Przypadek Cash-Landrum – 2

Opublikowano: 10.03.2011 | Kategorie: Paranauka

Liczba wyświetleń: 639

Oto zapis przesłuchania Betty Cash oraz Vicki i Colby’ego Landrum, które odbyło się w budynku 2102 Bazy Wojsk Powietrznych w Bergstrom, 17 sierpnia 1981. Przedstawicielami z ramienia lotnictwa byli: kpt John Camp, kpt Terry Davis raz Pat Wolf.

KPT JOHN CAMP: Nasz funkcjonariusz zarejestruje treść tego spotkania na taśmie. Macie państwo coś przeciwko?


Betty Cash

BETTY CASH: Nie.

VICKIE LANDRUM: Ja również.

KPT JOHN CAMP: Zatem dobrze. Zadam paniom teraz kilka śmiesznych pytań, na wypadek gdyby ktoś kiedyś jeszcze raz słuchał tej taśmy i nie wiedział, czego ona dotyczy.

BETTY CASH: Dobrze.

KPT JOHN CAMP: Nasze spotkanie ma miejsce w Bibliotece Prawnej w Budynku 2102, 17 sierpnia 1981 r. o godzinie 10:40. Obecni są: kpt John Camp, kpt Terry Davis, pani Pat Wolf. Państwa proszę o przedstawienie się.

BETTY CASH: Betty Cash.

KPT JOHN CAMP: Jaki jest pani adres? Gdzie pani mieszka

BETTY CASH: Router 1, Box 127B, Dayton w Teksasie.

KPT JOHN CAMP: Przybyła do nas także…

VICKIE LANDRUM: Vickie Landrum.

COLBY LANDRUM: Jesteście panie spokrewnione?

BETTY CASH I VICKIE LANDRUM: Nie. (…)

KPT JOHN CAMP: Proszę przedstawić się raz jeszcze i powiedzieć, gdzie pani mieszka.

VICKIE LANDRUM: Nazywam się Vickie Landrum i mieszkam na West Clayton w Dayton w Teksasie.


Vickie Landrum

KPT JOHN CAMP: A Colby?

VICKIE LANDRUM: Niech powie sam.

KPT JOHN CAMP: Colby, gdzie mieszkasz ty i twoi rodzice?

COLBY LANDRUM: Też na 506 przy West Clayton.

KPT JOHN CAMP: A ile masz lat?

COLBY LANDRUM: Siedem, prawie osiem (…)

KPT JOHN CAMP: Zatem dobrze… Jak wynikło z wcześniejszej naszej rozmowy, twierdzicie państwo że doświadczyliście spotkania z UFO, którego skutkiem były odniesione obrażenia. Proszę panią Cash, aby jako pierwsza powiedziała, co dokładnie się wtedy stało.

BETTY CASH: Miało to miejsce się przy Market Road, między New Caney a Huffman, między godziną 21:00 a 21:30, dnia 29 grudnia 1980 r.

KPT JOHN CAMP: Przed panią znajduje się mapa stanu Teksas. Czy może pani wskazać dokładnie, gdzie miało miejsce to wydarzenie?

BETTY CASH: To zależy od okularów. Od czasu incydentu mam ze sobą trzy pary, ale wciąż mój wzrok nie wrócił do normy. (…)

KPT JOHN CAMP: Twierdziły panie, że wracały z Houston. Co panie tam robiły i czy mogą nam o tym opowiedzieć?

BETTY CASH: Po długich świętach, w poniedziałek, udałyśmy się do Cleveland, aby zagrać w Bingo. Nie mogłyśmy jednak znaleźć lokalu, więc uznałyśmy, że zostały one zamknięte z powodu świąt. Postanowiłyśmy pojechać następnie do New Caney i zaparkowały auto przed restauracją.

KPT JOHN CAMP: Która była godzina?


Colby Landrum

BETTY CASH: Musiało to mieć miejsce między 20-20:30. (…) Po spożytym posiłku wsiedliśmy do samochody i kierowali się do domu. Po przejechaniu ok. 12 mil, pojawił się ten obiekt. Obserwowaliśmy go, ale nie mogli dojść do wniosku, czym jest. Nie podejrzewaliśmy, co się wówczas stanie. Kiedy zjechałyśmy na inną drogę, obiekt zniżył się i wisiał niemal nad drzewami. Oświetlał przy tym całe niebo. Początkowo wydawało się, że jest daleko, jednak później światła były tak jasne a ciepło tak intensywne, ż wysiadłam z auta. Nie wiem, dlaczego to zrobiłam. Może było to instynktowne i pomyślałam, że na zewnątrz będzie bezpieczniej niż w samochodzie. Ale mówiąc prawdę, myśleliśmy że zbliża się koniec świata, tzn. nigdy w życiu nie stanęliśmy przed podobną sytuacją.

KPT JOHN CAMP: Kto był wówczas w samochodzie?

BETTY CASH: Vickie, Colby i ja. (…)

KPT JOHN CAMP: Dobrze. Czy mogłaby pani naszkicować to, co wówczas widziała, z uwzględnieniem kształtu i podaniem daty? Dobrze zdaję sobie sprawę, że nie jest pani artystką, więc proszę nie starać się za mocno.

BETTY CASH: Artystką jestem chyba najgorszą na świecie. (…) Wydawało się, że obiekt miał kształt rombu, ale tu nie wyszedł dobrze.

