Przyjdzie Chávez i wyrówna

Opublikowano: 27.03.2013 | Kategorie: Polityka, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 816

Strasznie go nienawidzili. Ba! Ścigali się o to, kto opublikuje na niego plugawszy paszkwil. W wyścigu tym warszawska “Gazeta Wyborcza” uplasowała się, wraz z madryckim El País, w światowej czołówce. „Reżim Wenezueli”, orzekł Maciej Stasiński, „jest z istoty narodowosocjalistyczny, faszystowski”. Stasiński błaźnił się wielokrotnie, a wraz z nim GW. Oto w kwietniu 2002 r. całą polską demokrację liberalną, skupioną wokół GW, ogarnęła euforia: w Wenezueli prawica dokonała zamachu stanu, obalając demokratycznie wybranego prezydenta. Stasiński triumfował: „Kraj, niczym las birnamski, podchodził pod Miraflores. Makbet został sam.” Sam! W dziejach świata bardzo niewielu tzw. mężów stanu mogło poszczycić się taką „makbetowską samotnością” jakiej doświadczył Hugo Chávez. W niespełna 48 godzin później las birnamski naprawdę podszedł pod pałac prezydencki w Caracas – to sam lud z powrotem wprowadził do niego Chaveza. Ku rozpaczy Stasińskiego i GW.

Nienawidzili go z dwóch powodów.

Po pierwsze, dlatego, że Stanom Zjednoczonym powiedział: fuck you. W Polsce, gdzie niepodległość oznacza wiernopoddańczy stosunek do supermocarstwa, zapewnianie mu dostaw mięsa armatniego i instalowanie tajnych więzień CIA, chavezowskie „gesty Kozakiewicza” wywoływały wśród elity politycznej i medialnej popłoch, zgorszenie i potępienie. „Prezydentów USA, a zwłaszcza George’a Busha, wyzywał od zabójców i zbrodniarzy”, oburza się Stasiński. Jakże śmiał – Busha, tego szermierza wolności w skali światowej!

Drugi powód to lęk – przed tym, że tu też przyjdzie taki Chávez i wyrówna. Bo za co Stasiński najbardziej go piętnuje? Za to, że „milionami petrodolarów finansował kilkanaście programów pomocy społecznej dla biedoty”, zamiast – jak to dzieje się w demokracjach liberalnych – finansować banki, które zbankrutowały w wyniku swoich awanturniczych spekulacji. Za to, że „wywłaszczał miliony hektarów majątków ziemskich i nacjonalizował setki firm”, że organizował tzw. misje, które „polegały na bezpłatnej pomocy medycznej, edukacyjnej i materialnej dla mieszkańców dzielnic nędzy”, że „udzielali jej lekarze i nauczyciele z Kuby, a tanie, dotowane produkty sprzedawała sieć państwowych supermarketów” (GW, 6 i 7 marca br.).

Nic więc dziwnego w tym, że z punktu widzenia polskiej demokracji liberalnej skutki rządów Chaveza są przerażające. W Wenezueli zlikwidowano analfabetyzm. Umieralność niemowląt zmalała o połowę. Odsetek osób żyjących w skrajnym ubóstwie zmniejszył się z 40% do 7,3%. Nierówności społeczne, mierzone współczynnikiem Giniego, zmalały do najniższego poziomu w Ameryce Łacińskiej, a przecież – tak, jak w polskiej i każdej innej zdrowej gospodarce – powinny maksymalnie rosnąć. Płaca minimalna w Wenezueli jest dziś najwyższa spośród państw latynoamerykańskich. W ciągu jednego tylko roku wybudowano 300 tys. mieszkań dla najuboższych – zamiast, jak w Polsce, eksmitować tych, którzy jeszcze mają gdzie mieszkać, ale których już nie stać na czynsz.

„Zniszczył praktycznie wszystkie niezależne media elektroniczne”, twierdzi Stasiński. Faktycznie: ze 111 kanałów telewizyjnych, „tylko” 61 to kanały prywatne, a reszta – społecznościowe (37) i publiczne (13). Do tego w rękach prywatnych, pod kontrolą opozycji, pozostaje „tylko” 80% prasy. Koronny już dowód na „z istoty faszystowski” charakter jego reżimu to poddawanie się średnio raz do roku weryfikacji wyborczej i wprowadzenie na bezprecedensową skalę demokracji partycypacyjnej. Zaiste, trudno o bardziej podstępny zamach na demokrację liberalną – im rzadziej się głosuje i im mniej obywateli uczestniczy, tym dla niej lepiej.

