Romowie – egzamin (nie)dojrzałości UE

Opublikowano: 26.11.2010 | Kategorie: Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 1339

Masowe wydalanie Romów przez Francję to zaledwie kolejny przejaw nieudanego sposobu radzenia sobie przez państwa europejskie z obecnością znacznej populacji tej grupy etnicznej. Ze względu na problemy polityki wewnętrznej (afera Bettencourt, protesty związków zawodowych, przegrane wybory regionalne), słabnące poparcie ze strony opinii publicznej dla prezydenta Sarkozy’ego (nieco ponad 30%), a także sprzyjający zainteresowaniu mediów okres wakacyjny, sytuacja Romów we Francji urosła do rangi symbolu i stworzyła wrażenie wyjątkowości. Próba znalezienia wspólnej odpowiedzi na ostatnie działania rządu francuskiego wobec Romów zdominowała również obrady wrześniowej Rady Europejskiej w Brukseli. Parlament Europejski w rezolucji z 9 września br. również zwrócił uwagę na dramatyczną sytuację francuskich Romów. Wyraził jednocześnie głębokie zaniepokojenie środkami, jakie podejmuje nie tylko Francja, ale również inne państwa członkowskie UE. Należy bowiem sceptycznie odnieść się do ograniczania oceny zjawiska jedynie do Francji. Pamiętając jednocześnie, że to we Francji przybrało ono najbardziej radykalną formę ze względu na treść – ujawnionej w połowie września – instrukcji tamtejszego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, która zobowiązuje służby policyjne do likwidowania w pierwszej kolejności obozowisk romskich. Stanowi to kluczowy dowód na dyskryminacyjny – w wymiarze etnicznym – walor nowej francuskiej ofensywy przeciwko nielegalnej imigracji.

Słowa padające w trakcie wrześniowej debaty w Parlamencie Europejskim sugerować mogły istnienie pomiędzy frakcjami fundamentalnego sporu o unijne standardy ochrony praw człowieka. Deputowany Martin Schulz (Postępowy Sojusz Socjalistów i Demokratów) porównał działania rządu w Paryżu wobec Romów do „urządzanego pod presją polityczną polowania na czarownice”. Były premier Belgii Guy Verhofstadt (Porozumienie Liberałów i Demokratów na rzecz Europy) w ostrych słowach potępił nie tylko Francję – „to co dzieje i jeszcze może się stać tam jest nie do zaakceptowania” – ale również Komisję Europejską, której brak zdecydowanej reakcji na działania francuskiego rządu uznał za sprzeniewierzenie się „instytucjonalnemu obowiązkowi bezwarunkowego reagowania, gdy dotyczy to pryncypiów tworzących Unię Europejską”. W krytyce Komisji najdalej posunął się europoseł Daniel Cohn-Bendit (Zieloni-Wolny Sojusz Europejski), który wezwał przewodniczącego KE J.M. Barroso do uznania praktyki francuskiej wobec Romów za sprzeczną z duchem i prawem Unii Europejskiej. Tylko w ten sposób Komisja będzie mogła – zdaniem Cohn-Bendita – udowodnić, iż nie pasuje jej dalsze odgrywanie roli „mistrzyni świata w ogólnikowych deklaracjach i nieobecności”.