KPT JOHN CAMP: Proszę pokazać rysunek pani Landrum i jej wnukowi. Czy zgadzacie się, że widzieliście coś o podobnym kształcie?

VICKIE LANDRUM: Tak proszę pana, ale od spodu tego obiektu wydobywał się ogień.

KPT JOHN CAMP: Jak duży był ten obiekt? Czy możecie go do czegoś porównać?

BETTY CASH: Jedyne, co mogę powiedzieć, to że był duży. Mogę go porównać np. do wieży ciśnień.

KPT JOHN CAMP: To znaczy, że był wysoki?

BETTY CASH: Tak, dokładnie. (…)

KPT TERRY DAVIS: Mówiła pani, że obiekt znajdował się nad drzewem?

BETTY CASH: Był nad drogą… Rosną tam naprawdę wysokie sosny a on wisiał nad kilkoma z nich.

KPT TERRY DAVIS: Zatem musiał je przypalić.

BETTY CASH: Prawdę mówiąc, były one bardzo zbrązowiałe. Nie wiem, jak to ująć. (…)


Rekonstrukcja incydentu na szosie.

KPT JOHN CAMP: Pani Landrum, po uzyskaniu od pani szkicu, chciałbym dowiedzieć się, co wydarzyło się po tym, jak opuściła pani samochód.

BETTY CASH: Przeszłam do przodu auta. Światło było bardzo intensywne, podobnie jak promieniujące ciepło. Nie wiedziałam, czy uciekać, czy wracać do środka i stałam tak przez kilka minut, ale niedługo, bo światło było za jasne. Potem jednak uznałam, że muszę wejść do auta i gdy chwyciłam klamkę w drzwiach okazało się, że jest ona gorąca. Nie mogłam utrzymać jej w ręce i musiałam otworzyć ją przez kurtkę. Potem znowu z obiektu wystrzelił ogień i ten uniósł się w górę wydając… pewien rodzaj dźwięku przypominający odgłos hamulców. W każdym bądź razie brzmiało to jak świst.

KPT JOHN CAMP: Czego jeszcze możemy się od pani dowiedzieć?

BETTY CASH: Okazało się, że samochód nie jest sprawny. Radio grało cicho, ale samochód nie reagował. Wyglądało to tak, jakby ktoś zwyczajnie go wyłączył. Kiedy to coś zaczęło wznosić się w górę, byliśmy przerażone, do tego stopnia, że chciałam się schować pod obiekt, ale Vickie krzyknęła na mnie. Tam, gdzie położyła ona swą dłoń, wycisnęła na desce rozdzielczej ślad, który jest w niej do dziś. Ostatecznie udało się uruchomić samochód i żeby nas ochłodzić, musiałam włączyć klimatyzację. Dosłownie płonęliśmy. To było jak… właściwie to nie da się tego w żaden sposób opisać.

KPT JOHN CAMP: Jak długo obiekt znajdował się nad waszym autem i jak wysoko wisiał?

BETTY CASH: Pomiary wykazały, że było to od 20 do 24 m. Zatrzymaliśmy się kilkadziesiąt metrów przed obiektem.

KPT JOHN CAMP: To znaczy, że byłyście od niego oddalone. Na jakiej wysokości się znajdował?

BETTY CASH: Od 20 do 24 m.

KPT JOHN CAMP: A jak długo trwało to spotkanie, tzn. jak długo wystawieni byliście na oddziaływanie ze strony obiektu?

BETTY CASH: Według mnie było to 15-17 min., ale zdawało się, że mijają godziny. Trwało to jednak mniej więcej tyle sądząc po tym, że do domu dotarłam ok. 21:50, a z tego miejsca jest jeszcze jakieś 20 minut jazdy.

KPT JOHN CAMP: Czy zgłosiła pani incydent władzom?

BETTY CASH: Oczywiście, że tak.

KPT JOHN CAMP: W jaki sposób zareagowały?

BETTY CASH: Próbowałyśmy dzwonić do Waszyngtonu. Nawet do dziś mam gdzieś zapisany ten numer. Powiedziano nam tam, że być może da się coś w tej sprawie zrobić a potem skontaktował się z nami Bill English z APRO. (…)

KPT JOHN CAMP: A czy sprawa była zgłaszana służbom porządkowym?

BETTY CASH: Tak.

KPT JOHN CAMP: Kto złożył zawiadomienie?

BETTY CASH: Ja nie mogłam tego zrobić. Byłam wówczas zbyt chora. Na całej twarzy, plecach i szyi miałam piekące pęcherze. Sprawę zgłosiła Vicki szukając dla mnie pomocy. Nie mogła znaleźć dla mnie lekarza, a numer dał jej dopiero policjant z Dayton. Co nie, że tak było? (…)

KPT JOHN CAMP: Ma pani teraz szansę rozszerzyć swą wypowiedź o dodatkowe szczegóły. Jak wspominałem niedawno pani Wolf, skontaktowała się pani z kongresmanem, który panią do nas odesłał. Proszę powiedzieć, jak to się stało.

