Rewolucja już się rozpoczęła

Opublikowano: 31.01.2012 | Kategorie: Gospodarka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 793

“Potrzebujemy nowego modelu gospodarczego” – mówi amerykański ekonomista i politolog prof. Jeremy Rifkin w wywiadzie z Piotrem Szumlewiczem dla portalu tvp.info.

– Kilka lat temu napisał Pan książkę „Europejskie marzenie”. Jak europejska wizja przyszłości zaćmiewa American Dream. Dowodził Pan w niej wyższości europejskiego modelu życia społecznego nad amerykańskim. Czy podtrzymuje Pan tę diagnozę?

– Tak, myślę, że europejski sen rozprzestrzenia się teraz do innych części świata. Amerykański sen jest oparty na idei, że jeśli ktoś przyjeżdża do Ameryki, ciężko pracuje, zdobywa dobre wykształcenie i poświęca się, to jego dzieci mają lepszą przyszłość, co z reguły oznacza materialny dobrobyt. Nasz sen jest oparty na idei materialnego wzrostu, podczas gdy europejski sen jest w większym stopniu oparty na jakości życia, która obejmuje materialny dobrobyt, ale również poczucie odpowiedzialności wobec szerszej wspólnoty.

Amerykański sen jest oparty na nieograniczonym wzroście, podczas gdy europejski koncentruje się na zrównoważonym rozwoju. Amerykański sen opiera się na zasadzie, zgodnie z którą warto żyć, aby pracować, a europejski na przekonaniu, że trzeba pracować, aby żyć. Amerykański sen jest oparty na militarnej dominacji w świecie, by w ten sposób utrzymywać pokój. Sen europejski jest skupiony raczej na budowaniu mostów pokoju pomiędzy krajami.

W przypadku wielu młodych ludzi poniżej trzydziestki ich marzeniem nie jest tylko bycie autonomicznymi podmiotami dążącymi do realizacji własnych interesów za pośrednictwem rynku. Nie sądzę, by dotyczyło to tylko młodego pokolenia Europejczyków – chodzi o młode pokolenie na całym świecie. Najbliższe rok zadecyduje o tym, czy europejski sen będzie mógł się rozwijać. Wymagać to będzie od Europy przejścia do następnego wielkiego projektu, jakim jest jej głębsza integracja jako unii politycznej i gospodarczej.

– A co Pan sądzi o obecnym stanie globalnej gospodarki? Jakie mogą być konsekwencje obecnych problemów krajów rozwiniętych?

– Niedawno byłem kilka razy w Europie, gdzie spotykałem się m.in. z kanclerz A. Merkel i przewodniczącym Komisji Europejskiej J.M. Barroso. Dyskutowaliśmy o przyszłości Europy. Wszystkim swoim rozmówcom mówiłem: nie skupiamy się na rzeczywistym kryzysie gospodarczym, w obliczu którego stoją USA, Europa i świat. Rzeczywisty kryzys gospodarczy pojawił się w lipcu 2008 r., kiedy cena ropy wzrosła do 147 dolarów. Gdy ceny ropy poszybowały w górę, wzrosły wszystkie inne ceny w łańcuchu dostaw.

Musimy zrozumieć, że cała globalna gospodarka jest tworzona i napędzana przez paliwa kopalne. To z nich powstają nawozy sztuczne i pestycydy, materiały budowlane, produkty farmaceutyczne, sztuczne włókno, energia, transport, ogrzewanie, oświetlenie. Wszystko to jest robione z paliw kopalnych albo czerpie z nich energię. A zatem, gdy ceny ropy wzrosły do ponad 80 dolarów za baryłkę w 2007 r., wszystkie inne ceny na świecie również wzrosły.

Przy 120 dolarach za baryłkę mieliśmy rozruchy głodowe w 22 krajach, ponieważ ceny pszenicy, żyta, jęczmienia i ryżu podwoiły się. Tymczasem 40 proc. ludzi na świecie żyje za dwa dolary dziennie lub mniej. Pojawiła się więc panika i FAO ogłosiło, że wkrótce możemy mieć miliard głodujących. Przy 147 dolarach za baryłkę wszystko się zatrzymało, ponieważ ceny stały się zbyt wysokie i w lipcu 2008 r. popyt na świecie zamarł. Światowym przywódcom mówię, że właśnie to było ekonomicznym trzęsieniem ziemi drugiej rewolucji przemysłowej. Załamanie finansowe 60 dni później było jedynie wstrząsem wtórnym.

