając na produkcję wędlin o dowolnym składzie, a tym samym często o zaniżonej jakości. Jak podkreślił Stanisław Kowalczyk, Główny Inspektor Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS), konsekwencją tego jest podważenie zaufania do całej branży, która była kiedyś chlubą polskiego agrobiznesu.

Kowalczyk wskazał na konieczność podjęcia prób zmiany tej sytuacji i wypracowania norm gwarantujących dobrą jakość określonych typów wędlin, aby np. kiełbasa „śląska” czy „żywiecka” z każdego zakładu była taka sama. Zwrócił również uwagę na oszustwa rynkowe, zwłaszcza na dezinformowanie konsumentów. Jego zdaniem np. szynka nie powinna być nazywana „tradycyjną”, jeśli zawiera różne dodatkowe składniki, m.in. konserwujące. Niestety, firmy zamiast zwracać uwagę na technologię produkcji, więcej starań wkładają w jak najefektywniejszą sprzedaż produktu, stosując przy tym częstokroć nieetyczne metody. Jako przykład Kowalczyk podał parówki z kolorowymi nadrukami, które w jednym z lubelskich supermarketów znajdowały się dokładnie na wysokości oczu dzieci. Były to jednak parówki, które z uwagi na swój skład nie powinny być przeznaczone dla najmłodszych – zawierały bowiem tzw. mięso MOM (oddzielone mechanicznie od kości) z kurcząt, a także m.in. skórki kurcząt i kilkanaście składników konserwujących.

Z kolei prezes Stowarzyszenia Rzeźników i Wędliniarzy Janusz Rodziewicz zwrócił uwagę, że niska jakość produktów mięsnych wynika z warunków dyktowanych przez sklepy wielkopowierzchniowe, które określają limit ceny, po jakiej mogą przyjąć towar. – „Cena dobrego wyrobu będzie nie do zaakceptowania przez sklepy wielkopowierzchniowe” – powiedział. Dodał, że supermarkety sprzedają 60-70% wyrobów wędliniarskich.

Beata Majchrzak z IJHARS przytoczyła natomiast wyniki kontroli, jaką zostały objęte w 2011 r. 204 zakłady przetwórcze. Ponad 60% wyrobów miało nieprawidłowe parametry fizykochemiczne czy organoleptyczne lub było źle oznakowanych. W 16,9% przetworów mięsnych skład produktu nie zgadzał się z deklaracją na etykiecie – najczęściej zawierały one inne gatunki mięs, miały za dużo wody czy zaniżoną zawartość białka. Z kolei 35% przetworów było nieprawidłowo oznakowanych – dotyczyło to przede wszystkim pasztetów i kiełbas grubo rozdrobnionych.

Źródło: Nowy Obywatel


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

27 komentarzy

  1. Yogipower 19.04.2012 09:21

    Skoro chce wycofać mięso niskiej jakości, to znaczy że zostanie tylko te wysokiej jakości czyli droższe. Dla wielu Polaków mięso stanie się przysmakiem od święta. Niech wogóle się odwalą tymi głupimi przepisami od gospodarki bo napewno jej tym nie pomagają. Skoro ludzie kupują takie mięso to znaczy że chcą lub na droższe ich nie stać.

  2. -chris 19.04.2012 09:22

    WIEDZA (a dokładnie jej brak w narodzie) leży u podstawy tego zjawiska. O “trendach” w produkcji i sprzedaży decydują klienci. Jeżeli są to w większości zombi bez choćby podstawowej wiedzy z biologii, chemii, nie mówiąc o zdrowiu, skupieni na czubku własnego nosa i zaspokajaniu żądzy konsumpcji, to producenci, skupieni na maksymalizowaniu zysku za wszelką cenę (aby zaspokajać z kolei swoje żądze konsumpcji), produkować będą w odpowiedzi trujące coś o nazwie parówki dla dzieci (i 97 % asortymentu kerfurów, biedronek, lidli, i innych wielkopowierzchniowych fabryk do wyciągania kasy).
    Działa tu mechanizm rozmywania się odpowiedzialności, bo przecież po zjedzeniu takiej parówki nie umiera się natychmiast. A trudno oskarżyć producentów żywności o to, że spowodowali chorobę (choćby arteriosklerozę).
    Nic nie dadzą żadne regulacje prawne, dopóty jesteśmy (w masie) jak stado bydła (przepraszam bydło – jest mądrzejsze) i kupujemy śmieci do jedzenia.
    Śmieci przestaną być produkowane wtedy, kiedy przestaną być kupowane.