BETTY CASH: Dobrze. Skontaktował się ze mną Alan Hedry z Atlanty, którego nie znałam i o którym nigdy nie słyszałam. Zaoferował mi pomoc i to on poprosił, abym napisała do Charlesa Wilsona, Lloyda Bentsena i Johna Towera, którzy również mogą coś w tej sprawi zdziałać. Pan Wilson odesłał mnie do pana Glassa, który jest badaczem UFO, a [senator] Lloyd Bentson napisał miły list, w którym prosi o rozmowę z panami. (…)

KPT JOHN CAMP: A co może powiedzieć nam pani o sprawie helikopterów?

BETTY CASH: Latały one wokół obiektu. (…) Były to takie śmigłowce, jakich nigdy nie widziałam, z dwoma wirnikami. Było ich sporo. Zatrzymaliśmy się potem na poboczu i naliczyłam ich aż 23.

KPT JOHN CAMP: Czy były one jakoś oznakowane?

BETTY CASH: Tak (…), posiadały napis „United States Air Force” (Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych). (…) Vickie naliczyła ich 26. Było nam jednak niedobrze i wszystko nas paliło. Wciąż też czuliśmy przerażenie.

KPT JOHN CAMP: A czy widziane UFO posiadało jakieś oznaczenia?

BETTY CASH: Jeśli tak, to nie były widoczne z racji jaskrawego światła.

KPT JOHN CAMP: A jak zachowywały się helikoptery względem obiektu?

BETTY CASH: Pierwszą rzeczą, jaka przemknęła mi przez głowę była myśl o pilotach śmigłowców i bałam się, co może się stać, gdyż dookoła panowała tak wysoka temperatura.

KPT JOHN CAMP: A jak daleko znajdowały się one od obiektu?

BETTY CASH: Niezbyt daleko. (…)

KPT JOHN CAMP: Kiedy używa pani porównania z wieżą ciśnień, ma pani na myśli jakąś konkretną budowlę? (…) Istnieją ich różne typy i staram się ustalić, jakiej wielkości mógł być obiekt. Jeśli przypominał wierzę ciśnień, to którą?

BETTY CASH: Widywałam je w całym kraju. Nie mam na myśli żadnej konkretnej

KPT TERRY DAVIS: Co dokładnie widziała pani na helikopterach? Co mówiły napisy?

BETTY CASH: „Siły Powietrzne Stanów Zjednoczonych”.


Wśród zaobserwowanych śmigłowców znajdowały się także CH-47 Chinook.

KPT TERRY DAVIS: Napis był ciągły?

BETTY CASH: Nie, (…) okrągły.

KPT JOHN CAMP: Napis był namalowany, czy naniesiony fabrycznie? Proszę powiedzieć wszystko, co pani wie.

BETTY CASH: Był umieszczony fabrycznie. (…)

KPT JOHN CAMP: Obserwowaliście całe zajście do odlotu UFO?

BETTY CASH: Tak, oczywiście.

KPT JOHN CAMP: Czy helikoptery odleciały za nim?

BETTY CASH: Tak. Skręciły one nieco w stronę, gdzie znajduje się lotnisko. Gdy to coś kierowało się w tamtą stronę, helikoptery znajdowały się po bokach i wyglądało to tak, jakby chciały otoczyć obiekt od góry. To wszystko wyglądało nierealnie. (…) Wkrótce dojechaliśmy do placu budowy First National Bandk w Dayton i nadal widzieliśmy nadlatujące helikoptery. Nie wiedzieliśmy jednak, czy lecą one z pomocą, czy ze wsparciem.

KPT JOHN CAMP: Przejdźmy do rezultatów spotkania i problemów, jakie z niego wynikły.

BETTY CASH: Chce pan przejrzeć zdjęcia? (…) Tak wyglądało na drugi dzień po zdarzeniu.

KPT JOHN CAMP: Oglądam właśnie zdjęcie pani Cash wykonane dzień po spotkaniu z UFO, na którym widać znaczną utratę włosów po boku głowy, tuż nad prawym uchem.

BETTY CASH: A oto miejsce, gdzie wszystko się wydarzyło.

KPT JOHN CAMP: Jaki czas po incydencie zostały wykonane te zdjęcia? Rozumiem, że pokazane zdjęcie zostało zrobione dzień później?

BETTY CASH: Niektóre nie zostały zrobione przeze mnie (…) Trzeba pamiętać, że byłam w całości pokryta pęcherzami. Jeden z nich znajdował się na okiem i nie chciał się zaleczyć, nieustannie się odnawiając. Ciekło z niego jak z kranu i nie była to ropa, tylko coś w rodzaju lepkiej wody. W szpitalu spędziłam miesiąc, może więcej. Był to Parkway Hospital w Houston.

KPT JOHN CAMP: Chce pani coś dodać?

BETTY CASH: Tak. Wciąż cierpię na rozstrój żołądka, jestem osłabiona, zmęczona, nie mam tyle energii co dawniej i cierpię na migreny. Od tego czasu głowa bolała mnie tak często, jak nigdy w życiu i nie da się opisać tego bólu. Ponadto coś stało się z słuchem w prawym uchu. To przez ten dźwięk, który wydawał z siebie obiekt. Był on ogłuszający.

KPT JOHN CAMP: Ma pani jeszcze coś do dodania?

