Liczba wyświetleń: 657
Grupy Consumers International (CI) i World Obesity Federation (WOF) domagają się, by przemysł spożywczy regulować obowiązkowo jak przemysł tytoniowy. Argumentują to tym, że otyłość stwarza większe globalne zagrożenie zdrowotne niż papierosy. Na opakowaniach miałyby się np. znaleźć zdjęcia szkód wyrządzanych przez nadmierną wagę.
CI i WOF podkreślają, że liczba światowych zgonów z powodu otyłości czy nadwagi wzrosła z 2,6 mln w 2005 r. do 3,4 mln w 2010 r. Nowe uregulowania ograniczałyby zawartość soli, tłuszczów nasyconych i cukru, dotyczyłyby także jakości żywienia w szpitalach i szkołach, kontroli nad reklamami oraz społecznej edukacji dietetycznej. W ciągu 5 lat należałoby usunąć z produktów wszystkie sztuczne tłuszcze trans.
Organizacje przekonują, że trzeba ograniczyć reklamę skierowaną do dzieci. W ich raporcie padają też wzmianki dotyczące rewizji cen żywności, wprowadzenia podatków i rozpoczęcia badań przez rządy.
“Nie chcemy, by doszło do powtórki sytuacji z lat 1960., kiedy to przemysł tytoniowy twierdził, że w papierosach nie ma niczego złego, że są dobre dla naszego zdrowia, a po 30-40 latach z ich powodu umarły miliony ludzi” – podkreśla Luke Upchurch z Consumers International.
Upchurch mówi, że jest pewien poparcia rządów Brazylii i Norwegii, wspomina też o dobrych pomysłach rządu brytyjskiego. Dr Ian Campbell, założyciel brytyjskiego Narodowego Forum Otyłości, uważa, że świadkami prawdziwej zmiany możemy się stać tylko wtedy, gdy rządy zaakceptują swoją odpowiedzialność i postawią konsumentów przed przemysłem. Należy jednak pamiętać o tym, że o ile jedzenia potrzebujemy, by przeżyć, o tyle papierosów już nie.
“Gdyby otyłość była chorobą zakaźną, zainwestowano by miliardy, by zacząć ją kontrolować. Ponieważ jednak jest ona w dużej mierze powodowana nadmierną konsumpcją tłustych i słodkich pokarmów, ustawodawcy nie chcą naruszyć interesów korporacji promujących taką żywność” – podsumowuje dr Tim Lobstein z World Obesity Federation.
Autor: Anna Błońska
Na podstawie: BBC
Źródło: Kopalnia Wiedzy
Powodem otyłości to jest brak świadomości tego co jemy, brak wiedzy co powinniśmy jeść oraz pożądanie manifestujące się poprzez obżarstwo ułatwiające nam rozwijać niewiedze i ignorancje w tym temacie. W jakimś stopniu właśnie te pożądanie jest tutaj decydujące, ludzie chcą po prostu jeść jak świnie, normalne że cieleśnie się do nich upodabniają, a że chcą tak jesć jak więc mogą pamietać o zdrowym żywieniu? Taka pamięć kolidowała by ich z pożądaniem.
Widocznie jakaś socjalistyczna wesz uznała, że znowu musi ratować świat, tym razem przez narzucenie regulacji składu pożywienia na moim talerzu. Ta propozycja powinna spotkać się ze zdecydowaną reakcją psychiatrów. Jednak tak się nie stanie, bowiem u władzy siedzą socjaliści i/albo pożyteczni idioci z wypranymi mózgami, w których nie mieści się pojęcie samodzielności i odpowiedzialności za własne postępowanie (zresztą sami też nie odpowiadają za wydane decyzje w sprawie innych ludzi).
Gdyby zakazano reklamowania wszelkich produktów w mediach masowego przekazu, to wydaje mi się że ludzie po prostu zaczęliby mniej konsumować. Nie mieliby tylu potrzeb konsumpcyjnych. TV nastawiłoby się na zarabianiu z pomocą abonamentów z obecnego zarabiania z reklam. Tego typu zmiana w prawie doprowadziłaby m.in. do spadku otyłości.
blablabla bla – i sedno – “padają też wzmianki dotyczące rewizji cen żywności, wprowadzenia podatków…”
żarcie specjalnie jest chorobotwórcze ( szczególnie w usa ) z tego samego powodu co tytoń i chlanie jest ogólnodostępne
po 30 40 latach wpie… hamburgerów żłopania cocacoli palenia szlugów i dawania w trąbę masz zwyczajnie po prostu wyciągnąć kopytka
dzięki temu państwo zaoszczędzi na emeryturce a twoje ewentualne oszczędności roztrwonią w mgnieniu oka młodsi spadkobiercy na niezbędne pierdoły takie jak smartfony
z kolei dla uparciuchów którzy nie mają zamiaru opuścić ciała jest przemysł farmaceutyczny który zamiast przywracać zdrowie specjalizuje się w podtrzymywaniu wegetacji w celu wyciśnięcia z dziadków ostatniego grosza z samego dna skarpety
W Polsce większość kupowanych produktów to tanie produkty tanie bo sztucznie produkowane Kogo stać na otylość będzie nadal tył ale może braknąć produktów dzięki którym wegetują najbiedniejsi Polacy wegetują i się trują a co gorsza trują swoje dzieci, nieświadomie albo po prostu z braku innej możliwości Jeśli ktoś zarabia najniższą krajową a wielui tego nie ma i jeszcze ma dzieci to odebrranie im sztucznego jedzenia oznacza zagłodzenie zamiast eutanazji chemoterapią Oczywiście trzeba to widzieć a z biurowców rządowych to trudno coś dostrzec