Wbrew wcześniejszym ostrym reakcjom – powtarzającym większość zarzutów wyrażonych w trakcie debaty w Parlamencie Europejskim – ze strony komisarz ds. Sprawiedliwości, Praw Podstawowych i Obywatelstwa Viviane Reding, Komisja wycofała się z natychmiastowego wydania wiążącej opinii, która mogłaby stanowić podstawę wszczęcia postępowania przeciwko Francji przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Wśród konkluzji z posiedzenia Komisji w dniu 29 września br., które w znacznej mierze poświęcone było problemom mniejszości romskiej, znalazło się potwierdzenie, iż prawo do swobody poruszania się w granicach Unii jest jedną z podstawowych wartości, dla których powołano organizację. Komisja Europejska jest strażnikiem realizacji tej swobody w oparciu o przepisy traktatowe, jak również poprzez efektywną implementację dyrektywy 2004/38 z 29 kwietnia 2004 roku, która zapewnia obywatelom UE i członkom ich rodzin prawo do swobodnego przemieszczania się i pobytu na terytorium państw członkowskich. Jakiekolwiek działania podejmowane przez poszczególne rządy w celu ochrony bezpieczeństwa, porządku lub zdrowia publicznego muszą być w zgodzie z przepisami traktatów, wspomnianej dyrektywy, Karty Praw Podstawowych oraz opierać się na zasadach niedyskryminacji i proporcjonalności. Niezgodne z prawem unijnym jest wydalanie obywateli innych państw ze względów motywowanych celami gospodarczymi. W przypadku Romów koczujących w obozach czy zamieszkujących squaty (opuszczone pomieszczenia lub budynki) na terenie Francji trudno jednakże nie znaleźć związku pomiędzy pogarszającą się koniunkturą gospodarczą i na rynku pracy a masowymi wydaleniami zainicjowanymi faktycznie przez Pałac Elizejski. Nie próbował tego nawet ukryć przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej (EPP; frakcji, w której zasiadają również europosłowie z PO i PSL) – wybrany do Parlamentu Europejskiego z listy UMP (Unii na rzecz Ruchu Ludowego) prezydenta Sarkozy’ego – Joseph Daul. W trakcie debaty w Strasburgu dla obrony polityki władz francuskich przywołał skargi mieszkańców swojego alzackiego okręgu (arrondissement) na kradzieże i rozboje dokonywane przez Romów oraz odstraszanie potencjalnych inwestorów przez samą obecność społeczności romskiej. Zwrócił jednocześnie uwagę – z czym akurat wypada się zgodzić – na konieczność ogólnoeuropejskiej debaty o aspektach bezpieczeństwa i porządku publicznego w procesie migracji.

Wypracowanie wspólnej unijnej strategii wobec problemów wspólnoty romskiej powinno być jednym z filarów nowej polityki imigracyjnej Unii Europejskiej. Dotychczas realizowane projekty – takie jak szczyty UE w sprawie inkluzji społecznej Romów w 2008 i 2010 roku – zakończyły się fiaskiem. Pierwszy z nich, który odbył się w Brukseli we wrześniu 2008 r., był odpowiedzią na brutalne deportacje Romów ze strony włoskiego rządu Silvio Berlusconiego. Podsycanie nienawiści na tle etnicznym przez władze w Rzymie, a przede wszystkim przez współtworzącą rząd ksenofobiczną Ligę Północną Umberto Bossiego, doprowadziło do serii ataków i podpaleń obozowisk romskich we Włoszech wiosną i latem 2008 r. Antyimigracyjna retoryka rządu w Rzymie i obwinianie przedstawicieli mniejszości romskiej za wzrost przestępczości i stwarzanie zagrożenia publicznego wyzwoliły najgorsze instynkty wśród Włochów, którzy przy użyciu koktajli Mołotowa i pochodni postanowili pomóc rządowi we wprowadzaniu porządku i pokazaniu imigrantom, że „powinni wracać tam skąd przyszli”. Ten apel, wprowadzony do głównego nurtu polityki włoskiej przez Umberto Bossiego, w ostatnich latach zyskuje coraz większe poparcie w państwach Unii Europejskiej. Poza Ligą Północną we Włoszech, holenderska Partia Wolności Geerta Wildersa oraz partia Szwedzkich Demokratów Jimmiego Akessona wspierają parlamentarnie mniejszościowe gabinety w swoich krajach. Brytyjska Partia Narodowa, francuski Front Narodowy Le Pena, belgijski Interes Flamandzki (Vlaams Balang), Narodowodemokratyczna Partia Niemiec, Słowacka Partia Narodowa, Wolnościowa Partia Austrii i Sojusz na rzecz Przyszłości Austrii to przykłady ugrupowań, które mając na sztandarach hasła antyimigracyjne – często o podłożu ksenofobicznym – odgrywają znaczną rolę w życiu politycznym, delegując swoich przedstawicieli do rad komunalnych, parlamentów narodowych czy nawet Parlamentu Europejskiego. Przenoszenie elementów ich programów do gabinetów rządowych czy legislatur państw unijnych może stanowić w wymiarze długookresowym zagrożenie dla gospodarki europejskiej. Ograniczanie imigracji czy zaostrzanie jej kryteriów nie znajduje obiektywnego uzasadnienia w świetle wskaźników makroekonomicznych. Bowiem mimo niekiedy relatywnie wysokiego poziomu bezrobocia (nawet powyżej 10%), państwa Unii Europejskiej stają przed problemem braku siły roboczej. Bank Światowy postuluje szersze otwieranie się na pracowników pochodzących z innych państw członkowskich oraz państw trzecich, w tym szczególnie z Europy Wschodniej i Bałkanów. Wielkie rozszerzenie UE z lat 2004 i 2007 nie przyniosło – wbrew licznym obawom głównie środowisk radykalnej prawicy – wystąpienia zjawiska masowej turystyki zasiłkowej.