BETTY CASH: Wiem, że rozchorowałam się już pół godziny po obserwacji. Cała pokryta byłam pęcherzami, jakbym spędziła nie wiadomo ile czasu na pełnym słońcu. A wszystko to wydarzyło się już 30 min. po spotkaniu z UFO. Czułam się wspaniale, po czym wydarzyło się właśnie to. Przy okazji pojawiło się odwodnienie, ale nie byłam w stanie podnieść się z łóżka, aby napić się wody.

KPT JOHN CAMP: Czy czuła pani w ustach jakiś posmak?

BETTY CASH: Nic oprócz okropnej suchości. (…) Moje usta spuchły i były niemal trzykrotnie większe, podobnie jak całe moje ciało. Nikt z rodziny nie mógł mnie poznać. Kiedy przyjechali do szpitala, musieli pytać o pokój, w którym leżałam, bo nie byłam do siebie podobna.

KPT JOHN CAMP: Czy przed 29 grudnia 1980 roku była pani kiedykolwiek hospitalizowana lub leczona?

BETTY CASH: Tak, przeszłam operację serca. (…)

KPT JOHN CAMP: A czy potem była pani leczona na chorobę, która wymagała kontaktu z… materiałami radioaktywnymi?

BETTY CASH: Nie.

KPT JOHN CAMP: Coś jeszcze?

BETTY CASH: W zasadzie nic. Przeszłam każde możliwe badanie i stwierdzono jednoznacznie, że nie widać przyczyn w moim ciele, które mogłyby odpowiadać za mój stan.


Świadkom wydarzenia wypadały także włosy. Najmniej stracił Colby, najwięcej Betty Cash.

KPT JOHN CAMP: Kto tak orzekł?

BETTY CASH: Lekarze z Parkway Hospital.

KPT JOHN CAMP: A konkretniej?

BETTY CASH: Dr Shoney (…) ze Szpitala Parkway w Houston. (…)

KPT JOHN CAMP: Jak rozumiem, wciąż cierpi pani na zaburzenia żołądkowe, utratę włosów i pogarszający się słuch, tak?

BETTY CASH: Cierpię na rozstrój żołądka, poważne migreny i nie mogę brać gorących kąpieli, bo wyglądam po takich jak osoba z ciężkim stopniem poparzeń. Nie mogę znieść wyższych temperatur. (…)

KPT JOHN CAMP: Proszę o tym opowiedzieć? Co z działaniem światła słonecznego?

BETTY CASH: Jestem na nie bardzo wrażliwa. Muszę zostawać w domu, aż nie zrobi się chłodniej, albo nie zajdzie słońce. W innym wypadku na drugi dzień choruję.

KPT JOHN CAMP: A czy są jakieś szczególnie nadwrażliwe obszary?

BETTY CASH: Objawy pojawiają się na całym ciele.

KPT JOHN CAMP: Ile pani ma lat?

BETTY CASH: Pięćdziesiąt dwa.

KPT TERRY DAVIS: Czy mogę zadać pewne pytanie? (…) Mówiła pani coś o palcach odbitych w desce rozdzielczej. Czy coś ją stopiło? O to pani chodziło?

BETTY CASH: Uważam, że deska rozdzielcza zaczęła się topić, a Vickie dotknęła jej, kiedy zahamowałam, aby nie wjechać pod obiekt.

KPT JOHN CAMP: Przyjechała pani tym samochodem?

BETTY CASH: Nie, jest w Alabamie. Nie jestem w stanie tak daleko jeździć. Matka zabrała mnie do Alabamy, ponieważ nie jestem w stanie sama się sobą zaopiekować. (…)

KPT JOHN CAMP: Zadajmy teraz kilka pytań pani Landrum. Czy zauważyła pani jakieś szczegóły, w których nie zgadza się pani z panią Cash?

VICKIE LANDRUM: Właściwie nie, ale jest coś, o czym nie wspomniała.

KPT JOHN CAMP: A co to?

VICKIE LANDRUM: Kiedy mówiła o ogniu, tzn. kiedy obiekt pojawił się i zawisł nad drzewami… Kiedy ogień przygasał, obiekt podnosił się w górę (…) Ostatecznie, gdy w dół poszybował podmuch ognia, dźwięk stał się nie do zniesienia. Następnie obiekt uniósł się i odleciał.

KPT JOHN CAMP: Czy i u pani zaznaczyły się jakieś skutki tego spotkania?

VICKIE LANDRUM: Na moich rękach znajdują się rany, a kiedy wystawie je na słońce, pojawiają się na nich pęcherze. (…) Mój okulista powiedział, że w czasie roku będzie musiał mnie operować (…), poza tym moje oczy strasznie piekły i łzawiły niemal przez trzy miesiące. Dosłownie lały się z nich łzy i spuchły tak, że mało co widziałam. Doktor powiedział, że ma nadzieje, że mam typową formę zaćmy i będzie mógł on ją usunąć. Jeśli nie, mogę stracić wzrok.

KPT JOHN CAMP: Proszę mi powiedzieć, czy wpatrywała się pani bezpośrednio w obiekt UFO?

VICKIE LANDRUM: Tak, tak…

KPT JOHN CAMP: Jak długo?