Unia Europejska jest teraz pogrążona w dyskusji nad środkami oszczędnościowymi. Ale jeżeli ograniczy się tylko do ich podjęcia, będzie skazana na klęskę.

– Czy zatem kryzys doprowadzi do schyłku obecnego kształtu światowej gospodarki?

– W lipcu 2008 doszliśmy do ostatniego aktu drugiej rewolucji przemysłowej opartej na scentralizowanej komunikacji elektrycznej i energii z paliw kopalnych. Osiągnęliśmy teraz szczytowy poziom globalizacji, co oznacza około 150 dolarów za baryłkę. Nie możemy go przekroczyć.

Co to wszystko oznacza? Gdy Chiny i Indie wprowadziły jedną trzecią ludzkości i resztę rozwijającego się świata w drugą rewolucję przemysłową przy wzroście gospodarczym na poziomie 8–10 proc., popyt na ropę osiągnął niebotyczny poziom. Za każdym razem, gdy będziemy próbować przywrócić wzrost gospodarczy na tym samym poziomie, na którym rośliśmy przed lipcem 2008 r., ceny ropy będą szły w górę i w rezultacie wzrastać będą ceny na wszystkie towary i usługi wytwarzane lub transportowane za pomocą ropy. W konsekwencji popyt będzie zamierać.

Drugim zjawiskiem ostatnich trzech lat, które wpływa na Europę i świat, są doświadczane w czasie rzeczywistym skutki zmian klimatycznych dla rolnictwa, produkcji żywności i infrastruktury. Doświadczamy wielkiej zmiany, która za naszego życia może dramatycznie wpłynąć nie tylko na globalną gospodarkę, ale również na naszą zdolność przetrwania do końca stulecia.

Potrzebujemy nowego modelu gospodarczego, ponieważ druga rewolucja przemysłowa umiera. Nie zanosi się na to, by energia z paliw kopalnych kiedykolwiek jeszcze była tańsza – zanosi się na to, że będzie drożeć. Możemy sięgnąć po inne paliwa, takie jak gaz łupkowy, piasek bitumiczny, ciężka ropa, węgiel kamienny i brunatny, ale są one droższe i emitują więcej CO2, co prowadzi do przyśpieszenia globalnego ocieplenia.

Technologie drugiej rewolucji przemysłowej, takie jak silnik spalinowy, są stare i wyczerpały swój efekt mnożnikowy. Cała oparta na węglu infrastruktura drugiej rewolucji przemysłowej się kruszy. Tym, czego nam teraz potrzeba, jest nowa gospodarcza wizja dla świata i musimy być w stanie szybko przejść do planu stworzenia zrównoważonej przyszłości zarówno dla krajów rozwijających się, jak i dla świata rozwiniętego. Planu, który może wygenerować setki milionów nowych miejsc pracy i tysiące nowych przedsiębiorstw.

– W 1995 r. opublikował Pan książkę „Koniec pracy”. Schyłek siły roboczej na świecie i początek ery postrynkowej. Napisał Pan w niej, że kraje rozwinięte doświadczą gwałtownego spadku zatrudnienia. Co Pan sądzi o obecnej sytuacji na globalnym rynku pracy?

– Pierwsza rewolucja przemysłowa położyła kres pracy niewolniczej. Taniej było wykorzystywać technologię niż niewolników. Teraz, gdy dochodzimy do końca drugiej rewolucji przemysłowej i początku trzeciej rewolucji, jesteśmy świadkami końca masowej pracy najemnej. Prace produkcyjne są eliminowane szybciej niż przewidywałem w 1995 r. W ciągu ostatnich 8–9 lat zlikwidowanych zostało prawie 15% miejsc pracy w produkcji na świecie, ponieważ nawet najtańszy pracownik nie jest tak tani jak technologia, która go zastępuje.

W mojej nowej książce, „The Third Industrial Revolution”, argumentuję, że między chwilą obecną a 2050 r. będziemy mieli jeszcze jedną falę masowej pracy najemnej. W ciągu najbliższych 40 lat będziemy musieli zatrudnić setki milionów ludzi i stworzyć tysiące firm, by zbudować nową infrastrukturę i nową platformę megatechnologiczną dla nadchodzącej trzeciej rewolucji przemysłowej. Ale ta ostatnia jest rewolucją inteligentną. Gdy infrastruktura zostanie już stworzona, będziemy potrzebowali tylko niewielkiego personelu specjalistycznego i technicznego, by zarządzać „inteligentną gospodarką”.

