Rektorzy pozytywnie o propozycjach Gowina

Opublikowano: 13.01.2016 | Kategorie: Edukacja, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 671

Rektorzy wyższych uczelni m.in. z Gdańska, Warszawy i Katowic stwierdzili, że zmiany proponowane przez nowego ministra nauki i szkolnictwa wyższego idą w dobrym kierunku. Minister Gowin zadeklarował również wycofanie się z likwidacji gender studies, co cieszy środowisko lewicowe.

Plan, który Jarosław Gowin przedstawił na szkolnictwo wyższe zaraz po powołaniu, dotyczy przede wszystkim odbiurokratyzowania uczelni. Minister zamierza również położyć większy nacisk na rozwój nauk humanistycznych. Mają się zmienić również zasady działania Polskiej Komisji Akredytacyjnej i Krajowych Ram Kwalifikacji – których kontrole były zmorą pracowników naukowych i dydaktyków.

“Widzę tutaj szerszy problem. Wydaje mi się, że powinniśmy odejść od ogólnej podejrzliwości tzn. założenia, że na pewno uczelnie robią coś nie tak i teraz trzeba je tylko na tym złapać. Wzrost zaufania jest więc punktem wyjścia, który później może przełożyć się na to, jak zbudowane są poszczególne rozporządzenia” – mówi rektor Uniwersytetu Warszawskiego, prof. Marcin Pałys. Zaznacza, że należy przyjrzeć się pracy komisji i odejść od raportowania mechanicznych danych, które nijak mają się do realnej pracy uczelni i efektów kształcenia.

Gowin zamierza również zmienić zasady oceny pracy wykładowców. Ewaluacja następuje co dwa lata. Minister nauki chce przywrócić poprzednie zasady, zakładające wystawianie ocen co najmniej w odstępach 4-letnich. Prócz tego pragnie umożliwić młodym pracownikom naukowym szeroki wybór ścieżek kariery – nie tylko naukowo-dydaktycznej, ale również „wdrożeniowej” – czyli stricte badawczej. Przyklaskuję temu pomysłowi rektorzy uczelni technicznych. Prof. Henryk Krawczyk, rektor Politechniki Gdańskiej, podkreśla, że planuje na swojej uczelni wprowadzić 3 lub 4 poziomy rozwoju technologicznego – a więc ścieżka „wdrożeniowa” może zupełnie zrewolucjonizować pracę na uczelniach technicznych.

Gowin powołał również Radę ds. innowacyjności, która ma pilnować współdziałania nauki z gospodarką. Prócz tego humaniści zyskają lepszy dostęp do funduszy strukturalnych.

“Wydaje mi się, że to ciekawe propozycje” – mówi rektor UW. “Teraz warto byłoby zobaczyć jak one będą zrealizowane, bo diabeł tkwi w szczegółach. Pracujmy nad tymi szczegółami tak, aby z dobrych pomysłów wyszły dobre rozwiązania.”

Cieszy również wiadomość, że sam Jarosław Gowin postanowił wycofać się z wcześniejszego twardego stanowiska na temat gender studies. Wprawdzie nadal twierdzi, iż „dzisiaj niestety oddolnie pojawiają się, finansowane bardzo szczodrze przez instytucje europejskie, inne pseudobadania. Studia lesbijskie czy studia gejowskie to jest tylko taki najbardziej skrajny przykład pseudonauki”. Jednak zaznaczył, że nie jest w gestii ministra decydowanie o publikacjach czy otwieranych specjalizacjach: “To nie ode mnie zależy. Jestem w takich sprawach szczerym liberałem. Uważam, że zasada autonomii uczelni i wolności akademickiej to zasada święta.”

Autorstwo: WK
Źródło: Strajk.eu


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

1 wypowiedź

  1. MichalR 17.01.2016 22:06

    według mnie każdy pracownik na uczelni powinien przynajmniej raz na semestr wejść chociaż na małą salę wykładową i powiedzieć czym się zajmował, aby zaciekawić studentów.
    Chorym wydaje się, gdy aspołeczny ale wyjątkowo bystry profesor jest zmuszany do męczenia się ze studentami 2 razy w tygodniu po 4 godziny (wykład + konsultacje), jednak co innego prowadzenie zajęć, a co innego opowiedzenie o swojej pasji (konferencja naukowa).