    Oczywiście , swoją drogą, nie należało dopuszczać możliwości stosowania szeregu środków chemicznych przy produkcji żywności! Często jednak były one wprowadzane w drodze przestępstwa (glutaminian sodu, czy aspartam), nie mam też wątpliwości, że wiele E wprowadzono za łapówki.

    Najłatwiej trend ten odwrócić poprzez oświatę.
    Ale u nas oświata ma ten sam trend niestety – wyprodukować jeszcze bardziejszych zombi niż do tej pory.
    Czarno to widzę.
    Stoi zadanie przed każdym, kto wie coś więcej – dzielić się wiedzą. To przyniesie skutek.

  3. Nina 19.04.2012 10:06

    Do Yogipower:Niestety nie grzeszysz zbyt wysokim poziomem świadomości i chyba intelektualnie też odstajesz… Oczywistym jest, że mięso jest drogie i od wieków było przysmakiem tylko od święta. Ludzie biedni, których nie stać było na mięso jedli kaszę, ciecierzycę, cebulę i… dobrze na tym wychodzili zdrowotnie. Dzisiaj koncerny wciskają im kit, że mogą jeść dokładnie to samo co “szlachta”, za dużo mniejsze pieniądze. Kończy się to spożywaniem pasztetów i mielonek, których skład nie dziwiłby na trutkach dla szczurów. Teraz kapisz?

  4. Msciwoj 19.04.2012 10:10

    Jedynym wyjściem jest moim zdaniem własna produkcja wędlin. Zbudowanie małej wędzarni jest naprawdę proste. A jeśli ktoś nie ma możliwości to jeszcze prostszy jest wyrób własnych wędlin w szynkowarze. Koszt takiego urządzenia to ok 50zl. Wędliny w nim zrobione są o niebo smaczniejsze niz te sklepowe i co ważne są też dużo tańsze. Ideałem jest zakup mięska od rolnika i z niego zrobienie wędlin. Nic trudnego, a dużo taniej i zdrowiej. polecam!!!

  5. Nina 19.04.2012 10:27

    Do chris: dzięki za ten wpis, ratujesz moją wiarę w człowieka:) Co do zombi – lepiej nie można tego określić.

  6. Yogipower 19.04.2012 10:44

    Nina Chodzi mi o to że jeśli ktoś chce jeść trutkę na szczury to niech ją je. Czemu zabraniać dorosłemu człowiekowi wyboru jedzenia, niech każdy je co chce. Druga sprawa to bezwzględne przestrzeganie zgodności składu produktów z tymi na opakowaniu. Zatajanie substancji będących w produkcie powinno być surowo karane.

  7. Nina 19.04.2012 10:54

    Yogipower, teraz rozumiem Twój tok rozumowania i wiem o co Tobie chodzi, ale to nie jest takie proste. Dlatego, że ludzie, tak jak to określił chris, stali się jak zombie. Zombie są totalnie ogłupieni medialnymi trickami i myślą, ze skoro ta biedronka się do nich tak ładnie uśmiecha to nie może się za tym kryć nic złego:) Oświata jest naprawdę potrzebna, ale brak chętnych na jej sponsorowanie.

  8. MamDosc 19.04.2012 10:55

    Świadome kupowanie gó..o da . Najlepszym przykładem jest jak urząd ochrony konsumenta potraktował nas w sprawie informacji o soli drogowej . “Smacznej i zdrowej,lepszej niż sklepowa” nie może upublicznić firm używających soli ani jajecznego proszku . Tym samym chroni firmy i naturalną eliminację przez wypieranie konsumenckie firm oszukujących ludzi spuszcza w kibel . Powodzenia w czytaniu etykiet .

  9. Nina 19.04.2012 11:02

    Oczywiście, że czytanie etykiet w sklepie typu stonka g…o da:) Tego typu przybytki powinny być zamknięte na cztery spusty, ze względu na życie i zdrowie. Jednak te wartości są niezbyt poważane w dzisiejszym świecie.

  10. Yogipower 19.04.2012 11:31

    Nina A co mnie obchodzą inni, skoro nie chcą poznawać prawdy na własną rękę to niech jedzą co im góra podyktuje. Jak to jest brak chętnych na sponsorowanie oświaty? Jeśli ktoś chce się uczyć to sobie to sam lepiej zorganizuje , niz jakieś państwowe drogie byle co. Obowiązkowa szkoła słuszy tylko manipulacji społeczeństwa.