– Ale czy świat jest gotowy na trzecią rewolucję przemysłową? Czy nie jest ona wciąż pieśnią przyszłości?

– Musimy zadać sobie pytanie: jak dochodzi do wielkich rewolucji gospodarczych? Jeśli odpowiemy sobie na to pytanie, będziemy mieli mapę pokazującą, gdzie trzeba iść. Do wielkich rewolucji gospodarczych dochodzi wówczas, gdy zbiegają się dwie rzeczy. Po pierwsze, tworzymy nowy system energetyczny. Ludzkość miała w dziejach wiele rodzajów systemów energetycznych, a nowe systemy umożliwiają istnienie bardziej złożonych i większych środowisk gospodarczych i społecznych. Ale wówczas złożoność nowych systemów energetycznych wymaga rewolucji komunikacyjnych, by nimi zarządzać. Gdy rewolucje energetyczne zbiegają się z rewolucjami komunikacyjnymi, razem zmieniają historię gospodarczą. Podam przykład. Podczas pierwszej rewolucji przemysłowej w XIX wieku technologia drukarska stała się tania, ponieważ przeszliśmy od ręcznych pras drukarskich do pras parowych. Mogliśmy więc drukować tanio, efektywnie, szybko i na masową skalę. Założyliśmy wówczas szkoły publiczne w Europie i w Ameryce. Stworzyliśmy wyedukowaną na druku siłę roboczą posiadającą umiejętności komunikacyjne pozwalające zarządzać całą złożonością napędzanej węglem i parą pierwszej rewolucji przemysłowej.

W XX wieku mieliśmy drugą rewolucję przemysłową i kolejną konwergencję komunikacji i energii. Scentralizowane media elektryczne – telefon, a później radio i telewizja – stały się narzędziem komunikacji pozwalającym zarządzać złożonością ery ropy skupionej wokół samochodu, budowania domów na przedmieściach i masowego społeczeństwa konsumpcyjnego. Teraz ta druga rewolucja przemysłowa odchodzi w przeszłość, my zaś jesteśmy na progu nowej konwergencji energii i komunikacji, trzeciej rewolucji przemysłowej, która szybko posuwa się w Europie, a szczególnie w Niemczech. Jest to konwergencja pomiędzy Internetem a nowym systemem energetycznym opartym na rozproszonej energii odnawialnej, a kiedy jedno z drugim się zbiega, pojawia się nowy potężny paradygmat ekonomiczny.

Czym jest energia rozproszona? Węgiel, ropa, gaz ziemny i uran są energiami elitarnymi, ponieważ nie występują wszędzie – są jedynie w nielicznych miejscach. Wymagają zatem ogromnego zaangażowania militarnego, by je zabezpieczyć i ogromnego zaangażowania geopolitycznego, by nimi zarządzać. Te elitarne energie wymagają również ogromnych pieniędzy, by je przetwarzać.

Rozproszone energie, dla odmiany, można znaleźć na każdym podwórku. Każdy w Polsce ma na swym podwórku wystarczającą ilość energii – słońce codziennie świeci nad całym światem, a wiatr nad nim wieje, zaś pod ziemią w miejscu naszego zamieszkania czy pracy jest energia geotermiczna. A jeśli ktoś mieszka na obszarach wiejskich, gdzie są odpady rolnicze lub leśne, również można je zamienić na energię. Nad brzegami oceanów, gdzie żyje wiele miejskich populacji, przypływy i fale są źródłem codziennie dostępnej energii. Również śmieci mogą być zamienione na energię.

W sumie chodzi więc o to, że rozproszone energie można znaleźć w jakiejś mierze na każdym centymetrze kwadratowym świata. Unia Europejska zaangażowała się w tworzenie pięciofilarowej infrastruktury dla trzeciej rewolucji przemysłowej. Miałem zaszczyt uczestniczyć w opracowywaniu tego planu, który został zaaprobowany przez Parlament Europejski w lipcu 2007 r., a obecnie jest rozpatrywany przez Komisję Europejską i państwa członkowskie

– Co to za filary?

– Pierwszy filar: Unia Europejska dąży do uzyskiwania przed 2020 r. 20% energii ze źródeł odnawialnych. Jest to cel, który ma osiągnąć każdy kraj Unii.

Drugim potężnym filarem są budynki. W Unii Europejskiej jest ich 191 milionów. Zajmują one pierwsze miejsce w wykorzystywaniu energii i produkują większość C02, przyczyniając się do zmian klimatycznych.

