Prywatne znaczy lepsze – dla właścicieli

Kontrola lubelskich prywatnych przedszkoli wykazała, że miejskie dotacje przeznaczone dla dzieci były wydawane przez zarządców placówek na własne, często luksusowe potrzeby.

Jak informuje „Gazeta Wyborcza”, wydział audytu i kontroli lubelskiego ratusza sprawdził, na co w latach 2010-2012 prywatne przedszkola i szkoły wydawały miejskie dotacje. W tym czasie gmina przekazała niepublicznym placówkom ponad 31 mln zł. Skontrolowano 17 z nich – nieprawidłowości wykryto przy wydawaniu co trzeciej złotówki. Pracownicy przedszkoli kupowali m.in. terenowe SUV-y po prawie 90 tys. zł netto, zimowe opony do aut, wczasy w kurortach, abonamenty telefoniczne czy wizyty u fryzjerów z najlepszego salonu w mieście.

Brak miejsc w przedszkolach publicznych to problem w całym kraju. W samym Lublinie podczas ostatniej rekrutacji z tego powodu nie przyjęto ponad 700 dzieci. Właśnie dlatego państwo nałożyło na samorządy obowiązek dotowania niepublicznych placówek – ok. 500 zł miesięcznie na dziecko. Od 2009 r. prawo pozwala samorządowym urzędnikom skontrolować rachunki prywatnych placówek, bo gminne fundusze mogą być przeznaczone wyłącznie na „wydatki bieżące” i tylko w „zakresie kształcenia, wychowania i opieki, w tym profilaktyki społecznej”. Pozostałe wydatki należy pokrywać z czesnego, które w Lublinie wynosi 350-400 zł za dziecko.

– Gdy zaczynaliśmy kontrolę prywatnych przedszkoli i szkół, zamierzaliśmy sprawdzić wyrywkowo kilka. Nikt nie podejrzewał, że wszystko tak się skończy. Okazało się, że prywatne przedszkola nagminnie zamiast rachunków za edukację pokazywały najróżniejsze faktury – tłumaczy dyrektor wydziału audytu i kontroli Anna Morow.

Przykładowo, w przedszkolu Mali Odkrywcy prowadzonym przez Stanisława J. kontrola wykryła, że ponad połowa z 263 tys. zł miejskiej dotacji (otrzymanej w ciągu półtora roku) została wydana bezprawnie. Prawie 66 tys. zł zostało przeznaczonych na nieuprawnione i nieudokumentowane żadnymi rachunkami, fakturami czy umowami wypłaty i przelewy, które dostawali m.in. członkowie rodziny Stanisława J., a także on sam. Ponadto, 68 tys. zł zapłacił on na pokrycie rachunków, m.in. w hotelu w Chorwacji, 50 tys. wypłacił sobie z bankomatów nie wyjaśniając, na co itd.

Prezydent Lublina Krzysztof Żuk uznał, iż skoro wyrywkowe kontrole wykazały nieprawidłowości rzędu milionów złotych, w tym roku sprawdzone zostaną wszystkie pozostałe prywatne przedszkola i szkoły.

Źródło: Nowy Obywatel