  11. Nina 19.04.2012 12:30

    Yogipower, w sumie masz rację, tak mnie na oświecanie mas wzięło od rana:)Kiedyś rzuciłam tekst na temat toksycznej żywności na jakimś mainstream’owym portalu i dostało mi się od zwolenników “stonki” i pasztetowej:)) Dzisiaj nawet nie zaglądam na te portale.
    Pozdrawiam

  12. ananasxxx 19.04.2012 14:22
  13. Stanlley 19.04.2012 15:51

    Przepisy może i były by dobrym rozwiązaniem – ale nie takie jak sobie na tej konferencji ugadali. Normy nie są tu rozwiązaniem. Lepiej egzekwować obowiązek pisania na etykiecie składu, bez pomijania wstydliwych składników. Wtedy konsument rzeczywiście będzie miał wybór i wiedzę.

  14. Mazii 19.04.2012 16:13

    @chris
    Nie znam twojej sytuacji materialnej i nie chce znac, ale spojrz na to ze strony ludzi ktorych stac tylko na takie smieci ktore oferuja nam producenci szumnie nazywajac to zywnoscia. Prosty rachunek: nie kupia, to nie zjedza, nie zjedza to umra z glodu. Takich przypadkow nie jest malo, ich jest wiecej niz ludzi ktorzy moga sobie pozwolic na nie kupowanie takiego jedzenia. Chcialbym miec taka prosta recepte ktora zlikwiduje ten problem- zlej jakosci to nie kupie, ale to dziala tylko w teorii. Zalewa nas szlam ktory dobrze wyglada tylko na reklamie, ale dalej pozostaje szlamem. Przytocze podobny przypadek: jak zwiekszyc pensje kazdego obywatela tego kraju? Teoretycznie jest to dos proste, niech wszyscy, co do jednostki odmowia pracy za te smieszne pieniadze ktore nam sie teraz oferuje. W krotkim czasie minimalna pensja wzrosnie niebotycznie, ale to tylko utopia bo ogromna wiekszosc ludzi nie moze sobie na to pozwolic, bo chce przezyc jak kazdy z nas. Nie ma takich prostych rozwiazan.. Pozdrawiam.

  15. SkyWei 19.04.2012 16:37

    Yogipower. Uprośćmy kwestie czasu, pieniędzy, dostępu i wiedzy. Załóżmy, że taki Kowalski musi kupować w marketach. Nie wiem jak to jest dokładnie, ale sądzę, że 90% jedzenia tam to chemia. I nie musi być owy Kowalski Zombie, ale wyobrażasz sobie spędzanie godzin na czytaniu etykiet lub w tym przypadku pytania ekspedientek o skład? Zwłaszcza przy mięsnym kiedy kolejka naciska z tyłu? Właśnie. A już w ogóle zapomnę, że pierwsze słyszę by do mięsa były etykiety (nie liczę tych paczkowanych, toż to trudno nawet mięsem nazwać).

  16. guarana 19.04.2012 16:59

    Yogi: zombie nie zombie ale czy wszyscy wiedzą co to jest E951, substancje słodzące, barwniki identyczne z naturalnymi (:)), glutaminian sodu itp.? Ot, środki spożywcze niby, ale to, że wyniki badań owych dodatków zostały sfałszowane, że w rzeczywistości jest to trucizna – tego na etykietach nie znajdziesz.

  17. Yogipower 19.04.2012 17:37

    guarana Wszyscy nie wiedzą i nie muszą wiedzieć, teraz w tych czasach dostęp do informacji jest tak szybki i łatwy że każdy może sobie wygoglować co to jest ten E951 jeżeli mu to tak bardzo potrzebne.

  18. Yogipower 19.04.2012 17:40

    SkyWei Nie wiem czy komukolwiek przeczytanie kilku linijek tekstu zajmuje długie godziny. Po za tym możesz kupować wkółko ten sam towar którego skład już znasz i nie musisz go czytać.

  19. norbo 19.04.2012 18:17

    E951 – oznaczenie europejskiej trasy łącznikowej (kategorii B), biegnącej przez Grecję. Długość trasy wynosi 180 km. – http://pl.wikipedia.org/wiki/E951_(trasa_europejska)