Celem drugiego filaru jest częściowe przekształcenie w ciągu następnych 30–40 lat każdego budynku w Unii Europejskiej w zieloną mikroelektrownię, tak by mieszkańcy mogli uzyskiwać ekologiczną energię dla własnych domów lub małych firm. Można zbierać energię słoneczną na dachu, energię wiatru po bokach budynku, energię geotermiczną pod budynkiem itp.

Drugi filar uruchamia więc budownictwo. Oznacza to wiele milionów miejsc pracy – oraz tysiące małych i średnich przedsiębiorstw – potrzebnych po to, by przekształcić każdy budynek w Polsce i w Europie w elektrownię.

Trzecim filarem jest magazynowanie. W Polsce, jak wiemy, słońce nie zawsze świeci, a wiatr nie zawsze wieje, kiedy go potrzebujemy. Często wieje w nocy, a prądu potrzebujemy w dzień, więc potencjalna energia się marnuje. Poziom wody może się obniżać z powodu wywołanej przez zmianę klimatyczną suszy, wpływając na wytwarzanie energii w hydroelektrowniach. Te rozproszone energie występują w sposób przerywany. Nie można na nich w pełni polegać, więc musimy je gromadzić. Unia Europejska opowiada się za wszelkimi technologiami gromadzenia – kołami zamachowymi, bateriami, pompowaniem wody itp., ale większość uwagi skupiamy na wodorze. Wodór jest podstawowym i najlżejszym pierwiastkiem we wszechświecie. I magazynuje energię.

Czwarty filar jest tam, gdzie Internet łączy się z nowymi, odnawialnymi źródłami energii, tworząc system nerwowy trzeciej rewolucji przemysłowej. Bierzemy gotową technologię internetową i przekształcamy system wytwarzania i transmisji elektryczności w „energetyczny Internet”, który działa tak jak zwykły Internet, używając tej samej technologii. Kiedy więc miliony budynków będą zbierać swą własną zieloną energię i przekształcać ją na miejscu w zieloną elektryczność, będą mogły później podzielić się dodatkową elektrycznością z innymi przez odsprzedawanie jej w tym swoistym „energetycznym Internecie” rozciągającym się od Irlandii do granic Rosji. Rząd niemiecki testuje obecnie „energetyczny Internet” w sześciu dużych regionach kraju – w domach, biurach i fabrykach.

Filar piąty: logistyka i transport. W tym roku pojawiły się pojazdy elektryczne napędzane ogniwami wodorowymi, które będą od 2014 r. masowo produkowane przez Daimlera, GM i inne koncerny samochodowe. Będzie można podłączyć swój pojazd do sieci i dostać „zieloną energię elektryczną”. Wszędzie, w Polsce i w Europie, urządzenia do ładowania akumulatorów będą umieszczone na każdej ulicy, przymocowane do parkomatów albo wprost na ziemi. Każdy będzie mógł naładować swój pojazd zielonym prądem albo – jeśli cena będzie odpowiednia – sprzedać elektryczność ze swego samochodu z powrotem do sieci. Te pięć filarów tworzy wspólnie infrastrukturę dla zupełnie nowej, trzeciej rewolucji przemysłowej. To megatechnologiczna platforma.

Wszystkie filary muszą być wprowadzane razem, bo jeśli jeden wysunie się przed inne, nie dadzą one niezbędnych synergii. A to właśnie te synergie umożliwiają stworzenie nowego organizmu społecznego. Ta transformacja infrastruktury Polski i Europy wymaga ok. 40 lat pracy i doprowadzi do stworzenia milionów miejsc pracy oraz tysięcy nowych firm.

– A jakie, Pana zdaniem, będą społeczne konsekwencje wprowadzenia pięciu filarów nowej cywilizacji?

– Kiedy miliony dzieciaków zaczęły tworzyć software, żeby dzielić się muzyką w sieci, koncerny muzyczne potraktowały to jako żart. A potem scentralizowane koncerny muzyczne skurczyły się, a wiele wypadło z rynku. Gazety i telewizja nie zrozumiały rozproszonej, opartej na współuczestnictwie władzy blogosfery – milionów ludzi dzielących się informacjami w Internecie. A teraz gazety, a nawet stacje telewizyjne same tworzą blogi, ponieważ rozproszone, oparte na współuczestnictwie media są dużo potężniejsze.