Chávez wyciągnął miliony Wenezuelczyków z nędzy i wciągnął ich do życia politycznego. Kilka miesięcy przed śmiercią ogłosił program oddolnej budowy „państwa gmin socjalistycznych”, stopniowo zrywającego z państwem burżuazyjnym i kapitalizmem.

Oni – oligarchie finansowe, polityczne i medialne – nigdy mu tego wszystkiego nie wybaczą.

Autor: Zbigniew Marcin Kowalewski
Źródło: Le Monde diplomatique – edycja polska


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

7 komentarzy

  1. Janusz Korczyński 27.03.2013 19:53

    Daj spokój Rozbi z takimi linkami. Kasę dostają z USA i piszą, że w Wenezueli reżim. W powyższym artykule wystarczająco jest napisane, że to nie był reżim, a reżimem tylko nazywają go amerykanie. Zanim natomiast dowiesz się o oskarżeniach braku inwestycji w infrastrukturę, to właśnie za rządów Chaveza te inwestycje gwałtownie wzrosły.

  2. saal 27.03.2013 21:05

    Powyższy artykuł ma monopol na prawdę?
    Widać przy której opcji obstajesz ale to nie oznacza, że jego rządy da się jednoznacznie ocenić. Oczywistym jest, że lewica będzie go broniła (LM ma typowo lewicowe odchylenie), a prawica krytykowała. Ale dlaczego uważasz, że tylko lewica ma rację?

  3. bro 28.03.2013 09:12

    @saal
    Podstawową rzeczą którą zrobił Chavez to przegnanie amerykańskich korporacji drenujących złoża Wenezueli. Czy to gest lewicowy czy prawicowy ? Bo nie wiem czy mam Chaveza bronić czy krytykować ?

  4. saal 28.03.2013 09:24

    Przegnanie czy nacjonalizacja, bo to różnica? Z tego co wiem, to złoża upaństwowiono, a więc były własnością publiczną. Resztę sobie dopowiedz.

  5. JamiroQ 28.03.2013 10:19

    Rozbi & saal – druga strona medalu wg Instytutu Misesa to nie informacja, lecz próba osądzenia polityki Cheveza, w dodatku na bardzo niskim poziomie merytorycznym. To zbiór opinii (vide: “gdyby wpuścić socjalistów na Saharę, wkrótce zabrakłoby tam piasku”) wg “jedynie słusznego” klucza: prywatna własność i maksymalne wydobycie surowców to zbawienie. Może i zbawienie, ale nie dla społeczności Wenezueli. To kwestia światopoglądu i wyznawanych wartości. Czy godzisz się na uświęcenie paradygmatu o “własności prywatnej”, czy zainwestujesz w wartość rozwoju społeczeństwa (likwidacja analfabetyzmu, skrajnej biedy, wyrównanie statusu społecznego)?

  6. bro 28.03.2013 12:45

    @saal
    Trollowałem, chcąc skłonić do oceny poprostu, a nie z prawej czy lewej strony.

  7. whirlwind 28.03.2013 23:06

    Przestraszyli się, ponieważ Chavez pokazał jak powinna wyglądać opieka państwa nad swoimi obywatelami oraz na co państwo powinno być nastawione. Nie na prestiż rządu czy przepych parlamentarzystów, ale na szybką i elastyczną pomoc rzeczywiście potrzebującym.
    Na tak zwanym “Zachodzie” wygląda to mniej więcej tak, że “klasa polityczna” jest korporacją, do której pracowników wybiera społeczeństwo w powszechnych wyborach. Korporacją zarządza “rząd”, będący zbiorem reprezentantów wybranej większości. Premier w takim układzie jest CEO korporacji “klasa polityczna”. I są ciągle rozdarci pomiędzy własnym zyskiem a koniecznością utrzymywania pozorów “dbania” o wyborców, by za kolejne 4 lata znowu ich głosami mogli trafić na listę płac korporacji.

    http://www.ceo.pl/

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.