VICKIE LANDRUM: Wnuk krzyczał i płakał, myślałam, że nadchodzi koniec świata i prędzej czy później się z kimś spotkamy. Wróciłam do auta. Mówiłam do niego, cały czas wpatrując się w obiekt (…), który był jakby wykonany z aluminium. Mówiłam mu, że jeśli zobaczy człowieka, to pewnie będzie to Jezus. Cały czas mu to powtarzałam. Patrzyłam na obiekt cały czas odkąd moja koleżanka wysiadła z auta. Trzymałam wnuka w ramionach, ale chyba obserwowałam UFO przez zbyt długi czas. Chciałam go uspokoić i zwrócić jego uwagę na coś innego.

KPT JOHN CAMP: Wspominała pani o swego rodzaju poparzeniach?

VICKIE LANDRUM: Udałam się do lekarza w Houston. Byłam chora, miałam biegunkę i inne dolegliwości, ale zajmowałam się Betty i Colbym – nie miałam czasu na chorowanie. Był on wówczas jak niemowlę, tzn. stracił władzę w ciele. Nie mogłam go tak zostawić. Lekarze zapytali mnie potem, czy nie zbliżałam się do jakiejś trującej rośliny ze względu na ślady na rękach. Wkrótce pojawiły się pęcherze.

KPT JOHN CAMP: Na pani ręce, tj. w okolicach śródręcza lewej ręki widać fioletowy siniak, który jak pani twierdzi, pojawił się w ostatnią sobotę?

VICKIE LANDRUM: Tak, wyszłam na chwilę na słońce i to jest tego skutkiem. W innym miejscu też utworzył się podobny pęcherz, który powraca raz za razem.

KPT JOHN CAMP: Twierdzi pani, że posiada rany i pęcherze na przedramionach i rękach…

VICKIE LANDRUM: Zeszły mi też paznokcie. Odrosły mi, ale zniknęły całkowicie… Zachowałam je nawet do zbadania… (…)

KPT JOHN CAMP: A co ze skórą? Czy cierpi pani na jakieś problemy związane z nadwrażliwością?

VICKIE LANDRUM: Ja i mój wnuk byliśmy pokryci pęcherzami. Na twarzy miał on jątrzące się rany, podobnie na policzku, gorzej po jednej stronie, wystawionej na działanie obiektu, ponieważ drugą stroną twarzy był do mnie zwrócony. (…) Na nadwrażliwość cierpią moje ręce i oczy – cały czas czuję, jakbym miała w nich piach. Nie mogę też wychodzić na słońce, gdyż zaczynają swędzieć. (…)

KPT JOHN CAMP: Czy wypadały pani włosy?

VICKIE LANDRUM: Tak, wypadły mi włosy, ale jakiś miesiąc później zaczęły odrastać. Jednak wyglądają one dziwnie, przypominają włosy dziecka, są faliste, a teraz wstydzę się nawet wyjść do warzywniaka.

KPT JOHN CAMP: czy doświadczyła pani też innych dolegliwości, np. od strony przewodu pokarmowego.

VICKIE LANDRUM: Byłam tak chora, że nie zdaje sobie pan z tego nawet sprawy. Leżałam na podłodze w łazience i nie miałam siły, aby doczołgać się do łóżka.

KPT JOHN CAMP: Co może powiedzieć nam pani o obiekcie? Co wówczas pani widziała i jakie on miał rozmiary.

VICKIE LANDRUM: Też mogę porównać go do wielkiej wieży ciśnień – nie zbiornika na górze, ale całej wieży. Nie był on krótki, ale dość długi.

KPT JOHN CAMP: Ile płomieni znajdowało się u dołu?

VICKIE LANDRUM: Wszystko było bardzo, ale to bardzo jasne. Mówiąc szczerze widziałam jeden. Wyglądało to jak rakieta, startująca rakieta.


Przelot obiektu w kształcie diamentu oprócz pasażerów auta obserwował jeden z miejscowych rolników. Na zdjęciu rekonstrukcja obserwacji Cash-Landrum z programu „Unsolved Mysteries”.

KPT JOHN CAMP: Jak dużo oddzielnych płomieniu udało się pani dostrzec? Widziała pani więcej niż jeden w jednym czasie?

VICKIE LANDRUM: Nie rozglądałam się za nimi – byłam zbyt przerażona. Nie da się powiedzieć, że nie była. Nie jestem tchórzem, ale bałam się.

KPT JOHN CAMP: [do Betty Cash] A czy pani przypomina sobie obserwację więcej niż jednego płomienia naraz?

BETTY CASH: Nie myślałam o płomieniach, ale o ucieczce.

KPT JOHN CAMP: Rozumiem… Pytam dlatego, bo chcę dowiedzieć się, czy obiekt miał silnik, albo też silniki, z których mógł on wystrzeliwać?

BETTY CASH: Żałuję, że nie zapytano mnie o to w czasie hipnozy.

KPT JOHN CAMP: Pani Landrum, czy przed incydentem leczyła się pani na coś?

VICKIE LANDRUM: Nie (…)

KPT JOHN CAMP: Proszę powiedzieć, gdzie pani mieszka.

VICKIE LANDRUM: Obecnie przy West Clayton w Dayton. Mam 57 lat.

KPT JOHN CAMP: Ma ktoś jeszcze jakieś pytania? Jak nazywał się doktor, u którego się pani leczyła?

VICKIE LANDRUM: To dr Chandler z Liberty (…). To okulista, ale odesłał mnie do innego doktora. Powiedział mi, że nie może nic więcej zrobić w kwestii mojego wzroku i skieruje mnie do swojego kolegi.