Demokratyzacja informacji, która przyszła wraz z Internetem, jest zatem sugestywna. Ale gdy „energetyczny Internet” zacznie dystrybuować energię w formie opartej na współuczestnictwie, zrealizowane zostanie hasło „power to the people”. Nastąpi demokratyzacja zarówno informacji, jak i energii. I można spodziewać się, że stworzy to nowe modele biznesu i nowe modele polityczne, które zasadniczo zmienią globalną gospodarkę i społeczeństwo.

Myślę, że świadomość młodego pokolenia się zmienia. Młodsze pokolenie nie myśli w kategoriach „prawica-lewica”, „kapitalizm-socjalizm”. To był sposób myślenia charakterystyczny dla XX wieku i drugiej rewolucji przemysłowej. Jeśli zbadamy jak dowolna osoba przed trzydziestką w dzisiejszej Polsce ocenia zachowanie instytucji, okaże się, że ocenia je na podstawie tego czy dana instytucja jest scentralizowana, sterowana odgórnie, zamknięta i zastrzegająca informacje, czy też zdecentralizowana, oparta na współuczestnictwie, otwarta i transparentna.

Sądzę zatem, że trzecia rewolucja przemysłowa przenosi nas od starych modeli gospodarczych opartych na elitarnych energiach i scentralizowanej komunikacji – które zmuszały nas do planowania odgórnego: wielkie banki, scentralizowana produkcja w fabrykach scentralizowany transport, scentralizowana logistyka – do planowania poziomego, ponieważ nowe odnawialne energie są wszędzie: można je znaleźć na podwórku.

Technologie zbierania energii będą coraz bardziej tanieć, tak jak było z telefonami komórkowymi. Sądzę, że musimy zrozumieć, iż zmierzamy ku nowemu modelowi biznesowemu, który nazywamy „rozproszonym kapitalizmem”, a który rozprzestrzenia ducha przedsiębiorczości wśród setek milionów ludzi, lecz który wymaga również od nich, by pracowali wspólnie w przestrzeni publicznej, tak jak czynimy to obecnie w Internecie.

– Co Pan sądzi o przyszłości Unii Europejskiej? Czy jest nią głębsza integracja, czy coś wręcz przeciwnego?

– Zdecydowanie zmierza ona ku głębszej integracji. Europa w istocie ma kurę znoszącą złote jajka, która – jeśli będzie odpowiednio karmiona – może wesprzeć kolejne stadium integracji europejskiej.

Unia Europejska ma 500 milionów konsumentów. Ale macie również dodatkowe 500 milionów konsumentów w waszych regionach partnerskich – w regionie Morza Śródziemnego czy Północnej Afryce. Potencjalnie macie miliardowy rynek konsumencki! Trzeba teraz „wykarmić tę kurę”.

Następnym stadium europejskiej integracji jest stworzenie infrastruktury dla trzeciej rewolucji przemysłowej w każdej społeczności w Europie tak, żeby każdy produkował swą własną zieloną elektryczność i dzielił się nią w „energetycznym Internecie”. A potem należy stworzyć ciągły ekologiczny system energetyczny oraz zintegrowany system komunikacji i transportu w UE i regionach partnerskich. Da to Europie i jej regionom partnerskim jedną infrastrukturę dla miliardowego rynku. Wtedy będziecie mogli powiedzieć, że zintegrowaliście Europę i jej regiony partnerskie i stworzyliście najlepiej prosperującą postwęglową gospodarkę na świecie.

– A co z Polską? Co Pan sądzi o jej bliskiej przyszłości?

– Polska jest w Unii Europejskiej mostem między Wschodem i Zachodem. Może ona odegrać kluczową rolę – w szczególności, jeśli będzie ściśle współpracowała z Niemcami – w przenoszeniu paradygmatu trzeciej rewolucji przemysłowej na Wschód oraz zacząć stwarzać nowe możliwości biznesowe w Europie Środkowej i Wschodniej.

Niemcy tworzą wszystkie pięć filarów nowej cywilizacji – a Polska jest położona w sposób sprzyjający temu, by uważnie przysłuchiwać się temu co się dzieje w Niemczech i działać jak latarnia morska dla wszystkich obszarów na wschód od Was. Są przed wami ogromne możliwości biznesowe.