    😀

  20. Yogipower 19.04.2012 18:27

    norbo hehe Nie mów ktoś uwierzy że ma w napoju 180km drogi.:D
    Aspartam – E951
    (nazwa systematyczna: ester metylowy N-[amino(karboksylamino)acetylo]fenylalaniny)
    Organiczny związek chemiczny o wzorze sumarycznym: C14H18O5N2. Należy do grupy estrów peptydowych.
    Na produktach spożywczych oznaczany jest kodem E951.
    Uwaga!
    Aspartam, inaczej E951 to nie trucizna. To trzy trucizny w jednym! Kup dziecku. Niech ma!
    Aspartam to słodycz nad życie. Aspartam to słodycz nad zdrowie.
    Aspartam to niewyobrażalny szmal dla producentów Aspartamu, a w konsekwencji dla farmacji,
    od której fani Aspartamowej słodyczy Nie Uciekną.
    http://www.dieta-dla-zuchwalych.pl

  21. SkyWei 19.04.2012 18:46

    Kilku linijek tekstu pomnożonych przez parędziesiąt + czas na wymianę towaru w ręce + nie mówimy tu o jednym towarze. Kto by wytrzymał jedząc ciągle jedną i tą samą szynkę? Chodziło mi to, że za nim znajdzie wreszcie coś zdatnego do pożywienia to minie parę godzin. I tak, jak raz to zrobi to jest spokój, ale najpierw trzeba to zrobić. Właściwie też fajnie wziąć poprawkę na znikanie produktów ze sklepów i chęć kupienia czegoś nowego, choćby do egzotycznej potrawy.

  22. Nina 19.04.2012 18:53

    Tak sobie pomyślałam, że skoro przeciętny Kowalski cierpi na brak czasu, żeby przeczytać skład tego co je codziennie, natomiast nie brak mu czasu żeby śledzić sagę pt.: “mama małej Sradzi” i “Srutkowski na tropie”, to zastanawiam się, czy taki przeciętny Kowalski nie zje nawet zbutwiałej deski, jak mu ją podadzą w kolorowym papierku.

  23. Yogipower 19.04.2012 20:30

    Właśnie Nina skoro ktoś sie nie interesuje tym co je, to znaczy że go to nie obchodzi. Ja nie chcę aby urzędasy wprowadzały kolejne obostrzenia, koncesje dzięki czemu to wszystko będzie jeszcze droższe. A widać jak oni dbają o to aby jedzenie było zdrowe, choćby w akcji z solą. Będzie jeszcze wiecej ciemnych interesów.

  24. fm 19.04.2012 20:32

    Zje tą deskę razem z papierkiem. Problem polega na tym, że brak w nich świadomości spowoduje, że ci, którzy coś wiedzą, są świadomi i chcieliby jeść zdrowe i dobre produkty, będą musieli żreć to samo g. co cała reszta.
    Nie miejcie złudzeń, że olanie statystycznego Kowalskiego pozwoli Wam się rozwijać jako garstce świadomych. To tak nie działa.
    Co do “mamy małej S” i “Srutkowskiego”, którego uważam za gangstera, to wypucha medialna “łapiąca za serce” na potrzeby realizacji w tle innych bandyckich projektów. Kowalski chrupiąc deskę, musi dostarczyć sobie trochę emocjonalnych pomyj w końcu też jest człowiekiem..

  25. Nina 19.04.2012 22:28

    Tak “Srutkowski” to gangster i to, że się promuje takiego typa też skłania do smutnej refleksji, że dzieje się coś złego.

    Co do olania Kowalskiego wiem, że to nie tak działa. Przypuszczam, że zdziczenie społeczeństwa może spowodować, że i moje życie stanie się gorsze. Fm co jednak możemy, w tym temacie, uczynić poza smutną konstatacją? Masz pomysł?

  26. fm 19.04.2012 23:47

    Uświadamiać w jakiejkolwiek formie 😀 prać mózgi do skutku 😛 tylko dostarczanie informacji jest w stanie zmieniać połączenia synaps w mózgu, zatem należy im pokazywać inne spojrzenie niż medialne..

  27. Pablito 20.04.2012 09:15

    Yogipower. Nie jest tak, że kto chce jeść gówno to je gówno, a kto nie, ten nie. Ponieważ 90% ludzi pije cocacole, trudno znaleźć inny napój gazowany. Ponieważ 90% ludzi nie przeszkadza, że piją sok z koncentratu, to trudno znaleźć prawdziwy sok. I tak jest ze wszystkim. To taka nasza mała demokracja. Ja chcę wiedzieć co kupuje i spożywam, ale ze względu na to, że większość, ma to w dupie, jesteśmy zalewani dupnymi produktami, i ludzie, tacy jak ja, nie za bardzo nawet mają możliwość spożywania produktów, takich, jak by chcieli, a które jeszcze 10 lat temu były powszechnie dostępne. Dlatego wszyscy kupujący kole i jogurty, są moimi wrogami : )

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.