KPT JOHN CAMP: Czy w przypadku problemów skórnych, utraty włosów i innych dolegliwości kontaktowała się pani z innym lekarzem?

VICKIE LANDRUM: (…) Jedynie z dr Shoneyem (…), ale nie jako pacjentka. Rozmawiałam z nim często w czasie wizyt z Becky, ale przypominam sobie, że badał mnie jeszcze jeden lekarz o nazwisku Easley…

BETTY CASH: Dr Easley, radiolog z Centrum Medycznego w Houston. (…)

KPT JOHN CAMP: Co pani powiedział?

VICKIE LANDRUM: Nikt nie był w stanie mi nic powiedzieć, za wyjątkiem lekarza rodzinnego, który nie chciał mnie zbadać, bo bał się, że wyrządzi mi więcej szkody niż pożytku.

KPT JOHN CAMP: Czy muszą panie spłacać teraz długi związane z opieką medyczną?

VICKIE LANDRUM: Tak!

KPT JOHN CAMP: Jak duże to kwoty?

VICKIE LANDRUM: To około 600-700 dolarów za nasze wizyty u okulisty.

KPT JOHN CAMP: A w przypadku pani Cash?

BETTY CASH: Uważam, że było to ok. 10 tys. dolarów, lub nawet więcej. (…)

KPT JOHN CAMP: Czy może pani podać swoje wymiary na potrzeby raportu, tj. wzrost i wagę?

BETTY CASH: Mam ok. 160 cm wzrostu, ważę ok. 54 kg, ale straciłam kilka kilogramów.

KPT JOHN CAMP: Ile wynosiła pani waga w czasie incydentu?

BETTY CASH: Ok. 56 kg.

KPT JOHN CAMP: A pani Landrum?


U Vickie Landrum głównym skutkiem spotkania z UFO było pogorszenie się wzroku i nawracający stan zapalny oczu.

BETTY CASH: Mierzę 152 cm wzrostu, ważę ok. 62 kg. (…) Trudno powiedzieć, ile straciłam na wadze po spotkaniu ponieważ podjęłam decyzję, że lekka strata kilogramów dobrze mi zrobi. (…) Najgorsze było jednak to, co powiedział mi ten lekarz z Houston oraz dr Rank z Wisconsin. Mówili, że istniej możliwość, że w czasie następnych 8-12 lat Colby może zapaś na rodzaj choroby przypominającej białaczkę, ale nie będzie to białaczka i leczenie na nią mogłoby go zabić.

KPT JOHN CAMP: Kim był lekarz, który o tym mówił?

VICKIE LANDRUM I BETTY CASH: Dr Peter Rank stwierdził, że jest taka możliwość, ponieważ nie wie… tzn. nikt ni wie, jaką dawkę promieniowania pochłonęliśmy i jaki miało ono charakter. Musiało to być jednak promieniowanie, skoro poparzyło nas w taki sposób.

KPT JOHN CAMP: Pani Landrum, czy w pani rodzinie ktoś chorował na raka?

VICKIE LANDRUM: Nie.

KPT JOHN CAMP: Ani jeden krewny nie zmarł z tej przyczyny?

VICKIE LANDRUM: Nie.

KPT JOHN CAMP: A w pani przypadku pani Cash?

BETTY CASH: Też nie.

VICKIE LANDRUM: Mój syn ma cukrzycę, chorowała na nią też moja matka, ale nikt nie zmarł na raka.

KPT JOHN CAMP: Przejdźmy teraz do Colby’ego (…) Czyim jest dzieckiem?

VICKIE LANDRUM: Jego ojcem jest mój średni syn, Paul Landrum, który rozwiódł się z żoną, kiedy Colby miał 7 miesięcy. Nie mógł się nim zająć, tak samo jak matka, więc…

KPT JOHN CAMP: Zatem to pani wnuk, mieszkający u pani.

VICKIE LANDRUM: Tak, posiadam prawa rodzicielskie i jestem za niego odpowiedzialna.

KPT JOHN CAMP: Kto jeszcze z wami mieszka?

VICKIE LANDRUM: Mój mąż.

KPT JOHN CAMP: Czy jest coś, co jeszcze możemy w tej sprawie dodać? Czy po incydencie kontaktował się z paniami ktoś z rządu?

VICKIE LANDRUM: Nie. Napisałam do Charlesa Wilsona (…), który podał mi listę osób, z którymi mogę się skontaktować. Prosiłam Colby’ego, aby nikomu o tym nie mówił.

BETTY CASH: Leżałam w szpitalu i dopiero trzynastego dnia powiedziałam lekarzowi, co się stało. Nie chciałam, aby uznali, że jestem szurnięta, bo wierzę w takie rzeczy, choć nie byli to mali ludzie z czułkami.

KPT JOHN CAMP: Nie widziałyście panie w czasie spotkania żadnych postaci?

VICKIE LANDRUM I BETTY CASH: Nie.

KPT JOHN CAMP: Pomówmy chwilkę z Colbym. Ile masz lat?

COLBY LANDRUM: Siedem, prawie osiem.

KPT JOHN CAMP: (…) Powiedz, co widziałeś tamtej nocy.

COLBY LANDRUM: Nie wiem, co to było, ale był to jakiś obiekt.

KPT JOHN CAMP: Jaki miał kolor.