Problem polega jednak na tym, że wciąż mocno tkwicie w starych, dwudziestowiecznych ideach drugiej rewolucji przemysłowej. Jeśli przejdziecie do nowego modelu, możecie odegrać rolę przywódczą. Będzie to trudne, ale myślę, że zmiana pokoleniowa jest po waszej stronie. Znam dużo młodych ludzi z Polski – przedstawicieli generacji Internetu – którzy są przygotowani do przekształcenia waszej gospodarki w zrównoważoną gospodarkę doby trzeciej rewolucji przemysłowej. Musimy dać im szansę stworzenia nowego ekonomicznego paradygmatu dla XXI wieku.

Z prof. Jeremy’m Rifkinem rozmawiał Piotr Szumlewicz
Źródło: Lewica

NOTA BIOGRAFICZNA

Jeremy Rifkin – amerykański ekonomista, politolog, publicysta. Zajmuje się przede wszystkim wpływem innowacji technologicznych i naukowych (w tym biotechnologii) na społeczeństwo, gospodarkę i środowisko. Jest założycielem i prezesem Foundation on Economic Trends (FOET). Specjalizując się w sprawach ekonomii, zmian klimatycznych i bezpieczeństwa energetycznego, Rifkin był doradcą Romano Prodiego, kanclerz Niemiec Angeli Merkel, premiera Portugalii Jose Socratesa, premiera Słowenii Janeza Janša. Był też doradcą rządu francuskiego w czasie gdy Francja przewodniczyła pracom Unii Europejskiej (rok 2008). Doradza też Komisji Europejskiej, Parlamentowi Europejskiemu i kilku głowom państw europejskich (wg Wikipedia).


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

15 komentarzy

  1. hybrid 31.01.2012 10:19

    ja proponuje zeby wladza oddala gospodarke ludziom gospodarnym, niech nie zabiera ludziom pieniedzy w podatkach i nie daje niklych zasilkow zapomog, wtedy kazdy da sopbie rade sam!!!ot i cala fiolozofia, dzieki takiemu mysleniu Ameryka kiedys byla mocarstwem!!

  2. bajeczny 31.01.2012 10:41

    Ciekawe, że nie ma tu filaru, który mi się wydaje najważniejszy. Rolnictwo, które powinno w całej Europie być co najmniej jak u nas rozproszone na drobne gospodarstwa, wtedy wtedy jest dużo bardziej produktywne, zdrowsze, mniej energii wymaga, daje miliony miejsc pracy!
    Chyba że ta megatechnologia też oznacza mega zajebiste GMO, przecież ludzie już mają dosyć technologii, połowa mieszczuchów powinna wylądować na wsi. Jeszcze pisze, że mamy w Europie od groma potencjał konsumentów. A przecież trzeba skończyć z tym konsumpcjonizmem. Ściema

  3. CD 31.01.2012 11:09

    Gość jest nieźle zakręcony. O wszystkim mówi MY. Czy z czymś to Wam się nie kojarzy towarzysze? ;). Gość to zwyczajny komunista i sypie tutaj nowomową. Ludzi zaś traktuje jak jakieś kury, które w zależności od własnej woli można wykarmić bądź zarżnąć.

    A w ogóle, amerykański sen skończył się już dawno, a europejskiego nigdy nie było.

  4. tomson623 31.01.2012 11:42

    jeśli chodzi o gospodarkę energetyczną to bardzo dobrze myśli – rewolucja w przemyśle samochodowym może uruchomić rewolucje w odzyskiwaniu energii przez każde gospodarstwo. To byłoby świetne ale lobby naftowe nie śpi, wydaje mi się że są gotowi nawet wywołać wojnę światową byle oddalić moment przejścia na inną technologię

  5. 8pasanger 31.01.2012 13:43

    @CD mówiąc my ma na myśli ludzi myślących podobnie jak on a jest takich dużo np.:Ja podkreśla w ten sposób ,że chcemy(my w liczbie mnogiej) rozproszonej energetyki odnawialnej ,która da NAM niezależność NAM jako Europie ale również NAM jako OBYWATELOM ,którzy dzięki panelom słonecznym ,energii wiatru i spalaniu biomasy w instalacjach przydomowych zyskamy trochę niezależności od koncernów energetycznych ,paliwowych i samochodowych(nie do końca) ale zwiększanie niezależności od koncernów czy od importu surowców energetycznych czy to z Rosji czy skądkolwiek.A niezależność to fajna rzecz np.:można olać dostawcę prądu jeśli za bardzo podnosi ceny co obecnie jest ekstremalnie trudne.