Wobec problemu starzejących się społeczeństw, deficytu pracowników nisko i średnio wykwalifikowanych, przede wszystkim w sektorze obsługi ludności, państwa UE powinny przeznaczać dodatkowe środki na zachęcanie pracujących obcokrajowców do dalszego pobytu. Komisja Europejska powinna także uruchomić programy w jeszcze większym, a nade wszystko skutecznym, stopniu zapewniające integrację imigrantów ze społeczeństwami państw przyjmujących. Nie należy jednocześnie dokonywać prób wyjaławiania grup imigranckich z ich tradycyjnych postaw czy wartości, jeśli mieszczą się one w standardzie demokratycznego państwa prawa. Należy piętnować i ścigać czyny, które choć mieszczą się w kanonie zachowań właściwych jakiemuś światopoglądowi, to stanowią przekroczenie ogólnie przyjętych norm prawnych. Tzw. zbrodnie honorowe czy śluby przymusowe – aranżowane przez rodziców nawet kilkuletnich dzieci – to tylko przykłady takich zachowań, które muszą podlegać penalizacji. Z drugiej strony nie widać obiektywnego uzasadnienia we wprowadzaniu zakazu noszenia chust przez muzułmańskie kobiety i trudno tego typu prawa nie uważać za kulturowe narzędzie polityki antyimigracyjnej. Z niepokojem należy zatem odnotować, iż do grona sceptyków multietnicznego i multikulturowego społeczeństwa dołączyła ostatnio także kanclerz Niemiec Angela Merkel. „Multikulti nie wyszło. Próby stworzenia w Niemczech społeczeństwa wielokulturowego zdecydowanie zawiodły” – stwierdziła Merkel podczas zjazdu młodzieżówki CDU w Poczdamie. Z największym zdziwieniem warto jednak odnotować inne słowa niemieckiej kanclerz: „Oszukiwaliśmy się przez jakiś czas, mówiliśmy oni nie zostaną, któregoś dnia odejdą, ale rzeczywistość jest inna”. Angela Merkel wydaje się przyjmować obecność znacznej społeczności napływowej za swoiste zło konieczne, które współtworzy inną – w domyśle gorszą – rzeczywistość niż ta, której spodziewano się w scenariuszu imigrantów co najwyżej sezonowych. Jeżeli poważna polityk, która do tej pory uosabiała zdroworozsądkowy centryzm zaczyna formułować wypowiedzi kwestionujące sens budowania społeczeństwa wielokulturowego, to nie powinny dziwić coraz ostrzejsze środki prawne skierowane w imigrantów, które realizują m.in. Francja i Włochy, a projektują nowe rządy Holandii czy Szwecji. Przykład natomiast może iść z najbardziej niespodziewanego kierunku. Podczas gdy władze Mediolanu w ciągu ostatnich dwóch lat wydaliły ponad 8 tysięcy Romów, to postfaszystowski burmistrz Rzymu Gianni Alemanno prowadzi skuteczną politykę integracji mniejszości romskiej. Wycofał się z masowych deportacji i stworzył legalne ośrodki dla Romów, w których miasto dba o odpowiedni poziom sanitarny, porządek i zabezpieczenie minimum socjalnego mieszkańców, którzy zobowiązani zostali do znalezienia pracy oraz posłania dzieci do szkół, dzięki czemu po czterech latach uzyskają prawo do mieszkań komunalnych. Ten model relacji wobec Romów mógłby być dobrym punktem wyjścia dla państw europejskich.

