Przemilczana strona finału Pucharu Polski

Opublikowano: 05.05.2018 | Kategorie: Kultura i sport, Prawo, Wiadomości z kraju, Zdrowie

Liczba wyświetleń: 742

Od środy Polski Związek Piłki Nożnej i sprzyjające mu media nie przestają mówić o pirotechnice na finale Pucharu Polski, tymczasem od trzech dni są totalnie głusi na relacje kibiców Arki Gdynia dotyczące samego wejścia na mecz finału Pucharu Polski. Organizatorzy w tej kwestii się nie popisali, co mogło być zresztą bezpośrednią przyczyną frustracji piłkarskich fanów w czasie spotkania z Legią Warszawa, bowiem doszło do wielu przypadków omdleń spowodowanych naporem przyjezdnych z Gdyni na niedrożne wejścia Stadionu Narodowego w Warszawie.

Dziennikarze mainstreamowych mediów poinformowali wczoraj, że Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga-Południe rozpoczęła postępowanie wyjaśniające w sprawie wydarzeń, do jakich doszło podczas środowego finału piłkarskiego Pucharu Polski pomiędzy Legią Warszawa i Arką Gdynia. Chodzi przede wszystkim o wnoszenie materiałów pirotechnicznych na Stadion Narodowy, stąd też obecnie prokuratorzy oczekują od policji zabezpieczenia dowodów w tej sprawie oraz przekazania nagrać z kamer, co związane jest z prezentacją opraw przez kibiców obu klubów.

Tymczasem niewiele mówi się o kwestii skandalicznego traktowania kibiców Arki, którzy mieli spore problemy z wejściem na obiekt, a warto pamiętać, iż przybyło ich do Warszawy prawie 10 tysięcy. Z relacji fanów oraz osób obserwujących to wydarzenie wynika, iż początkowo gdyńscy fani byli wpuszczani dość płynnie i poddani trzystopniowej kontroli, ale problemy rozpoczęły się wraz z gęstnieniem tłumu ludzi chcących znaleźć się na trybunach jeszcze przed pierwszym gwizdkiem sędziego.

Według relacji zamieszczonej na portalu Stadiony.net, w pewnym momencie przewrócone zostały barierki, dlatego z jedenastu przejść zrobiły się trzy, a ochroniarze z tarczami „utworzyli wąskie gardło, by uniemożliwić wlanie się tłumu na teren obiektu”, a to natomiast „w oczywisty sposób utrudniło wejście na stadion, a ścisk pod bramą zaczął być nie do zniesienia”. Operator obiektu twierdzi przy tym, że za taki stan rzeczy odpowiedzialność ponoszą napierający kibice Arki, ale jak trzeźwo zauważa wspomniany portal „często w sytuacjach silnego naporu organizator odbiera działanie tłumu jako celową próbę sforsowania bramy, podczas gdy ludzie z przodu tłumu nie mają wpływu na to, że są pchani przez tych z tyłu, też chcących się dostać na mecz”.

Dodatkowo spory niepokój wprowadzała niespotykana wcześniej przy poprzednich finałach Pucharu Polski tak duża liczba policjantów, uzbrojonych dodatkowo w armatki wodne i nielegalne w naszym kraju auto z nadajnikiem LRAD mogącym rozpraszać tłum za pomocą ultradźwięków, a kilka razy w ruch miały pójść zresztą policyjne pałki. W takich okolicznościach dochodziło do wielu przypadków omdleń, stąd też co najmniej pięć osób zostało wyniesionych na noszach. Utrudnione wejście na stadion oznaczało, że wielu kibiców (w tym dzieci i osób niepełnosprawnych) musiało stać na słońcu nawet przez półtorej godziny. Część gdyńskich kibiców nie prosiła przy tym o pomoc, ale weszła na obiekt tylko dzięki pomocy innych osób.

Stadiony.net podkreślają przy tym, że niektóre osoby mdlały i nie mogły liczyć na udzielenie im pomocy ze strony służb medycznych, ponieważ z powodu panującego ścisku będącego efektem działań ochrony nie było po prostu do nich dostępu. Mariusz „Megafon” Jędrzejewski, koordynator ds. współpracy z kibicami w Arce, w rozmowie z portalem twierdzi wręcz, że policjanci i ochroniarze nie dopuszczali ratowników do gdyńskich kibiców, a zaczęli robić to dopiero kiedy Jędrzejewski chciał wylegitymować jednego z policjantów.

Na podstawie: Stadiony.net, Twitter.com
Źródło: Autonom.pl


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.