  6. CD 31.01.2012 18:01

    @8pasanger – W takim razie spokojnie mogę napisać, ze “my nie zgadzamy się z poniższym artykułem” i jest to jak najbardziej poprawne, ponieważ, pewnie znajdzie się jeszcze ktoś oprócz mnie, kto się z tym nie zgadza. W sumie, ja każdą swoją opinię też mógłbym pisać nie za siebie, tylko za nas, bo w świecie 7mld ludzi, zawsze znajdzie się jeszcze ktoś kto ma taka samą opinię jak ja. Sęk tylko w tym, że pisząc MY tworzę wrażenie jakoby większość osób zgadzała się ze mną, co jest lekkim nadużyciem, ale prawdopodobnie było celem autora artykułu. Podsumuję to tak: stare metody manipulacji wracają, bo ludzie mają krótką pamięć.

    Co do niezależności – zgadzam się, to wspaniała sprawa. Niezależność to wolność i ja to uwielbiam. Nie zmienia to jednak faktu, że:
    1. Zależność zawsze można wprowadzić na siłę (np. wymagane pozwolenie na budowę wiatraku)
    2. Niezależność, taka jak np. własny wiatrak jest potwornie droga, a i tak będziesz zależny od producenta wiatraków, który solidną kasę z Ciebie zedrze, gdy wiatrak się popsuje i będziesz potrzebował szybkiej naprawy.

    Wolę niezależność, poprzez MOŻLIWOŚĆ WYBORU. Jeśli będę miał 5 niezależnych dostawców prądu, to w zasadzie też staję się niezależny, ale dużo tańszym kosztem. Oczywiście, żeby to działało powinny panować jednakowe warunki dla wszystkich dostawców, rząd nie powinien żadnych faworyzować ani tez nie powinno być ograniczeń dla nowych dostawców.

  7. mr_craftsman 31.01.2012 18:11

    nowomowa New World Order…

    te technologie o których on mówi – są już przestarzałe w ośrodkach badawczych.
    ale muszą się “zwrócić”, więc będzie się nam wciskać kolejny kit, by garstce żyło się lepiej.

  8. janpol 31.01.2012 21:42

    To “my” tez kojarzy mi się racze z “my towarzysze” niż z “my reformatorzy, ludzie myślący itp.”. Czyli to już było i się nie udało!!!

    A nowy model gospodarczy już istnieje OD DAWNA, trzeba go tylko zastosować! Chodzi o to, ze należy uznać za podstawę człowieka (ew. rodzinę) i jego NIEZBYWALNE prawo do wolności i godnego życia. Tego jeszcze nie próbowaliśmy i należy wreszcie sorbować! Bo “pseudo socjal” (ten dla wybranych towarzyszy), urawniłowka (dla pozostałych) czy zysk ponad wszystko itd. już były i się nie sprawdziły. Więc po co marnować czas na “odświeżanie” śmietnika historii i cywilizacji, może wreszcie by spróbować czegoś nowego?

  9. hashi 31.01.2012 23:17

    Może lepiej byłoby wprowadzić od razu IV rewolucję przemysłową.

  10. 8pasanger 01.02.2012 04:12

    @CD Postawienie wiatraka o mocy 500W kosztuje obecnie 700zł postawienie wiatraka dla domku jednorodzinnego o mocy 3KW(szacunki są ,że wydajność wynosi 20%mocy znamionowej)wynika,że taki wiatrak jest w stanie zapewnić 12,4 kWh/dobę a zużycie dla czteroosobowej rodziny wynosi 9kWh/dobę(900h działania 100W-atowej żarówki) postawienie kosztuje 25000zł co biorąc pod uwagę fakt ,że szacowany czas użytkowania wynosi minimum 20lat(a być może nawet 35lat)to koszt wynosi 1200zł rocznie czyli jeśli płacisz więcej niż 100zł miesięcznie za prąd to już się opłaca dane dla turbiny pionowej
    EDVS 2 3.0
    http://eko-diuna.pl/images/karta_katalogowa_edvs2-3.pdf
    http://www.eko-diuna.pl/asortyment/turbiny-wiatrowe/opis-dzialania/dobor-elektrowni.html
    Tak ,że nie demonizowałbym kosztów-a zawsze rozsądnie mieć więcej niż jedno źródło np.:panel słoneczny (albo bateria albo do ogrzewania ciepłej wody obiegowej) I dofinansowanie można skasować z tej okropnej socjal-kołchozowej UE.Zresztą jeśli rewolucja ma się odbyć to nikt jej nie powstrzyma -jak użycia maszyny parowej.Pożyjemy zobaczymy. A że będziesz zależny od producenta wiatraków-teraz jesteś zależny od producentów komórek ale przecież nie musisz mieć komórki.Z wiatrakami już jest podobnie.I wcale nie muszę mieć racji.Może UE padnie a Niemcy są głupcami i bez sensu inwestują w OZE.Dowiemy się kto miał rację za 20 lat gdy ropa i gaz od Putina się skończą.Niemcy będą na progu samodzielności energetycznej a my jak zwykle z ręką w nocniku i pretensjami do wszystkich dookoła ,że byliśmy takie głupki i przegapiliśmy okazję bo mieliśmy to za zachodnie fanaberie.