COLBY LANDRUM: Jakby żółty i czerwony.

KPT JOHN CAMP: A jak długo go widziałeś?

COLBY LANDRUM: Przez jakieś 15-20 minut.

KPT JOHN CAMP: A co stało się, jak go zobaczyłeś? Co poczułeś?

COLBY LANDRUM: Zastanawiałem się co to może być.

KPT JOHN CAMP: Co działo się z twoim ciałem?

COLBY LANDRUM: Nic aż do następnego ranka.

KPT JOHN CAMP: A co się wtedy stało?

COLBY LANDRUM: Źle się czułem. (…) Strasznie bolał mnie brzuch.

KPT JOHN CAMP: Wymiotowałeś?

COLBY LANDRUM: Nie pamiętam.

KPT JOHN CAMP: A co się stało z twoimi włosami?

COLBY LANDRUM: Zaczęły wypadać.

KPT JOHN CAMP: Straciłeś wszystkie włosy, czy tylko część?

COLBY LANDRUM: Część (…), a nawet nie część, tylko te rosnące tutaj.


Pozbawiona włosów obszar na czubku głowy Colby’ego.

KPT JOHN CAMP: Na samym czubku głowy?

COLBY LANDRUM: Tak.

KPT JOHN CAMP: A co z oczami?

COLBY LANDRUM: Za każdym razem, jak wchodziłem do basenu stawały się bardzo czerwone.

KPT JOHN CAMP: A co kiedy wychodziłeś na słońce?

COLBY LANDRUM: Miałem oparzenia. (…)

KPT JOHN CAMP: A co stało się z twoją twarzą po spotkaniu z tym obiektem?

COLBY LANDRUM: Nie pamiętam, to było dawno.

KPT JOHN CAMP: Jak dawno? Sześć miesięcy, czy więcej? Czy miałeś jakieś problemy lub pęcherze na twarzy?

COLBY LANDRUM: Tak (…) zaczynają się pojawiać za każdym razem, gdy wyjdę na słońce. (…)

KPT JOHN CAMP: Dziękuję ci. Czy w związku z leczeniem Colby’go pojawiły się jakieś wydatki?

VICKIE LANDRUM: Tak, głównie w związku z jego problemami z oczami. Zawsze pracowałam, ale kiedy przestałam, ciężar utrzymania domu spadł na męża, który ma dobrą pracę, może nie bardzo dobrą, ale zawsze to coś. Po opłaceniu wszystkich rachunków okazuje się jednak, że mało co zostaje na jedzenie, nie mówiąc już o lekarzach. (…)

KPT JOHN CAMP: Spytam jeszcze raz o wasze wzajemne stosunki. Jesteście panie krewnymi czy tylko przyjaciółkami?

VICKIE LANDRUM I BETTY CASH: Przyjaciółkami.

VICKIE LANDRUM: (…) Jechałyśmy razem, jak to czasem bywa, i trafiły na to coś. Wszystko było taj, jak już to opisywałam. (…) Myślę, że jeśli rząd nie wie, co wtedy spotkałyśmy, to jest z nami źle. Ktoś to musiał wytorzyć?

KPT JOHN CAMP: Co ma pani na myśli?

VICKIE LANDRUM: Nie wierzę, że istnieją małe zielone ludziki, które mogły coś takiego wyprodukować.

KPT JOHN CAMP: Nie wierzy pani zatem w życie na innych planetach.

VICKIE LANDRUM: Nie.

KPT JOHN CAMP: A pani Cash?

VICKIE LANDRUM: Ja też nie.

KPT JOHN CAMP: Niech pani zatem przyzna, czy zgadza się z następującym zdaniem, że widziała pani obiekt na nibie, któremu towarzyszyły helikoptery USAF-u…

VICKIE LANDRUM: Nie twierdzę, że należały do Sił Powietrznych, bo nie widziałam żadnych znaków, ani napisów. Byłam zajęta dzieckiem, ale zauważyłam, że miały po dwa wirniki. (…)

KPT JOHN CAMP: Jak dużo ich było?

VICKIE LANDRUM: Nie liczyłam dokładnie, widziałam tylko śmigłowce po kolei zbliżające się do obiektu. Niektóre były innego typu, nie posiadały dwóch wirników.

KPT TERRY DAVIS: A te z podwójnymi wirnikami nosiły oznaczenie „USAF”?

BETTY CASH: Tak.

KPT TERRY DAVIS: Czym się zajmuje pani mąż, pani Landrum?

VICKIE LANDRUM: On robi…

COLBY LANDRUM: Hamulce…

VICKIE LANDRUM: Tak, pracował nad testami, teraz jest starszy i nadzoruje ich przebieg, jeśli znajdzie jakąś wadę, odsyła ją do kogoś innego.

KPT TERRY DAVIS: Czy mąż ma ubezpieczenie medyczne?

VICKIE LANDRUM: Tak. (…)

KPT TERRY DAVIS: A co obecnie pani porabia?

VICKIE LANDRUM: Jestem na rencie.

KPT TERRY DAVIS: A czy pani Cash gdzieś wówczas pracowała?

VICKIE LANDRUM: Nie…

KPT TERRY DAVIS: Jest pani na emeryturze…?

BETTY CASH: Nie, ale nie jestem w stanie wrócić do pracy.