    Poza tym drażni mnie, że na studiach ludzie zapisują się na konkretne kierunki i chodzą jednym rocznikiem na wszystkie zajęcia…

    Jeśli ktoś jest słaby, ale jest w stanie zaliczyć pewne przedmioty oferowane przez uczelnię to powinien mieć szansę sklecić sobie samodzielnie podział godzin i po uzbieraniu odpowiedniej ilości ECTSów powinien zdobyć dyplom magistra (lub chociaż licencjata), w przypadku osób ambitnych oprócz możliwości zaliczenia pewnej grupy łatwych przedmiotów ambitni studenci powinni mieć szansę zapisać się na przedmioty z ograniczoną ilością miejsc u wybitnych profesorów, lub ukończyć grupy przedmiotów wymagane do zdobycia konkretnych uprawnień nabijając ECTSy niejako przy okazji. Dlaczego każdy magister ma zdobyć 300 ECTS? Przecież jeden mógłby zdobyć 300 (zaliczając podstawy socjologii, podstawy filozofii, podstawy politologii, itd.) a drugi 900 z tą różnicą że na dyplomie mógłby mieć zaznaczone, jakie uprawnienia zdobył (zaliczając kurs inżyniera budownictwa, przewijając się przez podstawy prawa i medycyny, skończywszy na ambitnym kursie poszerzającym jego pasje związaną z muzyką).

    Najbardziej mi doskwierało to, że oczywistym było że każdy student który zaliczy semestr na kolejnym semestrze będzie kontynuował kurs który sobie wybrał, nawet jeśli już dwa semestry wcześniej przestał cokolwiek rozumieć. Wolałbym gdyby na każdy przedmiot trzeba się było zapisać, a o tym czy nam się uda decydowała dotychczasowa ocena z przedmiotów pokrewnych (np jeśli chcę pójść na Analizę Funkcjonalną to będą mi liczyć średnią z przedmiotów topologii, analizy rzeczywistej, algebry i jeśli będę wśród pierwszej dwudziestki osób które się zapisały to się na przedmiot dostanę). Dla mnie to nie byłby problem gdybym wiedział że jakiś przedmiot jest tworzony na uczelni raz na dwa lata i jedni mogą go sobie wybrać już na drugim a inni na trzecim roku, a kolejną szansę będą mieli na czwartym lub na piątym, a jak zaliczą ten przedmiot na piątym roku to nie zaliczą przedmiotów które są jego rozwinięciem.

    Taki system udobruchałby wszystkich. Każdy mógłby się dostać na studia, ale nie każdy mógłby się dostać na wymarzone przez siebie przedmioty. Każdy mógłby skończyć studia, ale nie każdy mógłby skończyć studia, które byłyby jakkolwiek ważne i dawały jakieś uprawnienia państwowe. Łatwo byłoby zmienić studia, a raczej na nowo zacząć dobierać sobie przedmioty aby zdobyć inne uprawnienia niż te, które początkowo zakładaliśmy, że chcemy zdobyć. Łatwo byłoby ambitnym ludziom skończyć kilka “kierunków” bo aby zdobyć uprawnienia wystarczyłoby zaliczyć tylko określone przedmioty. Profesorowie mogliby podnieść poziom trudności na kluczowych przedmiotach, dbając o to aby uprawnień nie zdobywały patałachy. Patałachy byłyby zadowolone bo gdy po 4 latach studiowania nie udało im się dostać na przedmiot pozwalający im zamknąć kurs na jakieś istotne uprawnienia w nagrodę pocieszenia mogliby wybrać kilka nieistotnych przedmiotów dzięki którym mimo wszystko zdobędą dyplom magistra.

    Dzisiaj idziemy na łatwiznę. Równamy w dół. Studenci są przypisywani do doktorów i profesorów… Profesor nie ma nic do gadania co do tego ile osób będzie uczył. Przez to mamy jedną wielką masówkę wypluwającą studentów bez wyobraźni i podstawowej wiedzy z zakresu swojego kierunku studiów.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.