Rodzice 6-latków próbują przechytrzyć MEN

Opublikowano: 18.05.2014 | Kategorie: Edukacja, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 641

W całym kraju rodzice sześciolatków masowo wysyłają dzieci do poradni psychologiczno-pedagogicznych, licząc na odroczenie obowiązku edukacyjnego dla swoich maluchów. Jak na razie minął pierwszy termin składania wniosków do szkół, a w niektórych miastach zignorował go nawet co trzeci opiekun – pisze “Gazeta Polska Codziennie”.

Szczecin, Wrocław, Częstochowa, Warszawa, Kielce, Kraków – to tylko kilka z miast, w których przychodnie psychologiczno-pedagogiczne przeżywają w ostatnim czasie prawdziwe oblężenie. Zapisów jest nawet czterokrotnie więcej niż w ubiegłym roku. W kolejkach ustawiają się rodzice, trzymając za rączki sześcioletnie pociechy i licząc na to, że dzięki decyzji psychologa będą mogli uchronić je przed obowiązkiem szkolnym. W Kielcach złożono już ponad 120 wniosków. Rok wcześniej było ich ok. 30. We Wrocławiu tylko na początku kwietnia decyzję o odroczeniu edukacji otrzymało ponad 300 maluchów, a kolejka zarejestrowanych dzieci rośnie z dnia na dzień i już przekroczyła kilka setek.

Z danych udostępnionych przez Kuratorium Oświaty w Katowicach wynika, że tamtejsze poradnie do 15 maja wydały 1919 negatywnych opinii diagnozujących tak zwaną „dojrzałość szkolną”. W Szczecinie o jej zbadanie zabiegało blisko 1000 opiekunów. Na Dolnym Śląsku do poradni wpłynęły w sumie 2182 wnioski i niemal co czwarty otrzymywał stempel „odroczenie”. Miejskie Biuro Edukacji w Warszawie szacuje, że nawet co piąty maluch ostatecznie zostanie na kolejny rok w przedszkolu.

Wszystko to pokłosie szeroko oprotestowanej ustawy rządu Donalda Tuska, który ignorując ponad milion podpisów rodziców, zarządził posłanie sześciolatków do pierwszej klasy. Reforma wchodzi w życie już we wrześniu tego roku i obowiązuje dzieci urodzone w pierwszej połowie 2008 r., te z drugiej połowy trafią tam jako siedmiolatki. Niedawno minął pierwszy termin na składnie wniosków do szkół. Tymczasem zignorowała go jak na razie – w niektórych miastach – nawet jedna trzecia opiekunów. Na przykład we Wrocławiu naukę w pierwszej klasie powinno rozpocząć blisko 3200 sześciolatków. Rodzice tysiąca z nich nie złożyli jeszcze wniosków o miejsce w szkole. Większość liczy właśnie na ratunek poradni. Z kolei dyrektorzy szkół liczą, że całe zamieszanie to kwestia zaniechania.

Jak podkreśla Ministerstwo Edukacji Narodowej, rekrutacja trwa do końca sierpnia. Tylko że te liczby mogą się zmienić w obie strony, ponieważ część rodziców chociaż w terminie wzięła udział w rekrutacji do klasy pierwszej, to równolegle złożyła też wniosek do poradni.

Autor: Katarzyna Pawlak
Źródła: Gazeta Polska Codziennie, Niezależna.pl


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

3 komentarze

  1. MichalR 18.05.2014 11:48

    Wychodzi więc na to że po ta reforma przyniesie więcej dobrego niż złego. Teraz dzieci faktycznie zostaną zróżnicowane nie tyle ze względu na wiek, co na możliwości intelektualne. Zdolne dziecko pójdzie do szkoły w wieku 6 lat razem z większością rówieśników. Dziecko wolniej rozwijające się – rok później.

    Fatalna reforma może nieść niezamierzone zbawienne skutki.

    Od tej reformy już tylko krok, żeby zacząć wysyłać każde dzieci do poradni, aby stwierdzić czy dziecko jest gotowe, do pójścia do szkoły. Patrząc na to w ten sposób że obecnie nikt nie traktuje dzieci indywidualnie w momencie przyjmowania do szkół to nawet tak krótkie, ale indywidualne podejście to byłby krok milowy w stronę wdrażania modelu nowoczesnego szkolnictwa (który nigdy nie wyszedł jak do tej pory poza deski kreślarskie pedagogów z całego świata) w polskich szkołach.

  2. RobG56 18.05.2014 12:29

    MichalR 18.05.2014 11:48 Ten skutek może być najwyżej jednorazowy, no może dwukrotny. Rzecz jasna, na co słusznie zwraca Pan-i uwagę, edukacja jest aktualnie tak pomyślana by ciągnąć wszystkich w dół.
    Popieram ruch zorganizowany przez Elbanowiczów. Wskazywałem jednak nie raz, że jest naiwny. Władza, szczególnie taka nie mająca oparcia w społeczeństwie, nigdy nie wycofa się ze swoich durnych pomysłów, bo jest to niezgodne z ich ideologicznymi założeniami. Ten orwelowski system wyniszcza nie tylko edukacje. Na początek rozprawił się z majątkiem narodowym. Dlatego dobra robota Elbanowiczów zostanie niebawem zmarnotrawiona przez ich wąskie spojrzenie i niechęć do szerszego zaangażowania. Tylko system, który uzależni posła od wyborcy może dawać jakieś gwarancje temu wyborcy. Głosowania w których bierzemy udział konserwują obecne polikliki, które uważają społeczeństwo za ciemnego luda, i hołotę z którą nie trzeba się liczyć. Nie tylko referendum w sprawie wieku szkolnego jest odrzucane. Tak naprawdę nie doszło jeszcze do żadnego referendum, które było społecznie oczekiwane a nie narzucone przez sitwę władzy w iluminacji medialnych szczekaczek.

  3. MichalR 18.05.2014 17:13

    Prawdę powiedziawszy uważam, że referendum na jakikolwiek temat jest złym pomysłem. Jednak prawie każdy lepszy system byłby po prostu zbyt skomplikowany.

    Najlepszy w mojej ocenie system to taki w którym 40 mln Polaków wybiera spośród grona swoich znajomych 1 mln reprezentantów, którzy dopiero wybierają władzę.

    Taki dwustopniowy system wyborczy sprawiłby że o ile nawet masą ludzi łatwo jest manipulować to już swego rodzaju elitą (co czterdziesty Polak – czyli albo głowa dużej wielopokoleniowej rodziny, albo lider grupy przyjaciół, albo 1 ksiądz, prezes kółka szachowego, a może wykładowca akademicki itd.) byłoby manipulować już trudniej. Jeśli wiadomym by było że w rękach każdej z tych osób leży 40 innych głosów to te osoby mogłyby się poczuć zmotywowane do zagłębienia się w problemy nad którymi mają decydować, albo chcieliby zapoznać się bliżej z tym co oferują osoby które należy później wybrać przy wyborach do rady miasta/parlamentu.

    Nie sposób byłoby skierować reklam przedwyborczych opartych o emocje i puste hasła do osób, które w jakiś sposób zdobyły posłuch w swoich małych środowiskach – osób oczekujących konkretów zamiast rozważań na temat “Mamy Madzi”.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.