VICKIE LANDRUM: Kiedyś miała własny biznes…

BETTY CASH: Ja nie, właściwie to mój mąż, ale wzięliśmy rozwód.

KPT TERRY DAVIS: Czyli rozwiodła się pani? Jak dawno temu?

BETTY CASH: Tak, złożyłam pozew na początku roku, a rozwód dostałam w lipcu czy sierpniu 1980 r. (…)

KPT JOHN CAMP: Czy chcą się panie dowiedzieć czegoś szczególnego od przedstawicieli Sił Powietrznych?

BETTY CASH: Właściwie po to tu przyszłyśmy. (…) Chcemy wiedzieć, czym był ten obiekt, do czego służył itp. Nie chcę, aby coś podobnego przydarzyło się kiedyś członkom mojej rodziny lub przyjaciołom. Wystarczą mi informacje nt. tego, co to był i co tam robiło. Wierzę, że rząd ma jakieś sekrety (…), ale to coś krzywdzi obywateli i należy to powstrzymać.

KPT JOHN CAMP: A czego w tej sprawie chce dowiedzieć się pani Landrum?

VICKIE LANDRUM: Nie ma lepszego miejsca, aby dowiedzieć się o tym, co się stało, ponieważ waszym zadaniem jest nas bronić. Mój mąż walczył na wojnie przez dwa i pół roku, został dwukrotnie odznaczony. Jeśli wy nas nie jesteście w stanie obronić, może wyślemy weteranów?

KPT JOHN CAMP: Dobrze… Muszę paniom powiedzieć to, o czym mówił już chyba deputowany Williamson. Wojsko od 1969 r. nie zajmuje się aktywnie sprawą badania zjawiska UFO. Przed 1969 r. istniał Projekt Blue Book, który zawierał spis obserwacji. Potem Kongres ustalił, że Lotnictwo ma się tym nie zajmować. Potem w okresie 1974-74 prezydent zlecił agencji NASA, aby rozpatrzyła, czy warto otwierać projekt na nowo, ale zdecydowano, że nie. Powodem, dla którego to paniom mówię jest to, że po opowiedzeniu nam takiej historii, nie możemy z tym nic zrobić, gdyż nie mamy do tego upoważnień.

BETTY CASH: To co teraz mamy robić?

KPT JOHN CAMP: Powiedzmy, że nie czuje się wyznaczony do udzielania paniom takich czy innych rad, ale tego, co tu dziś usłyszałem nie mogę przekazać żadnym przełożonym. (…) Było kiedyś tak, że rząd zajmował się takimi sprawami i zbierał informacje, ale teraz jest tak wiele prywatnych grup, które wyręczają rząd, że nie ma co między sobą rywalizować. Innymi słowy, nie ma potrzeby, aby na użytek jednej obserwacji UFO sporządzać dwa raport, jeśli odpowiednie grupy odwalają dobrą robotę. (…) Mogę przekazać wam adres do pewnej agencji w Waszyngtonie, która rozpatrzy wasze skargi… (…)

VICKIE LANDRUM: Myślałyśmy, że być może udzielicie nam informacji, co dalej robić, bo zamierzam się tego dowiedzieć. Może to mi zabrać sporo czasu, ale…

KPT JOHN CAMP: Nie miałem zamiaru pani denerwować…

VICKIE LANDRUM: Zamierzam dowiedzieć się, co o tym sądzi rząd i mam nadzieję, że to mi się uda. (…)

BETTY CASH: A kto odpowiada za nasz stan zdrowia i obrażenia?

KPT JOHN CAMP: Obawiam się, że nie mogę znowu udzielić tutaj odpowiedzi. Mogą pani wynająć prawnika i zobaczyć, co doradzi. Nie wiem, ani nie mam uprawnień, aby to ustalić, podobnie jak też nie jestem w stanie określić, czy do opisywanego wydarzenia w ogóle doszło.


Panie Cash i Landrum po latach (kadr z programu „Unsolved Mysteries”).

VICKIE LANDRUM: Myślałam, że udzieli się nam tu pewnych wyjaśnień, ale jak widać jechałyśmy tak daleko po nic.

KPT JOHN CAMP: Mogę zapewnić panie…

BETTY CASH: Ale przynajmniej było miło, trzeba to docenić.

VICKIE LANDRUM: Wiem to i doceniam, ale nie chcę więcej badaczy, którzy nie umieją odpowiedzieć mi na moje pytania odnośnie tego, przez co byłam niemal zahipnotyzowana.

KPT JOHN CAMP: Zapewniam panią, że kilku prawników…

VICKIE LANDRUM: Nie chcę ich i nie wynajmę. Jest cała masa ludzi, którzy próbują ustalić istnienie czegoś, co jest nierealne, ale to jest i co więcej, zraniło nas. (…)

KPT JOHN CAMP: Sam mam syna w wieku Colby’ego. Dziś moim zadaniem było wysłuchać panie i skierować do agencji, która się tym zajmuje, jednak muszę szczerze przyznać, że nie znam takiego lotniczego wydziału, który badałby takie sprawy. Same muszą panie zadecydować, co z tym zrobić. Niestety, mimo, że skierował was tu Senator Bentsen, nie jesteśmy agencją badającą UFO od co najmniej 11 lat.

Źródło oryginalne: CUFON
Tłumaczenie i źródło polskie: Infra


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.