Żadne państwo UE nie może przejść obojętnie wobec problemu integracji ponad 10 milionów Romów, którzy stanowią najliczniejszą mniejszość etniczną w Europie. Poza pomocą doraźną w zakresie zapewnienia godnych warunków sanitarnych w ich obozowiskach, konieczna jest intensyfikacja działań z zakresu edukacji wśród dzieci romskich i przyuczania dorosłych do wykonywania zawodów, na które istnieje zapotrzebowanie na rynku pracy, a także szkolenia językowe. Poza wątpliwościami natury etycznej i nieprzyjemnymi skojarzeniami historycznymi, masowe wydalenia Romów pozostają w sprzeczności z prawem unijnym i międzynarodowym. Zabiegi Francji oraz poparcie udzielone jej m.in. przez Włochy i Czechy doprowadziły do odstąpienia przez Komisję Europejską w dniu 19 października br. od skargi przeciwko Francji przed Trybunałem Sprawiedliwości UE. Komisja uznała za wystarczające dostarczone jej przez rząd w Paryżu gwarancje oraz zobowiązanie do pełnej implementacji Dyrektywy 2004/38 w 2011 roku w zakresie zapewnienia pełnej swobody przepływu osób. Skala oraz stopień reakcji Komisji Europejskiej wobec wydarzeń we Francji nie powinny być uznane za satysfakcjonujące. To ucieczka przed odpowiedzialnością. Według prawa unijnego to Komisja jest „strażniczką traktatów” i powinna dokonać realnej oceny sytuacji we Francji w świetle zakazu wydaleń zbiorowych (art. 19 Karty Praw Podstawowych), zakazu dyskryminacji także ze względu na pochodzenie etniczne (art. 21 KPP) oraz prawa każdego obywatela Unii do swobodnego przemieszczania się i przebywania na terytorium innych państw członkowskich (art. 45 KPP). Nawet w przypadku ograniczenia swobody przemieszczania się i pobytu ze względów porządku publicznego lub bezpieczeństwa publicznego musi być to zgodne z zasadą proporcjonalności i opierać się wyłącznie na indywidualnym zachowaniu danej osoby, a nie np. na względach ogólnej prewencji (art. 27 dyrektywy 2004/38). Przed podjęciem decyzji o wydaleniu z opisanych szczególnych względów, państwo musi uwzględnić długość pobytu danej osoby na jego terytorium, jej wiek, stan zdrowia, sytuację rodzinną i ekonomiczną, informacje o integracji społecznej i kulturalnej oraz stopień jej więzi z krajem pochodzenia. Nawet nadrzędne względy bezpieczeństwa publicznego nie mogą uzasadniać decyzji o wydaleniu nieletniego (art. 28 dyrektywy 2004/38). Podczas, gdy znaczna część wydalanych Romów to dzieci, dla których wyjazd do kraju pochodzenia rodziców, z którym najczęściej nie są związane, to traumatyczne i niczym nie uzasadnione doświadczenie.

Rząd Węgier ogłosił, iż poprawa sytuacji Romów i problem integracji imigrantów ze społeczeństwami państw przyjmujących stanie się priorytetem ich prezydencji. W związku z tym należy oczekiwać także od Polski, która przejmie przewodnictwo w UE po Węgrzech, iż problematyka ta znajdzie odpowiednie miejsce w działaniach podejmowanych przez rząd w trakcie prezydencji w Radzie UE w drugiej połowie 2011 roku. Dotychczas realizowana unijna polityka transferu znacznych środków w celu integracji mniejszości romskiej do Rumunii i Bułgarii, z których pochodzi większość członków tej grupy etnicznej, okazała się nieskuteczna. Czas skończyć z pozorowanymi reakcjami Komisji Europejskiej wobec Włoch, Francji, a w przyszłości zapewne Czech czy Słowacji. Należy oczekiwać zdecydowanych słów potępienia dla niezgodnych z prawem i niehumanitarnych działań podejmowanych przez poszczególne rządy wobec Romów. Słowa te muszą uruchamiać przewidziane traktatami instrumenty prawne, a nade wszystko muszą skłonić całą Unię Europejską do opracowania i wdrożenia jednolitego programu integracji mniejszości romskiej i imigrantów w ogóle. Polska prezydencja mogłaby posłużyć za nowe otwarcie w odważnym budowaniu Unii silnej nie tylko potencjałem własnych obywateli, ale także energią, doświadczeniem i pracą imigrantów. Pomoże to wzmocnić starzejącą się Europę w trudnej rywalizacji z USA i nowymi potęgami globalnymi (m.in. Brazylia, Rosja, Indie, Chiny). Europejczycy często zapominają o wyjątkowości i cywilizacyjnym znaczeniu swojego kontynentu. Eric Hoffer podsumował przed czterdziestu laty Amerykanów stwierdzeniem: „Jest niemal pewne, iż nikt tak bardzo nienawidzi Ameryki jak sami Amerykanie. Ameryka potrzebuje wciąż nowych imigrantów, by kochali i wielbili ją”. Z Europejczykami jest chyba podobnie…

Autor: Rafał Kownacki
Zdjęcie: Małopolski Instytut Kultury
Źródło: Le Monde diplomatique

O AUTORZE

Rafał Kownacki – analityk w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych i pracownik naukowy w Zakładzie Prawa Międzynarodowego INP PAN.


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.