  11. Jakobin 01.02.2012 09:52

    Nic specjalnego jeśli chodzi o powyższe wywody. Brakuje odniesienia się do wielu istotnych elementów związanych z kwestiami ekonomicznymi: sytuacji materialnej Europejczyków, ubóstwa, problemów na rynku pracy.

  12. ananasxxx 01.02.2012 10:08

    pola leżą ugorami…………dajmy rolnikom ze wsi możliwość współpracy z miastami.
    Niech uprawiają ekologiczną żywność a wszyscy nagle się obudzą z letargu

  13. CD 01.02.2012 10:54

    @8pasanger – Nie wziąłeś pod uwagę takich czynników jak konserwacja wiatraka. Nie znam się na tym, ale nie wierzę, że wystarczy postawić i przez 20 lat będzie działał. Podejrzewam, że powinieneś czasem zrobić przegląd, czasem umyć wiatrak, czasem coś naoliwić, czasem wymienić zużytą część itp. No chociażby martwe ptaki spod wiatraka od czasu do czasu pozbierać. Poza tym Twoje wyliczenia mocy nie do końca są trafne, bo zakładają, że wiatrak zawsze równomiernie będzie dostarczał prąd, a jak wiadomo możesz mieć jeden dzień bardzo dobry, a innego dnia nie będzie w ogóle wiało. Ba, możesz mieć nawet całe tygodnie przestojów.

    Za 20 niemieckie wiatraki będą trafiać na złom a w mediach będzie się mówiło o tym jakie to były szalone czasy stawiania wiatraków.

    A kasowanie dofinansowania z UE to żadne rozwiązanie. Jeśli wiatrak jest nieopłacalny, to nie ma różnicy jaką część jego kosztów opłacam w podatkach, a jaką bezpośrednio. Nadal będzie nieopłacalny.

    Zgodzę się jedynie co do tego, że rewolucji nikt nie powstrzyma, a to dlatego, że one wynikają z kreatywności, pomysłowości i przedsiębiorczości ludzi. Nie łudźmy się jednak, to nie Europa będzie liderem we wdrażaniu innowacyjnych rozwiązań.

  14. mr_craftsman 02.02.2012 03:54

    @ ananasxxx
    nie po to zakazywano produkcji rolnikom polskim, aby teraz ktoś produkował.
    jeszcze by ceny spadły…

    AWS-UW z towarzyszem Buzkiem na popłatnej synekurze unijnej już zadbali o to.
    likwidacja polskich cukrowni – za kilka lat cukier droższy o kilkaset procent.
    likwidacja polskich kopalni – za kilka lat węgiel u nas wydobywają czesi i australijczycy – bo im się opłaca.
    Buzkowi i Balcerowiczowi się nie opłacało. albo jednak – patrząc, że teraz kiedy wykonali zadania wyznaczone przez obce państwa grzeją się na ciepłych posadkach.

  15. janpol 05.02.2012 18:46

    Tu nie do końca chodzi o tanią energię (wiatraki, to moim zdaniem, ślepa uliczka i rozwiązania niszowe, niestety promowane ponad miarę przez tych, którzy chcą na tym zarobić, należało by raczej skupić się na wykorzystaniu energii słonecznej bezpośredniej – ogniwa fotowoltaiczne lub pośredniej, biopaliwa) czy taniej produkcji zdrowej żywności (choć problem jest ważny), tylko o nowy model rozwoju społecznego i gospodarczego, uwzględniający korzyść WSZYSTKICH ludzi w oparciu o NOWE priorytety. O tym pisałem powyżej, “…że należy uznać za podstawę człowieka (ew. rodzinę) i jego NIEZBYWALNE prawo do wolności i godnego życia…” jako ów nowy model.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.